poniedziałek, 16 lutego 2015

"Krew marzeń" - Susan Parisi

Autor: Susan Parisi
Tytuł: Krew marzeń
Wydawnictwo: Świat Książki
Stron: 368
Data wydania: 2009


Wiele razy miałem chwile zawahania podczas czytania jakiejś niezbyt ciekawej książki. Wiele razy miałem ochotę rzucić ją w kąt, ale zawsze sobie mówiłem - "weź się w garść, doczytaj do końca, żebyś wiedział dlaczego uważasz tę książkę za gniot, może na końcu będzie lepiej!". Często pod koniec bywało lepiej, częściej w okolicach środka się coś zmieniało. Nigdy nie porzuciłem czytania książki bez chęci powrotu. Jedynie "Lód" Dukaja czeka na swoje lepsze czasy, ale wiem, że przed śmiercią muszę go skończyć. Niech się kostucha odwali dopóki nie dotrwam do ostatniej strony. W przypadku "Krwi marzeń" jest zupełnie odwrotnie - wolałbym poczuć chłód stali na szyi, który zakończy mój żywot, niż z własnej i nieprzymuszonej woli doczytać do końca ten stek bełkotu.

Wenecja, czas karnawałów, przebierańców, tajemnic, okultyzmu i morderstw. W takim świecie młoda dziewczyna pochodząca z zamożnej i ogólnie szanowanej rodziny odkrywa swój dar, jakim są niezwykłe sny pokazujące kolejne ofiary morderstw. W jego rozwijaniu nieoczekiwanie pomaga przystojny, tajemniczy młodzieniec, który prowadzi swoją kochankę przez magiczny świat narkotyków i pozaumysłowych wrażeń.


Brzmi ciekawie? Tak. Ma potencjał? Owszem. Opis jest całkiem przyjemny i sporo obiecuje. Tył okładki porównuje zresztą te "dzieło" do "Pachnidła". Za te słowa ich autor powinien być oskarżony o zszarganie dobrego imienia Patricka Süskinda. Udało mi się dotrwać do 208. strony i najlepszym opisem tego, co do tej pory przeczytałem jest: "naćpałam się naćpałam się rucham się rucham się". O pardon, "zażywam transcendentalnego, zmysłowego uniesienia duchowego wykraczającego poza naturalne ramy przeciętnego człowieka, teraz koję swoje ciało w cielesnych rozkoszach jakie daje mi boski dotyk mego wspaniałego kochanka". Zapętlijcie to sobie razy X i będziecie mieli dwieście osiem pierwszych stron "Krwi marzeń".

Nie mam bladego pojęcia, co kierowało autorką kiedy pisała tę książkę. Zagęszczenie takich słów jak "transcendentny", "namiętnie", "rozkosz", "zbliżenie" oraz "rozkosz" jest zdecydowanie większe, niż polskich słów w Słowniku Języka Polskiego. Naprawdę. W internecie aż roi się od statystyk ile razy w "50 twarzach Greya" bohaterowie się całują, uprawiają seks, ile razy w filmie widać piersi aktorki, a ile razy przyrodzenie aktora. Nieważne jak bardzo "50 twarzy Greya" uznawane jest za utwór erotyczno-pornograficzny, przy "Krwi marzeń" jest to całkowicie wstrzemięźliwa książka/film, który może być puszczany na religii w podstawówce jako przykład na bardzo moralne życie. "Krew marzeń" to TYLKO seks i ćpanie, TYLKO. Czasem pojawi się jakieś pojedyncze morderstwo. Autorka ponadto używa na siłę masy trudnych słów, które powiela w nieskończoność, jakby tylko je znała i chciała się pochwalić jaka to ona nie jest wspaniała. Kolokwialnie mówiąc: masakra.

Nie przeczytałem do końca i nie zamierzam. Zamierzam cisnąć tę książkę w kąt, ale na pewno nigdy nie zrobię nikomu tej krzywdy i mu jej nie podaruję. Taka złośliwość jest zdecydowanie nawet poza moim zasięgiem. Najgorsze jest w tym wszystkim to, że zdałem sobie sprawę z tego, że należy ją rzucić, gdy odchodziłem jak najdalej od czytania. Oglądałem śmieszne filmiki w internecie, odświeżałem Facebooke'a, czytałem wszystkie komentarze na Piekielni.pl - innymi słowy robiłem wszystko, byle nie musieć wracać do czytania. Nie na tym polega czerpanie przyjemności z lektury, a skoro się tej przyjemności nie czerpie, to po co się męczyć?

Łączna ocena: 1/10


Książka nie bierze udziału w żadnych wyzwaniach, bo się do niczego nie nadaje. Może do wyzwania, która książka szybciej się spali - bezapelacyjnie pierwsze miejsce.

5 komentarzy:

  1. Hehe ale mnie rozbawiłeś zdaniem, że nie bierze udziału w żadnych wyzwaniach, bo do niczego się nie nadaje. Skoro jest taka słaba, to będą jej unikać. Na zbliżenie nie ma co liczyć!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chociaż to się udało dzięki tej książce - rozbawić kogoś!

      Usuń
  2. Nie wiem czy widziałam u kogoś już notę 1/10 ale! Przynajmniej rozwiałeś wszelkie wątpliwości :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja nie sądziłem też nigdy, że wystawię taką notę... Chociaż niektórzy stawiali nawet dyszkę dla "Krwi marzeń"... Jednak są w zdecydowanej mniejszości.

      Usuń
  3. Nie lubię takich książek i są zdecydowanie nie dla mnie.

    OdpowiedzUsuń