czwartek, 21 maja 2015

"33 dni prawdy" - Thomas Arnold

Źródło: Lubimyczytac
Autor: Thomas Arnold
Tytuł: 33 dni prawdy
Wydawnictwo: Agencja Reklamowo - Wydawnicza Vectra
Stron: 416
Data wydania: 9 marca 2015


Druga książka Thomasa Arnolda - polskiego pisarza kryjącego się pod tym pseudonimem. Debiut był niezwykle udany, zarówno w moim odczuciu, jak i w opiniach innych czytelników. Zazwyczaj jest tak, że z każdą kolejną powieścią pisarz wchodzi na coraz wyższe szczeble pisarskiego kunsztu i tworzy swoje dzieła jeszcze lepiej. Trafiają się oczywiście mniejsze lub większe potknięcia, jednak tendencja zazwyczaj jest zwyżkowa. Cóż mogę powiedzieć - Thomas Arnold potwierdza tę teorię, skutecznie jak na razie omijając wpadki.

Dona Jonson to była zakonnica, która całe swoje życie związała z opieką nad dziećmi - początkowo w sierocińcu prowadzonym przez siostry zakonne, a później w przedszkolu w Cleveland. Nikt nie wie jakie demony przeszłości potrafią czaić się za człowiekiem. Czasem jednak okazuje się, że ktoś wie jak te demony rozbudzić i stawić tuż przed oczami niczego nie spodziewającej się kobiety. Wydarzenia związane z byłą zakonnicą są jednak tylko wierzchołkiem góry lodowej, która postanowiła zwalić się na detektywów z okolicznego wydziału zabójstw. Najbliższe kilka tygodni obfitować będzie w dużą ilość trupów, pozornie nie mających ze sobą nic wspólnego. Nic się jednak nie dzieje przez przypadek, o czym szybko przekonają się detektywi Adams i Ross.

Przy okazji opiniowania "Anestezji" napisałem, że debiut Thomasa Arnolda był tym z cyklu "jak to się stanie", a nie "co się stanie". "33 dni prawdy" powracają do klasycznego schematu kryminału tworząc dość zawiłą historię wydarzeń, które na pierwszy rzut oka nie mają ze sobą nic wspólnego. Autor pokazuje równolegle kilka miejsc, czasów oraz osób, które na pierwszy rzut oka w ogóle nie posiadają wspólnego mianownika. Są one tak różne od siebie, że od razu można się domyślić, że są na pewno ze sobą połączone - pytanie tylko brzmi jak. Niektórych powiązań można się domyślić, w innych przypadkach można wykreować kilka potencjalnych dróg rozwiązania, jednak naprawdę niesamowicie ciężko jest posklejać to wszystko do kupy tak, aby wstrzelić się dokładnie w zamysł autora. Nawet jeśli czytelnik domyśli się kto pociąga za które sznurki i przewidzi jakimi pobudkami kierowały się konkretne osoby to idę o zakład, że ostatnie kilka stron i tak go zaskoczy. Apeluję - pod żadnym pozorem nie zaglądajcie na ostatnie strony, najlepszy smaczek Thomas Arnold zostawił na koniec!

Od samego autora usłyszałem, że w jego własnej opinii "33 dni prawdy" jest książką bardziej dojrzałą od "Anestezji". Muszę się z tym zgodzić - tutaj fabuła jest dużo lepiej dopracowana, a akcja w pełni przemyślana i zaplanowana. Co prawda gatunkowo można przypisać tę powieść bardziej do kryminału niż do thrillera (czym był debiut Thomasa Arnolda), jednak i tak widać ogromną różnicę. Dojrzała także umiejętność rozpoczynania i kończenia dialogów, na którą chwilę ponarzekałem w poprzedniej książce. Co prawda w pierwszej połowie widać nadużywanie zwrotu "to prawda" jako uniwersalnego zakończenia każdego tematu bądź całego dialogu, jednak w drugiej połowie sytuacja się poprawia. Nie zwróciłem także uwagi na jakieś większe błędy logiczne - nie wiem czy autor aż tak dopracował książkę czy po prostu tak bardzo wciągnęły mnie wydarzenia. Dzięki wciągającej akcji nie zauważyłem też większej ilości literówek, które umknęły korekcie - uwagę zwróciłem tylko na dwie i to na samym początku książki, kiedy wszystko się powoli rozkręca. No dobra, może nie tak powoli, ale na pierwszych stu stronach człowiek zastanawia się w jaki sposób do licha to wszystko na końcu się ze sobą poskleja.

"- I bardzo dobrze! Oby się wykrwawiał jak najdłużej!"

Na osobny akapit zasługuje samo wydawnictwo, które mile mnie zaskoczyło. Pewnie nie zwróciłbym uwagi na różnice w wydaniach, gdybym nie trzymał obu książek na raz w rękach - i debiutu i obecnie opisywanej powieści. Wydawałoby się, że Novae Res jako wydawnictwo duże oraz innowacyjne (jak sami siebie określają) przebije jakością wykonania dużo mniejsze wydawnictwo, które nie wypuszcza co chwilę na rynek bestsellerów i nie zarabia mnóstwa pieniędzy. Okazuje się jednak, że Agencja Reklamowo - Wydawnicza Vectra przyłożyła się o wiele bardziej. Zafundowali skrzydełkową okładkę, tłoczoną, z elementami "odblaskowymi" (nie znam się niestety na nazewnictwie wydawniczym, wybaczcie...) oraz zajawkami kolejnych dzieł Thomasa Arnolda. Do tego papier wydaje się mieć wyższą gramaturę, font jest o wiele bardziej wyraźny, jakby włączyli opcję "drukuj bosko" zamiast "nie stać nas na toner", a całość wygląda na dużo bardziej solidną niż leciutkie wydanie"Anestezji". Nawet w zakładkach widać ogromną różnicę - tę z "33 dni prawdy" mogę rzeczywiście wykorzystywać jako zakładkę, natomiast ten świstek, który zafundował Novae Res nadaje się jedynie do położenia na półkę i uważania na wilgotność powietrza. Przy przekroczeniu 80% może się rozlecieć jak płatek papieru toaletowego - i to nie szarego. Naprawdę wielki szacun dla Vectry, a dla Novae Res duże ciuś ciuś ciuś.

Nie polecam jednak tej książki osobom bardzo wrażliwym, ponieważ poruszone zostały w niej kwestie dla niektórych osób dość kontrowersyjne. Co prawda nie ma żadnych opisów w stylu studenta medycyny masturbującego się i trzymającego w ręku wyciętą z trupa macicę (kochana Tess Gerritsen), jednak zdaję sobie sprawę, że często nawet poruszanie pewnych tematów tabu jest dla niektórych ciężkie. Lojalnie więc ostrzegam, że książka nie opiera się na "nie dałeś kasy za narkotyki to giń". Jest o wiele... "ciekawsza", jeśli można to tak nazwać. Wszystko jednak w granicach sensowności, realności, w miarę dobrego smaku i bez ostrych opisów. Według mnie brakuje właśnie takich książek, które poruszają ciężkie tematy. W końcu policja nie styka się jedynie z wymuszeniami, kradzieżami czy zbrodniami w afekcie lub na tle narkotykowym. W kryminałach czy thrillerach też można jeszcze tchnąć powiew świeżości - opierając się na tych samych schematach, ale serwując czytelnikowi inne danie. 

Książka nie jest idealna, nie porównałbym jej do klasyków gatunku, jednak z pewnością autor zmierza w dobrą stronę. Z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że jeśli tylko utrzyma obecny poziom, to przy odrobinie szczęścia i sporej pracy marketingowej może za jakiś czas stać się bardzo poczytnym pisarzem. Mam więc nadzieję, że następne książki będą przynajmniej tak dobre jak ta, bo po wyeliminowaniu paru niewielkich już niedociągnięć (jak choćby wspomniana kwestia dialogów, która wydaje się być najsłabszym ogniwem, skutecznie jednak hartowanym) czytelnicy mogą otrzymać kawał wspaniałej, wciągającej i zaskakującej literatury.

Łączna ocena: 9/10



Za możliwość przeczytania książki dziękuję autorowi, Thomasowi Arnoldowi!



Książka bierze udział w wyzwaniach:

9 komentarzy:

  1. Nie czytałam nic tego autora, a co najgorsze, nawet o nim nie słyszałam;p Wątpię, żeby mieli te książki u mnie w bibliotece, bo zaopatrują się tylko w "bestsellery" a szkoda, bo bardzo mnie zaciekawiłeś.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Młody autor, że tak powiem, wszystko dopiero przed nim. :) W takim razie polecam zakup, zwłaszcza "33 dni prawdy", chociaż warto obie książki przeczytać. Według mnie nie będą to stracone pieniądze. :)

      Usuń
  2. Książką już przeczytałam i niebawem opublikuję swoją recenzję. To była udana lektura :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam dokładnie takie samo zdanie, oby więcej takich. :)

      Usuń
  3. Cieszę się, że autor dostrzegł Twój głód poznania 33 dni prawdy, a jeszcze bardziej cieszę się, że książka Ci się podobała :) Ja również jestem zadowolona z lektury i czekam na więcej :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Zapowiada się fascynująca lektura. Może sięgnę :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Zapowiada się super, nawet dla mnie, która raczej nie gustuje w takiej tematyce :P

    OdpowiedzUsuń
  6. Skoro nie dla wrażliwych, to nie będę się porywać na tę lekturę. Serio Tess Geritsen coś takiego napisała? :) Oj jak dobrze, że unikam kryminałów i thrillerów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Serio serio, w bodajże "Chirurgu" o ile mnie pamięć nie myli, ewentualnie w "Skalpelu" - tylko w jednej z tych dwóch książek mogła ze względu na jedną postać. :P Często się zastanawiam co kieruje Tess, kiedy wpada na swoje pomysły... :D

      Usuń