sobota, 16 maja 2015

"Anestezja" - Thomas Arnold

Źródło: Lubimyczytac
Autor: Thomas Arnold
Tytuł: Anestezja
Wydawnictwo: Novae Res
Stron: 386
Data wydania: 30 września 2013


Tym razem coś dla miłośników mocnych wrażeń, zagadek oraz thrillerów medycznych. Książką, którą dzisiaj prezentuję zawiera wszystkie te elementy, a żeby było jeszcze ciekawiej jest debiutem polskiego autora pochodzącego z województwa śląskiego. Niech Was nie zwiedzie "Thomas Arnold" - to tylko przykrywka, zwykły pseudonim, którym próbuje nas wszystkich zwieść dokładnie tak, jak robi to na kartach swojej pierwszej powieści. :)

Niecodzienne połączenie - policjant oraz dziennikarka. Zazwyczaj taki miks oznacza wspaniałą symbiozę, dzięki której obie strony zyskują w swojej pracy. Jednak wydarzenia, które rozegrają się po tym, jak młoda Kate Frost na własne oczy zobaczy śmierć dyrektora dużej stacji telewizyjnej niekoniecznie będą w kręgach możliwości obojga. Zarówno dziennikarka, jak i jej narzeczony pracujący jako detektyw w waszyngtońskim komisariacie wplączą się w dość rozległy problem, o którego zasięgu z początku nie będą zdawać sobie sprawy.

Na dzień dobry pragnę poinformować, że autor ma niemożliwie dopracowany warsztat jak na debiut. Czytając "Anestezję" można od początku wpaść w pewną pułapkę - zapomnieć o tym, że czyta się debiut. W pewnych momentach może to mieć złe skutki dla odbioru całej książki, dlatego ostrzegam, niech Was nie zwiedzie dobry styl. Autentycznie czułem się, jakbym czytał jakiegoś zagranicznego pisarza (charakterystyczny styl dla zagranicznych thrillerów), który na swoim koncie ma już kilka książek i wie jak pisać. Nie mam na myśli konstrukcji dialogów czy też samego sposobu ubierania myśli w słowa, tylko poprawność stylistyczną, konstrukcje gramatyczne, odpowiedni dobór przymiotników, przysłówków etc. - wszystkiego, czego mimo wszystko korekta czy redakcja nie może zmienić. Dojrzałe są także takie środki stylistyczne jak epitety a całość jest wyważona, bez przerostu formy nad treścią. Prosto, zwięźle i na temat, z zachowaniem minimalnej, akceptowalnej ilości ozdobników. Polonistą nie jestem, także ciężko mi nazwać konkretne elementy (być może nawet gdzieś popełniłem błąd), ale ogólnie rzec biorąc chodzi o to, że odnosi się wrażenie czytania kogoś bardzo poczytnego.

Drugą cechą, która rzuca się w oczy jest szczegółowość autora. Zarówno pod kątem przygotowania się do powieści, jak i jej przerzucenia na kartki. Trochę się boję czytania historii napisanych przez osoby mieszkające gdzieś daleko od danego kraju - w tym przypadku historia dzieje się w USA, a autor jest Polakiem. Nie znam doskonale topografii Waszyngtonu ani Nowego Jorku, jednak wydaje się, że Thomas Arnold dobrze przygotował się do osadzenia swojej historii właśnie w tych dwóch miastach. Tutaj również widać charakterystyczną manierę u zagranicznych autorów - podczas podróży bohaterów narrator opisuje niemalże wszystkie drogi, którymi podążają, zwłaszcza międzystanowe oraz autostrady. Thomas Arnold sprytnie też podszedł do kwestii medycznych, które czasem wypływają na pierwszy plan. W wielu miejscach potraktował je trochę po macoszemu, nie wdając się niepotrzebnie w terminologię medyczną. Co prawda studiował na Akademii Medycznej i zapewne miał możliwość konsultacji, jednak wgłębianie się w medycynę - akurat w przypadku tej powieści - mijałoby się z celem. Sensownie więc informuje czytelnika tylko o tym, o czym naprawdę musi poinformować.

"Dziś wystarczy kilkadziesiąt milionów dolarów i odpowiedni ludzie znajdą dla pana człowieka, którego wnętrzności będą lepiej pasowały do pana niż pana własne."

Żeby nie było za słodko to warto wrzucić jakiś negatywny aspekt. Znalazło się kilka momentów dość przekombinowanych na potrzeby fabuły. Dosłownie garstka, na większość można przymknąć od biedy oko, chociaż jeden był dość poważnym przegięciem. Znaczy, no dobra, istnieje skończone prawdopodobieństwo, że mogłoby to mieć miejsce, ale tylko pod jednym warunkiem. Przyjmujemy, że stereotyp o Amerykanach, jako ludziach z niesamowicie niskim IQ jest prawdziwy. Czasem też niektóre dialogi lekko trącają plastikiem, głównie widać to przy rozwiązaniach rozmów, ale w samym środku rozmowy są one raczej dobrze prowadzone. Z grzechów samego Novae Res można wymienić jedną literówkę, której doszukałem się na stronie nr 193. :)

Sam pomysł fabuły nie tchnie może świeżością, ale trochę nowego wprowadza do już maglowanych wiele razy motywów - to właśnie one czynią z "Anestezji" książkę z elementami thrillera medycznego. Warto również zauważyć, że "Anestezja" nie jest książką, w której istotne jest to, co się stanie, tylko jak się to odbędzie. Autor wcale nie kryje się z zamiarami, czytelnik dowiaduje się w sposób bezpośredni lub pośredni o tym, co się zaraz wydarzy, albo do jakich wydarzeń zmierza akcja. Tutaj jednak istotny jest sposób, w jaki dane wydarzenie się rozegra. Czasem można się spotkać z takim rozwiązaniem, jednak rzadko z jego dobrym wykonaniem. Jest dość trudne do wykonania w mojej opinii i często autorzy ładnie niszczą ten dobry zamysł. Tutaj na całe szczęście udało się to Thomasowi Arnoldowi wyśmienicie. Na szczególną pochwałę zasługuje scena pościgu - nie będę wdawał się w szczegóły, żeby nie zepsuć Wam ewentualnej radości, ale przyznam, że niesamowicie mnie wciągnęła!

Jest to zdecydowanie udany debiut. Niektórych błędów nie udało się uniknąć, ale cała reszta zapracowała na miano bardzo dobrej książki. Wszyscy, którzy czytają moje opinie regularnie wiedzą zresztą, że do debiutów podchodzę bardziej liberalnie niż do którejś z kolei książki. To właśnie między innymi tutaj leży pies pogrzebany - jeśli weźmie się pod uwagę styl autora, wskazujący na duże doświadczenie pisarskie, można zapomnieć o tym, że jest to debiut i ocenić książkę nieco ostrzej. Głównie za te lekkie naginanie rzeczywistości dla potrzeb fabuły. W efekcie jednak można powiedzieć, że nie jest to powieść wybitna, ale na pewno wybitny debiut. Błędy, jakie się pojawiły nie przekreślają ani "Anestezji", ani kolejnych dzieł, które wyjdą spod pióra Thomasa Arnolda. Na chwilę obecną autor zyskał kolejnego fana, który z wielką chęcią zabierze się za kolejną książkę - "33 dni prawdy", która oceniana jest jako jeszcze lepsza niż "Anestezja". :)

Łączna ocena: 8/10


Za możliwość przeczytania książki dziękuję autorowi, Thomasowi Arnoldowi!



Książka bierze udział w wyzwaniach:

9 komentarzy:

  1. Miałam okazję go poznać osobiście - ale chyba już to u Ciebie pisałam :) A niestety jego książki dalej nie przeczytałam - ciągle brak mi czasu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, wspominałaś. :) Żałuj i nadrób. :P Ja po "Kocie w butach" zaczynam kolejną. :)

      Usuń
  2. Nawet okładka przypomina okładki zagranicznych thrillerów. Na pierwszy rzut oka można pomyśleć, że autorem jest Coben, a książka została wydana przez Albatros :P Dziwi mnie trochę maniera umieszczania akcji a USA przez polskich pisarzy, ale skoro powieść nie jest zła to dam jej szansę.

    OdpowiedzUsuń
  3. Książkę czytałam i również uważam, że to świetny debiut. Polecam też drugą powieść autora, czy ''33 dni prawdy''. Także znakomity kryminał.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie ją przerabiam, od razu mi się rzucił z tyłu okładki Twój logotyp. :)

      Usuń
  4. O, pozytywna recenzja książki z Novae Res. ;) A tak serio, to chętnie bym sięgnęła, wygląda naprawdę ciekawie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trochę się u mnie trafiło takich recenzji - mam słabość do debiutów, lubię dawać ludziom szansę. :P Tak jak do wielu z nich podszedłem liberalnie, tak tutaj nawet nie musiałem, serio książka się sama broni. Zresztą drugi tom wydany został nakładem Agencji "Vectra", której będę musiał poświęcić osobną chwilę w recenzji "33 dni prawdy". :)

      Usuń
  5. Może być wciągające :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Hm, z tą medycyną to trochę mi się Beckett przypomina i jego Chemia śmierci, ale jednak nie skuszę się chyba na tą pozycję ^^ Nie dlatego, że to debiut, ale ostatnio jakoś nie mam chęci do kryminałów - kiedy znów będę ją miała, na pewno spróbuję spotkać się z tym autorem ^^

    OdpowiedzUsuń