tag:blogger.com,1999:blog-72060176405975014032024-03-14T16:42:01.365+01:00Z piórem wśród książekEmilhttp://www.blogger.com/profile/07986722942311066185noreply@blogger.comBlogger901125tag:blogger.com,1999:blog-7206017640597501403.post-54776607360390008682024-01-01T11:11:00.001+01:002024-01-01T11:11:22.578+01:00Zbiorczo spod pióra w grudniu 2023<p style="text-align: justify;"></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgtSHwuVn5Now40NQtu7ZC4lJh30vgeB44On3D7rTjMktArT61awO7SQzf9X7cbJw9MEay6bwgaPtwni2wCG-VYvlpXOBKhoHMZdbA3I5Zfnp8dZY7ktWNXKXwF7JyVp0XlZzuydX7Jk4wMq3ZRxf1JxzKSR_sFcVnVnkHg2LejgZO5M9q7ibXCh5-AIVRN/s2048/zbiorczo_spod_piora.png" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2048" data-original-width="1448" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgtSHwuVn5Now40NQtu7ZC4lJh30vgeB44On3D7rTjMktArT61awO7SQzf9X7cbJw9MEay6bwgaPtwni2wCG-VYvlpXOBKhoHMZdbA3I5Zfnp8dZY7ktWNXKXwF7JyVp0XlZzuydX7Jk4wMq3ZRxf1JxzKSR_sFcVnVnkHg2LejgZO5M9q7ibXCh5-AIVRN/s320/zbiorczo_spod_piora.png" width="226" /></a></div><div style="text-align: justify;">No to by wychodziło na to, że właśnie zaczynamy całą zabawę od nowa – 2023 już za nami, teraz pora na próby zapamiętania, że należy wpisywać we wszystkich datach 2024! A jak stary rok pożegnaliśmy, to pożegnaliśmy równieżi grudzień, który minął mi (pewnie jak wielu z Was) na mieszance normalności oraz świątecznego szału. Choć ten „szał” to można intepretować na przeróżne sposoby. U niektórych ostatni miesiąc roku to dodatkowa możliwość na czytanie jeszcze większej liczby książek, jednak u mnie to też szansa na zrobienie wielu rzeczy, na których na co dzień nie mam czasu.</div><p></p><p style="text-align: justify;">Mimo wszystko wydaje mi się, że całkiem nieźle mi się udał ten grudzień książkowo. Teoretycznie zamknąłem dwa cykle (chociaż jeden z nich ma jednak mieć kontynuację, a w drugim mi został zbiór opowiadań), nasłuchałem się ogromnej ilości podcastów (skąd ich twórcy mieli na to czas?!) no i ogólnie rzecz biorąc jakość zaliczonych pozycji jest raczej wysoka. Albo chociaż akceptowalna… Nie jest więc źle! Zobaczymy po prostu co przyniesie nowy rok.</p><p style="text-align: justify;">Tymczasem zapraszam już do samych opinii. Okładki… Tak, okładki jak zawsze z Lubimy Czytać.</p><p style="text-align: justify;"><b></b></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><b><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiZillJLYXNZzeDT14ljjIdBHa-mP3XMw7lu1EU2IAcoADN_3LgXlHCh7jGERTZmg2Yxu83UiBcq_0BfFXdXfnfqXdnP1kcR1sRlljyvHp64hXa7GYjaZ2dncWw-N8w3Wmkmtr1axB5FLidxR8mMcjzSkMA0qdxVs-ByMoHK-8A-b2P9Vvf5s9EhVzAHfGv/s500/upadek_lewiatana.jpeg" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="500" data-original-width="352" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiZillJLYXNZzeDT14ljjIdBHa-mP3XMw7lu1EU2IAcoADN_3LgXlHCh7jGERTZmg2Yxu83UiBcq_0BfFXdXfnfqXdnP1kcR1sRlljyvHp64hXa7GYjaZ2dncWw-N8w3Wmkmtr1axB5FLidxR8mMcjzSkMA0qdxVs-ByMoHK-8A-b2P9Vvf5s9EhVzAHfGv/w141-h200/upadek_lewiatana.jpeg" width="141" /></a></b></div><b>„Upadek Lewiatana” – James S.A. Corey</b><p></p><p style="text-align: justify;"><b>Format: </b>Papier<br /><b>Stron/długość:</b> 544<br /><b>Tłumaczenie:</b> Marek Pawalec</p><p style="text-align: justify;">Miałem nadzieję, że jeśli odłożę na trochę całą „Ekspansję”, to kolejny tom przyjdzie mi pochłonąć z łatwością. Trochę z tych założeń nawet wyszło prawdy, ale jednak cały czas miałem wrażenie konsumowania odgrzanego obiadu sprzed dwóch dni. Schematyczność aż krzyczy prosto z kart powieści, co jest bardzo fascynujące zważywszy na fakt, iż wydarzenia nie są ułożone w podobnym formacie, jak do tej pory. Brakowało też przedstawienia przemian postaci, w końcu minęło wiele lat od czasów znanych z pierwszych powieści, tymczasem Jim czy Naomi mają dokładnie te same zachowania, systemy wartości, cechy osobowości i charakteru – w rzeczywistości nie do końca tak to działa.</p><p style="text-align: justify;">Nie jestem wielkim zakończenia całego cyklu, aczkolwiek muszę przyznać, że było to chyba najbezpieczniejsze rozwiązanie, jakie tylko mogło się pojawić. Nieco… pompatyczne, z elementem mesjanistycznym, no ale jednak niekoniecznie kontrowersyjne i łatwe do przełknięcia. Jednakże znowu – schematyczne. Podobnie zresztą jak ostatnich kilkaset stron, gdzie pojawiła się schematyczna incepcja. Weźmy wszystkie książki, które pojawiły się do tej pory, złóżmy z nich jakąś strukturę i najpierw opakujmy ją wokół ostatniego tomu, a potem jeszcze opakujmy nią sam koniec. Taki schemat w schemacie. Niestety nie wywarło to na mnie zbyt dobrego wrażenia, dlatego ostatecznie niestety nie mam bardzo pozytywnej opinii o całej powieści.</p><p style="text-align: justify;"><b>Ocena punktowa:</b> 5/10</p><p style="text-align: justify;"><b></b></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><b><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj4nvgvWNIRxQ8s26JSHNbKse1Vpvzv8HjIyNXDpqPqzQDrznmEurAUJmDTyqU8SoegjvCJ0esfWPa-aaJCAbZOtJ4cklp4jbzTvsXvMY88x0TKm0BHP0ETZHIsSYDwLhLikJiXtEq_WaewjQNflBlt5Od_uDWc2PGganKTVeS0T6mKMvtuXCbjq2SntAD8/s500/widmowy_zagon.jpeg" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="500" data-original-width="352" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj4nvgvWNIRxQ8s26JSHNbKse1Vpvzv8HjIyNXDpqPqzQDrznmEurAUJmDTyqU8SoegjvCJ0esfWPa-aaJCAbZOtJ4cklp4jbzTvsXvMY88x0TKm0BHP0ETZHIsSYDwLhLikJiXtEq_WaewjQNflBlt5Od_uDWc2PGganKTVeS0T6mKMvtuXCbjq2SntAD8/w141-h200/widmowy_zagon.jpeg" width="141" /></a></b></div><b>„Widmowy Zagon” – Marcin Mortka</b><p></p><p style="text-align: justify;"><b>Format: </b>Audiobook<br /><b>Stron/długość:</b> 9h 07m<br /><b>Czyta:</b> Filip Kosior</p><p style="text-align: justify;">„Widmowy Zagon” to po prostu kolejny tom z dokładnie tą samą mieszanką chaosu i nieprzewidywalności Madsa, racjonalizmu byłej Smoczej Strażniczki oraz tony niebezpieczeństwa, które przynosi życie. Wydarzenia dzieją się szybko i gwałtownie, pomysły Madsa jak zwykle mieszają w probabilistyce, aczkolwiek tak właściwie to jest ponownie dokładnie to samo, co znamy z poprzednich tomów. Narracja jest dokładnie ta sama, kierunek, w którym wszystko podąża również, ale nawet wszystkie kamienie milowe po drodze wyglądają jak odtwarzany quest poboczny.</p><p style="text-align: justify;">Nie zrozumcie mnie źle, to się naprawde świetnie czyta i słucha. Kawał przyjemnego fantasy, takiego do niezobowiązującej lektury. Będę miło wspominał czas, który spędziłem ze straceńcami Madsa Voortena i ogólnie nie żałuję, że rozpocząłem ten cykl. Po prostu nie ma w nim niczego, nad czym mógłbym się zachwycać w późniejszych tomach, bo wszystko to już było we wcześniejszych książkach. Pewnie i tak sięgnę po kolejną, jeśli się pojawi, ale traktuję to raczej jako ciekawostkę, zwłaszcza kiedy nie będę czuł się na siłach sięgać po coś bardziej wymagającego. Sporo bijatyki, dużo awantur, ogromna ilość chaosu (ale nie w samej narracji, tylko powodowanego z rosmysłem przez bohaterów), czyli coś idealnego na długi, deszczowy wieczór.</p><p style="text-align: justify;"><b>Ocena punktowa:</b> 6/10</p><p style="text-align: justify;"><b></b></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><b><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjF-3CZOmB1MOO6dgivIs83SO_l-l_-oeMl9CLmrbgiHvvNCx-awp16EOFSHoR1-rN-7W_YFFOnNmjVLRO1RXeHNrknlBrbLV3cjLuZENvIj33Q9UF7W-cxw0W7r9FOBA9P9CpT5O4ssq5HmvN7oVrQqiKDaOAYIdMlO6cZjUsz5PlWGXW7KncwmuBFJdfm/s500/cyjan.jpeg" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="500" data-original-width="352" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjF-3CZOmB1MOO6dgivIs83SO_l-l_-oeMl9CLmrbgiHvvNCx-awp16EOFSHoR1-rN-7W_YFFOnNmjVLRO1RXeHNrknlBrbLV3cjLuZENvIj33Q9UF7W-cxw0W7r9FOBA9P9CpT5O4ssq5HmvN7oVrQqiKDaOAYIdMlO6cZjUsz5PlWGXW7KncwmuBFJdfm/w141-h200/cyjan.jpeg" width="141" /></a></b></div><b>„Cyjan” – Jarosław Dobrowolski</b><p></p><p style="text-align: justify;"><b>Format:</b> Audiobook<br /><b>Stron/długość: </b>16h 33m<br /><b>Czyta:</b> Mikołaj Krawczyn</p><p style="text-align: justify;">Więcej wampirów w wampirach, czyli drugi tom „Krwiopijcy” można uznać za udany. W pewnym momencie przyszedł mi nawet na myśl Michał Gołkowski i jego pełne akcji i dynamiki książki – „Cyjan” to nieco spowolniona wersja osadzona zdecydowanie w świecie Vampire: The Masquerade. Jak początkowo miałem wątpliwości, czy nie ma tam też elementów DnD, tak jednak teraz jednoznacznie mogę stwierdzić, że to jednak V: TM jest tym, w czym autor osadził swoje powieści (jednak z pewnymi wyjątkami). Mamy więc już dużo intryg między wampirami, pojawia się dużo więcej opisu samego świata wraz z cienkokrwistymi, rodami wampirzymi, szczególnymi umiejętnościami konkretnych wampirów etc.</p><p style="text-align: justify;">Oczywiście nie jest to niesamowicie ambitna książka, która zabierze Was w świat skomplikowanych intryg snutych przez znudzonych władców ciemności. Możecie jednak liczyć na dużo rozrywki oraz świat, który nie jest tak często spotykany (w każdym razie nie w mojej bańce) w literaturze. Fantastyka jak każda inna, jednak ze sprawdzonymi regułami (w kilku miejscach złamanymi na potrzeby… fabuły? urozmaicenia?) lubianymi przez wielu fanów uniwersum, na którym częściowo oparty jest świat „Cyjana”. No i do tego trochę mordobicia (ale bez przesady), sporo czarnego humoru oraz duża doza interpretacji własnej autora jeśli chodzi o trzymanie się zasad świata bazowego. Zawsze to jakieś urozmaicenie, które może zaskoczyć!</p><p style="text-align: justify;"><b>Ocena punktowa: </b>7/10</p><p style="text-align: justify;"><b></b></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><b><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi9TP_xVcb4j4iy7dV-zUQ12Uqdm9coB4IVHSrANA6HK6xoQROJWwJ3vaeDBLuHd3ci4-XqDHZcTGdMBf5XCtAyk0cE9vI5KaFbacl-sGORLHhGDfMjxSJq_eoWQIsHn0AGJc-Xy4nVKbB_6IAeCqK_SwG4U9lT7-huh64qLAoNjnmhm52nmOh7iYWrpFa4/s500/arena_dluznikow_1.jpeg" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="500" data-original-width="352" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi9TP_xVcb4j4iy7dV-zUQ12Uqdm9coB4IVHSrANA6HK6xoQROJWwJ3vaeDBLuHd3ci4-XqDHZcTGdMBf5XCtAyk0cE9vI5KaFbacl-sGORLHhGDfMjxSJq_eoWQIsHn0AGJc-Xy4nVKbB_6IAeCqK_SwG4U9lT7-huh64qLAoNjnmhm52nmOh7iYWrpFa4/w141-h200/arena_dluznikow_1.jpeg" width="141" /></a></b></div><b>„Arena dłużników #1” – Michał Gołkowski</b><p></p><p style="text-align: justify;"><b>Format:</b> Audiobook<br /><b>Stron/długość:</b> 12h 14m<br /><b>Czyta:</b> Grzegorz Pawlak</p><p style="text-align: justify;">Już od dawna mniej więcej wiedziałem, na czym opiera się „Arena dłużników”, bo o genezie powstania opowiedział Michał Gołkowski podczas Coperniconu. Spodziewałem się jednak takiego odgrzanego kotleta. Czułem, że może być podobny klimat, ale jakby… odtwarzany. Tymczasem autor zaskoczył mnie bardzo pozytywnie – teoretycznie mamy dokładnie to samo, ale z zupełnie innej strony. Prequel miesza się z sequelem, a do kompletu „mądrych” słów dorzucić możecie remake/remaster czy co tam wolicie. Jednak na świeżo! Niby tak samo, ale zupełnie inaczej.</p><p style="text-align: justify;">Przy dwóch ostatnich tomach głównej trylogii narzekałem, że jest trochę drętwo, bez większego pomysłu, natomiast w pierwszym tomie kolejnego czteroksięgu absolutnie nie mogę tego powiedzieć. Dynamika to pierwsza klasa, ciągle coś się dzieje, ale chociaż nie widać żadnego konkretnego celu (oprócz tych, których możemy się domyślać znając poprzednie powieści), to poznajemy o wiele lepiej całą konstrukcję apokalipsy, którą opracował Michał Gołkowski. Dosłowność przekładu słów biblijnych uderza w „Arenie dłużników” jeszcze mocniej, zwłaszcza w połączeniu z korporacjonizmem całego Nieba. Innymi słowy to może być naprawdę interesująca lektura kolejnych trzech tomów!</p><p style="text-align: justify;"><b>Ocena punktowa: </b>7/10</p><p style="text-align: justify;"><b></b></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><b><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjefZcASxNLQqmJpG58MlgG5B5Qu-hH-fFvpMwVIradnlV7qnR7OnaLyivGCtzcFmCsFbhuU_cKgQPAGAvb0aZFD3Lf5fObliiTjQKTRnaYzhveYvaSR5nr7D1uYG_qLeWoHjehtyYtlpAS7GbYwyTJuHunEmOjwvSwGe64A3wtekwM3D3i3fQ7g_OAUbQz/s500/polski_sor.jpeg" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="500" data-original-width="352" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjefZcASxNLQqmJpG58MlgG5B5Qu-hH-fFvpMwVIradnlV7qnR7OnaLyivGCtzcFmCsFbhuU_cKgQPAGAvb0aZFD3Lf5fObliiTjQKTRnaYzhveYvaSR5nr7D1uYG_qLeWoHjehtyYtlpAS7GbYwyTJuHunEmOjwvSwGe64A3wtekwM3D3i3fQ7g_OAUbQz/w141-h200/polski_sor.jpeg" width="141" /></a></b></div><b>„Polski SOR” – Jan Świtała</b><p></p><p style="text-align: justify;"><b>Format: </b>E-book<br /><b>Stron/długość:</b> 288</p><p style="text-align: justify;">Jeśli spodziewacie się (tak jak ja) kolejnego klasycznego reportażu o sytuacji ochrony zdrowia w Polsce, to się bardzo pomylicie! Ma nadzieję, że będzie to zaskoczenie pozytywne, jakie było moim udziałem, gdy zobaczycie jak bezpośrednim językiem pisze autor. Ratownik medyczny mający na swoim koncie pracę zarówno w karetce pogotowia, jak i na SORze, prowadzący kursy oraz własnego Instagrama, na którym dzieli się wiedzą oraz anegdotami. No i właśnie taki luźny, anegdotyczy styl dominuje w „Polskim SORze”, który mocno kontrastuje z bardziej dziennikarskim stylem większości reportaży. Dla mnie jest to jedna z form przełamania czwartej ściany, która pozwala na lepsze zrozumienie co autor pragnie przekazać.</p><p style="text-align: justify;">A ma bardzo dużo do przekazania, począwszy od tego, jak wygląda przeciętny dzień pracy ratownika w różnych miejscach, przez problemy i wyzwania, z którymi musi się mierzyć, a zakończywszy oczywiście na prawnym bałaganie. Książka ta nie ma jakichś konkretnych ram w postaci rozdziałów skupiających się na konkretnej kategorii – to bardziej strumień uporzadkowanych myśli, które przechodzą płynnie z jednego tematy do drugiego. Język jest często potoczny, zawierający wiele ekspresywnych wyrażeń powszechnie uznanych za wulgarne (znaczy się czasem rzuci jakąś „kurwą”), ogólnie taki dla przeciętnego człowieka. Naprawdę ciekawy kontrast, zwłaszcza dla kogoś, kto pochłonął w swoim życiu sporo reportaży. Dla mnie to zmiana mocno na plus i między innymi dlatego gorąco polecam tę książkę!</p><p style="text-align: justify;"><b>Ocena punktowa:</b> 7/10</p><p style="text-align: justify;"><b></b></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><b><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhDwv05ldoGJbnJg2PZeClcNZDa87N_kyVT4yTu_mfclBwe4kr3CyqIEdVz7JH_neapBeRo3rCABgRDzvsXFYaLzo-JNQxkiO4W9NguZJ-7wSKlcol95jzmZDbzKzRi9UyRa_AVaWBYVk5bIWJF2MHO6uxwl-Dxfq3sQ63XUTTDjfKIdSBb0mwFq4wmLceF/s500/arena_dluznikow_2.jpeg" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="500" data-original-width="352" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhDwv05ldoGJbnJg2PZeClcNZDa87N_kyVT4yTu_mfclBwe4kr3CyqIEdVz7JH_neapBeRo3rCABgRDzvsXFYaLzo-JNQxkiO4W9NguZJ-7wSKlcol95jzmZDbzKzRi9UyRa_AVaWBYVk5bIWJF2MHO6uxwl-Dxfq3sQ63XUTTDjfKIdSBb0mwFq4wmLceF/w141-h200/arena_dluznikow_2.jpeg" width="141" /></a></b></div><b>„Arena dłużników #2” – Michał Gołkowski</b><p></p><p style="text-align: justify;"><b>Format:</b> Audiobook<br /><b>Stron/długość:</b> 15h 59m<br /><b>Czyta:</b> Grzegorz Pawlak</p><p style="text-align: justify;">Tak mi podeszła pierwsza część „Areny dłużników”, że aż się od razu zabrałem za kolejną! Tu mamy już w pełni do czynienia z tytułową areną, gdzie Ezekiel ściera się z… no cóż, z tym, z czym ścierali się kiedyś gladiatorzy. Jest oczywiście obrazoburczo (znaczy niekoniecznie koszernie!), nasz wspaniały nie-komornik miewa od groma przeróżnych, nie zawsze sensownych pomysłów, ale nie zapomniał o głównym celu swojego pobytu na Ziemi. Apokalipsa się jednak rządzi swoimi prawami, a jakiekolwiek podróże w czasie (lub manipulacja czasem jako takim) nie mogą się odbyć bez konsekwencji w postaci zaburzeń kontinuum czasoprzestrzennego, więc możecie się domyślić, że nie wszystko idzie gładko…</p><p style="text-align: justify;">Spotkacie tu wiele postaci, które znacie z pierwszej trylogii komorniczej, ale w nieco innej odmianie. Wiecie, niby to samo, ale jednak nie, pokazane z zupełnie innej perspektywy. Dynamika wciąż jednak jest zachowana, trudno się nudzić podczas przeżywania wydarzeń, które są udziałem Ezekiela i jego ekipy, żart (często suchy!) ściele się gęściej niż trupy (choć i tych nie brakuje), a zabawa to po prostu zabawa. Wchłonąłem audiobooka bardzo szybko, nie sięgnąłem po kolejnego tylko ze względu na kończący się okres „próbny” w Legimi, ale dwa pierwsze tomy nastawiły mnie bardzo pozytynie do całej tetralogii. Polecam jako odskocznia od trudnej i ciężkiej literatury, kiedy chcecie fajny kawał fantastyki, który pełen jest absurdalnego humoru i równie niedorzecznych historii!</p><p style="text-align: justify;"><b>Ocena punktowa:</b> 7/10</p><p style="text-align: justify;"><br /></p>Emilhttp://www.blogger.com/profile/07986722942311066185noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-7206017640597501403.post-59209141610405796332023-12-01T11:35:00.001+01:002023-12-01T11:35:27.325+01:00Zbiorczo spod pióra w listopadzie 2023<p style="text-align: justify;"></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjilanQAfYeMjrLKn9lZLbH9mqsQI1fWC5pKeZrjo6dOpmTw0BmLpN5Yqq1juZEAPqehdqaxLUxaMasiwsUtCz3ONfIhRxBQFUfQpC3JuR3TA8iLWwdkhZ9dcjxLPVEJiRKZIhQYAUVIRmlX0M4qBEhl_7Zqk4epP8Sf3KGrAbh3A-E9fDPZ_AwEJd4J-AT/s2048/zbiorczo_spod_piora.png" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2048" data-original-width="1448" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjilanQAfYeMjrLKn9lZLbH9mqsQI1fWC5pKeZrjo6dOpmTw0BmLpN5Yqq1juZEAPqehdqaxLUxaMasiwsUtCz3ONfIhRxBQFUfQpC3JuR3TA8iLWwdkhZ9dcjxLPVEJiRKZIhQYAUVIRmlX0M4qBEhl_7Zqk4epP8Sf3KGrAbh3A-E9fDPZ_AwEJd4J-AT/s320/zbiorczo_spod_piora.png" width="226" /></a></div><div style="text-align: justify;">Listopad już za nami, a to oznacza jedno (a nawet dwie rzeczy!) – zaraz święta oraz nowy rok! Trochę wolnego, trochę czasu spędzonego z rodziną i ogólnie najbliższymi osobami, ale przede wszystkim zmiany, które niektórym przyniosą coś nowego, a innym nie. To wszystko jednak dopiero przed nami, a na razie możemy cieszyć się (lub smucić) z minionego miesiąca oraz ze wszystkiego, co ze sobą przyniósł! U mnie jak zwykle upływ czasu był tak szybki, że nawet nie zauważyłem (jak zwykle zresztą), kiedy w ogóle minął… Po prostu był sobie miesiąc, miał w sobie jakieś weekendy, coś tam się działo i tyle.</div><p></p><p style="text-align: justify;">No, ale z rzeczy, o których pamiętam, to warty wspomnienia jest choćby Visual Concert, na którym miałem okazję być! Cudowne widowisko, połączenie orkiestry symfonicznej wykonującej znane motywy filmowe z obrazami pochodzącymi z naszej planety. Taka można powiedzieć podróż dookoła (oraz wgłąb) świata przy cudownych dźwiękach. Oprócz tego się trochę obijałem, czasem aż wręcz do tego stopnia, że rzadko sięgałem po książkę. Długi audiobook w połączeniu z ogromną ilości podcastów okazał się w zupełności wystarczający na wypełnienie całego miesiąca, więc tym razem nie mam jakiejś ogromnej liczby zaliczonych pozycji.</p><p style="text-align: justify;">Tyle z podsumowania, poniżej krótkie opinie, a okładki ilustrujące każdą z nich pochodzą (jak zwykle) z serwisu Lubimy Czytać.</p><p style="text-align: justify;"><b></b></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><b><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjwQzKZPe-ZoO8TnZW51nVx0q_Pivsj9ZWvxZXvXrF1xXhemZhJue3z_VKRbV2TgeHMY765XlWu6suDgGes9qUAphq1G39mFLin6-Fi7B-3sWKOzlhTOrYKZYJ3bZUC8eapLmfCaxPx816sdqnDLKmJauqUQZQClRr_AonkN4rE154n0mT2bLWEuA9w4IiS/s500/gai_jin.jpeg" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="500" data-original-width="352" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjwQzKZPe-ZoO8TnZW51nVx0q_Pivsj9ZWvxZXvXrF1xXhemZhJue3z_VKRbV2TgeHMY765XlWu6suDgGes9qUAphq1G39mFLin6-Fi7B-3sWKOzlhTOrYKZYJ3bZUC8eapLmfCaxPx816sdqnDLKmJauqUQZQClRr_AonkN4rE154n0mT2bLWEuA9w4IiS/w141-h200/gai_jin.jpeg" width="141" /></a></b></div><b>„Gai-Jin” – James Clavell</b><p></p><p style="text-align: justify;"><b>Format:</b> Audiobook<br /><b>Stron/długość:</b> 60h 7m<br /><b>Czyta:</b> Marek Walczak</p><p style="text-align: justify;">Jeśli czytaliście poprzednie dwie książki, to w tej znajdziecie dużo punktów wspólnych. Można powiedzieć wręcz, że zalecane jest czytanie w odpowiedniej kolejności, żeby nie stracić zbyt wielu powiązań między postaciami oraz aby zrozumieć, czemu pewne elementy wyglądają tak, a nie inaczej. Przy okazji czas akcji został przeniesiony do przodu w stosunku do wcześniejszych tomów, w związku z czym możemy obserwować zupełnie nowe aspekty od strony politycznej, społecznej oraz technologicznej. Tak, te wszystkie tematy zostały wykorzystane przez autora w „Gai-Jin”.</p><p style="text-align: justify;">Kolejne intrygi budowane przez zwaśnione ze sobą frakcje, a gdzieś pomiędzy nimi Europejczycy próbujący rozciągnąć swoją władzę handlową na jak najszersze rejony świata. To się nie mogło nie udać, zwłaszcza przy umiejętnościach Jamesa Clavella. Historia wciąga od początku do końca, po drodze oferując dużo zwrotów akcji, ale przede wszystkim bardzo detaliczne przybliżenie społeczeństwa feudalnej Japonii oraz ich starć zarówno wewnętrznych, jak i zewnętrznych. Jak zwykle w takich przypadkach trudno mi oceniać wartość merytoryczną, aczkolwiek te aspekty, które mnie zaintrygowały na tyle, aby samodzielnie poszukać informacji na ich temat, okazały się prawidłowe. No i często niezbyt łatwe do odnalezienia!</p><p style="text-align: justify;"><b>Ocena punktowa:</b> 8/10</p><p style="text-align: justify;"><b></b></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><b><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEigK5wsXvVxtZ8mc0Nt8LobI1w7ukdw5aTQfC8RMnCn9_-0roxvUFV8Ht78RSKMGogl2oQxKGWsL3C-grGAagqb2rhRNmkJYAfc1Ih3hxYzgBhREgw9jUe6mLmXKWsgJ7WmmHG3CFNt7shaXPkhLpIQw4w3Sy8txErntBTOb0JdQfVIeUsSA-OhUQJKfZNg/s500/zniwo.jpeg" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="500" data-original-width="352" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEigK5wsXvVxtZ8mc0Nt8LobI1w7ukdw5aTQfC8RMnCn9_-0roxvUFV8Ht78RSKMGogl2oQxKGWsL3C-grGAagqb2rhRNmkJYAfc1Ih3hxYzgBhREgw9jUe6mLmXKWsgJ7WmmHG3CFNt7shaXPkhLpIQw4w3Sy8txErntBTOb0JdQfVIeUsSA-OhUQJKfZNg/w141-h200/zniwo.jpeg" width="141" /></a></b></div><b>„Żniwo” – Neal Shusterman</b><p></p><p style="text-align: justify;"><b>Format:</b> E-book<br /><b>Stron/długość:</b> 672<br /><b>Tłumaczenie: </b>Katarzyna Agnieszka Dyrek</p><p style="text-align: justify;">Trochę się czuję zawiedziony (ale jedynie odrobinę!) po tych wszystkich zachwytach nad całym cyklem „Kosiarzy”. Nie, żeby mnie trzecia część zawiodła, ale po prostu… nie stanęła na wysokości zadania. Nie czułem, dokąd do zmierza, więc książka zdecydowanie mnie zaskoczyła, choć nie w takim stopniu, w jakim bym się tego spodziewał. Rzekłbym, że to była po prostu fajna książka fantasy, która potrafiła niekonwencjonalnie wykorzystać konwencjonalne motywy. Czy bawiłem się przy niej dobrze? Tak. Czy nie mogłem się od niej oderwać? Absolutnie nie. Czy polecę ją komuś? Tak, ale nie jako absolutny must read. Ot, pewniak, jeśli ktoś szuka po prostu czegoś, co jest spoko.</p><p style="text-align: justify;">Wspominałem, że w ogóle nie przewidziałem, dokąd zmierza cała historia i to jest fakt. Za to bardzo łatwo było przewidzieć główne wydarzenia, które były tłem dla całej historii. Postacie praktycznie nie przechodziły żadnych zmian pomimo wielu bardzo traumatycznych przeżyć, po prostu wykonywały swoją robotę jak w grze. Trochę pikanterii dodawały fragmenty pism z przyszłości, które były cytowane między rozdziałami, jednak w sumie nie rozwinęło się z tego nic konkretnego (ot, autor postanowił uchylić rąbka tajemnicy i skupić się na którymś z kolei poziomie konsekwencji). No nie, nie umiem się zachwycać, choć z czystym sumieniem muszę przyznać, że jest to poprawna fantastyka.</p><p style="text-align: justify;"><b>Ocena punktowa:</b> 6/10</p><p style="text-align: justify;"><b></b></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><b><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh4kCa1zi7sBlJQcpSIQltea5GoFf3EboOdIPzLcJP_f0EHi_-BWsQm1B-3Z_yKp3BGZgru5ifLatgQzcW52M2TdrXwDQCK-rLLZvY0Xp2qac-l1nRU2dpfTY8IKt85jBhDbg9XHK11banZ-1vwy9yaAg26FVfzrPDky7RVtmCezLXaLFVNiMbRz520lVrr/s500/opowiesc_podrecznej.jpeg" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="500" data-original-width="352" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh4kCa1zi7sBlJQcpSIQltea5GoFf3EboOdIPzLcJP_f0EHi_-BWsQm1B-3Z_yKp3BGZgru5ifLatgQzcW52M2TdrXwDQCK-rLLZvY0Xp2qac-l1nRU2dpfTY8IKt85jBhDbg9XHK11banZ-1vwy9yaAg26FVfzrPDky7RVtmCezLXaLFVNiMbRz520lVrr/w141-h200/opowiesc_podrecznej.jpeg" width="141" /></a></b></div><b>„Opowieść podręcznej” – Margaret Atwood</b><p></p><p style="text-align: justify;"><b>Format:</b> E-book<br /><b>Stron/długość:</b> 368<br /><b>Tłumaczenie:</b> Zofia Uhrynowska-Hanasz</p><p style="text-align: justify;">Patrzę na tę powieść jak na dwie różne książki – bo trudno mi nie oderwać od siebie dwóch różnych aspektów. Przedstawienie totalitarnego kraju ogarniętego wojną (choć niekoniecznie w jego centrum), w którym każdy człowiek ma ściśle określoną rolę, robi robotę. Jeśli do tego dorzucimy mocno oparte na katolickiej Biblii zasady (nawet pojawia się wiele cytatów, z których jasno wynika, że twórcy tego ustroju raczej nie przejmowali się metaforami, a brali raczej wszystko dosłownie), to mamy naprawdę niepokojącą i dającą do myślenia wizję. Wszystkie detale opisywanego świata są jak połączenie okropnej utopii oraz wesołej i kolorowej bajki dla dzieci, z kolorowymi strojami i ładnymi domkami</p><p style="text-align: justify;">Niestety mamy też drugi aspekt, czyli sposób opowiadania historii. Z jednej strony można przyjąć, że „tak miało być” i nie bez powodu książka ta nosi tytuł „Opowieść podręcznej” – narracja pierwszoosobowa, w której poznajemy historię jednej z podręcznych, ale z drugiej trudno zaakceptować ten chaos oraz niewiele wnoszące wstawki. Retrospekcje, które się pojawiają, nie mają ładu i składu, trudno ocenić w ogóle kiedy się zaczyna kolejna (nie użyto nawet żadnego środka redakcyjnego to zaznaczenia tego momentu), przez co trudno mi było czasem iść dalej, a przede wszystkim utrudnione było wczucie się w to, co opowiada główna bohaterka, Freda. A szkoda, bo jednak rusztowanie historii zostało wykonane z najwyższej jakości materiałów.</p><p style="text-align: justify;"><b>Ocena punktowa: </b>6/10</p><p style="text-align: justify;"><br /></p>Emilhttp://www.blogger.com/profile/07986722942311066185noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-7206017640597501403.post-48314244670263677942023-11-01T11:41:00.002+01:002023-11-01T11:42:36.903+01:00Zbiorczo spod pióra w październiku 2023<p style="text-align: justify;"></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjAcUQP292BzL0wN1Rua4V-5FaT0lKfqkdm4akIuvnjqDTfZpVx7DWOt7W4Genswcur4bCnvKJeEpAfrffLJ8brso_vL8E1ENKz_OD96cqIwaGPWsB_X9SWN5VxfXRHX0K4BGxd1CtB8wlyb2FTuXqEnvgvbprP5yU6UzgsKIFe3AR3ZVmq0T19NEI5Tpdn/s2048/zbiorczo_spod_piora.png" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2048" data-original-width="1448" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjAcUQP292BzL0wN1Rua4V-5FaT0lKfqkdm4akIuvnjqDTfZpVx7DWOt7W4Genswcur4bCnvKJeEpAfrffLJ8brso_vL8E1ENKz_OD96cqIwaGPWsB_X9SWN5VxfXRHX0K4BGxd1CtB8wlyb2FTuXqEnvgvbprP5yU6UzgsKIFe3AR3ZVmq0T19NEI5Tpdn/s320/zbiorczo_spod_piora.png" width="226" /></a></div><div style="text-align: justify;">Też czujecie już na karku oddech nowego roku? No bo wiecie, pierwszy miesiąc ostatniego kwartału już za nami… Szybko minęło, co nie? U mnie się październik zaczął od urlopu, który był kontynuacją z września. Jak w poprzednim miesiącu szalałem w górach, tak w tym postawiłem już na spokojny wypoczynek w domowym zaciszu. Trochę się poczytało książek, trochę się pograło niezobowiązująco w różne gierki (mogłem przy okazji sobie przetestować Dragonheir, którego reklamy atakowały mnie już od kilku tygodni – całkiem fajny RPG mobilny muszę przyznać), nawet drzwi wyregulowałem wreszcie, bo lekko osiadły. Znaczy wróciłem do pracy wypoczęty i ze świeżą głową!</div><p></p><p style="text-align: justify;">Na tyle mocno polubiłem „Sagę Azjatycką”, że od razu niemalże się rzuciłem na kolejną część, która tym razem była nieco krótsza – audiobook trwał nieco ponad trzydzieści jeden godzin! Październik był też miesiącem, w którym jeszcze mocniej podkreśliłem przyzwyczajenie się do e-booków zamiast książek papierowych. Ba, powiem Wam, że nawet rozważam pozbycie się większości moich egzemplarzy papierowych (zostawię tylko te najładniejsze oraz takie, z którymi mam jakiś związek emocjonalny i w ogóle)! Wcale w tych przemyśleniach nie pomaga mi pozostająca ciągle w mojej pamięci przeprowadzka i kilka dodatkowych pudeł przeznaczonych TYLKO na książki!</p><p style="text-align: justify;">No dobrze, mały wstęp został zrobiony, więc zapraszam już na crème de la crème, czyli opinie! Okładki jak się pewnie domyślacie pochodzą z serwisu Lubimy Czytać.</p><p style="text-align: justify;"><b></b></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><b><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhYacpnX_xOfGN_I-nuZB6uaZFUBE56SzAg0tcq7l0iNAolq9mgjmqIN3VlT6x8DuPXNv5YLOJRcwp6-pBnjQqTjcPo6o6N6SFe-r0uAnhvQYjIY-2wlwD0iI64xHZSG6wMhtlW5m4sBBxwV22RSCeTUXeIvCe4Z_X9g4_MjjLpNUFNqGX5Fs7uAWbNSNz6/s500/kwiat_paproci_i_inne.jpeg" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="500" data-original-width="352" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhYacpnX_xOfGN_I-nuZB6uaZFUBE56SzAg0tcq7l0iNAolq9mgjmqIN3VlT6x8DuPXNv5YLOJRcwp6-pBnjQqTjcPo6o6N6SFe-r0uAnhvQYjIY-2wlwD0iI64xHZSG6wMhtlW5m4sBBxwV22RSCeTUXeIvCe4Z_X9g4_MjjLpNUFNqGX5Fs7uAWbNSNz6/w141-h200/kwiat_paproci_i_inne.jpeg" width="141" /></a></b></div><b>„Kwiat paproci i inne legendy słowiańskie” – Opracowanie zbiorowe</b><p></p><p style="text-align: justify;"><b>Format:</b> E-book<br /><b>Stron/długość:</b> 460</p><p style="text-align: justify;">Muszę przyznać, że jak na zbiór opowiadań, jest to całkiem stabilna książka. Znaczy większość z tych opowiadań stoi na podobnym, dość wysokim poziomie. Przede wszystkim mają odpowiednią dynamikę, niemalże wszystkie niosą jakiś konkretny przekaz, a i same pomysły bywają kretywne. Stylistycznie i językowo różnią się od siebie za to niesamowicie, choćby ze względu na to, że wśród autorek znajdziemy takie, które mają już na swoim koncie wiele wydanych tekstów, jak i takie, które dopiero rozpoczynają swoją aktywną przygodę z literaturą. Na pewno jednak większość z nich stanęła na wysokości zadania i napisały przepiękne opowiadania.</p><p style="text-align: justify;">Tytuł mówi wiele na temat tego, wokół jakiej tematyki krążą opowiadania stworzone przez pisarki – ogólnie pojęta „słowiańskość”. Niech Was jednak nie zwiedzie ten termin – niektóre podeszły bardzo kreatywnie (jak choćby „Rem-X” Pauliny Hendel), a oprócz tego spotkać możecie też znane Wam doskonale postacie z uniwersów stworzonych przez autorki (tak jest w przypadku choćby Marty Kisiel oraz Anety Jadowskiej). To, na co warto również zwrócić uwagę to klimat – dość łatwo można poczuć zapach leśnego runa, dotknąć łanów zboża dojrzewającego w słońcu czy skulić się ze zgrozy wyzierającej z plątaniny korzeni. Immersja na wysokim poziomie. Życzyłbym sobie większej liczby takich antologii. </p><p style="text-align: justify;"><b>Ocena punktowa:</b> 8/10</p><p style="text-align: justify;"><b></b></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><b><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgVs4SszuFfsYW9TCZMN4r1tC2Sc7jckh_c4eTfK0V7uQCebD6s_m7joJINMnEkzBFgSbe7Bsi5dAMo3JvhJEPCQzmQMiHJEcO2ie2pAFZ2eRhij-NYY3xIdmFv02C8n8slCIZyg4TmQb_ImbT7zMTIB9d6GAHGCrpQ6BqIka7sq5oyzN0bym-BnkvSy4DK/s500/tai_pan.jpeg" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="500" data-original-width="352" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgVs4SszuFfsYW9TCZMN4r1tC2Sc7jckh_c4eTfK0V7uQCebD6s_m7joJINMnEkzBFgSbe7Bsi5dAMo3JvhJEPCQzmQMiHJEcO2ie2pAFZ2eRhij-NYY3xIdmFv02C8n8slCIZyg4TmQb_ImbT7zMTIB9d6GAHGCrpQ6BqIka7sq5oyzN0bym-BnkvSy4DK/w141-h200/tai_pan.jpeg" width="141" /></a></b></div><b>„Tai-Pan” – James Clavell</b><p></p><p style="text-align: justify;"><b>Format: </b>Audiobook|<br /><b>Stron/długość:</b> 31h 52m<br /><b>Czyta:</b> Marek Walczak</p><p style="text-align: justify;">Jednak lektor bardzo dużo zmienia – może znacząco wpłynąć na odbiór całego audiobooka. „Tai-Pan” czytany jest przez inną osobę, niż pierwszy tom, czyli „Shogun”. Niestety podcasz słuchania historii osadzonej w Chinach wielokrotnie gubiłem się w dialogach, co z pewnością wpłynęło na ogólny odbiór książki. Ta jest z kolei niby inna, niż poprzedniczka, ale jednak podobna. We wcześniejszej lekturze opisywane były wydarzenia dziejące się w Japonii, wśród samurajów oraz daimyo, natomiast „Tai-Pan” przeniósł się do Chin, choć utrzymał mniej więcej zakres czasowy. Opisuje dzieje założenia Hongkongu (rzecz jasna mieszając fakty z fikcją literacką) oraz zmagania brytyjczyków z przecwinościami losu.</p><p style="text-align: justify;">Tym razem James Clavell postawił na barzo głęboką i ciężką politykę, zamiast dynamicznych intryg kreowanych przez japońskich władców. Skupia się równie mocno na detalach powieści i próbuje odtworzyć klimat Chin z połowy dziewiętnastego wieku, co – podobnie jak za poprzednim razem – świetnie mu wychodzi. Brak podobnej dynamiki powoduje jednak dekoncetrację w trakcie lektury, więc pod tym względem jednak wyżej cenię sobie „Shoguna”. Za plus natomiast warto uznać rozpiętośc geograficzną, jaką narzucił sobie autor dla utworzenia całego cyklu „Sagi Azjatyckiej”! Aż nie mogę się doczekać jak to się dalej potoczy, zwłaszcza że sięgnąłem po krótkie opisy kolejnych tomów. Wydaje się, że warto przebrnąć nawet przez nieco słabsze fragmenty poszczególnych tomów. </p><p style="text-align: justify;"><b>Ocena punktowa: </b>7/10</p><p style="text-align: justify;"><b></b></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><b><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgWq1NCg3EBfXYT822hx6ZbScyDgkR0ab3dIg5K8hIC34e6GLnjefsyRiS7WOC5dYOBDL-bZyMNlrse1dyAhVJbSWdG4RVuC358He_5Rx-E2aYL881IQRHveTN_YTiTtSk6nFoD27dezQbhSUqmL8ze_oUETsFcM-uHvFi146Apusk6LGSgHDFV1J6NDFCE/s500/utracona_godzina.jpeg" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="500" data-original-width="352" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgWq1NCg3EBfXYT822hx6ZbScyDgkR0ab3dIg5K8hIC34e6GLnjefsyRiS7WOC5dYOBDL-bZyMNlrse1dyAhVJbSWdG4RVuC358He_5Rx-E2aYL881IQRHveTN_YTiTtSk6nFoD27dezQbhSUqmL8ze_oUETsFcM-uHvFi146Apusk6LGSgHDFV1J6NDFCE/w141-h200/utracona_godzina.jpeg" width="141" /></a></b></div><b>„Utracona godzina” – Marcin Mortka</b><p></p><p style="text-align: justify;"><b>Format:</b> E-book<br /><b>Stron/długość:</b> 344</p><p style="text-align: justify;">Cóż mogę napisać – Mads Voorten w całej okazałości! Ten sam szaleniec, który wychodzi nawet z najgorszych opałów obronną ręką. Tym razem jednak jego myśli i czyny idą w nieco innym kierunku, a na horyzoncie pojawia się coś… no dużego. Ta sama dynamika, którą znamy z poprzednich tomów, podobny klimat, choć cały czas nieco brakuje rozwoju wśród wielu postaci. Wydają się być jedynie zapychaczami, które są wymagane, aby w ogóle historia szła do przodu. Chociaż trzeba przyznać, że jeden z bohaterów przeszedł pewnego rodzaju przemianę i faktycznie jestem w stanie o nim powiedzieć nieco więcej niż tylko wymienienie jego imienia!</p><p style="text-align: justify;">Oprócz tego mamy w sumie po prostu kontynuację wydarzeń z wcześniejszego tomu. Nie powiedziałbym, że jest ona jakaś… ambitna pod względem wydarzeń, brakuje też czegoś zaskakującego. Ot, klasyczna historia, takie generyczne można rzec fantasy, w którym pikanterii dodaje brawura głównego bohatera. No i w sumie tyle. Został mi jeszcze ostatni tom, aczkolwiek jak na razie nie do końca pojmuję fenomenu tej serii. Jest poprawna, przyjemnie się ją czyta, ale mniej więcej tak jak mnóstwo innych, podobnych cykli (czy nawet pojedynczych książek). Nic odkrywczego oraz nic obezwładniającego swoim istnieniem.</p><p style="text-align: justify;"><b>Ocena punktowa:</b> 6/10</p><p style="text-align: justify;"><b></b></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><b><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEieo1eehPlHYoJfwwLRhOlKH6AbYP08ujH7hO8mi8tmMQHKw0wA1BZbr6jIdU0ygiHLnqFHXb2xlHBmlnGlUHTAeWGvjknO26DUdqwAfZChFuZK4auMU33UZi9BbOmrsurFGH2SAHedbxbegzLkoiAgG1ebDLtXLiXlsHZ-fbQSLJt90ZLmlnbPd7lELQTS/s500/delirium.jpeg" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="500" data-original-width="352" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEieo1eehPlHYoJfwwLRhOlKH6AbYP08ujH7hO8mi8tmMQHKw0wA1BZbr6jIdU0ygiHLnqFHXb2xlHBmlnGlUHTAeWGvjknO26DUdqwAfZChFuZK4auMU33UZi9BbOmrsurFGH2SAHedbxbegzLkoiAgG1ebDLtXLiXlsHZ-fbQSLJt90ZLmlnbPd7lELQTS/w141-h200/delirium.jpeg" width="141" /></a></b></div><b>„Delirium” – Jarosław Dobrowolski</b><p></p><p style="text-align: justify;"><b>Format:</b> Audiobook<br /><b>Stron/długość:</b> 17h 01m<br /><b>Czyta: </b>Mikołaj Krawczyk</p><p style="text-align: justify;">Trochę mi pachnie połączeniem Dungeons and Dragons z Vampire: The Masquerade. Znaczy się obraz wampira oraz struktury społecznej, w jakiej żyją, pachnie mi połączeniem tych dwóch różnych systemów. Znaczy się nie mamy żadnych świecących w ciemności stworów, ani też demonicznych aberracji, ale stworzenia żyjące wśród ludzi, mające specyficzne cechy (przypadkiem pasujące do opisu wampirów z DnD), które tworzą pewnego rodzaju hierarchię (przypadkowo nasuwającą na myśl drugi ze wspomnianych systemów). Dla mnie to ogromny plus i zachęta, lubię takie nieco urealnione elementy fantastyki, jednak osadzone w określonych ramach i standardach. Dzięki temu mam wyjaśnienia pewnych wydarzeń czy możliwości, jakie mają konkretne postacie.</p><p style="text-align: justify;">Sama historia jest dość ciekawa, bo z jednej strony nie ma w niej absolutnie niczego odkrywczego, ale sposób prowadzenia narracji i tempo wydarzeń nie pozwala się nudzić. Wręcz zachęca do pozostania przy lekturze! Osadzenie całości w małej bieszczadzkiej wsi ma dwie kluczowe zalety. Po pierwsze pozwala nieco popuścić wodze fantazji w kwestii działan postaci, a po drugie buduje w tle klimat stereotypowej, wchodniej wsi, w której prawo egzekwuje się zupełnie inaczej niż w wielkich miastach. Sprawy załatwia się inaczej, w głowach ludzi siedzi konkretna mentalność, a dzięki temu wszystkiemu klimat powieści jest odrobinę duszny i ciężki. Pomimo tego, że splot wydarzeń wydaje się być bardzo ciasny, to „Delirium” na tyle mnie wciągnęło (spora też zasługa postaci Konrada!), że drugi tom chyba rozpracuję za chwilę!</p><p style="text-align: justify;"><b>Ocena punktowa:</b> 7/10</p><p style="text-align: justify;"><b></b></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><b><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiNo95WFnjUhLr1owH9BJjKUHG7wTsZOVUNIy78aF9egUNlteo8dduIjgFBvvdwOs4vLqdy5F04XfyIC6aOL-_Eg18b_IXHX5IKgFKHwFuBL4e16GsePvfpbmO5oxrqeG-M5HaXqVxTDnDKkUMIxqddEffJeUmDk76HhBkVBBWjGwPum7T6rbUqMdTlgft9/s500/zawsze_cos.jpeg" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="500" data-original-width="352" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiNo95WFnjUhLr1owH9BJjKUHG7wTsZOVUNIy78aF9egUNlteo8dduIjgFBvvdwOs4vLqdy5F04XfyIC6aOL-_Eg18b_IXHX5IKgFKHwFuBL4e16GsePvfpbmO5oxrqeG-M5HaXqVxTDnDKkUMIxqddEffJeUmDk76HhBkVBBWjGwPum7T6rbUqMdTlgft9/w141-h200/zawsze_cos.jpeg" width="141" /></a></b></div><b>„Zawsze coś” – Marta Kisiel</b><p></p><p style="text-align: justify;"><b>Format:</b> E-book<br /><b>Stron/długość:</b> 368</p><p style="text-align: justify;">Czy ja kiedykolwiek wspominałem, że wprost ubóstwiam język, którym posługuje się Marta Kisiel w swoich książkach (no i rzecz to, jak się nim posługuje)? No i postacie! W „Zawsze coś” spotykamy znaną z dwóch wcześniejszych książek Teresekę Trawną, ale do tego dochodzi jej cała rodzina – równie barwna (o ile nie bardziej), co znana nam księgowa! Zdążyłem znienawidzić połowy członków jej familii i pokochać drugą połowę. Dawno nie widziałem takiego przekroju charakterów i różnych przywar. A co najlepsze w tym wszystkim, to idę o zakład, że każdy z nas w swojej rodzinie znajdzie przynajmniej parę przykładów osób o podobnych zachowaniach!</p><p style="text-align: justify;">Generalnie fani cyklu o Teresce mogą być nieco zawiedzeni na samym początku, kiedy to nic absolutnie nie wskazuje na to, żeby wydarzenai toczyły się podobnie do wcześniejszych tomów. Tym razem mamy taką typową (ale czy na pewno „typową”) historię rodzinną, w której zderza się ze sobą kilka pokoleń zamkniętych pod jednym (aczkolwiek szerokim!) dachem. Nie, to nie jest w ani jednym momencie nudne! Mało tego, humor Marty Kisiel potrafi doprowadzić do niekontrolowanych wybuchów śmiechy, więc cztacie w miejscach publicznych na własną odpowiedzialność! Wprost nie mogę się doczekać kolejnego tomu (jak i większej liczby książek autorki cyklu wrocławskiego!).</p><p style="text-align: justify;"><b>Ocena punktowa:</b> 7/10 </p><p style="text-align: justify;"><br /></p><p style="text-align: justify;"> </p>Emilhttp://www.blogger.com/profile/07986722942311066185noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-7206017640597501403.post-14247705565074859662023-10-01T12:16:00.007+02:002023-10-02T14:46:51.181+02:00Zbiorczo spod pióra we wrześniu 2023<p style="text-align: justify;"></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjlyFKj46OkAPrXK1kTggeRqaeDIy98WtwasgkQs_xIANZyfHa9oCj7GruYqW15SSo28D9vVixssn-lwfeuV-4Gv_MZFPR_8VEBDfaPsr7_lkvN1Dfnuy5lYE54_IEIRgVMiZHAdELPQ7EKJQOiE9ilOhX86s7Wm0VCILYuBcl_DtnH75b0XgRYK9Xz7wQo/s2048/zbiorczo_spod_piora.png" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2048" data-original-width="1448" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjlyFKj46OkAPrXK1kTggeRqaeDIy98WtwasgkQs_xIANZyfHa9oCj7GruYqW15SSo28D9vVixssn-lwfeuV-4Gv_MZFPR_8VEBDfaPsr7_lkvN1Dfnuy5lYE54_IEIRgVMiZHAdELPQ7EKJQOiE9ilOhX86s7Wm0VCILYuBcl_DtnH75b0XgRYK9Xz7wQo/s320/zbiorczo_spod_piora.png" width="226" /></a></div><div style="text-align: justify;">Kto z Was musiał zasuwać szkoły? No i kto cieszył się ostatnim miesiącem wolnego przed powrotem na studia? Ja świeżo wróciłem ze swoich wakacji, chociaż to nie jest dla mnie koniec urlopu (jeszcze tydzień byczenia się, ale już w domowym zaciszu!), ale cały mój wrzesień był niesamowicie zajęty i aktywny! Oczywiście miałem sporo czasu na słuchanie audiobooków (aczkolwiek podcasty wracają z przerwy wakacyjnej), jednak papier i e-booki szły mi topornie. Właściwie to czytam je głównie wieczorami, tuż przed snem, ale jakoś nie zawsze miałem na to ochotę… Nie żeby książki przeze mnie wybrane były słabe, nic z tych rzeczy – po prostu… jakoś tak wyszło.</div><p></p><p style="text-align: justify;">Ogólnie nie mogę narzekać na ostatnie trzydzieści dni, zwłaszcza że książkowo odkryłem kolejną wspaniałość, jaką jest „Shogun” (no i oczywiście cały cykl!), 60 godzin świetnej zabawy w cudownym świecie! Muszę wygrzebać więcej tego typu tytułów i się z nimi zapoznać. Na pewno mam co nadrabiać do końca roku tak naprawdę, zważywszy na długość tych pozycji. A tu jeszcze miałem sobie „Kingsbridge” kupić! Nie wiem kiedy ja na to wszystko czas znajdę…</p><p style="text-align: justify;">No, ale przejdźmy wreszcie do sedna tego postu, czyli opinii! Rzecz jasna okładki pozwoliłem sobie zapożyczyć z serwisu Lubimy Czytać.</p><p style="text-align: justify;"><b></b></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><b><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhRrsr8v9QzGsfyOu_-RFn5Dk2mIgkIU4D2J8SJZWkeHw-2KFBdsj42AJcHGxFWO42K7Bbrp7dTAd2GYKr-pLTzsS3RsYSS1U5_REFT8i93KIsM_hYxrEitbAByCf-1kSOqTyjcBYHTJqEqlgVdaPsWQ6S5mDhPuQQ8SpORI1_GtgPPytyHjfJrlp2dtx4d/s500/zbrodnie_wojenne.jpeg" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="500" data-original-width="352" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhRrsr8v9QzGsfyOu_-RFn5Dk2mIgkIU4D2J8SJZWkeHw-2KFBdsj42AJcHGxFWO42K7Bbrp7dTAd2GYKr-pLTzsS3RsYSS1U5_REFT8i93KIsM_hYxrEitbAByCf-1kSOqTyjcBYHTJqEqlgVdaPsWQ6S5mDhPuQQ8SpORI1_GtgPPytyHjfJrlp2dtx4d/w141-h200/zbrodnie_wojenne.jpeg" width="141" /></a></b></div><b>„Zbrodnie wojenne” – Christie Golden</b><p></p><p style="text-align: justify;"><b>Format:</b> E-book<br /><b>Stron/długość:</b> 430<br /><b>Tłumaczenie:</b> Przemysław Bieliński</p><p style="text-align: justify;">Wydarzenia, których już niestety nie znam z gier – na długo przed nimi zakończyłem swoją przygodę z „World of Warcraft”. Mimo wszystko historię znam mniej więcej, a w „Zbrodniach wojennych” mogłem przyjrzeć się ze szczegółami życiu Garrosha Hellscreama, syna Groma, znanego fanom najstarszych części tej serii. Książka skupia się wokół procesu wspomnianego Wodza Hordy, który sądzony jest właśnie za tytułowe zbrodnie wojenne, których się dopuścił nie tylko przeciwko członkom Przymierza, ale i własnej Hordy. Jak na proces, jest to naprawdę bardzo dynamicznie opisana historia. Tego się jednak spodziewałem po Christie Golden, bo nie jest to jej pierwsza powieść osadzona w tym świecie, którą czytałem.</p><p style="text-align: justify;">Niestety oczywiście nawet najlepsze pióro nie uniknie pewnego rodzaju powtarzalności i schematyczności przy tego typu opisach. Niestety zdarzały się momenty dłużące się, ciągnące niemal jak spaghetti – znaczy niby smaczne i chciane, ale jednak czasem irytujące, zwłaszcza kiedy tę nitkę kończymy. Trochę też na tym ucierpiała dość istotna kwestia, czyli przeżycia postaci oraz przedstawienie ich przemian i wewnętrznych lęków po czasie, w którym Garrosh Hellscream dokonał takich, a nie innych czynów. Chciałoby się aż dostać kolejną część, która skupia się nie na tym, a nie tylko na przedstawianiu faktów oraz detali. Mimo wszystko będę przyjemnie wspominał tę pozycję, głównie ze względu na uzupełnianie luk w mojej wiedzy.</p><p style="text-align: justify;"><b>Ocena punktowa:</b> 6/10</p><p style="text-align: justify;"><b></b></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><b><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh2XXtqoxgvSPYdc8RQ3R9qa5eHvlLHRrf1Hn2h6UGB5g8OeRJCG6qfao7T3OgflSQE_mjsDgaChPx2yy8brqICQu5zFy1-hVWkeceCyuFS6cdiUh9HWGlvv_scQmW_hUNFFHmo88Wa6h-xdF1ffqzfVc7Cn0RRTkVrFAr9opTUqzUPDcVjsTitsbiVmg8k/s500/shogun.jpeg" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="500" data-original-width="352" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh2XXtqoxgvSPYdc8RQ3R9qa5eHvlLHRrf1Hn2h6UGB5g8OeRJCG6qfao7T3OgflSQE_mjsDgaChPx2yy8brqICQu5zFy1-hVWkeceCyuFS6cdiUh9HWGlvv_scQmW_hUNFFHmo88Wa6h-xdF1ffqzfVc7Cn0RRTkVrFAr9opTUqzUPDcVjsTitsbiVmg8k/w141-h200/shogun.jpeg" width="141" /></a></b></div><b>„Shogun” – James Clavell</b><p></p><p style="text-align: justify;"><b>Format: </b>Audiobook<br /><b>Stron/długość:</b> 51h 39m<br /><b>Czyta:</b> Andrzej Hausner</p><p style="text-align: justify;">Zanim sięgnąłem po tę lekturę, wiedziałem o niej tylko tyle, że istnieje – James Clavell jest mimo wszystko dość znanym nazwiskiem. Nie wiedziałem jednak nic więcej, oprócz tego, że jej akcja rozgrywa się w Japonii. Teraz mega żałuję, że nie sięgnąłem po nią wcześniej, bo jest to naprawdę kawał cudownej literatury i to pod wieloma względami. Ogrom nawiązań do kultury japońskiej (i to starszej, sięgającej aż czasów podbojów mórz i nowych lądów przez Europejczyków), historyczne przedstawienie zderzenia kultur (choć jak zwykle nie umiem ocenić merytoryczności), a do tego podane w sposób tak przyjemny, że aż trudno się było oderwać od lektury.</p><p style="text-align: justify;">Jednym z ciekawych aspektów jest sposób przedstawiania języka japońskiego, którego niejako uczymy się wraz z postępami w książce. W pewnym momencie nawet całe zdania przytaczane w tym języku nie stanowiły dla mnie problemu w zrozumieniu (chociaż za nic w świecie bym ich teraz nie powtórzył!). Świetnie była też przeprowadzona ekspozycja, zarówno na sam świat, jak i strukturę feudalnego społeczeństwa, począwszy od kupców, przez chłopów, samurajów, aż po tytułowego shoguna. Do tego główna linia fabularna została zaplanowana z rozmysłem i bardzo szeroko rozpiętą intrygą polityczną, więc tak naprawdę mamy tu wszystko, czego do szczęścia potrzeba fanom bardzo długich cykli! A wszak jest to dopiero pierwszy z sześciu tłustych tomów!</p><p style="text-align: justify;"><b>Ocena punktowa: </b>8/10</p><p style="text-align: justify;"><b></b></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><b><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiv20to9Tfd3FXp3TEwFcrky_f12p0JKb4qxnnxVIja1BYffd5EJJWiVkOW9tKy_m4SVOtm7yrCQfKOqZedpOBDtoGgvI_4evTG2bgB5lTjZJTNA8swWfU8BoBy9NY0aoFRdjgu9NQTJWcWhqEF3GeYc9kta_ISI8ZAiC7d7xjEIY2pG_QRbc1kFtCoFUs5/s500/kosiarze.jpeg" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="500" data-original-width="352" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiv20to9Tfd3FXp3TEwFcrky_f12p0JKb4qxnnxVIja1BYffd5EJJWiVkOW9tKy_m4SVOtm7yrCQfKOqZedpOBDtoGgvI_4evTG2bgB5lTjZJTNA8swWfU8BoBy9NY0aoFRdjgu9NQTJWcWhqEF3GeYc9kta_ISI8ZAiC7d7xjEIY2pG_QRbc1kFtCoFUs5/w141-h200/kosiarze.jpeg" width="141" /></a></b></div><b>„Kosiarze” – Neal Shusterman</b><p></p><p style="text-align: justify;"><b>Format:</b> E-book<br /><b>Stron/długość:</b> 512<br /><b>Tłumaczenie: </b>Katarzyna Agnieszka Dyrek</p><p style="text-align: justify;">Jestem bardzo pozytywnie zaskoczony tym, jak się rozwijała ta książka. Początkowo jasno i wyraźnie pojawił się bardzo popularny wątek mistrza i ucznia, który stanowi podstawę wielu historii. Później jednak autor poszedł w bardzo ciekawą stronę, wpuszczając czytelnika poniekąd w maliny i usypiając jego czujność. Ogólnie sam pomysł na świat jest też intrygujący – z jednej strony chciałoby się powiedzieć, że jest to dystopia (a w każdym razie tego się spodziewałem po opisach), w drugim, że zdecydowanie utopia (zwłaszcza w kontekście tego, jak zbudowane jest społeczeństwo), ale bardzo szybko przestawiłem się na twierdzenie, że mamy tu do czynienia z antyutopią!</p><p style="text-align: justify;">Tak naprawdę to pierwszy tom nie wytrzymał hajpu, który został wokół tego cyklu nakręcony. Czyta się to przyjemnie, czuć naprawdę potencjał, ale oprócz bycia zwykłym wstępem do czegoś lepszego, „Kosiarze” nie obiecują niczego. Ot, poprawnie napisana książka fantasy, która ma ciekawie zapowiadający się świat i nic poza tym. Nie żebym nie czerpał radochy z lektur, co to to nie, tylko jak na te ochy i achy, które widziałem wszędzie wokół, to spodziewałem się jednak czegoś lepszego. Zobaczymy jednak, jaki będzie kolejny tom – czuć potencjał i być może faktycznie rozkręci się wszystko dopiero w kolejnej książce. Oby.</p><p style="text-align: justify;"><b>Ocena punktowa:</b> 8/10</p><p style="text-align: justify;"><b></b></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><b><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiWKlKrQ6ohNs-NQT9v7Co3OZ8cMWinPOK3AFQ2_Z9zZsggZjGqHOIxpkMgoTiVRg1iec51_BdiuZk514AgaW4cxUqc5yvTI3kytMB4IgEaLdy3hauKJJIj1Zkr3gLovAuRKSVwsjezOglHEc-YuPIu2b9SmC67PgjsGQ04lP0gl_S0mPHjF9gI1ct8gVev/s500/tofa.jpeg" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="500" data-original-width="352" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiWKlKrQ6ohNs-NQT9v7Co3OZ8cMWinPOK3AFQ2_Z9zZsggZjGqHOIxpkMgoTiVRg1iec51_BdiuZk514AgaW4cxUqc5yvTI3kytMB4IgEaLdy3hauKJJIj1Zkr3gLovAuRKSVwsjezOglHEc-YuPIu2b9SmC67PgjsGQ04lP0gl_S0mPHjF9gI1ct8gVev/w141-h200/tofa.jpeg" width="141" /></a></b></div><b>„Tofa. Księżniczka Słowian” – Grzegorz Gajek</b><p></p><p style="text-align: justify;"><b>Format:</b> Audiobook<br /><b>Stron/długość:</b> 8h 38m<br /><b>Czyta:</b> Filip Kosior</p><p style="text-align: justify;">Mam bardzo mieszane uczucia w stosunku do tej książki. Na pewno jest bardzo klimatyczna – można wręcz poczuć zapach opisywanego lasu, ujrzeć ludzi oraz zwierzęta pasące się przy drodze, czy też odczuć niepokój poszczególnych postaci. Niestety przy okazji łatwo się rozproszyć i pogubić. Postawiłem na audiobook w tym przypadku i nie wiem, czy to jest kwestia lektora (no ale jak, Filipa Kosiora uwielbiam), czy też sposobu narracji, ale co chwilę się dosłownie wyłączałem. Nie byłem w stanie się skupić przez dłuższy czas na lekturze i sporo rzeczy mi uciekało, przez co musiałem nieco cofać nagranie.</p><p style="text-align: justify;">W związku z tym trudno mi też ocenić, co było dobre, a co wpływało negatywnie na całą książkę. Na pewno nie umiem określić na ile prawidłowe historycznie są wydarzenia, miejsca oraz postacie, ale z pewnością autor dorzucił tu pełną garść elementów fantastycznych i nadnaturalnych. Przyznać tu muszę, że właśnie one przyciągały mnie najbardziej i tych właśnie fragmentach moja uwaga została najlepiej przyciągnięta. Wydaje mi się więc, że muszę po prostu pozostawić taką nie do końca pełną i wartościową opinię, zdając się po prostu na Wasz osąd, czy dacie radę się skupić i wyciągnąć coś dobrego z lektury „Tofy”, czy będziecie mieli podobne do moich odczucia.</p><p style="text-align: justify;"><b>Ocena punktowa:</b> 5/10</p><p style="text-align: justify;"><b></b></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><b><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjQpSzmfu4XvNrO1RvQoGzdZEPkgVMa50Wvr5FZobqZjhTzGOxjuqqh5eHhrqD63nN2Pne1xJYGgilSzYPShqnyPIXal0sV16AHN0P1G5Nanb67cdbUt2PELMTtejHT6tGjBBa-lDQvfn08W3vr85lW85eJd4SOk5JyHgDaGaCexI6PF7r8YNqXD8r3eDVW/s500/thunderhead.jpeg" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="500" data-original-width="352" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjQpSzmfu4XvNrO1RvQoGzdZEPkgVMa50Wvr5FZobqZjhTzGOxjuqqh5eHhrqD63nN2Pne1xJYGgilSzYPShqnyPIXal0sV16AHN0P1G5Nanb67cdbUt2PELMTtejHT6tGjBBa-lDQvfn08W3vr85lW85eJd4SOk5JyHgDaGaCexI6PF7r8YNqXD8r3eDVW/w141-h200/thunderhead.jpeg" width="141" /></a></b></div><b>„Thunderhead” – Neal Shusterman</b><p></p><p style="text-align: justify;"><b>Format:</b> E-book<br /><b>Stron/długość: </b>592<br /><b>Tłumaczenie:</b> Katarzyna Agnieszka Dyrek</p><p style="text-align: justify;">Oj, ten tom już lepiej „szarpie”. Przede wszystkim o wiele lepiej poznajemy całą strukturę Kosodomu oraz jego historię, aż do samych początków jego istnienia. Ja po prostu uwielbiam wiedzieć takie rzeczy i poznawać je, byle tylko były wplecione bardzo naturalnie w narrację lub dialogi. Oczywiście w przypadku tej książki i tego świata, pamiętać należy o tytułowym Thunderheadzie, który jest oddzielony grubą, czerwoną kreską od Kosodomu – a też by się chciało poznać nieco więcej historii jego powstania, jak również struktury społeczeństwa, którą zbudował. Na szczęście i to udało się bardzo naturalnie wpleść w strukturę książki, więc moja ciekawość jest w pełni zaspokojona.</p><p style="text-align: justify;">Pierwszy tom był (jak to bywa z pierwszymi tomami) pewnego rodzaju wstępem do głównej historii, natomiast tutaj mamy już pełne rozwinięcie. Dużo intryg, mnóstwo trzymania czytelnika w napięciu, ogrom wydarzeń i wszystko to sklejone za pomocą odpowiednio gęstej dynamiki. Regularnie przez to wszystko przebija odtwórczość oraz wrażenie, że gdzieś się to już czytało (no cóż, motywy nie należą do bardzo oryginalnych), ale wykonanie skutecznie maskuje te wrażenia. Dobrze się przy tej lekturze bawiłem i aż żałowałem, że nie miałem trzeciego tomu pod ręką. Może nie zaliczę „Thunderheada” do ścisłej topki, ale na pewno będę polecał jako świetna rozrywka. No, w każdym razie na pewno do tomu drugiego.</p><p style="text-align: justify;"><b>Ocena punktowa:</b> 8/10 </p><div style="text-align: justify;"><br /></div>Emilhttp://www.blogger.com/profile/07986722942311066185noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-7206017640597501403.post-37061872685538771732023-09-01T14:44:00.001+02:002023-09-01T14:44:44.883+02:00Zbiorczo spod pióra w sierpniu 2023<p style="text-align: justify;"></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgbnO8cjRRp4vzFtzheurJeLznNiEiLOHgItNUL0NM0G-hMjvdeCqO9pR5AndXJOiQUO_FH3ECcPo76EbiRNIC_llFUcL230FfZpBm2XHrhxGDR5o2Js2wiE_k7KFkQ9TTtXqolZ2ULloLfW0_jPP0ig3sIWFsL35nAS9ixJVhp8fa8FV1AbAvm-rmFZxZF/s2048/zbiorczo_spod_piora.png" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2048" data-original-width="1448" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgbnO8cjRRp4vzFtzheurJeLznNiEiLOHgItNUL0NM0G-hMjvdeCqO9pR5AndXJOiQUO_FH3ECcPo76EbiRNIC_llFUcL230FfZpBm2XHrhxGDR5o2Js2wiE_k7KFkQ9TTtXqolZ2ULloLfW0_jPP0ig3sIWFsL35nAS9ixJVhp8fa8FV1AbAvm-rmFZxZF/s320/zbiorczo_spod_piora.png" width="226" /></a></div><div style="text-align: justify;">Sierpień nad morzem rozpoczął się od deszczu, wszechobecnych mgieł oraz ogólnie rzecz biorąc pogody barowej – znaczy się sprzyjał czytaniu! Przy okazji to był kolejny miesiąc w roku, który po prostu minął nawet nie wiem kiedy. Pełen był za to naprawdę dobrych lektur, a zwłaszcza w wersji audio! „Niech stanie się światłość” to moje odkrycie (chyba) roku. Skusiłem się na tę książkę głównie ze względu na dość zachęcający (choć nie obiecujący niczego wspaniałego) opis oraz fakt, że wersja audio trwa ponad trzydzieści godzin. Mogę sobie pozwolić na słuchanie podczas wielu czynności, więc nie lubię zbyt krótkich audiobooków, bo zaszybko je kończę. No i się jakoś tak okazało, że ta powieść jest wprost cudowna!</div><p></p><p style="text-align: justify;">Popchnąłem też jedno wyzwanie do przodu, te górskie od Marcina (@meissobobrish), albowiem w moim własnym została mi jedna sztuka, w górskim natomiast wciąż cztery… Pewnie jedna lub dwie dojdą we wrześniu/październiku, kiedy faktycznie wybiorę się na krótki wypad w góry, więc pozostaną jeszcze dwie. Jednak to już problem, który zostawiam na ostatni kwartał roku 2023 (w ogóle jak to brzmi, to przecież już za chwilę, a dopiero co się sierpień skończył)... Pogadałem sobie trochę, więc przejdźmy do meritum tego postu, czyli opinii o przeczytanych książkach!</p><p style="text-align: justify;">Jak każdego miesiąca, zdjęcia okładek pochodzą z serwisu Lubimy Czytać.</p><p style="text-align: justify;"><b></b></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><b><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgyBioY99ySPW-1WK3Nd7704de6-NOMPOH1ElQpFDD8K_pD8DGrNIjESpU5mT36-TjFEqM-54p2KaVBmAIJX0TnMHaFT5yAPyutrdqtQAEMqqj01A5f1z5vzKII_BR-GBCZuOsRdJmEsAWTWVyTgO5xL7MZCPAeN2Kb5W5qQka_ick5zQYVFWZbyQQnNEmU/s500/krawedz_otchlani.jpeg" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="500" data-original-width="352" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgyBioY99ySPW-1WK3Nd7704de6-NOMPOH1ElQpFDD8K_pD8DGrNIjESpU5mT36-TjFEqM-54p2KaVBmAIJX0TnMHaFT5yAPyutrdqtQAEMqqj01A5f1z5vzKII_BR-GBCZuOsRdJmEsAWTWVyTgO5xL7MZCPAeN2Kb5W5qQka_ick5zQYVFWZbyQQnNEmU/w141-h200/krawedz_otchlani.jpeg" width="141" /></a></b></div><b>„Gorath. Krawędź Otchłani” – Janusz Stankiewicz</b><p></p><p style="text-align: justify;"><b>Format:</b> E-book<br /><b>Stron/długość:</b> 324</p><p style="text-align: justify;">Świat został tu o wiele lepiej przedstawiony niż w pierwszym tomie. Mogłem dowiedzieć się jak faktycznie działa polityka (nawet z hierarchią władzy), a nie tylko czytać o Władcach i całej reszcie. Dużo więcej też się dzieje w drugiej części, mamy więcej dynamiki, a do tego zarys fabuły przybiera bardziej konkretne kształty. Znaczy się jest lepiej innymi słowy, bardziej książka przyciąga do siebie i pokazuje, że jeszcze wiele przed nami. A to bardzo ważne, kiedy człowiek się zastanawia, czy jest sens sięgać po kolejny tom, czy też nie. Po lekturze „Krawędzi Otchłani” zdecydowanie będę chciał poznać dalsze losy.</p><p style="text-align: justify;">Pewnym zgrzytem są podwójne standardy (czy też nawet bardziej hipokryzja) głównego bohatera. Nie mam pojęcia czy to było zaplanowane, ale sposób jego działania tak odmienny od wypowiadanych przez niego poglądów bardzo razi w oczy. Nie do końca też przekonuje mnie nagłe wstawianie w różnych miejscach byłych towarzyszy Goratha, jak również przymykanie oka na jego czyny (byle się fabuła zgadzała) – niby się to wszystko może skleić, ale tylko jeśli wykorzystamy bardzo mocny, rozciągliwy klej, który utrzyma ze sobą elementy na słowo honoru. Żywię jednak nadzieję, że to po prostu wypadek przy pracy połączony z dobrymi intencjami.</p><p style="text-align: justify;"><b>Ocena punktowa: </b>7/10</p><p style="text-align: justify;"><b></b></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><b><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjxg5ISMH_vggKkajzp0DZu0tSkIo5Z3phMBwX2wS0EGXegZQAV3OGxiSRVJNm951sOCtzsWBCv1Mj1gzY55kVnRAjLBm8uDMbVKfnsTBJZ0Z35WLqpgxTaanNYA3K6Gan0o-sRPedvJrlbsZmIm2zbKtbsDjzVgw8hQaN8-BbuioaWH5GC64tvqvG06DyW/s500/niech_stanie_sie_swiatlosc.jpeg" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="500" data-original-width="352" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjxg5ISMH_vggKkajzp0DZu0tSkIo5Z3phMBwX2wS0EGXegZQAV3OGxiSRVJNm951sOCtzsWBCv1Mj1gzY55kVnRAjLBm8uDMbVKfnsTBJZ0Z35WLqpgxTaanNYA3K6Gan0o-sRPedvJrlbsZmIm2zbKtbsDjzVgw8hQaN8-BbuioaWH5GC64tvqvG06DyW/w141-h200/niech_stanie_sie_swiatlosc.jpeg" width="141" /></a></b></div><b>„Niech stanie się światłość” – Ken Follett</b><p></p><p style="text-align: justify;"><b>Format:</b> Audiobook<br /><b>Stron/długość:</b> 30h 54m<br /><b>Czyta: </b>Krzysztof Gosztyła</p><p style="text-align: justify;">Chyba mam tutaj tytuł, który może predendować do miana moje czytelniczego odkrycia roku 2023. Nie mam bladego pojęcia jak Ken Follett to zrobił, jakich dokładnie sztuczek użył (nie umiem ich konkretnie wskazać), ale praktycznie od samego początku nie mogłem się oderwać od lektury i szukałem pretekstów do włączenia audiobooka. Jest to o tyle ciekawe, gdyż „Niech stanie się światłość” nie ma fabuły jako takiej, żadnej linii, na końcu której czekałoby „coś”. To jest opis życia kilku ludzi na przełomie X oraz XI wieku, przedstawicieli trzech różnych warstw społecznych, którzy zmagają się ze swoimi codziennymi problemami, charakterystycznymi dla ich klasy.</p><p style="text-align: justify;">Być może właśnie to jest kluczem do sukcesu, skupienie się na intrygach oraz przyziemnych nieszczęściach, które wpływają zupełnie inaczej na szlachetnie urodzonych, na przedstawicieli stanu duchowieństwa, oraz na prostych chłopów. Często wiele z tych problemów dotyka ich wszystkich, ale w zupełnie inny sposób. A jeśli do tego dorzucimy bardzo obrazowy i poetycki wręcz sposób opisywania zachowań, miejsc, rytuałów czy narzędzi, to dostaniemy właśnie taki wspaniały i przyciągający obraz. Nie umiem ocenić samej wartości historycznej pod kątem merytorycznym, ale z punktu widzenia człowieka, który chce po prostu dostać świetną rozrywkę, to świat przedstawiony stoi na niesamowicie wysokim poziomie. Jestem totalnie kupiony i na 100% sięgnę po całe „Kingsbridge”.</p><p style="text-align: justify;"><b>Ocena punktowa: </b>8/10</p><p style="text-align: justify;"><b></b></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><b><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgH1vGVeODcDRshooKG9VUhYwVQp4fudfamUmLqh-WMhD2uB2UIEYtoEA5pvtB3kLsaqYEhWcqDGdeMOF09YrRAaHmUU6UPhXOmj5iLI5qJfvSr5Nzz3JyCmsb2o9cClJoCqiv6KYSjJcStNrsgxttONTq3fDQSUcVyBIzIm-sTVB0-LKvM_G8pcr15UNZF/s500/skalny_pielgrzym.jpeg" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="500" data-original-width="352" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgH1vGVeODcDRshooKG9VUhYwVQp4fudfamUmLqh-WMhD2uB2UIEYtoEA5pvtB3kLsaqYEhWcqDGdeMOF09YrRAaHmUU6UPhXOmj5iLI5qJfvSr5Nzz3JyCmsb2o9cClJoCqiv6KYSjJcStNrsgxttONTq3fDQSUcVyBIzIm-sTVB0-LKvM_G8pcr15UNZF/w141-h200/skalny_pielgrzym.jpeg" width="141" /></a></b></div><b>„Skalny pielgrzym” – Rafał Fronia</b><p></p><p style="text-align: justify;"><b>Format: </b>Audiobook<br /><b>Stron/długość: </b>12h 35m<br /><b>Czyta: </b>Marcin Popczyński</p><p style="text-align: justify;">Doskonale pamiętam jeszcze jedną z poprzednich książek Rafała Froni – „Rozmowę z górą”. To były wręcz poetycko opisane dzienniki z wyprawy, połączone z wieloma przemyśleniami autora. Podobnie sprawa wygląda ze „Skalnym pielgrzymem”, gdzie Rafał Fronia dzieli się z czytelnikami dwiema swoimi wyprawami, opisanymi w równie fantazyjny sposób. Niestety mam wrażenie, że tym razem forma przerosła treść i poetycki język za mocno przygniótł to, co polski himalaista chciał przekazać. Bardzo często odpływałem wręcz i nie byłem w stanie przebrnąć do celu przez tę mnogość metafor oraz innych środków stylistycznych. A szkoda, bo „Skalny pielgrzym” to nie tylko ładne widoki i triumf.</p><p style="text-align: justify;">Autor przybliża między wierszami też takie bardzo prozaiczne, codzienne problemy i wyzwania, z którymi się mierzą himalaiści na ogromnych wysokościach. Zazwyczaj opisy problemów oznaczają już skrajne i niebezpieczne przypadki, natomiast Rafał Fronia dzieli się również tak przyziemnymi niedogodnościami jak wiecznie zapchany nos utrudniający sen, brak apetytu i problemy żołądkowe, czy choćby nawet trudność w zasypianiu połączone z wiecznym zmęczeniem. Aczkolwiek osoby liczące na nieco bardziej duchowe przeżycia też nie będą zawiedzione – zwłaszcza kontekst wahania się oraz radości po zaliczeniu kolejnych kroków jest bardzo widoczny.</p><p style="text-align: justify;"><b>Ocena punktowa:</b> 6/10</p><p style="text-align: justify;"><b></b></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><b><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjdt1sMDmmtVfaLeHw6jKIIDSKTL5Zu_RCMRruWk4F-QkqYH01vp7Bpz15Iq7XMKOVA8Ppp-fVofQ2jU38fKyhb62HHb-q4TxDTAKI3axkbwDpuT7yaPeXoELxJVpqfj0dx82YFqs2CBBTKqi0n9U5KK22fVe0Xzik__PnKIGTfz3zSWWrBhgVg9LT9wz1I/s500/antipolis.jpeg" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="500" data-original-width="352" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjdt1sMDmmtVfaLeHw6jKIIDSKTL5Zu_RCMRruWk4F-QkqYH01vp7Bpz15Iq7XMKOVA8Ppp-fVofQ2jU38fKyhb62HHb-q4TxDTAKI3axkbwDpuT7yaPeXoELxJVpqfj0dx82YFqs2CBBTKqi0n9U5KK22fVe0Xzik__PnKIGTfz3zSWWrBhgVg9LT9wz1I/w141-h200/antipolis.jpeg" width="141" /></a></b></div><b>„Antipolis” – Tomasz Fijałkowski</b><p></p><p style="text-align: justify;"><b>Format: </b>Papier<br /><b>Stron/długość:</b> 368</p><p style="text-align: justify;">Początek jest… może nie tyle chaotyczny, ile nieuporządkowany. Kilka różnych postaci, garść powiązań między nimi, by w okolicach setnej strony dojść do sedna, czy też po prostu wskazać drogę, którą podąża powieść. Od samego początku widać też różnorodność religijną wraz z przeróżnymi kultami, które okazują się kluczowe na pierwszych stronach „Antipolis”. Można powiedzieć, że mamy tu takie pomieszanie z poplątaniem, choć dość spójne i mające sens. Trochę mi pod tym względem przypomina „Apostatę”, który też łączył elementy kultów z nieco bardziej współczesnymi elementami, choć w nieco innym wydaniu.</p><p style="text-align: justify;">Tak po prawdzie to „Antipolis” nie ma jakiegoś konkretnego punktu kulminacyjnego. Znaczy, ma oraz nie ma jednocześnie. Odniosłem wrażenie, że to w sumie przerośnięte opowiadanie, któremu ktoś nie potrafił narzucić sztywnych ram. Wątki niby zostały zakończone, ale pozostawiają niedosyt – tematy są niby zamknięte, jednak zostały ucięte w najprostszy i najmniej wymagający sposób. Jeśli miałbym określić tę książkę jakimś pojęciem, to byłoby „niewymagające czytadło”. Czytało się przyjemnie, ale nie pozostawiło po sobie niczego, co pozwoli zapamiętać jego treść na dłużej. Ot, kolejna przeciętna książka niewiele wnosząca do życia.</p><p style="text-align: justify;"><b>Ocena punktowa: </b>5/10</p><p style="text-align: justify;"><b></b></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><b><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg0RrqwErIy9pF0Vzd3rFPLW-cJeTPVar6v-7KpNPG-WqZOOTP5sk-lRlwuqNvzk2R1LS_nmIXnrDxaKUKkhVihW6r8WTRrUZaZ3A3orf0ioqugGTGGhvg_h6Yhfv95mwwNHYyakNUQwRx5Ngb9bWQSmhagca2mfY6ze0iYnNmF2OWsQDykIHy_d6ENa5iK/s500/wojny_biznesowe.jpeg" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="500" data-original-width="352" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg0RrqwErIy9pF0Vzd3rFPLW-cJeTPVar6v-7KpNPG-WqZOOTP5sk-lRlwuqNvzk2R1LS_nmIXnrDxaKUKkhVihW6r8WTRrUZaZ3A3orf0ioqugGTGGhvg_h6Yhfv95mwwNHYyakNUQwRx5Ngb9bWQSmhagca2mfY6ze0iYnNmF2OWsQDykIHy_d6ENa5iK/w141-h200/wojny_biznesowe.jpeg" width="141" /></a></b></div><b>„Wojny biznesowe” – David Brown</b><p></p><p style="text-align: justify;"><b>Format: </b>Audiobook<br /><b>Stron/długość: </b>13h 23m<br /><b>Czyta:</b> Bartosz Głogowski</p><p style="text-align: justify;">Ułożona, interesująca, wciągająca, edukacyjna – te, jak i wiele innych, pozytywnych określeń pasują idealnie do „Wojen biznesowych”. Autor przytacza historie wielu wielkich firm, nie tylko z czasów ich powstania na początku XX lub w końcówce XIX wieku, ale również pokazuje nieco bardziej współczesne przykłady. No bo rozumiecie, nie jest wyzwaniem jedynie wystartowanie firmy i doprowadzenie jej ogromnego sukcesu, ale również przetrwanie w niesprzyjających warunkach, czymkolwiek by one nie były. Dostaniemy więc tu parę pikantnych (rzecz jasna tych publicznie dostępnych) smaczków na temat takich firm jak Mattel, Adidas, Monster, Southwest Airlines, czy (a jakże) Apple.</p><p style="text-align: justify;">Autor podzielił całą książkę na kilka kategorii i zebrał w nich przykłady molochów, które radziły sobie w danej kategorii najlepiej (i w jaki sposób to w ogóle robiły). Mamy więc nie tylko sposoby na przekucie kreatywności lub potrzeby klientów na sukces, ale również wybicie się na prowadzenie wśród konkurencji, wygryzienie monopolu, jak i spekakularne upadki spowodowane przeróżnymi powodami. Dostaniemy również sposoby na przetrwanie kryzysów poprzez dostosowanie się do zmieniających się warunków (jak i oczywiście konsekwencje niektórych ruchów), a wszystko podane w niesamowicie przystępny sposób. W ogóle nie zauważyłem kiedy mi te trzynaście godzin minęło, a przy okazji poczułem się zachęcony do sięgnięcia po podcast Davida Browna!</p><p style="text-align: justify;"><b>Ocena punktowa:</b> 7/10</p><p style="text-align: justify;"><b></b></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><b><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgHBHF8z0gEHPAkiqFD6_TxrQ-58zEj0qavIfRXPmp0Hgzg7-O720sSr3mMZyvs7luIZTU9xMGwnpgNENmpAW7UqA0i6Joa1_wSfbcKE0E1fN2BVNApLwsl-9EUl08A05t6AhQCCZIXHKVY1qOGAnGESAKHMzkdja9FAlsmLufyrhbOmBU4gAcWWENDuirP/s500/kryptonim_kawki.jpeg" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="500" data-original-width="352" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgHBHF8z0gEHPAkiqFD6_TxrQ-58zEj0qavIfRXPmp0Hgzg7-O720sSr3mMZyvs7luIZTU9xMGwnpgNENmpAW7UqA0i6Joa1_wSfbcKE0E1fN2BVNApLwsl-9EUl08A05t6AhQCCZIXHKVY1qOGAnGESAKHMzkdja9FAlsmLufyrhbOmBU4gAcWWENDuirP/w141-h200/kryptonim_kawki.jpeg" width="141" /></a></b></div><b>„Kryptonim »Kawki«” – Ken Follett</b><p></p><p style="text-align: justify;"><b>Format:</b> Audiobook<br /><b>Stron/długość: </b>15h 05m<br /><b>Czyta:</b> Andrzej Ferenc</p><p style="text-align: justify;">Dobrze czułem po lekturze „Niech stanie się światłość”, że dobrym pomysłem będzie sięgnąć po inne książki, które napisał Ken Follett. „Kryptonim »Kawki«” jest może niższą ligą (co zadziwiające, wszak to jest ten sam pisarz!) niż wspomniana przed chwilą powieść, ale dalej jest to naprawdę wysoka jakość. Przede wszystkim nie miałem żadnych problemów z immersją, wsiąknąłem w ten świat od samego początku i odnosiłem wrażenie, jakbym tam był – nie jako jedna z postaci rzecz jasna, ale wszechobecny obserwator. </p><p style="text-align: justify;">Trochę cieniem kładzie się na całości budowa całej historii w oparciu o podobne założenia, kóre przyświecały Danowi Brownowi. Innymi słowy jest dobra dynamika, jest budowanie napięcia, ale wydarzenia są tak nierzeczywiste, a wszystkie postacie mają tak ogromne szczęście, że to aż boli. Amatorzy zachowują się jak wprawieni profesjonaliści, jakimś cudem co chwilę tym „dobrym” wszystko się udaje i ogólnie można odnieść wrażenie, że książka jest tworzona dla fabuły, a nie fabuła dla książki. Nie zmienia to oczywiście faktu, że można czerpać radość z lektury i na tym się staram skupić.</p><p style="text-align: justify;"><b>Ocena punktowa:</b> 7/10</p><p style="text-align: justify;"><b></b></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><b><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjcur9-Jtid7uqAoYahS7U30tIzmBlxp8sNcF03dTmxHgZYBRKoSVwULwdVNfJDrjd2RgVnr94nSYjR-9cHYKOusxt7nHAX9tWIHGB4uvZ2PEe40BgbEb9a_CMzbURs01U0JWIwCO7c-DV_PElWH1xr6wtlcIfMVLs859FrFSKg9sDALed1QR_ajrPw3wRv/s500/dicee.jpeg" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="500" data-original-width="352" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjcur9-Jtid7uqAoYahS7U30tIzmBlxp8sNcF03dTmxHgZYBRKoSVwULwdVNfJDrjd2RgVnr94nSYjR-9cHYKOusxt7nHAX9tWIHGB4uvZ2PEe40BgbEb9a_CMzbURs01U0JWIwCO7c-DV_PElWH1xr6wtlcIfMVLs859FrFSKg9sDALed1QR_ajrPw3wRv/w141-h200/dicee.jpeg" width="141" /></a></b></div><b>„Dice” – Agata Suchocka</b><p></p><p style="text-align: justify;"><b>Format:</b> E-book<br /><b>Stron/długość: </b>308</p><p style="text-align: justify;">Kolejne całkiem fajne czytadło, o którym pewnie zapomnę za jakiś czas – ale co mi frajdy dało, to moje. W sensie nie jest to ambitna literatura, która porusza jakieś istotne aspekty (oprócz ciągle krzyczącego sprzeciwu wobec kontroli mas przez mechanizmy państwowe, niezależnie kto rządzi). Typowa, cyberpunkowa dystopia, której brakuje nacisku na cokolwiek. Przyjemny jest jednak obraz świata, w którym AI „pomaga” ludziom w staniu się jednym, wielkim państwem, bez podziałów na rasy, wyznania i całą resztę kategoryzacji znanych ze współczesnego świata. No, bez podziałów innych niż przeogromne rozwarstwienie społeczne rzecz jasna.</p><p style="text-align: justify;">Dynamika jest bardzo nierówna, o samym świecie za to dowiadujemy się bardzo dużo i bardzo szybko (chociaż bez niuansów, które w dystopiach bywają najbardziej kuszące). Sporo do życzenia pozostawia też druga część książki wraz z rozwojem historii – pomysł był naprawdę z dużym potencjałem, niestety sporo akcji wyglądało jak zapchajdziury wciśnięte z powodu braku lepszych sposobów na połączenie wątków. Mamy więc takie połączenie dobrego zamysłu, intrygującej wizji świata oraz niezbyt równego poprowadzenia całej historii. W sumie trochę szkoda, bo chętnie bym zobaczył coś więcej w tym uniwersum, być może z nieco lepszymi detalami.</p><p style="text-align: justify;"><b>Ocena punktowa:</b> 6/10</p><p style="text-align: justify;"><b></b></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><b><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgxImO799_sTx5p5ZQ9IiR1gVyzxc35X2PVldGq_pDddm7jmcllWbdliXyo9FtlRoa5IgUssSt8jy7eQbU7EWQgqiI27teHvHv7MkHZAU9ow6T59ysCO-j03HKD8CfLrGpxnUvUWat2t6vzK6R1iJxjMR6OUJeGNvbkxt-Mc9EeIQpXyXYEn0u2YtgTpMw2/s500/najlepsze_miejsce_na_swiecie.jpeg" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="500" data-original-width="352" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgxImO799_sTx5p5ZQ9IiR1gVyzxc35X2PVldGq_pDddm7jmcllWbdliXyo9FtlRoa5IgUssSt8jy7eQbU7EWQgqiI27teHvHv7MkHZAU9ow6T59ysCO-j03HKD8CfLrGpxnUvUWat2t6vzK6R1iJxjMR6OUJeGNvbkxt-Mc9EeIQpXyXYEn0u2YtgTpMw2/w141-h200/najlepsze_miejsce_na_swiecie.jpeg" width="141" /></a></b></div><b>„Najlepsze miejsce na świecie” – Jacek Bartosiak</b><p></p><p style="text-align: justify;"><b>Format: </b>Audiobook<br /><b>Stron/długość: </b>13h 20m<br /><b>Czyta: </b>Antoni Pawlicki</p><p style="text-align: justify;">Czasem warto sięgnąć po książki, które przedstawiają rzeczywistość, o której wolimy nie wiedzieć. Taką właśnie pozycją niewątpliwie jest „Najlepsze miejsce na świecie”, założyciel think-tanku Strategy&Future. Lektura ta zawiera opiera się w dużej mierze na wydarzeniach za naszą wschodnią granicą, ale korzenie tej historii sięgają na długo przed inwazję Federacji Rosyjskiej na Ukrainę. Jacek Bartosiak nie tyle obnaża problemy wewnętrzne, jakie mamy jako kraj w kwestii wojskowości i własnej obronności, ale i rozkłada na czynniki pierwsze potencjalne scenariusze – począwszy od bardzo wysokopoziomowego opisu sytuacji geopolitycznej, a zakończywszy nawet na detalach związanych z taktyką i strategią. Nie bójcie się jednak militarnego żargonu, bo książka ta jest pisana dla zwykłego człowieka.</p><p style="text-align: justify;">Być może też z tego powodu autor krąży wielokrotnie wokół własnych myśli, powielając je i parafrazując. Widoczne jest to zwłaszcza podczas komentowania wydarzeń związanych ze spotkaniami z różnymi politykami oraz przy podsumowaniu sytuacji polskiej obronności. Może to bardzo mocno męczyć (aż by się chciało wyciąć z połowę kartek…), zwłaszcza jeśli ktoś ceni sobie konkrety, bez zbędnego lania wody. Tak czy siak jednak gorąco polecam tę pozycję, aby wyrobić sobie opinię na tematy z jednej strony gorące ostatnimi czasy, a z drugiej mimo wszystko traktowane po macoszemu. Spora dawka informacji, pomysłów oraz porównań z innymi krajami. </p><p style="text-align: justify;"><b>Ocena punktowa: </b>7/10</p><div style="text-align: justify;"><br /></div>Emilhttp://www.blogger.com/profile/07986722942311066185noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-7206017640597501403.post-2028994105795952242023-08-01T13:52:00.001+02:002023-08-02T20:50:52.072+02:00Zbiorczo pod pióra w lipcu 2023<p style="text-align: justify;"></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjZ2l8YWMguimReN7cq08n8yeTlL8PY-Q741JkpbcQrIk5wbY8tNYajJ4s0XPKzGa_NovBF5Nj41ynQviPLoSIl5tx0Ji3tTTnJWQSjHZEW1W0dfR1WN-l1wfZdQXeq3Yj762XCS5y6YDOZLMORJKBNVkCEqYJjEcs7zXwIglCPbeb-qFJpvgFjNo6Psqec/s2048/zbiorczo_spod_piora.png" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2048" data-original-width="1448" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjZ2l8YWMguimReN7cq08n8yeTlL8PY-Q741JkpbcQrIk5wbY8tNYajJ4s0XPKzGa_NovBF5Nj41ynQviPLoSIl5tx0Ji3tTTnJWQSjHZEW1W0dfR1WN-l1wfZdQXeq3Yj762XCS5y6YDOZLMORJKBNVkCEqYJjEcs7zXwIglCPbeb-qFJpvgFjNo6Psqec/s320/zbiorczo_spod_piora.png" width="226" /></a></div>Połowa lata praktycznie za nami, ale trzeba korzystać ile się tylko da! Ja wykorzystałem minione weekendy na maksa, aż nawet za bardzo jak na moje skromne potrzeby (oraz niewielką pojemność socjalnych baterii…). Rzecz jasna zawsze starałem się znaleźć czas na chwilę relaksu z książką w ręku (albo raczej słuchawkami w uszach lub czytnikiem w ręku – bardzo spadły przeroby papierowych książek), w związku z czym kontynuowałem śledzenie przygód w rozpoczętych przeze mnie cyklach, a także poznawałem kolejne książki niekoniecznie z nimi związane.<p></p><p style="text-align: justify;">Był to kolejny miesiąc, w którym przeczytałem tytuł z mojej listy #5na2023, czyli pięciu tytułów, z którymi już dawno chciałem się zapoznać, ale jakoś było mi nie po drodze. Odkryłem też potencjalnie cudowną serię Bartłomieja Grzegorza Sali (ech, wiecznie mam problemy z rozpoznaniem czy dane nazwisko się odmienia, czy też nie…), więc będę chciał sięgnąć po wcześniejsze książki! Ogólnie to był całkiem przyjemny miesiąc, pełen odkryć oraz kontynuacji dobrych rzeczy, aż bym chciał, żeby kolejny był podobny!</p><p style="text-align: justify;">Tymczasem przejdźmy do sedna, czyli opinii! Okładki rzecz jasna pochodzą z serwisu Lubimy Czytać.</p><p style="text-align: justify;"><b></b></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><b><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg_npTipevn4NZxGgyrfYIMoKhE0IP-AHzCNmMrwbfmekRaMh5CuCA71jDrzIKyeUcNlzko9y0z5oLTlRLgoG6849Ka0A6_A7GOvQDnH_o8Qtn17QlYm3lpzA6r_tfUgKqgcoZDSQcHQZxA2FhjGq44G8oQSB4VxRB07vsFX0EzetM3Dbymkuu5ZluuF5C6/s500/duma_i_uprzedzenie.jpeg" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="500" data-original-width="352" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg_npTipevn4NZxGgyrfYIMoKhE0IP-AHzCNmMrwbfmekRaMh5CuCA71jDrzIKyeUcNlzko9y0z5oLTlRLgoG6849Ka0A6_A7GOvQDnH_o8Qtn17QlYm3lpzA6r_tfUgKqgcoZDSQcHQZxA2FhjGq44G8oQSB4VxRB07vsFX0EzetM3Dbymkuu5ZluuF5C6/w141-h200/duma_i_uprzedzenie.jpeg" width="141" /></a></b></div><b>„Duma i uprzedzenie” – Jane Austen</b><p></p><p style="text-align: justify;"><b>Format: </b>E-book<br /><b>Stron/długość:</b> 319<br /><b>Tłumaczenie:</b> Magdalena Gawlik-Małkowska</p><p style="text-align: justify;">Po prostu zostałem porwany! Spodziewałem się wielu możliwości, począwszy od kompletnego znudzenia, aż po umiarkowany optymizm, ale nie sądziłem, że tej lekturze uda się zaszczepić we mnie aż tyle emocji! Dwa najmocniejsze aspekty „Dumy i uprzedzenia” to cudowne wykreowanie postaci (jak ja nie cierpię lady Bennet! co za wielowymiarowy Pan Darcy!) oraz przedstawienie intryg nieco bogatszych warstw społecznych w połączeniu z brakiem poprawnej komunikacji (głównie ze względu na konwenanse). Jane Austen świetnie przedstawiła ten rollercoaster uczuć i nastawienia do poszczególnych osób, który zmieniał się wraz z poznawaniem kolejnych prawd (lub czegoś, co bywało uznawane za prawdę w danym momencie).</p><p style="text-align: justify;">Romanse, które opisane są w powieści, mogą być śmiało traktowane jako preteksty do przedstawienia czegoś zupełnie innego – przedstawienia jak bardzo ubodzy duchowo i kulturalnie (pomimo otaczania się kultura!) byli przedstawiciele wyższych warstw społecznych w XIX-wiecznej Anglii, zamknięci w ciasnych kokonach stereotypów, którym musieli hołdować, co doprowadzało ich do dosłownie upośledzenia życiowego. Nie jest to rzecz jasna nic odkrywczego w literaturze z tamtych czasów, jednak Jane Austin bardzo mocno uwypukla te problemy, zwłaszcza te związane z konwenansami, pogonią za pieniędzmi oraz łańcuchami, które zatrzaskuje mamona na nadgarstkach nie tylko młodych dam, ale i kawalerów.</p><p style="text-align: justify;"><b>Ocena punktowa:</b> 8/10</p><p style="text-align: justify;"><b></b></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><b><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgR2rgYIUtXjQwLmJwju7rorh7ChJ5lNtrJzR78Bys_kmlwRcyyz3L8eqAXQeB9yzBgCkC0545kOPvRlG6ZWpna9FOdgN6TMugQeAhP02aL6eUCJ4_1Zq1Gq2FfOjptkhU9EkHRlwoBDkUpwPk01QeJ_VWK6EltJxew9mK89gpsY9B3KZ3cIxwQskNzpfvM/s500/w_upiornym_laboratorium.jpeg" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="500" data-original-width="352" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgR2rgYIUtXjQwLmJwju7rorh7ChJ5lNtrJzR78Bys_kmlwRcyyz3L8eqAXQeB9yzBgCkC0545kOPvRlG6ZWpna9FOdgN6TMugQeAhP02aL6eUCJ4_1Zq1Gq2FfOjptkhU9EkHRlwoBDkUpwPk01QeJ_VWK6EltJxew9mK89gpsY9B3KZ3cIxwQskNzpfvM/w141-h200/w_upiornym_laboratorium.jpeg" width="141" /></a></b></div><b>„W upiornym laboratorium” – Bartłomiej Grzegorz Sala</b><p></p><p style="text-align: justify;"><b>Format:</b> Audiobook<br /><b>Stron/długość:</b> 17h 25m<br /><b>Czyta:</b> Donata Cieślik</p><p style="text-align: justify;">Kompletnie nie spodziewałem się tego, co otrzymałem. Zaskoczenie jest jednak pozytywne i to bardzo, choć na początku nie wiedziałem sam, co o tym myśleć. Nastawiłem się na jakiś zbiór prostych historii o pochodzeniu przeróżnych kreatur, monstrów oraz innych eksperymentów na skraju mitów i legend, a dostałem pełne opracowanie wielu historycznych źródeł, które mogły być początkiem wielu doniesień o homunkulusach, golemach czy innych aberracjach biologicznych. Rzecz jasna jest to połączenie faktów i historii z wymysłami oraz często literaturą (jak w przypadku stwora ożywionego przez Frankensteina), ale o wiele więcej w tym faktów niż mitów.</p><p style="text-align: justify;">Lubię, gdy historia opowiadana jest w sposób wciągający i przystępny dla przeciętnego zjadacza chleba, zwłaszcza gdy pełna jest dat oraz szczegółów różnych miejsc. Bartłomiej Grzegorz Sala bombarduje wręcz czytelnika takimi detalami, ale robi to w sposób bardzo lekki i płynnie przechodzi z faktów do opowieści i bajań związanych z rzeczami nadprzyrodzonymi. To naprawdę świetne połączenie, które daje o wiele lepszy pogląd na to, skąd wzięły się pewne legendy i w jaki sposób zmieniały się one na przestrzeni kolejnych lat, choć i tak najbardziej wartościowe bywają próby wyjaśnienia początków historii różnych stworzeń. To nie jest książka pełna zmyślonych historii, ale ewolucji ludzkiego postrzegania rzeczy niewytłumaczalnych i pogoni za nieznanym.</p><p style="text-align: justify;"><b>Ocena punktowa:</b> 8/10</p><p style="text-align: justify;"><b></b></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><b><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEie1s4qcYFr2M5xF2lKHWGh3AtjBgKUz0-ojjhyNMrN_Fl-0UF6pw6IdchX9SZuYHXhy_raCFNRcdjf8K-0OwYdLSmKPpQ4GiCE0K6aY62CUva6XjxQ12zDz_59k-k3m60CWBBrnX3RCn63pbneo4Pwy9euIA23XfpyFR2NyYMijliwIsjBI7SnCc6sXsRR/s500/druga_burza.jpeg" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="500" data-original-width="352" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEie1s4qcYFr2M5xF2lKHWGh3AtjBgKUz0-ojjhyNMrN_Fl-0UF6pw6IdchX9SZuYHXhy_raCFNRcdjf8K-0OwYdLSmKPpQ4GiCE0K6aY62CUva6XjxQ12zDz_59k-k3m60CWBBrnX3RCn63pbneo4Pwy9euIA23XfpyFR2NyYMijliwIsjBI7SnCc6sXsRR/w141-h200/druga_burza.jpeg" width="141" /></a></b></div><b>„Druga Burza” – Marcin Mortka</b><p></p><p style="text-align: justify;"><b>Format: </b>Audiobook<br /><b>Stron/długość: </b>8h 33m<br /><b>Czyta: </b>Filip Kosior</p><p style="text-align: justify;">Od razu się lepiej słuchało! Tak coś czułem, że nie ma co oceniać po pierwszym tomie, bo drugi przyniósł już o wiele więcej radości z lektury. Przede wszystkim pojawia się konkretna linia fabuły oraz cel, do którego dążą główni bohaterowie. Do tego poznajemy nieco lepiej poszczególne postacie, niektóre z nich możemy polubić, do innych poczuć mniej pozytywne emocje – ale możemy to w ogóle zrobić! Świat również staje się mniej tajemniczy, za to bardziej zrozumiały. Zwyczajnie wszystkiego jest więcej i przy okazji lepiej, chociaż dynamika czasem pozostawia jeszcze wiele do życzenia.</p><p style="text-align: justify;">Zapewne sporo z tego pozytywnego nastawienia zależy od Filipa Kosiora, który jest lektorem słuchanego przeze mnie audiobooka – rzadko wspominam coś o lektorach, ale tego Pana zdecydowanie warto wymienić jako jednego z najlepszych na rynku. Jestem przekonany, że część nieco nudniejszych fragmentów dało się uratować dzięki odpowiedniemu manipulowaniem głosem oraz wprowadzenia odpowiedniego klimatu. Chyba nie będzie zaskoczeniem teraz, jeśli napiszę, że gdy widzę nazwisko Filipa Kosiora przy audiobooku, to nawet się nie zastanawiam zbyt długo nad sięgnięciem po niego. Liczę jednak na to, że kolejne części tego cyklu nie będą musiały być w żadnym momencie ratowane przez lektora i moja ocena nie poleci w dół na łeb na szyję.</p><p style="text-align: justify;"><b>Ocena punktowa:</b> 7/10</p><p style="text-align: justify;"><b></b></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><b><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiv-GiAkoAxcpRMlxi_H16aYVWd1vG1qnp2FyVaUCTy6sm3qHlwCpLXTLgdywCFWuPjkUrktjMI7UcCBptCO_VX4lWlz-m3yT9ZDozxXmakbf21Ft2NypS1LgAeEBJ0lAPmWGanF6c0_AX9h_Vb6dyqCtHrArot0h00k86Uy5OUqjM7Tc6xpOvZqf3SU2ul/s500/chlopki.jpeg" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="500" data-original-width="352" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiv-GiAkoAxcpRMlxi_H16aYVWd1vG1qnp2FyVaUCTy6sm3qHlwCpLXTLgdywCFWuPjkUrktjMI7UcCBptCO_VX4lWlz-m3yT9ZDozxXmakbf21Ft2NypS1LgAeEBJ0lAPmWGanF6c0_AX9h_Vb6dyqCtHrArot0h00k86Uy5OUqjM7Tc6xpOvZqf3SU2ul/w141-h200/chlopki.jpeg" width="141" /></a></b></div><b>„Chłopki. Opowieść o naszych babkach” – Joanna Kuciel-Frydryszak</b><p></p><p style="text-align: justify;"><b>Format:</b> Audiobook<br /><b>Stron/długość: </b>15h 17m<br /><b>Czyta:</b> Maria Peszek</p><p style="text-align: justify;">Cudowny reportaż. Bardzo szczegółowy, ale lekko opisany – trudno się od niego oderwać i równie ciężko znaleźć brakujące punkty. Joanna Kuciel-Frydryszak skupia się zdecydowanie na wiejskich kobietach (co zresztą sugeruje tytuł), jednak nie ogranicza się jedynie do nich. Wszak ich los był ściśle związany z powodami, przez które ich życia wyglądały tak, jak wyglądały – a powody te nie oszczędzały nikogo niezależnie od płci, wyznania czy jakichkolwiek innych sposobów na kategoryzowanie ludzkości. Mamy więc tu piękne komendium historii polskiej wsi aż do czasów zaborów, chociaż najwięcej uwagi autorka poświęciła dwudziestoleciu międzywojennemu (nie bez powodów!) i czasom nieco późniejszym.</p><p style="text-align: justify;">Życzyłbym sobie więcej takich książek, które starają się wejść jak najgłębiej nie tylko w samą historię, ale i przyczyny pewnych zjawisk – dzięki temu można lepiej zrozumieć (albo po prostu spróbować, bo niektórych aspektów nie da się tak po prostu zrozumieć w naszych czasach) jak bardzo część z zachowań otaczających nas ludzi jest zakorzeniona w ich przeszłości. A „Chłopki” robią to doskonale. Zwłaszcza że sama narracja autorki jest naprawdę przystępna i pozwala na pełne skupienie się na opisywanych wydarzeniach, historiach, powodach oraz przyczynach. Zdecydowanie polecam!</p><p style="text-align: justify;"><b>Ocena punktowa: </b>8/10</p><p style="text-align: justify;"><b></b></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><b><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhKyg-PzFPLRNG9XHnLLsyH2yi6YEEOM-OpWVr7SV7I_dUHKO-ozWqKk-3zuBIJWZsnfOgxYJ-oN6y-J9pMuvDT1hrSK6vdxhv4VN4JSB_BxUWW8ALUmY2IK2IF2znEmrxKHAOAg2JfOpggPjR3HA4eYYjrbXNft-QjoyU_EYtOFt1No9uzTzmv5dMtKMPC/s500/mrozny_szlak.jpeg" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="500" data-original-width="352" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhKyg-PzFPLRNG9XHnLLsyH2yi6YEEOM-OpWVr7SV7I_dUHKO-ozWqKk-3zuBIJWZsnfOgxYJ-oN6y-J9pMuvDT1hrSK6vdxhv4VN4JSB_BxUWW8ALUmY2IK2IF2znEmrxKHAOAg2JfOpggPjR3HA4eYYjrbXNft-QjoyU_EYtOFt1No9uzTzmv5dMtKMPC/w141-h200/mrozny_szlak.jpeg" width="141" /></a></b></div><b>„Mroźny szlak” – Marcin Mortka</b><p></p><p style="text-align: justify;"><b>Format: </b>Audiobook<br /><b>Stron/długość:</b> 8h 54m<br /><b>Czyta:</b> Filip Kosior</p><p style="text-align: justify;">Przyznać muszę, że faktycznie z tomu na tom coraz bardziej się wkręcam w całą historię. „Mroźny szlak” to oficjalnie pierwszy tom (choć trzeci w kolejności, poprzednie dwa traktowane są jak prequele z punktu widzenia nomenklatury oznaczeń), choć nie polecam zaczynania przygody od niego. Zbyt wiele wydarzeń będzie dla Ciebie kompletnie niezrozumiałych, wymagana jest znajomość wcześniejszych książek. To jest rzecz jasna pewnego rodzaju plus, bo oznacza on, że Marcin Mortka nie próbuje przytaczać wszystkich historii, które wydarzyły się przed „Mroźnym szlakiem”, można więc się skupić na aktualnościach.</p><p style="text-align: justify;">A tutaj jest nad czym się skupiać, bo autor odszedł od konwencji „idziemy i mordujemy”, a dołożył nie tylko nieco więcej detali dotyczących mitologii świata przez niego opisywanego, ale również dorzucił parę dodatkowych warstw skomplikowania do historii. Wiecie, od samego początku wszystko kręciło się wokół smoków, ale oglądaliśmy je z oddali – teraz możemy dowiedzieć się nieco więcej o nich i spojrzeć na te przerośnięte jaszczury z kilku różnych perspektyw. A do tego mamy rzecz jasna wszystko, co nam towarzyszyło do tej pory, czyli między innymi porywczy charakter głównego bohatera i jego szalone, choć kreatywne pomysły. Idealnie do nakarmienia duszy prostą, ale dobrą rozrywką!</p><p style="text-align: justify;"><b>Ocena punktowa:</b> 7/10</p><p style="text-align: justify;"><b></b></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><b><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhVPFycnAydYqmMmVcVZhVF6aEP4sD5QwNDAhrWQ9M4BTbBYAf5i3kZhvoBY5pIfofg5KVGMt1sgZAjmcbNQ6V4xie7nZ0kyGmLBRQt4y2nh80w2pCRFDTAeJxlS-J0vdjFiPHiNe5JundPRR9LR9MBMExLoagVeSoTJzxDECX6TZYtSHbe1xE8B9-6TMyC/s500/klatwa_dla_demona.jpeg" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="500" data-original-width="352" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhVPFycnAydYqmMmVcVZhVF6aEP4sD5QwNDAhrWQ9M4BTbBYAf5i3kZhvoBY5pIfofg5KVGMt1sgZAjmcbNQ6V4xie7nZ0kyGmLBRQt4y2nh80w2pCRFDTAeJxlS-J0vdjFiPHiNe5JundPRR9LR9MBMExLoagVeSoTJzxDECX6TZYtSHbe1xE8B9-6TMyC/w141-h200/klatwa_dla_demona.jpeg" width="141" /></a></b></div><b>„Klątwa dla Demona” – Magdalena Kubasiewicz</b><p></p><p style="text-align: justify;"><b>Format:</b> E-book<br /><b>Stron/długość:</b> 384</p><p style="text-align: justify;">Jeśli pamiętacie moje zachwyty nad poprzednimi dwoma tomami, to zapomnijcie o nich. Zachwycać się należy nad „Klątwą dla Demona”! Zdarzyło mi się czasem dla niej odpuścić inne moje rutynowe aktywności, co w moim przypadku oznacza pełne przyssanie się do książki. Magdalena Kubasiewicz idealnie manipulowała wydarzeniami, cudownie budowała napięcie i w odpowiednich momentach robiła cięcia, przechodząc do kolejnej postaci i wydarzeń z nią związanych. Tym razem też wspięła się jeszcze wyżej na wzgórze intryg, splatając je jak Jagoda klątwy.</p><p style="text-align: justify;">Potrzebuję więcej takich książek. Utrzymujących klimat, takich, które potrafią przyćmić wiele niedociągnięć (no bohaterowie mogliby być nieco bardziej… wyraziści). To jest naprawdę prosty świat z garścią postaci, ale coś w tej książce jest takiego, że po prostu chce się ją polecać, bo sprawiła ogromną ilość radości i rozrywki w trakcie lektury. Magdalena Kubasiewicz potrafi pisać tak, że poziom immersji wystrzeliwuje dosłownie w kosmos. Czasem się zastanawiałem, czy nie rzuciła na mnie w jakiś sposób klątwy radości z czytania, bo odkrywałem kolejne karty tego kryminalnego śledztwa Wilczej Jagody niemalże z wypiekami na twarzy.</p><p style="text-align: justify;"><b>Ocena punktowa:</b> 8/10</p><p style="text-align: justify;"><b></b></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><b><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiBO7eNXVaT9dvEpwDGVrgAusN3blzV82ZrTM1FjmjmG0XLCfaTtZKvAhNrQEFMyCmHv4vvieybUvL3PCvueQ3ZTWBb5bI85XKvBURb2fYHnGSiWdG7N09-p4mqzjDWQeNYpS-oI8MkqT2nJgLyqny2R_SMCLdwhjaxI_dFef5De7o3TaTMataoZ_z0PYL-/s500/cholod.jpeg" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="500" data-original-width="352" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiBO7eNXVaT9dvEpwDGVrgAusN3blzV82ZrTM1FjmjmG0XLCfaTtZKvAhNrQEFMyCmHv4vvieybUvL3PCvueQ3ZTWBb5bI85XKvBURb2fYHnGSiWdG7N09-p4mqzjDWQeNYpS-oI8MkqT2nJgLyqny2R_SMCLdwhjaxI_dFef5De7o3TaTMataoZ_z0PYL-/w141-h200/cholod.jpeg" width="141" /></a></b></div><b>„Chołod” – Szczepan Twardoch</b><p></p><p style="text-align: justify;"><b>Format:</b> Audiobook<br /><b>Stron/długość:</b> 14h 00m<br /><b>Czyta:</b> Bartłomiej Topa</p><p style="text-align: justify;">„Chołod” muszę rozpatrywać z dwóch perspektyw – książki jako takiej oraz produkcji audio skomponowanej przez Empik Go. Do słuchowiska temu bardzo daleko, jednak osobiście cenię sobie dotychczasowe audiobooki wzbogacone o efekty dźwiękowe (oraz aktorów). Książka Szczepana Twardocha dostała podobną, prostą, ale naprawdę przyjemną dla ucha oprawę (aż się nie chce przyspieszać odtwarzania) – podział na role czytanych przez kilka osób, odpowiednie dźwięki w tle (zarówno samo tło główne, jak i dodatkowe strzały z karabinów czy dźwięki krzątających się marynarzy) wspomagają wczucie się w ten klimat.</p><p style="text-align: justify;">Ogromną zaletą książki jest język wykorzystywany przez autora, stylizowany na tłumaczony rosyjski (między innymi z charakterystycznym użyciem „ja”). Nadaje niesamowity klimat podczas lektury. Odpowiednia dynamika wydarzeń nie pozwala się nudzić, a do tego mamy sporo ciekawostek o Arktyce, podróżowaniu po niej, oraz sposobach przetrwania na niej. Na mój gust na samym początku jest o wiele za dużo specjalistycznego słownictwa związanego z żeglugą (kompletnie niczego z tego nie rozumiałem, pomimo bardzo podstawowej wiedzy amatora, który lubi interesować się różnymi rzeczami), na całe szczęście to tylko pierwsze strony. Później mamy już do czynienia z historią sprzed wielu lat, co też ułatwia sprawę. W ogólnym rozrachunku wychodzi naprawdę świetnie.</p><p style="text-align: justify;"><b>Ocena punktowa:</b> 8/10 </p>Emilhttp://www.blogger.com/profile/07986722942311066185noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-7206017640597501403.post-6042137433418291832023-07-01T21:28:00.007+02:002023-07-02T11:19:28.694+02:00Zbiorczo spod pióra w czerwcu 2023<p style="text-align: justify;"><span style="font-family: Arial;"><span style="font-size: 14.6667px; white-space-collapse: preserve;"></span></span></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><span style="font-family: Arial;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhHgmKunwTPgjW6akRQMPJf_c1i_Hv09NcbxytZG_x0OQJnHcUdyB2bJdMeODE34gsGs7c8MgRkV7lZULhmY8Awf8DXwy8ce8Pqi01FgH9YlkStJrVGcZzfVCueXdaQj1VDAr34Ho8abuJDVU7bdmhCLgBCLXjAVpdL9De-4XvewKn0rO1Zil_LJbyCcqEJ/s1600/zbiorczo_spod_piora.png" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1131" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhHgmKunwTPgjW6akRQMPJf_c1i_Hv09NcbxytZG_x0OQJnHcUdyB2bJdMeODE34gsGs7c8MgRkV7lZULhmY8Awf8DXwy8ce8Pqi01FgH9YlkStJrVGcZzfVCueXdaQj1VDAr34Ho8abuJDVU7bdmhCLgBCLXjAVpdL9De-4XvewKn0rO1Zil_LJbyCcqEJ/s320/zbiorczo_spod_piora.png" width="226" /></a></span></div><span style="font-family: Arial;"><div style="text-align: justify;"><span style="font-size: 14.6667px; white-space-collapse: preserve;">Doszło już do Was, że właśnie minęło pół roku? W sensie 2023 roku. Do tego jesteśmy właśnie na początku wakacji (chociaż dla mnie to po prostu lato), więc teoretycznie jest to czas odpoczynku, relaksu, pływania, grillowania i czytania! Ciekaw jestem czy będzie luźniejszy dla mnie niż czerwiec, czy jednak da mi popalić. Niby był dłuższy weekend (o ile się wzięło wolne w piątek), ale wiecie jak to jest. Zwłaszcza kiedy człowiek jeszcze nie do końca się ogarnął w nowym mieszkaniu i ciągle coś zmienia, przestawia, dokupuje (oj będę tego żałował przy kolejnej przeprowadzce) i w ogóle…</span></div><p></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: Arial;"><span style="font-size: 14.6667px; white-space-collapse: preserve;">Coś tam jednak się udało przeczytać (oraz przede wszystkim przesłuchać!), więc mam się czym z Wami podzielić! Ba, nawet szczerze powiedziawszy jestem pozytywnie zaskoczony liczbą książek, które udało mi się zaliczyć w ten czy inny sposób, a zwłaszcza pod koniec miesiąca weszło ich całkiem sporo na raz. No i co najważniejsze, zdecydowana większość to naprawdę wysokie jakościowo pozycje. Bez przedłużania więc zapraszam na parę słów o każdej lekturze!</span></span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: Arial;"><span style="font-size: 14.6667px; white-space-collapse: preserve;">Okładki pochodzą z… tak, z Lubimy Czytać. </span></span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: Arial;"><span style="font-size: 14.6667px; white-space-collapse: preserve;"><b></b></span></span></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><span style="font-family: Arial;"><b><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjUVTKGrmU2s5tLHMUphSDjilY-DSlkbftC7aNYC4YzH_tGtPTUCOsiIzn3cHeP9zS1Hd1d_lqfzNQjcBcYvQgf_57LbIC8sZJUa7rMzvpIEHv4ek0RtMBpeRcrwQZ24QiiAYb5RfdzfPO1dwaPcvUkWq-Z_xtEEQm9X1T9Q0osY9tAjMEt8NjZYreg9I7z/s500/przygody_dobrego_wojaka_szwejka.jpeg" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="500" data-original-width="352" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjUVTKGrmU2s5tLHMUphSDjilY-DSlkbftC7aNYC4YzH_tGtPTUCOsiIzn3cHeP9zS1Hd1d_lqfzNQjcBcYvQgf_57LbIC8sZJUa7rMzvpIEHv4ek0RtMBpeRcrwQZ24QiiAYb5RfdzfPO1dwaPcvUkWq-Z_xtEEQm9X1T9Q0osY9tAjMEt8NjZYreg9I7z/w141-h200/przygody_dobrego_wojaka_szwejka.jpeg" width="141" /></a></b></span></div><span style="font-family: Arial;"><b>„Przygody dobrego wojaka Szwejka” – Jaroslav Hašek</b></span><p></p><div style="font-family: Times; text-align: justify;"><b>Format:</b> Audiobook</div><div style="font-family: Times; text-align: justify;"><b>Stron/długość: </b><span>29</span>h 16m</div><div style="font-family: Times; text-align: justify;"><b>Czyta:</b> Leszek Filipowicz</div></span><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: Arial;"><span style="font-size: 14.6667px; white-space-collapse: preserve;">Nie jestem ani trochę zdziwiony wysokimi ocenami tej książki oraz recenzjami, które wychwalają ją od wielu lat! Może daleko jej do bycia majstersztykiem, miejscami bywa nierówna oraz nieco schematyczna, aczkolwiek stanowi ciekawe uzupełnienie czytanego przeze mnie niedawno „Paragrafu 22”. Antywojenność wycieka z niej wręcz hektolitrami bieżącej wody, a okraszona jest cudownie absurdalnym humorem i inteligentnie głupkowatą postacią samego Szwejka. Zdarzają się momenty, w których ta jego głupota jest aż boleśnie przewidywalna, ale nie można mieć wszystkiego, prawda?</span></span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: Arial;"><span style="font-size: 14.6667px; white-space-collapse: preserve;">To naprawdę lekka lektura. Znaczy, tak na pierwszy rzut oka – czyta się (lub słucha) ją bardzo przyjemnie, bez konieczności zastanawiania się nad drugim dnem. Jeśli jednak ktoś ma taką ochotę, to je znajdzie i to bez większych problemów. Wystarczy po prostu przez chwilę zastanowić się nad absurdami i spróbować je zestawić choćby i z cywilną rzeczywistością („czeski film”, rozumiecie), a objawią się Wam sytuacje niestworzone. Nie zmienia to jednak faktu, że radość z „Przygód dobrego wojaka Szwejka” mogą czerpać niemalże wszyscy, bo lekkość pióra Jaroslava Hašeka bardzo w tym pomaga!</span></span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: Arial;"><span style="font-size: 14.6667px; white-space-collapse: preserve;"><b>Ocena punktowa: </b>7/10</span></span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: Arial;"><span style="font-size: 14.6667px; white-space-collapse: preserve;"><b></b></span></span></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><span style="font-family: Arial;"><b><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi2tWfp7rgKBuw6vsyRpDcw94jqTNtE_E5Dw4qUQcXMAIorFP5ND5bODzSPc4fjPcRhGsqbV-2WJgdTMDmIiU71SFDfpmxGIZ8CsaJB096j1VtfqzVe-pjdpBkREZmI5eW4qKnVp_85yFayhSjD5xkPFWy_P1_eohRuwTvn6o8ojViL2CjInLhdgvlX24fl/s500/droga_donikad.jpeg" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="500" data-original-width="352" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi2tWfp7rgKBuw6vsyRpDcw94jqTNtE_E5Dw4qUQcXMAIorFP5ND5bODzSPc4fjPcRhGsqbV-2WJgdTMDmIiU71SFDfpmxGIZ8CsaJB096j1VtfqzVe-pjdpBkREZmI5eW4qKnVp_85yFayhSjD5xkPFWy_P1_eohRuwTvn6o8ojViL2CjInLhdgvlX24fl/w141-h200/droga_donikad.jpeg" width="141" /></a></b></span></div><span style="font-family: Arial;"><b>„Droga donikąd” – Michał Gołkowski</b></span><p></p><div style="text-align: justify;"><b>Format:</b> E-book</div><div style="text-align: justify;"><b>Stron/długość: </b>366</div><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: Arial;"><span style="font-size: 14.6667px; white-space-collapse: preserve;">Tym razem mamy w pewnym sensie origin Miśka, choć jest to bardziej historia tego, jak trafił do Zony. No i oczywiście jakie były jego pierwsze kroki. Co prawda nie do końca poznajemy pełną przeszłość Miszy, choć parę elementów zostało zasugerowanych, które dają nieco do myślenia i pozostawiają miejsce dla wyobraźni. Ogólnie rzecz biorąc jest to bardziej moment podjęcia decyzji oraz przedostania się do Zony wraz z pierwszymi chwilami w niej spędzonymi (nie były one łatwe, oj nie, nie był to ten Misiek, którego znamy z poprzednich dwóch części).</span></span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: Arial;"><span style="font-size: 14.6667px; white-space-collapse: preserve;">Jak zazwyczaj u Gołkowskiego na akcje nie można narzekać, dynamika całkiem dobra, cały czas coś się dzieje. Na ogromny plus jest pokazanie Miszy jako osobę, która dopiero faktycznie poznaje Zonę (choć z pewnością pomocna w tym jest jego „przeszłość”), a nie zrobienie z niego od razu wymiatacza. Ogólnie rzecz biorąc „Droga donikąd” jest nawet lepsza w ogólnym rozrachunku niż wcześniejsze tomy – bardziej dojrzała, przemyślana, z konkretnym planem. Zaczynam nawet lubić Czarnobylską Strefę Wykluczenia i z nieco większym optymizmem patrzę w kierunku kolejnych książek z tej serii.</span></span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: Arial;"><span style="font-size: 14.6667px; white-space-collapse: preserve;"><b>Ocena punktowa</b>: 7/10</span></span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: Arial;"><span style="font-size: 14.6667px; white-space-collapse: preserve;"><b></b></span></span></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><span style="font-family: Arial;"><b><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEic9wD1VPfUS_fYN5wP15ZLhhO0EjgXchpHvJzczEK6rWrsM6awfEC4E2iys0RpGTRaDH4cN0Bzt1sGn3VSoHX66ofmcfwpifUd2NuU7xXvhREzsTNi632ptV02H5s2XRyZUouqCwDC19MdggoDGuNnO_2uC0JewPGe9GCCA3ThhuHXfteO52T7wFDcmaPN/s500/kolysanka_dla_czarownicy.jpeg" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="500" data-original-width="352" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEic9wD1VPfUS_fYN5wP15ZLhhO0EjgXchpHvJzczEK6rWrsM6awfEC4E2iys0RpGTRaDH4cN0Bzt1sGn3VSoHX66ofmcfwpifUd2NuU7xXvhREzsTNi632ptV02H5s2XRyZUouqCwDC19MdggoDGuNnO_2uC0JewPGe9GCCA3ThhuHXfteO52T7wFDcmaPN/w141-h200/kolysanka_dla_czarownicy.jpeg" width="141" /></a></b></span></div><span style="font-family: Arial;"><b>„Kołysanka dla czarownicy” – Magdalena Kubasiewicz</b></span><p></p><div style="text-align: justify;"><b>Format:</b> E-book</div><div style="text-align: justify;"><b>Stron/długość: </b>310</div><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: Arial;"><span style="font-size: 14.6667px; white-space-collapse: preserve;">Można się zachwycać tą książką, oj można! Miałem już do czynienia z prozą Magdaleny Kubasiewicz i zawsze sprawiała naprawdę dobre wrażenie i powodowała chęć polecania. Wszystkie jej książki miały swój klimat i jakiś element niepokoju pod spodem – no i dokładnie taka sama jest „Kołysanka dla czarownicy”, ale jakby nawet jeszcze lepsza. Niby prosta historia, z równie prostymi założeniami, a przyciąga jak magnes! Na pewno ma w tym udział doskonała dynamika i rzecz jasna (jak to w utworach Magdaleny Kubasiewicz) nutka tajemnicy na absolutnie każdym kroku.</span></span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: Arial;"><span style="font-size: 14.6667px; white-space-collapse: preserve;">Całkiem fajne są też założenia, na jakich funkcjonuje świat wykreowany przez autorkę. Mamy po prostu Warszawę, mamy też przenikającą się magię, ale bez wdawania się w detale dotyczące współżycia osób niemagicznych oraz tych parających się tą sztuką. Ponownie prosty świat z prostymi rozwiązaniami, które pozwalają na skupienie się na wyciskaniu z samej historii ile tylko można, oraz budowaniu odpowiedniej otoczki dla czytelników. Nie zabrakło również kilku dobrych postaci (choć miło by było nieco rozbudować też parę innych, zwłaszcza jeśli są kluczowe dla książki), więc na pewno bardzo szybko sięgnę po kolejną część! </span></span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: Arial;"><span style="font-size: 14.6667px; white-space-collapse: preserve;"><b>Ocena punktowa:</b> 8/10</span></span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: Arial;"><span style="font-size: 14.6667px; white-space-collapse: preserve;"><b></b></span></span></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><span style="font-family: Arial;"><b><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh3P4xmcLuF2sJxexMDFupfkDbSK100piv7qXJvHyP0P_7BXtlDjEHlcpX65fRC1vNqRdlKHANs74HC7MAdlFZcRJ4BlO2ZP-W8gnw5yXxbUl36KtaqgM3BAcBkwdhdLK6NdPwl2G0w49flmu7k0zD5W5azkem968NveZKj3hQBFkBZpvjsLbE43pXhxQaS/s500/gopr_na_kazde_wezwanie.jpeg" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="500" data-original-width="352" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh3P4xmcLuF2sJxexMDFupfkDbSK100piv7qXJvHyP0P_7BXtlDjEHlcpX65fRC1vNqRdlKHANs74HC7MAdlFZcRJ4BlO2ZP-W8gnw5yXxbUl36KtaqgM3BAcBkwdhdLK6NdPwl2G0w49flmu7k0zD5W5azkem968NveZKj3hQBFkBZpvjsLbE43pXhxQaS/w141-h200/gopr_na_kazde_wezwanie.jpeg" width="141" /></a></b></span></div><span style="font-family: Arial;"><b>„GOPR. Na każde wezwanie” – Wojciech Fusek, Jerzy Porębski</b></span><p></p><div style="text-align: justify;"><b>Format:</b> Audiobook</div><div style="text-align: justify;"><b>Stron/długość: </b>12h 16m</div><div style="text-align: justify;"><b>Czyta:</b> Grzegorz Feluś</div><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: Arial;"><span style="font-size: 14.6667px; white-space-collapse: preserve;">Świetna opowieść, szczegółowa historia oraz ogrom wiedzy – mniej więcej tak można podsumować „GOPR. Na każde wezwanie”. Mamy tu niemalże wszystko, co jest potrzebne, aby dowiedzieć się nie tylko, na czym polega praca ratownika GOPR, ale również, jakie wydarzenia były konieczne, aby taka organizacja w ogóle powstała. Autorzy nie skupiali się na żadnym konkretnym aspekcie, ale widać, że chcieli przekazać tyle wiedzy, ile się tylko da – zarówno tej historycznej, jak i bardziej praktycznej, która może przydać się każdemu z nas, jeśli znajdziemy się w niebezpiecznej sytuacji w górach.</span></span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: Arial;"><span style="font-size: 14.6667px; white-space-collapse: preserve;">Rzecz jasna nie mogło zabraknąć przykładów akcji, czy to najbardziej niebezpiecznych, czy po prostu najsłynniejszych, w których brali udział ratownicy z GOPR i TOPR (oraz wcześniejszych organizacji, które poprzedzały istnienie tych obecnych). Niektóre z nich nie mogą zmieścić się w głowie, a inne z kolei obnażają ludzką głupotę i beztroskę, która jednak tylko potwierdza konieczność istnienia takich organizacji. Wszystko to opisane jest w bardzo przystępny sposób, bez zbędnego chaosu (podział jest zarówno chronologiczny, jak i ze względu na kategorię opisywanych aspektów), więc można się w książce odnaleźć bez żadnych problemów. Odczuwam dużą satysfakcję po lekturze – zarówno moja czysta, ludzka ciekawość, jak i ta część świadomości bardziej odpowiedzialna za chęć edukowania się, zostały zaspokojone.</span></span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: Arial;"><span style="font-size: 14.6667px; white-space-collapse: preserve;"><b>Ocena punktowa:</b> 7/10</span></span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: Arial;"><span style="font-size: 14.6667px; white-space-collapse: preserve;"><b></b></span></span></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><span style="font-family: Arial;"><b><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhjVO9vjkgPplPLYgP5fCjokzJTXxkH2Qi51Iok5FzBieOe9tDnWLO4sBl5S_KdYn4gq89vs3CIifH7hnaP2pH2R1U5Bxw1UESNVOIOWgZiv2mkpXynkbV20knapZ7rSetR8-Z6MtcwnG0lzcKsTWgeC_qkLwTMGnNznUFC-QdgOLYljqyddv4QnqZ1vfDJ/s500/przysluga_dla_czarnoksieznika.jpeg" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="500" data-original-width="352" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhjVO9vjkgPplPLYgP5fCjokzJTXxkH2Qi51Iok5FzBieOe9tDnWLO4sBl5S_KdYn4gq89vs3CIifH7hnaP2pH2R1U5Bxw1UESNVOIOWgZiv2mkpXynkbV20knapZ7rSetR8-Z6MtcwnG0lzcKsTWgeC_qkLwTMGnNznUFC-QdgOLYljqyddv4QnqZ1vfDJ/w141-h200/przysluga_dla_czarnoksieznika.jpeg" width="141" /></a></b></span></div><span style="font-family: Arial;"><b>„Przysługa dla Czarnoksiężnika” – Magdalena Kubasiewicz</b></span><p></p><div style="text-align: justify;"><b>Format:</b> E-book</div><div style="text-align: justify;"><b>Stron/długość: </b>368</div><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: Arial;"><span style="font-size: 14.6667px; white-space-collapse: preserve;">Cieszę się, że sięgnąłem po „Przysługę dla Czarnoksiężnika” od razu po przeczytaniu pierwszej części – druga jest jeszcze lepsza! Być może dzięki temu, że lektura wleciała na świeżo i wciąż w pamięci miałem detale z wcześniejszego tomu, ale z pewnością jest to duża zasługa umiejętności Magdaleny Kubasiewicz, która ponownie wykreowała tajemniczą (choć tym razem z nutką kryminalną!) historię. Widać również na horyzoncie jakiś szerszy plan na postać Jagody (być może zostanie wplątana w coś o wiele większego, niż można sobie wyobrazić, na co po cichu liczę), choć trochę brakuje mi wyrazistości u innych osób.</span></span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: Arial;"><span style="font-size: 14.6667px; white-space-collapse: preserve;">Autorka stworzyła na tyle przyciągającą historię i okrasiła ją tak cudownie dobrą dynamiką, że pewna schematyczność wyziera dopiero po zakończeniu lektury i wcale w jej trakcie nie przeszkadza. Gdyby rozebrać książkę na czynniki pierwsze i stworzyć ramowy plan wydarzeń, to byłby dość podobny (wysokopoziomowo) do wcześniejszego tomu, ale tym przypadku wygląda to jak przepis na sukces. Mam nadzieję, że w kolejnych tomach nie przeje mi się to, ale na razie jestem naprawdę zachwycony lekkością lektury i chcę więcej! Byle na takim poziomie, do którego już zdążyłem przywyknąć!</span></span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: Arial;"><span style="font-size: 14.6667px; white-space-collapse: preserve;"><b>Ocena punktowa:</b> 8/10</span></span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: Arial;"><span style="font-size: 14.6667px; white-space-collapse: preserve;"><b></b></span></span></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><span style="font-family: Arial;"><b><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEil2vqk6X18kEEbXnkMxNUETMKdpNv4K31M_XQ3lu98aPq6POQ5rbvh48rGQuy9PBTmqHKeszfdWoWLqi80XEa-oXRA7cJo0V9Vi6dP0FUHdfD5cgb-ntCFiNjGPLglDA5y3bKfl-TgHDzRI8751ZXbf4lbPoMjAJwOIlJxvveyNlwPUbr9haJ8I5jeqGAO/s500/martwe_jezioro.jpeg" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="500" data-original-width="352" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEil2vqk6X18kEEbXnkMxNUETMKdpNv4K31M_XQ3lu98aPq6POQ5rbvh48rGQuy9PBTmqHKeszfdWoWLqi80XEa-oXRA7cJo0V9Vi6dP0FUHdfD5cgb-ntCFiNjGPLglDA5y3bKfl-TgHDzRI8751ZXbf4lbPoMjAJwOIlJxvveyNlwPUbr9haJ8I5jeqGAO/w141-h200/martwe_jezioro.jpeg" width="141" /></a></b></span></div><span style="font-family: Arial;"><b>„Martwe Jezioro” – Marcin Mortka</b></span><p></p><div style="text-align: justify;"><b>Format:</b> Audiobook</div><div style="text-align: justify;"><b>Stron/długość: </b>7h 59m</div><div style="text-align: justify;"><b>Czyta:</b> Filip Kosior</div><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: Arial;"><span style="font-size: 14.6667px; white-space-collapse: preserve;">Nie jestem jeszcze do końca przekonany co myśleć nie tyle o samej książce, ile ogólnie o świecie wykreowanym przez Marcina Mortkę. Można powiedzieć, że „Martwe Jezioro” to klasyczny rozruszacz, w którym dopiero poznajemy bohaterów, zasady rządzące książkową rzeczywistością no i ogólnie wprowadzamy się we wszystko. Zdecydowanie zarówno zebrana paczka bohaterów (choć może niektórych lepiej nazwać antybohaterami), jak i świat kręcący się wokół „smoczej religii” mogą zrobić jeszcze niezłą robotę, na co zresztą liczę w kolejnych tomach.</span></span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: Arial;"><span style="font-size: 14.6667px; white-space-collapse: preserve;">„Martwe jezioro” po raz pierwszy wydane zostało w 2011 roku, co bardzo czuć (wtedy mniej więcej literacka płodność pisarza się wzmogła) zwłaszcza w kompozycji. W tle snuje się powoli większy plan i główny trzon fabuły, zdecydowana większość wydarzeń to jednak walki, potyczki, pojedynki. Dużym plusem jest bardzo krótkie wprowadzenie w historię tego świata (w każdym razie ta najświeższa, która ma duże znaczenie dla całej książki), aczkolwiek brakuje mi szerszego wprowadzenia w zasady, którymi się obecnie wszystko rządzi. Są podawane małymi dawkami, jak to w początkowych tomach, ale nie zaspokajają głodu – zobaczymy więc, jak będzie w kolejnych tomach. Z pewnością dam im szansę!</span></span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: Arial;"><span style="font-size: 14.6667px; white-space-collapse: preserve;"><b>Ocena punktowa:</b> 6/10</span></span></p><p style="text-align: justify;"><br /></p>Emilhttp://www.blogger.com/profile/07986722942311066185noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-7206017640597501403.post-67768495013093214102023-06-02T13:17:00.003+02:002023-06-02T13:18:57.398+02:00Zbiorczo spod pióra w maju 2023<p></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhyuDVz-6zq6yp7cWVhPFtyDeYL8qwkb-bfSXa1GDvLBwHDNisAU8ZaOkKuNWwND97kfhqxuk3JOFTMqqZovbiuem7xJrNRh_uy3_LCXgF6cxEYTJlHrNrre-lSgxljRCiKvKAHutaccVLVnwf89_zUOmJmDZCNQWXAa1CNTUmq0qf9M4BvwML2p08i5Q/s2048/zbiorczo_spod_piora.png" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em; text-align: justify;"><img border="0" data-original-height="2048" data-original-width="1448" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhyuDVz-6zq6yp7cWVhPFtyDeYL8qwkb-bfSXa1GDvLBwHDNisAU8ZaOkKuNWwND97kfhqxuk3JOFTMqqZovbiuem7xJrNRh_uy3_LCXgF6cxEYTJlHrNrre-lSgxljRCiKvKAHutaccVLVnwf89_zUOmJmDZCNQWXAa1CNTUmq0qf9M4BvwML2p08i5Q/s320/zbiorczo_spod_piora.png" width="226" /></a></div><div style="text-align: justify;">Maj był miesiącem pełnym zmian! Nowe miasto (choć już nieco znane tak czy siak), nowe rutyny, nowe miejsca, w pewnym sensie też nowi ludzie. Stary, dobry czytnik oraz Empik Go puszczające prosto do słuchawek audiobooki były przystanią normalności i czegoś, co znam. Niby była majówka, ale spędzona na wielkim pakowaniu, przewożeniu i rozpakowywaniu, więc tak naprawdę można ją nazwać typowymi, polskimi wakacjami. A tak właściwie to od soboty 29.03.2023 aż do niedzieli, 07.05.2023 miałem wolne! Pogoda dopisała, aczkolwiek na grilla nie było zbyt dużo miejsca jeśli mam być szczery…</div><p></p><p style="text-align: justify;">Dlatego też cieszę się, że chociaż częściowo udało mi się zachować pewne rutyny, takie jak wieczorne czytanie czy słuchanie audiobooków i podcastów w trakcie spacerów lub zakupów. Dzięki temu mózg mógł odpocząć trochę od wydarzeń, a i przy okazji kolejne części rozpoczętych cykli są już za mną! Przy okazji mocno się ostatnio przerzuciłem na e-booki, a przeprowadzka pozwoliła mi na mocne odchudzanie biblioteczki. Chyba mi się to nawet podoba, choć nie jestem jeszcze do końca pewny…</p><p style="text-align: justify;">Tymczasem wystarczy już tego wstępu i przejdźmy do głównego punktu programu! Jak zawsze okładki opiniowanych książek pochodzą z serwisu Lubimy Czytać.</p><p><b></b></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><b><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh8KXO4Cb9xuG5LK1UxEBJJA7ZBz9Glk-qoYzJ2zjgCacDBzyEkCXB5i9xiLWoKkqhhbBrK4W47lAxtz2Kg2CzQbfK2iqiAcoAJRMFuMRY7p2Z-I1Ooq6HIgFn2uCeGo1DnNnD2_hWMLBLMQPzWRD0JihqvAZO3UKefrurLbrJkcQquFnObo96PZBE65Q/s500/jacked_chuliganska_historia.jpeg" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em; text-align: justify;"><img border="0" data-original-height="500" data-original-width="352" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh8KXO4Cb9xuG5LK1UxEBJJA7ZBz9Glk-qoYzJ2zjgCacDBzyEkCXB5i9xiLWoKkqhhbBrK4W47lAxtz2Kg2CzQbfK2iqiAcoAJRMFuMRY7p2Z-I1Ooq6HIgFn2uCeGo1DnNnD2_hWMLBLMQPzWRD0JihqvAZO3UKefrurLbrJkcQquFnObo96PZBE65Q/w141-h200/jacked_chuliganska_historia.jpeg" width="141" /></a></b></div><div style="text-align: justify;"><b><b>„Jacked. Chuligańska historia Grand Theft Auto” – David Kushner</b></b></div><p></p><p></p><div style="text-align: justify;"><b>Format:</b> Audiobook</div><div style="text-align: justify;"><b style="font-weight: bold;">Stron/długość: </b>12h 42m</div><div style="text-align: justify;"><b style="font-weight: bold;">Czyta:</b> Maciej Jabłoński</div><p></p><p style="text-align: justify;">Tak właściwie to ten tytuł nie do końca oddaje ducha książki. Powinien on brzmieć „Jacked. Historia próby zrzucenia na gry całego zła świata na przykładzie Grand Theft Auto”. Niby dowiadujemy się jak wyglądały krok po kroku narodziny fenomenu Grand Theft Auto, jednak od samego początku autor skupia się głównie na nagonce, jaka miała miejsce na przestrzeni lat na twórców GTA. Wiecie, te całe historie z „to przez grę popełniają przestępstwa” i tak dalej. Nie dowiedziałem się żadnych ciekawostek o Rockstar Games nie licząc ich oddzielenia się od macierzystej spółki, no i oczywiście ogromu anegdot związanych ze strzelaninami.</p><p style="text-align: justify;">Nie jest to pozycja, na którą się nastawiłem znając inną książkę tego samego autora opisującą historię „Dooma”. To była faktycznie lektura, z której wyniosłem ogrom wiedzy, a nie tylko batalie sądowe i podgryzanie się w mediach. Tak właściwie to być może nawet zainteresowałoby mnie to bardziej, gdybym po prostu tego nie znał. No, ewentualnie gdybym wcześniej był świadom, że nie dowiem się z jakimi innymi problemami borykali się twórcy (oprócz nagonki, bo gry powodują strzelaniny), co wpłynęło na ich sukces (oprócz strzelanin), jak wyglądał proces wytwórczy i w jaki sposób się zmieniał na przestrzeni czasu (oprócz walki z nagonką). Za to wiem ile razy politycy wypowiadali się na temat wpływu gier na przestępczość oraz mam w zanadrzu kilka anegdot o nastolatkach biorących udział w strzelaninach. </p><p style="text-align: justify;"><b>Ocena punktowa:</b> 5/10</p><p><b></b></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><b><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh6-r4GyGCdOMFV10t3LNeUVIEAZ770cLpQk7mM_XHSHnIq3rYKUa42cB2XJMQTJg9SfqVHKWcPo_UDImJIOdnJWW-t27uS9KY8Fz2gqhjNF3j5uiN53AhUdcKj5y0iP3Xs7rdLuDOwZujXAjw8O2uBm1FWTXZQFKwK_WcBUwPMXRd19bQtbdc9NTRsOA/s500/dom_nieba_i_oddechu_2.jpeg" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em; text-align: justify;"><img border="0" data-original-height="500" data-original-width="352" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh6-r4GyGCdOMFV10t3LNeUVIEAZ770cLpQk7mM_XHSHnIq3rYKUa42cB2XJMQTJg9SfqVHKWcPo_UDImJIOdnJWW-t27uS9KY8Fz2gqhjNF3j5uiN53AhUdcKj5y0iP3Xs7rdLuDOwZujXAjw8O2uBm1FWTXZQFKwK_WcBUwPMXRd19bQtbdc9NTRsOA/w141-h200/dom_nieba_i_oddechu_2.jpeg" width="141" /></a></b></div><div style="text-align: justify;"><b><b>„Dom nieba i oddechu. Część 2” – Sarah J. Maas</b></b></div><p></p><p></p><div style="text-align: justify;"><b>Format: </b>E-book</div><div style="text-align: justify;"><b style="font-weight: bold;">Stron/długość:</b> 544</div><div style="text-align: justify;"><b style="font-weight: bold;">Tłumaczenie:</b> Małgorzata Fabianowska</div><p></p><p style="text-align: justify;">To już erotyk, czy jeszcze nie? Trudno mi to określić jednoznacznie, aczkolwiek przygotujcie się na wielostronicowe sceny seksu z opisami rodem z WattPada (z całym szacunkiem dla WattPada rzecz jasna). Są one tak naprawdę głównym powodem, przez który zgrzytałem regularnie zębami podczas lektury drugiej części „Domu nieba i oddechu” – są niepotrzebne, nic nie wnoszą i wyglądają tak, jakby autorka dała się wreszcie ponieść prymitywnym instynktom (stwierdzam na podstawie poziomu opisów oraz powodów ich wystąpienia). Jeśli nie lubicie czytać o tym jak mocno kto kogo pcha, to przeskoczcie o kilka/kilkanaście stron – niczego z fabuły nie stracicie.</p><p style="text-align: justify;">Pomijając ten kompletnie dla mnie niezrozumiały pociąg go opisów bardzo niskich lotów (serio, opisy to jedno, ale tak prymitywnych dawno nie widziałem, gorzej niż w pierwszej części) cała reszta jest dokładnie taka, jakiej się spodziewałem! Zwłaszcza na sam koniec Sarah J. Maas umie utrzymać napięcie na odpowiednim poziomie (ostatnie 15% czytałem wbrew swoim rutynom wieczornym!) i rzecz jasna miesza w wydarzeniach jak prawdziwy wirtuoz. Jestem w stanie jakoś przeżyć te nieszczęsne sceny erotyczne dla całej reszty. Widać, że ma pomysł na cały cykl opracowany od samych fundamentów, bo wszystko ładnie się ze sobą skleja. Choć nie wiem jak wybrnie z zakończenia – zaczyna pachnieć podejrzanie.</p><p style="text-align: justify;">Ocena punktowa: 7/10</p><p><b></b></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><b><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiBYqyaSJQqACATNo6pKwByvGohPEUACjOl6zC9edbwbtcpltDXu5zZ5oz_yauw_Bn4bf57EpsdV7eysGX1JiAyJBgnr2wFZRphqrqk3NVucEQWvrYmpbmy59J3XlURsZwbQhAQ1cfPCp74VBll32sDLzyvp4T_fC2uFVG-sv0Jd7066P5Ew5ZswflN7w/s500/gniew_tiamat.jpeg" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em; text-align: justify;"><img border="0" data-original-height="500" data-original-width="352" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiBYqyaSJQqACATNo6pKwByvGohPEUACjOl6zC9edbwbtcpltDXu5zZ5oz_yauw_Bn4bf57EpsdV7eysGX1JiAyJBgnr2wFZRphqrqk3NVucEQWvrYmpbmy59J3XlURsZwbQhAQ1cfPCp74VBll32sDLzyvp4T_fC2uFVG-sv0Jd7066P5Ew5ZswflN7w/w141-h200/gniew_tiamat.jpeg" width="141" /></a></b></div><div style="text-align: justify;"><b><b>„Gniew Tiamat” – James S.A. Corey</b></b></div><p></p><p></p><div style="text-align: justify;"><b>Format:</b> Papier</div><div style="text-align: justify;"><b style="font-weight: bold;">Stron/długość:</b> 530</div><div style="text-align: justify;"><b style="font-weight: bold;">Tłumaczenie:</b> Marek Pawelec</div><p></p><p style="text-align: justify;">No, trochę tchnęło wreszcie świeżością w konstrukcji, ale tylko trochę. Co prawda procedura jest dokładnie ta sama, co we wszystkich dotychczasowych książkach z cyklu „Ekspansji”, ale wreszcie mamy nowe elementy, które nie pasują do utartego schematu. Trochę dodatkowego zamieszania pojawiło się w fizyce (tak, da się jeszcze więcej), jak i w nierozerwalnej grupie kapitana Holdena – bez spoilerowania mogę powiedzieć, że dość późno załapałem, że jedna z postaci to właśnie ta postać. Widać też kierunek, w którym dąży cały cykl (wszak został jeszcze tylko jeden tom), choć nie powiem, żeby był on zaskakujący, a tymbardziej satysfakcjonujący.</p><p style="text-align: justify;">Męcząca jest ta schematyczność, więc chyba zrobię sobie dłuższą przerwę przed ostatnim tomem. Możliwe, że nie dałem odpowiednio odpocząć materiałowi, aczkolwiek nie spotkałem się jak do tej pory z aż takim jechaniem według jednej i tej samej konstrukcji w fantastyce (choć w kryminałach to standard wręcz). Cóż, jak widać tak bardzo jest to męczące, że trudno wyciągnać mi coś innego na przód. Nie oznacza to jednak, że sama historia jest kiepska – po prostu musiałem częściej robić przerwy i nie pochłonęła mnie tak, jak na samym początku.</p><p style="text-align: justify;"><b>Ocena punktowa:</b> 6/10</p><p><b></b></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><b><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgx8o9bzRPxbNAp-CeZjPPbA3mRkFgi9ukz1TQyJ111jpcbA_JU_dbYYOgLg3CVeBfbrq63_Hz1cVxcvc7hagX4wbCo2kVSnev-yYQErUQy8nTJiDeYG04tI-Wf1ZgrivPSgRY2NdGFk8m8WUcb3w7OpP3C7Jt5XYRK35lwtemkImKjSh2I3hnDoB5LgA/s500/lowcy_skor.jpeg" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em; text-align: justify;"><img border="0" data-original-height="500" data-original-width="352" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgx8o9bzRPxbNAp-CeZjPPbA3mRkFgi9ukz1TQyJ111jpcbA_JU_dbYYOgLg3CVeBfbrq63_Hz1cVxcvc7hagX4wbCo2kVSnev-yYQErUQy8nTJiDeYG04tI-Wf1ZgrivPSgRY2NdGFk8m8WUcb3w7OpP3C7Jt5XYRK35lwtemkImKjSh2I3hnDoB5LgA/w141-h200/lowcy_skor.jpeg" width="141" /></a></b></div><div style="text-align: justify;"><b><b>„Łowcy skór” – Tomasz Patora</b></b></div><p></p><p></p><div style="text-align: justify;"><b>Format: </b>Audiobook</div><div style="text-align: justify;"><b style="font-weight: bold;">Stron/długość:</b> 11h 23m</div><div style="text-align: justify;"><b style="font-weight: bold;">Czyta:</b> Adam Turczyk</div><p></p><p style="text-align: justify;">Sama historia „łowców skór” z łódzkiego pogotowia ratunkowego jest historią bardzo starą (i rzecz jasna tragiczną, pokazującą jak daleko posunie się człowiek w swojej chciwości), ale jednocześnie jest to jedna z tych, o których warto przypominać. By nie wydarzyła się po raz kolejny. Tomasz Patora to jeden z dziennikarzy, którzy prowadzili dziennikarskie śledztwo w tej sprawie, więc informacje zawarte w niniejszej książce pochodzą od osoby będącej w tamtych czasach na bieżąco z tymi wydarzeniami. Już sam początek przytłacza, choć bynajmniej nie ze względu na sam wydźwięk tej „afery”, ale liczby osób, które przedstawiane (a które w ten czy inny sposób były związane z wieloletnim procederem). Skala od samego początku wydaje się zbyt duża, do utrzymania tego w ryzach.</p><p style="text-align: justify;">Co istotne, same przypadki nie tylko „sprzedawania” informacji o zwłokach, ale w późniejszym czasie również mordowanie pacjentów nie są opisywane w sposób ciągły i szczegółowy, wręcz przeciwnie. Autor stara się skupiać na tym, co działo się dookoła, aby nie przyciągać uwagi czytelników szukających „mocnych wrażeń” i realistycznych opisów. Dużo czasu poświęca procesowi, jak również okresowi pomiędzy pierwszym reportażem, a wydaniem przez sąd wyroków skazujących. To jest bardzo ciekawy moment, kórego się kompletnie nie spodziewałem (pierwszy wyrok zapadł, gdy byłem w liceum, po pięciu latach od reportażu), gdyż pokazuje jak zmieniało się nastawienie mediów do faktów ujawnionych przez dziennikarzy Gazety Wyborczej na przestrzeni pierwszych dni. Oby więcej tak wyważonych, a jednocześnie szczegółowych reportaży.</p><p style="text-align: justify;"><b>Ocena punktowa: </b>8/10</p><p><b></b></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><b><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgYfkUd_dZ__-spnw491EeF_lg3weygECB9uPewenc-W4DiG2ziiewP31MaJnlbhM_rxHe6p3edIzbKamjCj8ehuHjClIVpYRhhxQEEKAslDxgJbavBfqL6qJBQgka2gz1yS6JdrWX_ix4_lMfn1g5tFdZFPhwnXToVxebraSDAgmR1yt6xPJBf3DZ2Tw/s500/wrocimy_pow_was.jpeg" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em; text-align: justify;"><img border="0" data-original-height="500" data-original-width="352" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgYfkUd_dZ__-spnw491EeF_lg3weygECB9uPewenc-W4DiG2ziiewP31MaJnlbhM_rxHe6p3edIzbKamjCj8ehuHjClIVpYRhhxQEEKAslDxgJbavBfqL6qJBQgka2gz1yS6JdrWX_ix4_lMfn1g5tFdZFPhwnXToVxebraSDAgmR1yt6xPJBf3DZ2Tw/w141-h200/wrocimy_pow_was.jpeg" width="141" /></a></b></div><div style="text-align: justify;"><b><b>„Wrócimy po was. Historie alpejskie” – Elżbieta Sieradzińska</b></b></div><p></p><p></p><div style="text-align: justify;"><b>Format: </b>Audiobook</div><div style="text-align: justify;"><b style="font-weight: bold;">Stron/długość:</b> 17h 55m</div><div style="text-align: justify;"><b style="font-weight: bold;">Czyta:</b> Mateusz Bosak</div><p></p><p style="text-align: justify;">To nie jest kolejna książka o alpinistach, którzy walczą ze swoimi słabościami i udowadniają, że da się przekroczyć każdą granicę. Znaczy, może trochę jest w niektórych historiach, ale tylko trochę. „Wrócimy po was” to zbiór niekoniecznie nowych (niektóre sięgają lat 40. XX wieku), ale nie tak znanych w Polsce jak współczesne wydarzenia związane z himalaizmem. Muszę przyznać, że bardzo łatwo przyszło mi utonąć w narracji Elżbiety Sieradzińskiej, niezależnie od tego, czego dotyczyła opowiadana przez nią historia (a jest ich w książce łącznie sześć).</p><p style="text-align: justify;">Bardzo fajnie autorka połączyła je chronologicznie ze sobą, a ze względu na mniej więcej to samo miejsce, w którym mają miejsca wydarzenia, ma to czasem istotne zdarzenie (zwłaszcza kiedy wcześniejsza historia daje tło dla kolejnej). Często opisywane są w nich ludzkie tragedie, ale mamy również i historie bardzo pokrzepiające oraz pokazujące jak powstawała historia i świat, który znamy dzisiaj. Przede wszystkim jednak Elżbieta Sieradzińska sięgnęła do czasów na tyle odległych, aby sprawiać wrażenie kompletnie innych niż to, z czym mamy do czynienia współcześnie, a jednocześnie tak bliskich, że nie odczuwamy obcości.</p><p style="text-align: justify;"><b>Ocena punktowa:</b> 7/10</p><p style="text-align: justify;"><br /></p>Emilhttp://www.blogger.com/profile/07986722942311066185noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-7206017640597501403.post-5997141039380904582023-05-01T10:55:00.009+02:002023-05-01T10:56:22.015+02:00Zbiorczo spod pióra w kwietniu 2023<p style="text-align: justify;"></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhHXMy2xpCyhSs-vNpKsSpfVw4dPSr3EPV5ARRHXKfsRcy0Vd4V6QULg3DeAFV-4tA1pbTMp2cSI5GhSM5896OPCameAC2mWqO8FqjIwvaHDI02T69CZwapBPk2tz5Q4cYvcTibiX4X38iyUuJIwEDlwAq1r9I1oSdol_GKCoICIO1pBjD16ldJWZxWgg/s2048/zbiorczo_spod_piora.png" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2048" data-original-width="1448" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhHXMy2xpCyhSs-vNpKsSpfVw4dPSr3EPV5ARRHXKfsRcy0Vd4V6QULg3DeAFV-4tA1pbTMp2cSI5GhSM5896OPCameAC2mWqO8FqjIwvaHDI02T69CZwapBPk2tz5Q4cYvcTibiX4X38iyUuJIwEDlwAq1r9I1oSdol_GKCoICIO1pBjD16ldJWZxWgg/s320/zbiorczo_spod_piora.png" width="226" /></a></div>I tak w sumie to nie wiadomo, czy to zima była jeszcze, czy już wiosna… A w sumie zaraz maj i czerwiec, więc pewnie znowu przeskoczymy nagle do letnich upałów. Jakoś mi się to średnio uśmiecha, chociaż przyznam bez bicia, że zdecydowanie bardziej wolę chłód zimy niż upał lata… Kiedy żar praży z nieba, a w mieszkaniu można jedynie wegetować, to kompletnie nie jestem w stanie nic robić, wliczając w to rzecz jasna czytanie lub słuchanie. Dlatego też korzystam, póki mogę z pogody, która mnie nie zabija (w pewnym sensie dosłownie, zważywszy na poziomy mojego ciśnienia latem) i delektuję się chłodem oraz robieniem różnych rzeczy!<p></p><p style="text-align: justify;">Podczas robienia tych rzeczy mogę rzecz jasna słuchać podcastów oraz audiobooków, z czego skrzętnie korzystam! Co prawda kwiecień to już drugi z kolei miesiąc, w którym miałem odrobinę zaburzone rutyny, aczkolwiek jakoś udało się funkcjonować w miarę normalnie. Tym razem też postawiłem znowu na wymieszanie pełnych mediów książkowych, czyli papieru, ebooków oraz audiobooków. Było wiele dni, w których niezbyt wiele stron udało mi się pochłonąć, ale nie zawsze mamy przecież możliwość robienia tego, czego chcemy, prawda? Dlatego po prostu cieszę się z tego, co udało się ogarnąć. :D </p><p style="text-align: justify;">Tymczasem przejdźmy już do głównej części programu! Okładki, które tu widzicie, pochodzą (jak każdego miesiąca) z serwisu Lubimy Czytać.</p><p style="text-align: justify;"><b></b></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><b><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEit_p_TQ-avgYa0ZUHPGyuLzliG6ZiO5a55I149Fa9hT8qxs6pYxnt7UOebFSrRtTB7TzjnJLenf6mHSvKsCiviWA93MKWWazWijo5SZ7pjrmxX3zGnnzybaW-H8-FVyfCUfUAyjgXJ9LbumEBVJcqDaNhDK2qnpK4xnPTCriCIC_CnpPYNbU2HWu_6nw/s500/grombelardzka_legenda_serce.jpeg" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="500" data-original-width="352" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEit_p_TQ-avgYa0ZUHPGyuLzliG6ZiO5a55I149Fa9hT8qxs6pYxnt7UOebFSrRtTB7TzjnJLenf6mHSvKsCiviWA93MKWWazWijo5SZ7pjrmxX3zGnnzybaW-H8-FVyfCUfUAyjgXJ9LbumEBVJcqDaNhDK2qnpK4xnPTCriCIC_CnpPYNbU2HWu_6nw/w141-h200/grombelardzka_legenda_serce.jpeg" width="141" /></a></b></div><b>„Grombelardzka legenda. Serce gór” – Feliks W. Kres</b><p></p><p style="text-align: justify;"><b>Format:</b> Audiobook<br /><b>Stron/długość:</b> 15h 11m<br /><b>Czyta: </b>Wojciech Żołądkiewicz</p><p style="text-align: justify;">Zdecydowanie bardziej podchodzą mi historie osadzone między górami, niż na pełnym morzu. Właśnie dlatego liczyłem trochę na to, że trzeci tom „Księgi całości” zmiecie mnie z powierzchni ziemi (albo chociaż wywrze ogromne wrażenie). No i tak jak sam Grombelard z historią walki Szerni z Alerem jest naprawdę sztos, tak niestety nie można tego samego powiedzieć o bohaterach i fabule (była jakaś?). Kres zdecydowanie wie, jak pisać i umie w światy – w końcu stworzył naprawdę, ale to naprawdę ogromny „kraj” z całym aparatem wykonawczym oraz legendami o jego stworzeniu. Poznaliśmy ludzi, poznaliśmy koty, które są tu rozumne, a teraz mogliśmy mieć okazję poznać sępy, trzecią z rozumnych ras.</p><p style="text-align: justify;">No właśnie, niby takie rozumne, a tak naprawdę gdzieś sobie latają i wydłubują oczy. To jest wszystko, czego dowiadujemy się o jednej z trzech rozumnych ras (co było wielokrotnie podkreślane przez autora w poprzednich tomach). Ach, no i główna bohaterka, która potrafi jednocześnie być sławną i nieustraszoną Łowczynią polującą na sępy oraz głupią trzpiotką zapatrzoną w siebie, niepotrafiącą logicznie myśleć (ale tylko wtedy, kiedy akurat jest to potrzebne w danej akcji). Targają mną trochę sprzeczne uczucia. Świat, kreowanie rzeczywistości, podwaliny wielkiego imperium, rozległość i legendy – cudowne. Fabuła (znaczy się, ludzie po prostu idą sobie przed siebie i tyle), postacie, wydarzenia, spajanie poszczególnych fragmentów – w ogóle nie istnieje. Sinusoida Panie Kres, sinusoida.</p><p style="text-align: justify;"><b>Ocena punktowa:</b> 6/10</p><p style="text-align: justify;"><b></b></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><b><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiGVKlk9LSqTGmRtDgMKpXj07bmWwAveXP5Lg_QgxFcGAnp--nFj4j8EDwjrDYbuNbQ_K_jyshz3o2BTY_Fw-GPMQxz-KoQ3OaXpNxqJrHHvRe1c2cPtJE0hMKMiODHNR3P8fiG2OKmQ5oyr-wuiyzfufqfhKvEhG-ihhld8xYcFIWmkY3gUdN_MhiUqg/s500/krucjata_dzieci.jpeg" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="500" data-original-width="352" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiGVKlk9LSqTGmRtDgMKpXj07bmWwAveXP5Lg_QgxFcGAnp--nFj4j8EDwjrDYbuNbQ_K_jyshz3o2BTY_Fw-GPMQxz-KoQ3OaXpNxqJrHHvRe1c2cPtJE0hMKMiODHNR3P8fiG2OKmQ5oyr-wuiyzfufqfhKvEhG-ihhld8xYcFIWmkY3gUdN_MhiUqg/w141-h200/krucjata_dzieci.jpeg" width="141" /></a></b></div><b>„Krucjata dzieci” – Tullio Avoledo</b><p></p><p style="text-align: justify;"><b>Format:</b> Papier<br /><b>Stron/długość:</b> 372<br /><b>Tłumaczenie:</b> Piotr Drzymała</p><p style="text-align: justify;">Nie powiem, żeby mnie ta część bardziej przekonywała niż „Korzenie niebios”. Jakoś nie do końca mi chyba pasują aż tak „niestworzone” rzeczy, jakie opisuje Tullio Avoledo jako osadzone w świecie postapokaliptycznym. Za dużo metafizyki, jeszcze więcej zjawisk nadprzyrodzonych, a do tego nawet brak jakiekolwiek sensownego wyjaśnienia ich pochodzenia. Niezbyt również mi się skleja sama historia, a dokładniej wydarzenia z udziałem „dzieci” i sposób prowadzenia całej akcji. No zdecydowane mogłoby to być bardziej przemyślane.</p><p style="text-align: justify;">To by mogła być naprawdę całkiem niezła książka (choć niekoniecznie porywająca), ale tylko jeśli wyjęlibyśmy ją z Uniwersum Metro 2033 i wydali po prostu jako fantastykę. Dalej brakowałoby jej głębi oraz elementów takich jak porządne postacie, przemyślany scenariusz wydarzeń, aczkolwiek baza w postaci Stworów Nocy i tego, jak wpływają na świat, mogłaby być całkiem niezłym początkiem dla dłuższego cyklu. Z pewnością pomogłoby również uzupełnienie luk w czasie i opisanie wydarzeń, które miały miejsce pomiędzy poszczególnymi kamieniami milowymi powieści, bo niestety „Krucjata dzieci” pełna jest „teleportacji” między lokacjami. No jakoś gryzie się to z klimatem świata postapo, gdzie uważać trzeba na dosłownie każdy krok.</p><p style="text-align: justify;"><b>Ocena punktowa:</b> 5/10</p><p style="text-align: justify;"><b></b></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><b><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjrWUmQokWEMGIyi-FO-1lBKlZY0nD8n4x-KMcCQuCnRY3ubnO3bDocT6W-xJer_bgXecsMZiB26zJdPNTz-48UjY96pPynFJYbN8OPOIGG-S0tIxzGTtprSebrfN70dBio5JLkLFByNzTSJ0YYpKagOdSFLM2kM_fTst9mX3-kB_du8zYlHOVI_UTPyw/s500/magia_wykleta.jpeg" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="500" data-original-width="352" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjrWUmQokWEMGIyi-FO-1lBKlZY0nD8n4x-KMcCQuCnRY3ubnO3bDocT6W-xJer_bgXecsMZiB26zJdPNTz-48UjY96pPynFJYbN8OPOIGG-S0tIxzGTtprSebrfN70dBio5JLkLFByNzTSJ0YYpKagOdSFLM2kM_fTst9mX3-kB_du8zYlHOVI_UTPyw/w141-h200/magia_wykleta.jpeg" width="141" /></a></b></div><b>„Magia wyklęta” – Kamila Szczubełek</b><p></p><p style="text-align: justify;"><b>Format:</b> E-book<br /><b>Stron/długość:</b> 424</p><p style="text-align: justify;">O wiele lepsza niż tom pierwszy! Wciąż mamy tu do czynienia z tym samym, przyjemnym stylem, który zachęca do czytania, aczkolwiek całość jest bardziej… dojrzała? Chyba to słowo może pasować w tym przypadku. Autorka więcej uwagi poświęca detalom, wydarzenia są bardziej przemyślane (a przede wszystkim bardziej spójnie poprowadzone), wplecione są do tego nieco głębsze przemyślenia, niż jedynie proste żarty. Widać też próby ukazania przemian, jakie zachodzą w poszczególnych bohaterach. No i przede wszystkim wreszcie zobaczyć można nieco większy zarys planu na dłuższą historię, na co czekałem z niecierpliwością!</p><p style="text-align: justify;">Na spokojnie mogę sklasyfikować „Magię wyklętą” jako wartą przeczytania, lekką fantastykę dla osób niewymagających ambitnej literatury. No, ewentualnie dla kogoś, kto chce po prostu czerpać radość, mieć trochę śmiechu podczas lektury i ogólnie szuka czegoś lżejszego, osadzonego w słowiańskim klimacie. Wciąż mi bardzo mocno brakuje nieco lepszej ekspozycji, zwłaszcza na ogólnie pojętą mitologię świata wykreowanego przez Kamilę Szczubełek – dla osób kompletnie niezaznajomionych z bestiariuszem słowiańskim te szczątki informacji przekazywane na kartkach powieści mogą nie wystarczyć do zrozumienia wiele elementów. Cały czas więc liczę na to, że to się zmieni w kolejnych częściach.</p><p style="text-align: justify;"><b>Ocena punktowa:</b> 7/10</p><p style="text-align: justify;"><b></b></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><b><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj2Ah0k2ylS0loTzk9FEkujEX9s2E0jgB84AtbqzNs71Sj7o0phaKAIFWXJpkn1zxBWCLn3Dlm42fsSItCjdVz8qqNIFwNgStmbY0OEuUWEvTS0GozveawxrA9ORya3ROi4QmdJ3u2Zna2C7vvNfAnRlkJ_uZL2HLlvT1PaYEMIvVlqmREQVXCxGXrWKQ/s500/paragraf_22.jpeg" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="500" data-original-width="352" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj2Ah0k2ylS0loTzk9FEkujEX9s2E0jgB84AtbqzNs71Sj7o0phaKAIFWXJpkn1zxBWCLn3Dlm42fsSItCjdVz8qqNIFwNgStmbY0OEuUWEvTS0GozveawxrA9ORya3ROi4QmdJ3u2Zna2C7vvNfAnRlkJ_uZL2HLlvT1PaYEMIvVlqmREQVXCxGXrWKQ/w141-h200/paragraf_22.jpeg" width="141" /></a></b></div><b>„Paragraf 22” – Joseph Heller</b><p></p><p style="text-align: justify;"><b>Format: </b>Audiobook<br /><b>Stron/długość: </b>20h 23m<br /><b>Czyta:</b> Krzysztof Globisz</p><p style="text-align: justify;">Kompletnie inna klasa literatury – aż zapomniałem, że mi takowej czasem brakuje. Pełna ciętego humoru i satyry doprowadzonej do granic absurdu, które jednak pokazują, że to wcale nie jest śmieszne ani głupie, tylko niestety brzmi jak prawdziwe. Wszystko toczy się wokół historii bombardiera Yossariana oraz otaczających go współżołnierzy. Chyba najbardziej widocznym elementem, który autor chciał przekazać czytelnikom, jest próba pięcia się po szczeblach wojskowej kariery za wszelką cenę (a już na pewno cenę zapłaconą przez kogoś innego). Uważna osoba odnajdzie jednak o wiele więcej aspektów żołnierskiego życia, które zakrawają na kpinę i upewnienie się, że na pewno człowiek dobrze usłyszał.</p><p style="text-align: justify;">Jako powieść „Paragraf 22” jest kompletnie bezproblemowy, a język, którym został napisany, wprost sam wskakuje do głowy. Dobrą robotę zrobił też Krzysztof Globisz, którego miałem okazję słuchać po raz pierwszy jako lektora audiobooka – nawet przy najbardziej dynamicznych dialogach nie miałem problemu z nadążaniem i rozpoznaniem poszczególnych postaci. Wspomniany już humor jest widoczny na absolutnie każdym kroku, a groteska to wszak główna kategoria, którą wykorzystuje autor do przedstawienia pewnej wizji. Przesłuchanie książki zajęło mi naprawdę bardzo mało czasu – trudno się od niej oderwać zarówno ze względu na formę, jak i przedstawiane problemy. Zdecydowanie jest to tytuł, na który warto poświęcić trochę czasu.</p><p style="text-align: justify;"><b>Ocena punktowa:</b> 8/10</p>Emilhttp://www.blogger.com/profile/07986722942311066185noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-7206017640597501403.post-81716449967380701212023-04-01T12:12:00.004+02:002023-04-01T12:12:38.834+02:00Zbiorczo spod pióra w marcu 2023<p style="text-align: justify;"></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiOPF0GfKYSoLnPTh6XhUOmKpBilHyBcKbA8LytUsWwCEOwvPzdGgfFb4STVOzrw-5AauQd0P2GH1iG-ZmAahArqINePLvtguzQ1561PAWQu8VhvQKl0DZAMO_iq-ssCZk89Bhpj5p4SJnODVmDqePTMWfpt9FlfbL6FaUAPVn3PDqsQ9nZ8Z-EUnWVrA/s2048/zbiorczo_spod_piora.png" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2048" data-original-width="1448" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiOPF0GfKYSoLnPTh6XhUOmKpBilHyBcKbA8LytUsWwCEOwvPzdGgfFb4STVOzrw-5AauQd0P2GH1iG-ZmAahArqINePLvtguzQ1561PAWQu8VhvQKl0DZAMO_iq-ssCZk89Bhpj5p4SJnODVmDqePTMWfpt9FlfbL6FaUAPVn3PDqsQ9nZ8Z-EUnWVrA/s320/zbiorczo_spod_piora.png" width="226" /></a></div><div style="text-align: justify;">Wiosna w pełni, choć początek miesiąca wcale się na to nie zapowiadał! Wręcz przeciwnie, w Toruniu przez kilka pierwszych dni dominowały ujemne temperatury, deszcz oraz poczucie beznadziei. Chyba bardziej nie lubię takiej aury wiosną, niż na jesieni – wtedy przynajmniej jestem na nią przygotowany i wiem, czego się spodziewać. W marcu oczekiwałbym raczej słońca, rozwijających się pąków oraz ogólnie jakiejś odrobiny radości! Skoro jednak nie mogła mi jej zapewnić pogoda wraz z towarzyszącą jej atmosferą, to musiałem tę radość sam sobie zapewnić za pomocą książek!</div><p></p><p style="text-align: justify;">W marcu postawiłem na trochę nowości (no, w pewnym sensie), ale również na kończenie rozpoczętych cykli. Udało mi się nawet przeczytać coś, czego w ogóle się nie spodziewałem, czyli prozę Kazimierza Przerwy-Tetmajera! Miałem sięgnąć po jego poezję w ramach jednego z wyzwań, które ma poszerzyć moje horyzonty, a przy okazji wyszło na to, że poszerzyłem je bardziej, niż się to było w planach! Rzecz jasna dla mnie bomba, nie mam na co narzekać, wręcz przeciwnie – każde takie niespodziewane lektury są na wagę złota.</p><p style="text-align: justify;">Tyle z przydługiego wstępu, przejdźmy do właściwych opinii. Jak w każdym miesiącu, okładki pochodzą z serwisu Lubimy Czytać.</p><p style="text-align: justify;"><b></b></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><b><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhb0ge7KBeS_VBlaPg_rHm77nurPH8d0Ul5E670CeZbiulG5SJWArkjvBzjhxUIvLymoptyA1HGrXhgMzvhPR-gVeCIMTUvHsHWifdN4h6qOrPPn9unGh222vlH6icUn6aGq9BCo9Y_MPjywANyBDcBhnd85wtVtLphzKYlo5woBYTXCcfV6paTbvKv8w/s500/korona_sniegu_i_krwi.jpeg" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="500" data-original-width="314" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhb0ge7KBeS_VBlaPg_rHm77nurPH8d0Ul5E670CeZbiulG5SJWArkjvBzjhxUIvLymoptyA1HGrXhgMzvhPR-gVeCIMTUvHsHWifdN4h6qOrPPn9unGh222vlH6icUn6aGq9BCo9Y_MPjywANyBDcBhnd85wtVtLphzKYlo5woBYTXCcfV6paTbvKv8w/w126-h200/korona_sniegu_i_krwi.jpeg" width="126" /></a></b></div><b>„Korona śniegu i krwi” – Elżbieta Cherezińska</b><p></p><p style="text-align: justify;"><b>Format:</b> Audiobook<br /><b>Stron/długość:</b> 26h 30m<br /><b>Czyta:</b> Filip Kosior</p><p style="text-align: justify;">W „Koronie śniegu i krwi” jako pierwsze w oczy rzuciło mi się dokładnie to samo, co w „Hardej” – przywiązanie do detali oraz niesamowicie zgrabne posługiwanie się językiem przez autorkę. Historia nie jest moją mocną stroną, więc trudno mi orzec, w jakim stopniu przytoczone w tej książce opisy osób, pomieszczeń, przyborów czy zwyczajów są zgodne z rzeczywistością, ale na pewno robią wrażenie i mega pozytywnie wpływają na immersję. Można poczuć, że jest się w środku wydarzeń opisywanych przez Elżbietę Cherezińską, co niestety czasem działa też na niekorzyść. Rozumiecie, opisy, długie opisy i rozwleczona akcja. Aczkolwiek mimo wszystko rozpatruję to jako bardzo mocną stronę tej lektury.</p><p style="text-align: justify;">Mimo wszystko jest to lektura niesamowicie wciągająca, chyba właśnie ze względu na tę dbałość o detale oraz szeroki zakres wydarzeń. Smaczków dodają też elementy fantastyczne, w tym przypadku głównie kojarzone z pogańskimi wierzeniami, aczkolwiek nie są one ani trzonem historii, ani nawet podtrzymującymi ją szynami. Ot, drobne detale nadające lekkiej pikanterii. Zdecydowanie lepiej mi podeszła „Korona śniegi i krwi” niż „Harda”, choć nie do końca umiem wskazać dokładny powód. Na pewno sięgnę po kolejne części „Odrodzonego królestwa”, zapowiada się całkiem niezły cykl, który się jeszcze może rozwinąć!</p><p style="text-align: justify;"><b>Ocena punktowa:</b> 6/10</p><p style="text-align: justify;"><b></b></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><b><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgqN7JWUNstu_yx9B6nM2j6_q8zkZqVqjjgKjsKywrFKoylFNxPv-92wQXhtB2qLTz8KKS5QSx3fXLWqo1FtXwa5XsXs1YdNQ3HSqZET6GV4V2mmZkO9y1dfB7y3iyKj0f7OOed04nnFd8AaOBv84hQSPM-qO7ebJVzz-GGP8IiAV2s5FJJWOhLcR24eQ/s500/legenda_tatr.jpeg" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="500" data-original-width="352" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgqN7JWUNstu_yx9B6nM2j6_q8zkZqVqjjgKjsKywrFKoylFNxPv-92wQXhtB2qLTz8KKS5QSx3fXLWqo1FtXwa5XsXs1YdNQ3HSqZET6GV4V2mmZkO9y1dfB7y3iyKj0f7OOed04nnFd8AaOBv84hQSPM-qO7ebJVzz-GGP8IiAV2s5FJJWOhLcR24eQ/w141-h200/legenda_tatr.jpeg" width="141" /></a></b></div><b>„Legenda Tatr” – Kazimierz Przerwa-Tetmajer</b><p></p><p style="text-align: justify;"><b>Format: </b>E-book<br /><b>Stron/długość: </b>389</p><p style="text-align: justify;">Nie jest to prosta książka – ani pod względem językowym, ani jeśli chodzi o odbiór. Stylizowana na język sprzed kilku wieków, do tego przeplatana gwarą góralską stanowi nie lada wyzwanie. Chwilę człowiekowi zajmuje przestawienie się ze współczesnego języka (a rozmowy górali często i tak są nie do końca zrozumiałe), ale kiedy już wejdzie się w rytm, to można docenić to piękno i pewnego rodzaju poetyckość. No i ostatecznie można się skupić na historii oraz poszczególnych postaciach, a naprawdę jest na czym! Jeśli jednak nie potraficie się skupić przy tak archaicznym lub po prostu odbiegającym od współczesnych standardów języku, to lepiej nie próbujcie sięgać po „Legendę Tatr”.</p><p style="text-align: justify;">Jednak jeśli Was to wcale nie przeraża, to możecie czerpać dużo przyjemności ze sposobu przedstawienia nie tylko górali samych w sobie, ale również (albo przede wszystkim) zależności społecznych, jakie miały miejsce w XVII wieku oraz jak bardzo różniły się one pomiędzy chłopstwem wystawionym frontem do szlachty, a właśnie rodzinami góralskimi, często zamieszkującymi trudno dostępne miejsca na terenie całego Podtatrza. Wiele elementów autor opiera na wytworzonych przez siebie postaciach i wydarzeniach, chociaż cały czas w tle przewijają się osoby takie jak Bohdan Chmielnicki, czy król Jan Kazimierz. Ogólnie rzecz biorąc to nie tylko cudowne przedstawienie języka wykorzystywanego przez górali, ale również małe studium wydarzeń, które mogą przybliżyć kulturę góralską sprzed kilku wieków.</p><p style="text-align: justify;"><b>Ocena punktowa:</b> 7/10</p><p style="text-align: justify;"><b></b></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><b><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEitUsuck5zZzpvNItbNu_ad2SZYj7oBVSSDv4rAm0KSBzR3oDj6uOugQIBlskz2i9uAAHKhC-210_19E_S3v84UaIR2MdmRxlfsU-TlXWNqlCeIChkSMBunOO3B4_P6oPmzWwFGJtC6gCxtxd8ap-hhOs8baXrJhcx5C5dYIA68xoxEJ-1TiQqjdLlvsg/s500/droga_do_wyraju.jpeg" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="500" data-original-width="352" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEitUsuck5zZzpvNItbNu_ad2SZYj7oBVSSDv4rAm0KSBzR3oDj6uOugQIBlskz2i9uAAHKhC-210_19E_S3v84UaIR2MdmRxlfsU-TlXWNqlCeIChkSMBunOO3B4_P6oPmzWwFGJtC6gCxtxd8ap-hhOs8baXrJhcx5C5dYIA68xoxEJ-1TiQqjdLlvsg/w141-h200/droga_do_wyraju.jpeg" width="141" /></a></b></div><b>„Droga do Wyraju” – Kamila Szczubełek</b><p></p><p style="text-align: justify;"><b>Format:</b> E-book<br /><b>Stron/długość:</b> 389</p><p style="text-align: justify;">Jest to zaskakująco wciągająca książka i całkiem udany debiut! Historia, mimo że prosta i bardzo trącająca nieskomplikowaną grą RPG (wiecie, liniowa fabuła z chodzeniem z miejsca na miejsce) potrafi przyciągnąć. „Drogę do Wyraju” wchłonąłem w dosłownie moment. Językowo autorka na pewno daje radę, cały czas coś się w książce dzieje, a do tego odrobina delikatnego humoru działa na pewno zachęcająco. Czasem niektórego dialogi są bardzo sztywne lub sztuczne, aczkolwiek trzeba pamiętać, że jest to debiut. Czuć też pewną niezdarność w kreowaniu historii oraz kompletny brak opisu świata, aczkolwiek to, co sobą prezentuje „Droga do Wyraju” posiada spory potencjał.</p><p style="text-align: justify;">Z pewnością brakuje mi poświęcenia nieco większego uwagi elementom słowiańskim, na które autorka się powołuje – ograniczanie się do prostego wymienienia nazwy krainy, w której znajdują się bohaterowie oraz nazwy lub imienia któregoś z demonów nie daje pełni wiedzy o wykreowanym świecie. Zwłaszcza że od samego początku widać, iż jest to uniwersum jedynie opierające się na pewnych elementach (patrz wąpierz Elgan) wierzeń i kultury słowiańskiej, więc nie wiadomo tak naprawdę, które części zostały zmienione. Mam nadzieję, że w drugim tomie się to zmieniło, bo ten brak porządnej ekspozycji to chyba najbardziej przeszkadzająca mi rzecza w całej „Drodze do Wyraju”.</p><p style="text-align: justify;"><b>Ocena punktowa:</b> 6/10</p><p style="text-align: justify;"><b></b></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><b><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhM60nmBmPwy3N6W-G2xK52z0ne8nuNm7R7XfRC0yWM_4nBXXG-9TwI2eE15EetNlqM7Wk5AiP0gBDWipLZQEsUhvXHchsgp9vaYGJUK_ktDIEAvtce-agDK2RaIgNLfg1ROVClJwk7D9wW8uWTky_q-MEx9m0Td3MvhUD9T1JSVOgdgfc75mZV5gELDw/s500/drugi_brzeg.jpeg" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="500" data-original-width="352" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhM60nmBmPwy3N6W-G2xK52z0ne8nuNm7R7XfRC0yWM_4nBXXG-9TwI2eE15EetNlqM7Wk5AiP0gBDWipLZQEsUhvXHchsgp9vaYGJUK_ktDIEAvtce-agDK2RaIgNLfg1ROVClJwk7D9wW8uWTky_q-MEx9m0Td3MvhUD9T1JSVOgdgfc75mZV5gELDw/w141-h200/drugi_brzeg.jpeg" width="141" /></a></b></div><b>„Drugi brzeg” – Michał Gołkowski</b><p></p><p style="text-align: justify;"><b>Format: </b>E-book<br /><b>Stron/długość:</b> 392</p><p style="text-align: justify;">Trochę mam mieszane uczucia w stosunku do „Drugiego brzegu”. Taka to trochę typowa fantastyczna literatura drogi, której nie brakuje zmian zachodzących w głównym bohaterze (ach, aż by się rozprawkę chciało napisać jak na lekcjach języka polskiego!). Z drugiej jednak strony oprócz dość monotonnych opisów otrzymałem o wiele więcej Zony z jej charakterystyką. Cóż, wszak podróż przez przeróżne zakątki pozwala snuć historie zarówno o początkach (od 1986, przez Pierwszą Emisję, aż do czasów samej powieści), jak i o napotkanych po drodze elementach. Z pewnością jednak jest o wiele lepiej niż w pierwszym tomie.</p><p style="text-align: justify;">Sama Zona i koncepcja „zamkniętego” terenu, w którym dzieją się rzeczy niestworzone, podczas gdy wszędzie wokół jest niemalże normalny świat, z normalnie funkcjonującym społeczeństwem, ma w sobie coś z dziwnie satysfakcjonującej abominacji. Przełamania większości standardów, które łączą dwie sprzeczności, a jednocześnie stanowią spójną całość. Być może dzięki bardzo oszczędnym opisom tego „zwykłego” świata cudowność samej Zony nie jest w żaden sposób (nomen omen) skażona. Na pewno jednak „Drugi brzeg” zachęcił mnie do dalszej eksploracji świata, nawet pomimo tego, że jako powieść nie był najlepszą książką Michała Gołkowskiego. </p><p style="text-align: justify;"><b>Ocena punktowa:</b> 6/10</p><p style="text-align: justify;"><b></b></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><b><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiejJBo6gGLUpE2z4u2XDgXvLhGgGiNEk8YDMiekzQ5l5VGFZeBmb2D5h4raZVlHnzfQeG4GEovBX1Kh6Ev7wHJuDaJzyueQ7IRtzvEboXtHI7D6xQx6AwhuKytIr5tYlgVBYdaH-PJGUFJbRfhuitW1u42-Zyf4AfRFNLQ2m0Va4v6urpY9EIyuYUQFA/s500/oscary_sekrety.jpeg" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="500" data-original-width="352" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiejJBo6gGLUpE2z4u2XDgXvLhGgGiNEk8YDMiekzQ5l5VGFZeBmb2D5h4raZVlHnzfQeG4GEovBX1Kh6Ev7wHJuDaJzyueQ7IRtzvEboXtHI7D6xQx6AwhuKytIr5tYlgVBYdaH-PJGUFJbRfhuitW1u42-Zyf4AfRFNLQ2m0Va4v6urpY9EIyuYUQFA/w141-h200/oscary_sekrety.jpeg" width="141" /></a></b></div><b>„Oscary. Sekrety największej nagrody filmowej” – Katarzyna Czajka-Kominiarczuk</b><p></p><p style="text-align: justify;"><b>Format:</b> Audiobook<br /><b>Stron/długość: </b>9h 16m<br /><b>Czyta: </b>Katarzyna Borowiecka</p><p style="text-align: justify;">Naprawdę bardzo fajna i prosta historia Oscarów, pełna ciekawostek oraz odrobiny analizy. Jak autorka wspomina na samym początku, pewnie nie ma w tej książce niczego odkrywczego, czego nie dałoby się znaleźć czy to w internecie, czy innych pozycjach, jednak siłą „Oscarów” Katarzyny Czajki-Kominiarczuk jest odpowiednie kategoryzowanie elementów i sensowne ułożenie w lekturze. Innymi słowy, nie da się zgubić, za to można się dowiedzieć wielu ciekawych rzeczy. Nie znajdziecie tu też nudnego, encyklopedycznego języka, choć z drugiej strony trudno szukać w tej pozycji elementów humorystycznych.</p><p style="text-align: justify;">Jeśli tak jak ja jesteście oscarowymi ignorantami, to możecie się wiele dowiedzieć o tej najgłośniejszej nagrodzie filmowej. Ba, nawet śmiem twierdzić, że pewne ciekawostki mogą zapaść Wam w pamięć i zabłyśniecie na jakimś spotkaniu towarzyskim. Trudno mi ocenić przydatność dla osób obeznanych z tematem, więc pozostawiam już decyzję o sięgnięciu (bądź nie) całkowicie Wam. Nie powiem, że się dobrze bawiłem w trakcie lektury, na pewno jednak szanuję pracę włożoną w książkę i cieszę się, że choć trochę mogłem sobie przybliżyć historię nie tylko samej gali rozdania Oscarów, ale również poznałem wpadki, które miały miejsce na przestrzeni lat, jak również pewną analizę jak to faktycznie jest z hasztagiem OscarsSoWhite na bazie danych, nie emocji.</p><p style="text-align: justify;"><b>Ocena punktowa: </b>7/10</p><p style="text-align: justify;"><br /></p>Emilhttp://www.blogger.com/profile/07986722942311066185noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-7206017640597501403.post-68991926919212245132023-03-01T18:21:00.009+01:002023-03-01T18:22:49.288+01:00Zbiorczo spod pióra w lutym 2023<p style="text-align: justify;"></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgOQvLLRhwvfVlqT3y-K6V9Bm92ULxQzqJUvEtLlintj7OJnUp-ehutjp0eXbkXl46vSsJc-_rE7faOfEvcmhJiom9UBMuUrX-kAK4sB5z-2qDjp55bQaNBm2QlNyH32U1JxKh5ChqAZSmcmTYgFQsMx3DSZn7OCnKb_oGLwM8Y3wtOE9PG85Fy4KLWDA/s2048/zbiorczo_spod_piora.png" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2048" data-original-width="1448" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgOQvLLRhwvfVlqT3y-K6V9Bm92ULxQzqJUvEtLlintj7OJnUp-ehutjp0eXbkXl46vSsJc-_rE7faOfEvcmhJiom9UBMuUrX-kAK4sB5z-2qDjp55bQaNBm2QlNyH32U1JxKh5ChqAZSmcmTYgFQsMx3DSZn7OCnKb_oGLwM8Y3wtOE9PG85Fy4KLWDA/s320/zbiorczo_spod_piora.png" width="226" /></a></div><div style="text-align: justify;">Najkrótszy miesiąc w roku już za nami – macie też wrażenie, jakby sylwester był jakoś tak niedawno, a nie aż dwa miesiące temu? Już od dawna powtarzam, że czas ucieka zdecydowanie zbyt szybko, ale cóż na to poradzić – nawidoczniej tak ma być! Dobrze, że w tym ciągłym zamęcie mozna znaleźć chwilę spokoju na lekturę (lub pogranie sobie w jakąś odmóżdżającą gierkę mobilną na ten przykład). W sumie to dwie moje lektury z lutego zostały rozpoczęte jeszcze pod koniec marca, więc początkowo spodziewałem się jakichś nadwzywczaj dziwnych wyników w tym miesiącu, ale jednak wyszło w sumie dość naturalnie!</div><p></p><p style="text-align: justify;">Udało mi się jedną trylogię zakończyć, której ostatni tom okazał się zdecydowanie najlepszy. Może niekoniecznie powalający na kolana, no ale jednak wreszcie dostałem coś dobrego na koniec. Do tego nadrobiłem też Sandersona, którego kupiłem już jakiś czas temu (od razu po jego wydaniu w Polsce), więc jestem też na bieżąco z przygodami Waxa i Wayne’a! Znowu królowałą u mnie fantastyka głównie, choć staram się jednak urozmaicać sobie odmiany gatunkowe! Zobaczymy jak mi to pójdzie w nadchodzącym miesiącu, bo pewnie jak zwykle będę po prostu zmieniał zdanie co chwilę…</p><p style="text-align: justify;">Tymczasem przejdźmy już do meritum, czyli opinii! Okładki jak zawsze pochodzą z serwisu Lubimy Czytać.</p><p style="text-align: justify;"><b></b></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><b><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgxlSiqoEDQRVqsEGji7CBbqZ1vBprPg2NjBrQ3H7L_Jk_CSAhPINnt-sVIv-OaGYWnB32bCLc_Khz9q6mM2IzGEoUUxmYnkjO73UQyylxNSgI0Fxe8hr9nTKIT-jmUdq4wEwLtWP9B6nMBIaZbe7aIS9Rp7--_TFYhtBFTt6BsgwuFdg3ULBiREx1ExQ/s500/plonacy_bog.jpeg" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="500" data-original-width="352" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgxlSiqoEDQRVqsEGji7CBbqZ1vBprPg2NjBrQ3H7L_Jk_CSAhPINnt-sVIv-OaGYWnB32bCLc_Khz9q6mM2IzGEoUUxmYnkjO73UQyylxNSgI0Fxe8hr9nTKIT-jmUdq4wEwLtWP9B6nMBIaZbe7aIS9Rp7--_TFYhtBFTt6BsgwuFdg3ULBiREx1ExQ/w141-h200/plonacy_bog.jpeg" width="141" /></a></b></div><b>„Płonący bóg” – Rebecca F. Kuang</b><p></p><p style="text-align: justify;"><b>Format:</b> Audiobook<br /><b>Stron/długość:</b> 23h 11m<br /><b>Czyta:</b> Paulina Holtz</p><p style="text-align: justify;">No, nareszcie się ta trylogia rozkręciła – szkoda jednak, że tak późno (w ostatnim tomie). Muszę przyznać, że tym razem się potrafiłem mocno wkręcić i docenić wiele zabiegów fabularnych autorki. Kilka razy niestety trafiło się też traktowanie czytelników jak nie do końca kumających, za to bardzo łatwowiernych, ale do tego już przywykłem. Dynamika jak na tom zamykający była bardzo zróżnicowana – czasem wręcz zbyt szybko wydarzenia następowały (lub brakowało im mostów pomiędzy nimi), jednak w ogólnym rozrachunku dało się połapać we wszystkim i utrzymać odpowiedni poziom uwagi.</p><p style="text-align: justify;">Nie do końca mi się podoba parę zabiegów, które wyglądały nieco na wymuszone przez założenia końcowe fabuły, ale staram się pamiętać, że jest to po prostu literatura, która ma dać czystą rozrywkę. Zwłaszcza że Rin daje nam, jako czytelnikom, nie tylko właśnie wspominaną rozrywkę, ale i możliwość śledzenia zmian, jakie zachodzą w jej głowie i jak zaczyna nabierać doświadczenia w podejmowaniu decyzji. Nie jest to najlepiej skrojona bohaterka, ale wraz z Venką i Kitayem, który jest przeciwwagą dla obu bohaterek, stanowią naprawdę interesujące trio, które ubarwia ten ostatni tom.</p><p style="text-align: justify;"><b>Ocena punktowa: </b>7/10</p><p style="text-align: justify;"><b></b></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><b><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgKGLFT4vF--WrpE6gRNnTR0rTUw_4HxCZVKg_ylfgmQsWF_7SyrZmV0A_EhdMQIuHOEwh9pl7JHCt8ev4K3w4dmGtC7bii1nj6wh7TwVGJ_oe5teHxZnTY4gEiaaZz8h1JrvXMaELkgPbze9DaNuj4na3qrcep3MrD2rckPown1MjtuZWAXnENat-gLA/s500/zaginiony_metal.jpeg" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="500" data-original-width="352" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgKGLFT4vF--WrpE6gRNnTR0rTUw_4HxCZVKg_ylfgmQsWF_7SyrZmV0A_EhdMQIuHOEwh9pl7JHCt8ev4K3w4dmGtC7bii1nj6wh7TwVGJ_oe5teHxZnTY4gEiaaZz8h1JrvXMaELkgPbze9DaNuj4na3qrcep3MrD2rckPown1MjtuZWAXnENat-gLA/w141-h200/zaginiony_metal.jpeg" width="141" /></a></b></div><b>„Zaginiony metal” – Brandon Sanderson</b><p></p><p style="text-align: justify;"><b>Format:</b> Papier<br /><b>Stron/długość:</b> 544<br /><b>Tłumaczenie:</b> Anna Studniarek-Więch</p><p style="text-align: justify;">Gdyby tak wyciąć połowę nic niewnoszących dialogów, a połowę z pozostałych pozbawić duplikatów, to otrzymalibyśmy mocno odchudzoną, ale o wiele lepszą wersję „Zaginionego metalu”. Jeszcze więcej kartek mogłoby zostać zaoszczędzonych, gdyby pominąć ciągłe powtarzanie dokładnie tych samych „opisów” rozległości i różnorodności cosmere. Nie zrozumcie mnie źle, to nadal świetna książka i Sanderson zabiera nas na wycieczkę w coraz głębsze punkty świata magii metali (dzień dobry Hemalurgio), narracja potrafi utrzymać czytelnika przy książce i aż chce się zobaczyć, co dalej się wydarzy i jaki znowu zwrot akcji autor nam zaserwuje. Niestety nie do końca tym razem wyszła Sandersonowi cała otoczka historii.</p><p style="text-align: justify;">Sanderson postawił też na rozwój innych postaci, niż Wax oraz Wayne, co ogólnie byłoby bardzo dobre, gdyby nie przyćmiły kompletnie dwójkę głównych bohaterów, którzy grali pierwsze skrzypce od samego początku Drugiej Ery. Nie jestem też przekonany czy kupuję pewne elementy związane z magią metali, które… zdają się przeczyć w pewnym sensie temu, co tak szczegółowo autor budował przez wiele lat. Jakby miały być wykorzystane specjalnie na potrzeby fabuły. Niby miałem pewną frajdę z całości, niby zamknięcie jest całkiem dobre (może niekoniecznie zaskakujące aż tak, ale po prostu dobre) z pozostawioną furtką, ale to nie jest ten Sanderson, którym się jarałem tyle czasu. Przede wszystkim jednak to nie jest to, na co czekałem tyle czasu.</p><p style="text-align: justify;"><b>Ocena punktowa:</b> 5/10</p><p style="text-align: justify;"><b></b></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><b><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhKQVssktF8f0DmbBb1RH5seUYYviW273W6suniF9LYRLd1Xi3AQaNoT1UtyvzSzt5SqEJ3KzdGmLaZiOz9EaQ0DD8nLs64Za9EmgBNdDTm_DSA8xVzgOWomkndZ5EM7VieHN5oXj5rBFRRITkemJMFSLqUSdaQCFOCMYBBkSwQOSpnL17kSNF7MfJCxA/s500/olowiany_swit.jpeg" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="500" data-original-width="352" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhKQVssktF8f0DmbBb1RH5seUYYviW273W6suniF9LYRLd1Xi3AQaNoT1UtyvzSzt5SqEJ3KzdGmLaZiOz9EaQ0DD8nLs64Za9EmgBNdDTm_DSA8xVzgOWomkndZ5EM7VieHN5oXj5rBFRRITkemJMFSLqUSdaQCFOCMYBBkSwQOSpnL17kSNF7MfJCxA/w141-h200/olowiany_swit.jpeg" width="141" /></a></b></div><b>„Ołowiany świt” – Michał Gołkowski</b><p></p><p style="text-align: justify;"><b>Format: </b>Audiobook<br /><b>Stron/długość:</b> 10h 32m<br /><b>Czyta:</b> Mariusz Zaniewski</p><p style="text-align: justify;">Seria gier „S.T.A.L.K.E.R.” jest mi zdecydowanie obca, za to klimaty postapokaliptyczne są bliskie memu sercu! Sam „Ołowiany świt” chciałem poznać już wiele lat temu, ale ostatecznie pchnęła mnie w jego stronę lektura „Komornika” oraz „SybirPunka”. Spodziewałem się podobnego poziomu, ale obawiam się, że jednak przygody Misia wewnątrz zony nie są najlepszą książką Michała Gołkowskiego (aczkolwiek minęło 10 lat od jej powstania). Chyba najmocniejszą stroną jest bardzo charakterystyczny dla autora, lekki sposób narracji z perspektywy głównego bohatera, która przeplatana jest lekko cynicznymi komentarzami przedstawiającymi świat i opisującymi wydarzenia.</p><p style="text-align: justify;">Bardzo zabrakło mi spójności – książka stanowi zbiór kilku „przygód” stalkera, które jednak nie są ani jednoznacznie oddzielone jako osobne opowiadania, ani zespojone ze sobą ciągiem fabularnym. Bardzo duży nacisk został też położony na przemyślenia bohatera w trakcie jego podróży przez zonę, za to kuleje odrobinę przedstawienie świata – jest odrobina o przeszłości i genezie zony, czasem się pojawi opis jakiegoś mutanta czy anomalii, jednak są one wrzucane dość losowo i raczej w skromnej ilości. Zapewne jest to pewnego rodzaju zachęcenie do sięgnięcia po inne książki z Fabrycznej Zony, choć czuję, że można było jednak zmienić proporcję. W każdym razie całokształt wyszedł naprawdę zachęcająco (choć nie idealnie), więc z pewnością sięgnę po inne książki z tej serii!</p><p style="text-align: justify;"><b>Ocena punktowa:</b> 6/10</p><p style="text-align: justify;"><b></b></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><b><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiLAXzuq1vkcwpSvDgN00w4eQGdfvDxFjbm0-KAr6AozLxLnv9UIujpmg0B1u_bQmQc9nC1UuyIE_f41IHFlDvDB3didQjhMcpGAPanMOBVU0fCmjCPa_jyEovWCEZD2iwFxrXnLoPkpu8dLhhGzvFR4Q-KYbGvml8VN_bHGO9F9_I9Ii93JTAnr4ioWA/s500/wzlot_persepolis.jpeg" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="500" data-original-width="352" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiLAXzuq1vkcwpSvDgN00w4eQGdfvDxFjbm0-KAr6AozLxLnv9UIujpmg0B1u_bQmQc9nC1UuyIE_f41IHFlDvDB3didQjhMcpGAPanMOBVU0fCmjCPa_jyEovWCEZD2iwFxrXnLoPkpu8dLhhGzvFR4Q-KYbGvml8VN_bHGO9F9_I9Ii93JTAnr4ioWA/w141-h200/wzlot_persepolis.jpeg" width="141" /></a></b></div><b>„Wzlot Persepolis” – James S.A. Corey</b><p></p><p style="text-align: justify;"><b>Format: </b>Papier<br /><b>Stron/długość: </b>564<br /><b>Tłumaczenie:</b> Marek Pawelec</p><p style="text-align: justify;">Trochę mnie „Ekspansja” zaczyna nużyć niestety. Niby każdy tom ma zupełnie inne wydarzenia oraz problemy, z którymi musi zmierzyć się załoga Rosynanta (i nie tylko oni), ale wszystko jest tak do bólu proceduralne, że czuję się, jakbym oglądał „House’a”. Mało tego, w tym konkretnym tomie odniosłem wrażenie stagnacji rozciągającej się na zdecydowaną większość historii. Nie zauważyłem nawet kiedy dotarłem gdzieś do ¾ książki, a tak naprawdę nie zaczęła się zawiązywać żadna konkretna akcja. Były po prostu… „wydarzenia”. Coś się działo, bohaterowie coś robili, w jakimś to kierunku niby płynęło (a dokładniej trzymało się rdzenia), ale nie czułem żadnego przywiązania do historii.</p><p style="text-align: justify;">Tak naprawdę jedynym dużym plusem (który jednak wygenerował też parę zgrzytów) było przesunięcie czasowe w życiu załogi Rosynanta (jak również i wszystkich innych postaci). Niestety tutaj też nie zostało to zrobione zbyt dobrze – gdyby nie przypominanie co jakiś czas o tej delcie, nie pamiętałbym o tej różnicy. Czas się ruszył do przodu, ale cały Układ Słoneczny w wersji stworzonej przez James S.A. Corey ani trochę. Sporo było też nie do końca logicznych następstw takiego scenariusza, co mocno wybijało z immersji. Ogólnie rzecz biorąc, chyba jest to najsłabszy ze wszystkich tomów, napędzany jedynie odcinaniem biletów od sukcesu wcześniejszych części. No ale cóż, zaczął cykl, to go skończę…</p><p style="text-align: justify;"><b>Ocena punktowa:</b> 5/10</p><p style="text-align: justify;"><b></b></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><b><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi_PdVco3PpG10JYM3MzkXWKXWmWJYLKqNvX5rQZzRGKMb26J3omsUPRtHP4rBwRLmxj_jfmmVAZyGrCFvAB7NHbEjULIH_yiDo8kEXCUtRyLI6tl2ROJURwHt__-O45E-wa5cXuEbQKF1dsgNlzJMe_7hMZ8BHzWFskCzqIsLvpBgcQTYKCkG_QJ-AAw/s500/krol_bezmiarow.jpeg" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="500" data-original-width="352" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi_PdVco3PpG10JYM3MzkXWKXWmWJYLKqNvX5rQZzRGKMb26J3omsUPRtHP4rBwRLmxj_jfmmVAZyGrCFvAB7NHbEjULIH_yiDo8kEXCUtRyLI6tl2ROJURwHt__-O45E-wa5cXuEbQKF1dsgNlzJMe_7hMZ8BHzWFskCzqIsLvpBgcQTYKCkG_QJ-AAw/w141-h200/krol_bezmiarow.jpeg" width="141" /></a></b></div><b>„Król Bezmiarów” – Feliks W. Kres</b><p></p><p style="text-align: justify;"><b>Format:</b> Papier<br /><b>Stron/długość:</b> 19h 26m<br /><b>Czyta:</b> Wojciech Żołądkiewicz</p><p style="text-align: justify;">Zdecydowanie lepsza pozycja niż pierwszy tom – od samego początku czuć zupełnie inną jakość i to, że autor ma jakiś plan. Być może spory wpływ na to miało osadzenie wydarzeń na morzu oraz wokół niego, wraz z przybliżaniem szczegółów dotyczących żeglugi. Samo przerzucenie akcji w całkiem inne miejsce (a dokładniej ze skrajnej północy kontynentu na jego południe) bardzo mocno przypomina mi podział całej sagi, który między innymi można znaleźć w „Opowieściach z Meekhańskiego pogranicza” autorstwa Roberta M. Wegnera. Jeśli lubicie więc takie skakanie po mapie i zapoznawanie się z nowymi obyczajami i postaciami, to zdecydowanie może Wam przypaść do gustu!</p><p style="text-align: justify;">Sposób prowadzenia narracji i opisywania wydarzeń jest wciąż dokładnie ten sam, który towarzyszy czytelnikowi w pierwszym tomie. Spokojny, dokładny, stonowany, bez prób zaskakiwania lub kombinowania. Zwyczajnie porządny i konkretny. Pozwala jednak lepiej się wczuć w świat niż w tomie pierwszym – wreszcie czułem, że trafiłem do fantastyki, a nie trochę takiego patchworka historyczno-fantastycznego. W niektórych momentach miałem wrażenie, że dialogi trochę kuleją (są strasznie sztywne i nienaturalne), aczkolwiek to można zrzucić na wiek książki. W ogólnym rozrachunku „Król Bezmiarów” wypada w mojej opinii o wiele lepiej niż pierwszy tom, co mnie cieszy i zachęca do sięgnięcia po kolejną część.</p><p style="text-align: justify;"><b>Ocena punktowa:</b> 7/10</p><div style="text-align: justify;"><br /></div>Emilhttp://www.blogger.com/profile/07986722942311066185noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-7206017640597501403.post-2467331662361470452023-02-01T12:34:00.001+01:002023-02-01T12:34:45.991+01:00Zbiorczo spod pióra w styczniu 2023<p style="text-align: justify;"></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgon4ouCIaSF4NBQSJ0OM5wvE4M25xEaVEIeoNyo0M2v8GPrLod2yprK1uNnwbMpjYOf0PvEMgOP1RgKdBUco0HxJ0nmm64dzAdg1qiPC8c6NlK_juzi7GhQNgdmXUhUBvT9rvzv4w9kUZsdaTLwtNytS44ho6b1FMiIvNS6wWBj6rVoyDi_8dK544GCQ/s1600/zbiorczo_spod_piora.png" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1131" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgon4ouCIaSF4NBQSJ0OM5wvE4M25xEaVEIeoNyo0M2v8GPrLod2yprK1uNnwbMpjYOf0PvEMgOP1RgKdBUco0HxJ0nmm64dzAdg1qiPC8c6NlK_juzi7GhQNgdmXUhUBvT9rvzv4w9kUZsdaTLwtNytS44ho6b1FMiIvNS6wWBj6rVoyDi_8dK544GCQ/s320/zbiorczo_spod_piora.png" width="226" /></a></div><div style="text-align: justify;">Możemy już powoli zapominać o długiej przerwie (no, ewentualnie nieco krótszej, w zależności jak kto sobie urlopy rozplanował) i powoli wracać na tory „normalnego” życia! Pierwszy miesiąc nowego roku już za nami, więc teraz powoli odliczamy czas do wakacji. Nie wiem, jak Wy, ale ja przez prawie cały styczeń nie mogłem wskoczyć na swoje standardowe obroty. Rutyna się odrobinę rozsypała, choć próbowałem ją trzymać w ryzach, jak tylko mogłem! Cóż, pewne zawirowania w życiu zawodowym z pewnością się do tego przyczyniły (wręcz były głównym powodem takiego stanu), aczkolwiek pewne elementy pozostały niezmienne, jak choćby audiobooki i podcasty do śniadania!</div><p></p><p style="text-align: justify;">Z pewnością był to kolejny miesiąc pod znakiem „Nędzników”, których czyta się naprawdę cudownie i miejscami wręcz nie mogłem się oderwać, ale jednak jest to dość pokaźnych rozmiarów lektura. Zwłaszcza że zdecydowałem się na wydanie jednotomowe! Tyle dobrego, że w wersji elektronicznej w ogóle się na to nie zwraca uwagi, jedynie te procenty postępu jakoś tak wolno sobie idą… Dużo też podcastów się pojawiło, co w połączeniu z nieco innymi porami słuchania, negatywnie wpłynęło na liczbę przesłuchanych audiobooków. Chyba przyszła pora na małe porządki wśród podcastów, bo faktycznie nie wszystkie mnie już interesują, a słucham ich niejako z rozpędu i przyzwyczajenia.</p><p style="text-align: justify;">Po tym przydługim wstępie przejdźmy jednak do głównego mięsa, czyli opinii! Jak co miesiąc, okładki pochodzą z serwisu Lubimy Czytać.</p><p style="text-align: justify;"><b></b></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><b><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiO0jioW42DSK5JeYQRnzLBNBejMysBvjdaHf3QZv8IGBcYlWeCejuRdYvu0Ci1HMUiSNTZOejdUTpawKmkeQ6KD5PWFiyWvu7uV01f3esOE5jow5mqvjriNI4R0KdcEDb_ETiG76kM0IcIX2_0_QsaklQdEp1GV5_uzk_HBtGKBdLlnX9Trb_ByO_1hA/s500/nedznicy.jpeg" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="500" data-original-width="352" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiO0jioW42DSK5JeYQRnzLBNBejMysBvjdaHf3QZv8IGBcYlWeCejuRdYvu0Ci1HMUiSNTZOejdUTpawKmkeQ6KD5PWFiyWvu7uV01f3esOE5jow5mqvjriNI4R0KdcEDb_ETiG76kM0IcIX2_0_QsaklQdEp1GV5_uzk_HBtGKBdLlnX9Trb_ByO_1hA/w141-h200/nedznicy.jpeg" width="141" /></a></b></div><b>„Nędznicy” – Victor Hugo</b><p></p><p style="text-align: justify;"><b>Format:</b> E-book<br /><b>Stron/długość:</b> 1 685<br /><b>Tłumaczenie:</b> ?</p><p style="text-align: justify;">Napisać „ponadczasowa” to jak nic nie napisać. Sposób połączenia wszystkich wątków i osób oraz przede wszystkim ich przemiany są kompletnie nie do opisania. Tak naprawdę można tę książkę traktować jako pewnego rodzaju drogowskaz z wizualizacją wydarzeń – co się wydarzy, gdy będziemy postępować w ten, a nie inny sposób. Nędznikiem można się urodzić, ale można również nim zostać, w absolutnie każdym możliwym znaczeniu tego słowa. Miał być przekrój francuskiego społeczeństwa, a wyszedł diagram ludzkich poczynań i społeczny barometr.</p><p style="text-align: justify;">Uważać trzeba w tej książce na język oraz styl – tłumaczenia są zazwyczaj bardzo stare, więc wykorzystują mnóstwo archaicznego języka. W mojej wersji na domiar złego była masa błędów w postaci złamanych w połowie słów (prawdopodobnie podczas składu e-booka coś poszło nie tak), które czasem wybijały z rytmu. Zdarzało mi się nawet korzystać ze słownika, bo nawet z kontekstu zdania nie szło dojść do tego, co dane słowo (oczywiście w słowniku oznaczone jako archaiczne) oznacza. W pewnym sensie jednak nadaje to klimat „Nędznikom”, które wszak powstały w 1862 roku.</p><p style="text-align: justify;"><b>Ocena punktowa:</b> 8/10</p><p style="text-align: justify;"><b></b></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><b><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjo4ybtEKQShp_bNqM8cgHT5zguqq-Mc3sGIDZxaRryOG3zhftUDz6N4grjotCvQVpSlNw0RGhzYWWyh3TpMzYCEoV8zDm9_DflOK7UKc0BD6mThvnOZeXRkrBeDy4DWALXUXQNMbj-ECykFbjQN9NssSN9heoRVit6bfTJDa_TfRf2k9Al6B88idCKDQ/s500/apokalipsa_wedlug_pana_jana.jpeg" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="500" data-original-width="352" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjo4ybtEKQShp_bNqM8cgHT5zguqq-Mc3sGIDZxaRryOG3zhftUDz6N4grjotCvQVpSlNw0RGhzYWWyh3TpMzYCEoV8zDm9_DflOK7UKc0BD6mThvnOZeXRkrBeDy4DWALXUXQNMbj-ECykFbjQN9NssSN9heoRVit6bfTJDa_TfRf2k9Al6B88idCKDQ/w141-h200/apokalipsa_wedlug_pana_jana.jpeg" width="141" /></a></b></div><b>„Apokalipsa według Pana Jana” – Robert J. Szmidt</b><p></p><p style="text-align: justify;"><b>Format: </b>Audiobook<br /><b>Stron/długość:</b> 9h 14m<br /><b>Czyta:</b> Wojciech Masiak</p><p style="text-align: justify;">Robert J. Szmidt znany jest doskonale z umiejętności stworzenia wciągającej historii i kreowania intrygujących światów. Właśnie tych dwóch cech oczekiwałem po „Apokalipsie według Pana Jana”, zwłaszcza że akcja książki osadzona jest w świecie typowo postapokaliptycznym, a do tego w Polsce! To, co otrzymałem, można uznać za całkiem przyzwoitą rozrywkę, choć miejscami bywały sytuacje nie do końca dla mnie zrozumiałe i klejące się (tak, wiem, fantastyka, ale ona też ma pewnego rodzaju ramy, zwłaszcza jeśli próbujemy ciągi wydarzeń analizować). Kilkukrotnie drapałem się po głowie, jakim cudem akurat historia mogła pójść w tę stronę oraz jak w ogóle taki rozwój wypadków mógł być uznany za sensowny.</p><p style="text-align: justify;">Warto również dorzucić małe ostrzeżenie dla wszystkich, którzy są bardzo wrażliwi na punkcie wydarzeń za naszą wschodnią granicą, gdyż tak się akurat złożyło, że Ukraina występuje w roli niekoniecznie pozytywnej (aczkolwiek książka napisana została w 2003 roku). Ogólnie rzecz biorąc, nie jest to najlepsza powieść Roberta J. Szmidta, choć swoją porcję rozrywki zapewnia. Sporo się w niej dzieje, głównie od strony militarnej, jednak wiele wydarzeń dzieje się zbyt szybko i niektóre aspekty nie zostały wyjaśnione w zadowalający sposób. Przesłuchać w ramach „konsumpcji” literatury można, ale nie zachęcam z całych sił.</p><p style="text-align: justify;"><b>Ocena punktowa:</b> 6/10</p><p style="text-align: justify;"><b></b></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><b><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgRIzclrX4y3pFE0QF8_79fDjSjJyN2N5NiSIjhW3ZnES7Akhua_zlazAk1zMiK91JLgkB9_qC2e_7XwMDhIUziV9zLgklXCT0ZRvOBXLlX2F7aT_EMmSYsPK1Tui1fFA8nai0tlcbqSZHVtYBynqxoo1RfMelQjtZJUgQHDthQY4OJSDLig8SZERA4SA/s500/polnocna_granica.jpeg" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="500" data-original-width="352" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgRIzclrX4y3pFE0QF8_79fDjSjJyN2N5NiSIjhW3ZnES7Akhua_zlazAk1zMiK91JLgkB9_qC2e_7XwMDhIUziV9zLgklXCT0ZRvOBXLlX2F7aT_EMmSYsPK1Tui1fFA8nai0tlcbqSZHVtYBynqxoo1RfMelQjtZJUgQHDthQY4OJSDLig8SZERA4SA/w141-h200/polnocna_granica.jpeg" width="141" /></a></b></div><b>„Północna granica” – Filip W. Kres</b><p></p><p style="text-align: justify;"><b>Format:</b> Audiobook<br /><b>Stron/długość: </b>10h 01m<br /><b>Czyta:</b> Wojciech Żołądkowicz</p><p style="text-align: justify;">Nie miałem tak właściwie żadnych konkretnych oczekiwań wobec „Północnej granicy”, oprócz jednej – spodziewałem się, że będzie to dobra fantastyka, zważywszy na ilość peanów wyśpiewanych na cześć twórczości Kresa. Nie wiem jeszcze, czy dostałem naprawdę dobrą literaturę, ale z pewnością wiele wskazuje na to, że kolejne tomy mogą mnie powalić na kolana. Pierwsza część przywodzi mi nieco na myśl powstałe sporo później „Opowieści z Meekhańskiego pogranicza” autorstwa Roberta M. Wagnera. Wyczuwam podobny sposób podzielenia całej opowieści i przedstawiania świata kawałek po kawałku, skupiając się na konkretnym regionie. Jednak nie psuję sobie zabawy, sprawdzając wcześniej, czy mam rację.</p><p style="text-align: justify;">Książka została wydana w 1995 roku i absolutnie nie czuję w niej tych prawie trzydziestu lat różnicy. Można powiedzieć, że zarówno dojrzałością jak i świeżością dorównuje wielu współczesnym powieściom. Już można wytypować te najmocniejsze postacie, które prawdopodobnie będą prowadzić jeśli nie cały, to przynajmniej część cyklu. Spodziewam się też, że świat wykreowany przez autora zaskoczy nas jeszcze nie raz, zwłaszcza że od strony militarno-społecznej jest jednym z najprostszych, ale dzięki temu ma przeogromny potencjał do osadzania w nim elementów wystarczająco prostych i intrygujących. Mam jednak nadzieję, że w kolejnych tomach będzie więcej miejsca poświęconego przybliżaniu bohaterów, ich rozterek oraz ich lawirowania w politycznym ścieku, a nieco mniej bitew. Nie samym szczękiem oręża dobra historia żyje. </p><p style="text-align: justify;"><b>Ocena punktowa:</b> 6/10</p><div style="text-align: justify;"><br /></div>Emilhttp://www.blogger.com/profile/07986722942311066185noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-7206017640597501403.post-37810271867089572122023-01-01T12:25:00.005+01:002023-01-02T20:10:21.887+01:00Zbiorczo spod pióra w grudniu 2022<p style="text-align: justify;"></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgp45GC7AfaYYxZB5BJoqBVCJMKU3UcRymAPUM3Ua8XMMw0MS7zIilB1Y5g1u9irK7JgQ9Zbi77CXOd-LL6JOa-vh6fE7yptFcAMxwJlerCOAzP3ECp41cCfwkgGC7_vI1QmgF0SSesZ_pChBUvuh9omUso96k8o0qM04LGPuyhu8HcUIaHx2T7W9RVVg/s2048/zbiorczo_spod_piora.png" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2048" data-original-width="1448" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgp45GC7AfaYYxZB5BJoqBVCJMKU3UcRymAPUM3Ua8XMMw0MS7zIilB1Y5g1u9irK7JgQ9Zbi77CXOd-LL6JOa-vh6fE7yptFcAMxwJlerCOAzP3ECp41cCfwkgGC7_vI1QmgF0SSesZ_pChBUvuh9omUso96k8o0qM04LGPuyhu8HcUIaHx2T7W9RVVg/s320/zbiorczo_spod_piora.png" width="226" /></a></div><div style="text-align: justify;">Sądziłem, że listopad nie był dla mnie zbyt łaskawy czytelniczo, ale grudzień okazał się wcale nie lepszy. W każdym razie nie o wiele lepszy! Z jednej strony święta i przerwa z nimi związana, a z drugiej wyjazd prawie tygodniowy i przywleczone z niego choróbsko w pewnym sensie się skompensowały. Jeśli doliczymy do tego grubość „Nędzników”, na których się rzuciłem w ostatnim miesiącu roku, to otrzymamy mieszankę wybuchową! Aczkolwiek z pewnością bardzo wysokiej jakości, bo tego nie mogę absolutnie odmówić w żadnym razie.</div><p></p><p style="text-align: justify;">Tak właściwie to nie jest pierwszy raz, kiedy dość obszerną klasykę zostawiam sobie na koniec roku – w 2020 roku zrobiłem tak z „Wojną i Pokojem”, zapominając o tym, że składa się z kilku tomów… Tym razem nie zapomniałem – byłem tego po prostu kompletnie nieświadomy, bo większość spotykanych przeze mnie wydań była jednotomowa! Czy sprawdziłem liczbę stron? A gdzie tam! Miałem więc dość duże wyzwanie, które jednak samo w sobie było bardzo przyjemne ze względu na samą lekturę. No, choć tak właściwie to się skończyć nie udało... 😅</p><p style="text-align: justify;">Wystarczy jednak tego wstępu i pora przejść do opinii! Jak zwykle okładki pochodzą z serwisu Lubimy Czytać.</p><p style="text-align: justify;"><b></b></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><b><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjIWyyyhAhX8eelCHt6QT8iOkp3fIWoJGUS9PPDRPyT01_IvcSxcdtCVcygwjbCaZA7tKBJngRB06DMRdN11eFqtC9egbcjaXDvtA4QEPUMI2ilSYZcxw4biIodEpqQiZdo7Udm41IEdGLnJAd8ccEWxJ1RVrVn2O8mkTK4x8foKaIm_dnkvL5nW5CBvQ/s500/republika_samsunga.jpeg" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="500" data-original-width="352" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjIWyyyhAhX8eelCHt6QT8iOkp3fIWoJGUS9PPDRPyT01_IvcSxcdtCVcygwjbCaZA7tKBJngRB06DMRdN11eFqtC9egbcjaXDvtA4QEPUMI2ilSYZcxw4biIodEpqQiZdo7Udm41IEdGLnJAd8ccEWxJ1RVrVn2O8mkTK4x8foKaIm_dnkvL5nW5CBvQ/w141-h200/republika_samsunga.jpeg" width="141" /></a></b></div><b>„Republika Samsuna” – Geoffrey Cain</b><p></p><p style="text-align: justify;"><b>Format:</b> Audiobook<br /><b>Stron/długość:</b> 12h 21m<br /><b>Czyta:</b> Roch Siemianowski</p><p style="text-align: justify;">Tytuł tego reportażu nie jest przypadkowy. Jeśli pamiętacie afery związane z Facebookiem i przesłuchania Marka Zuckerberga przed Senatem, to pomnóżcie sobie to razy tysiąc, dorzućcie mnóstwo korupcji, finansowych przekrętów oraz wpływanie na najwyższe głowy rządzące Koreą Południową i dostaniecie „Republikę Samsunga”! Historia rodzinnej korporacji prowadzonej zgodnie z duchem konfucjonizmu jest pełna potknięć, ale i dość widowiskowych ruchów, które Geoffrey Cain zebrał do kupy w swojej książce. Można powiedzieć, że reportaż ten potrafi bardzo mocno zaskoczyć.</p><p style="text-align: justify;">Autor wielokrotnie podkreśla, że zbierał materiały bardzo długo, choćby ze względu na trudności z dotarciem do osób znających szczegóły poszczególnych spraw. Często też nie zgadzały się one na publikację informacji przez nie przekazanych, gdyż zbyt łatwo można by te osoby zidentyfikować. Pomimo to, Geoffrey Cain zgromadził naprawdę dużo informacji, często wchodząc w detale bardzo głęboko, jak choćby w głośnej sprawie „wybuchających” modeli Samsung Galaxy S7. Zdecydowanie mogę polecić tę pozycję, nie jest żadnym odkryciem, że za wielkimi koncernami stoi masa przestępstw, jednak spojrzenie na historię ułożoną chronologicznie pozwala uwolnić nieco inną percepcję.</p><p style="text-align: justify;"><b>Ocena punktowa:</b> 7/10</p><p style="text-align: justify;"><b></b></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><b><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhYs9bgO9Qjp2VaZO4AcW9oYWLA8wvJs-JPyoRBMMbsM786mlpQ_jKsr4L-ldMJL7OHbvzmMhDehsDKaAVinZCnpRQWfUlqrKz4d5IJFjMImwM4HLIjick-qM3V1d6ePtbBFRHDOMSKRlGlopWUCjy8KU5mD9BIHpSn9Kk4CJQPU3c1D4XNOeNAOKUVbA/s500/gamedec_granica.jpeg" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="500" data-original-width="352" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhYs9bgO9Qjp2VaZO4AcW9oYWLA8wvJs-JPyoRBMMbsM786mlpQ_jKsr4L-ldMJL7OHbvzmMhDehsDKaAVinZCnpRQWfUlqrKz4d5IJFjMImwM4HLIjick-qM3V1d6ePtbBFRHDOMSKRlGlopWUCjy8KU5mD9BIHpSn9Kk4CJQPU3c1D4XNOeNAOKUVbA/w141-h200/gamedec_granica.jpeg" width="141" /></a></b></div><b>„Gamedec. Granica rzeczywistości” – Marcin Przybyłek</b><p></p><p style="text-align: justify;"><b>Format:</b> Audiobook<br /><b>Stron/długość:</b> 12h 46m<br /><b>Czyta:</b> Wojciech Masiak</p><p style="text-align: justify;">No nie jest to porywająca książka, aczkolwiek zapewnia sporo rozrywki. Na ogromny plus zasługuje osadzenie całej akcji w zmienionej technologicznie Polsce, włącznie z Warsaw City. Duży szacundla Marcina Przybyłka za odejście od tego męczącego pakowania wydarzeń do USA, co jest bardzo popularne wśród polskich autorów fantasy. Zwłaszcza kiedy z punktu widzenia samego świata nie ma to absolutnie żadnego znaczenia, a jednak czytelnik może się dodatkowo nacieszyć takim drobnym detalem. Cyberpunkowa rzeczywistość, taka jak w „Gamedec”, rzadko zagląda do naszego kraju, a w sumie szkoda.</p><p style="text-align: justify;">Książka jest zbiorem opowiadań, połączonych chronologicznie oraz fabularnie, jednak to wciąż nie jest jednolita powieść. W pewnym sensie to nawet lepiej – można w łatwiejszy sposób poznać świat stworzony przez autora oraz przede wszystkim zrozumieć czym dokładnie zajmuje się profesja gamedeca. Poszczególne historie są raczej proste, niewymagające oraz często balansujące gdzieś na granicy odgrzewania kotleta, choć trzeba przyznać, że są bardzo równe. Jako książka do odmóżdżenia się, poznania ciekawego świata i zaliczenia niezobowiązującej lektury „Gamedec” jest cudownym wyborem. Aczkolwiek nie spodziewajcie się po nim zbyt wiele.</p><p style="text-align: justify;"><b>Ocena punktowa: </b>6/10</p><div style="text-align: justify;"><br /></div>Emilhttp://www.blogger.com/profile/07986722942311066185noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-7206017640597501403.post-85405875176277812832022-12-03T12:56:00.000+01:002022-12-03T12:56:04.285+01:00„Legendy Archeonu. Stalowa burza” – Thomas Arnold<p style="text-align: justify;"><code><b><table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: left;"><tbody><tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhDpIr281az18xiv4FoT88KNGHKR0ihYsGTIuOF-Ag0d5LPgur9oIEPHMM199BWMpPyJMIjAME4aCACsAt-GBDIIOwWV7Smtbg7FSaYY2LTP_AxQwEbkVPMHCZc-3fRFJuYFsUCIU1-5nEB4njpUvKhCv5Z5Q_UhJyTa9C_6WhNcMiSo8seIVg1lS5uXg/s500/stalowa_burza.jpeg" imageanchor="1" style="clear: left; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="500" data-original-width="352" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhDpIr281az18xiv4FoT88KNGHKR0ihYsGTIuOF-Ag0d5LPgur9oIEPHMM199BWMpPyJMIjAME4aCACsAt-GBDIIOwWV7Smtbg7FSaYY2LTP_AxQwEbkVPMHCZc-3fRFJuYFsUCIU1-5nEB4njpUvKhCv5Z5Q_UhJyTa9C_6WhNcMiSo8seIVg1lS5uXg/s320/stalowa_burza.jpeg" width="225" /></a></td></tr><tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Źródło: <a href="https://lubimyczytac.pl/ksiazka/5042400/stalowa-burza" target="_blank">Lubimy Czytać</a></td></tr></tbody></table>Autor:</b> Thomas Arnold<br /><b>Tytuł:</b> Legendy Archeonu. Stalowa burza<br /><b>Wydawnictwo:</b> T.A. BOOKS<br /><b>Stron: </b>992<br /><b>Data wydania:</b> 30 listopada 2022</code></p><p style="text-align: justify;">Trzy lata – tyle minęło od premiery poprzedniego tomu, co daje nam aż trzykrotnie dłuższą przerwę niż pomiędzy pierwszą a drugą częścią. Szczęśliwi ci, którzy kupili wszystkie trzy jednocześnie! Przy tak dużej przerwie przydałoby się bowiem ponowne przeczytanie przynajmniej ostatniej książki, gdyż sporo rzeczy wylatuje niestety z pamięci, chociaż Thomas Arnold stara się dbać o odpowiednie zarysowanie minionym wydarzeń. Przy okazji pokazał również, że zdecydowanie nie wyszedł z wprawy pomimo upływu czasu i „Stalowa burza” trzyma ten sam poziom, co poprzednie tomy. Przygotujcie się więc na porządny walec, który toczy się swoim tempem przez niezmierzone przestrzenie Morze Traw!</p><p style="text-align: justify;">Czerń nie zdążyła jeszcze pochłonąć całego świata – Ethruni przetrwali i umacniają się pod wodzą księżniczki Vaali oraz Hagana, który nadzoruje budowę obiektów obronnych. Veneni jednak nie zamierzają dać za wygraną, choć Generałowie Czerni skupieni są między innymi na utarczkach pomiędzy sobą. Świat wciąż walczy i nie poddaje się, choć jego szanse topnieją z dnia na dzień. Całe krainy przemieniły się w pozbawione życia pustkowia, przez które z rzadka przetacza się nawałnica oddziałów. Jednak najgorsze jeszcze przed wszystkimi, gdy stalowa burza obróci pustkę w nicość.</p><p style="text-align: justify;">Wspominałem już na samym początku, że klimat wcześniejszych części jest zachowany, ale co to właściwie oznacza? A oznacza to między innymi podobnie spokojny, ale podniosły ton prowadzenia historii, z którego wielkość świata i rozmach samej fabuły wręcz wypływa. Podczas lektury czuć taki historyczny powiew, jakby rzeczywiście opisywane wydarzenia miały miejsce w bliżej nieokreślonej krainie i zostały spisane przez kronikarzy z wręcz mitologiczną nutką. Do tego w opisywanym świecie występuje swego rodzaju duszność i można sobie wyobrazić te spustoszone krainy, wśród których ludzie występują jedynie w dobrze chronionych enklawach, rodem z powieści postapokaliptycznej lub starej gry strategicznej w klimatach fantasy.</p><p style="text-align: justify;">Znakiem rozpoznawczym całych „Legend Archeonu”, zachowanym również w „Stalowej burzy” są bardzo charakterystyczne dialogi, w których czuć dużą dozę archaiczności. Przywodzą na myśl stare produkcje typu „Baldur’s Gate” czy „Icewind Dale”. One też mocno wpływają na pogłębienie immersji, choć z pewnością mogą w pierwszej chwili wywołać uczucie niepokoju – wszak praktycznie nigdzie się już takiego stylu nie spotyka! Autor utrzymuje je jednak w spójności przez prawie tysiąc stron, więc gdy już się przywyknie do nich, można docenić synergię, która zachodzi pomiędzy nimi a wspomnianym już światem przedstawionym i sposobem prowadzenia narracji. Z pewnością nie jest to coś, do czego przyzwyczajony jest współczesny czytelnik fantastyki (zwłaszcza tej najnowszej), jednak dla mnie jest to ogromny plus tworzący swego rodzaju sprzeczność – powiew świeżości z archaicznymi nutami.</p><p style="text-align: justify;">Cała historia opowiedziana w „Stalowej burzy” dzieli się na trzy różne perspektywy, dążące – rzecz jasna – do wspólnego punktu. Każda z nich pokazuje zupełnie inne spojrzenie na dokładnie te same zagadnienia, a do tego nawet interpretacja i pobudki są kompletnie inne, w zależności od tego, kto akurat je prezentuje. Dzięki temu nie wiadomo tak naprawdę, kto popełnia bardziej wątpliwe moralnie czyny, a czyje intencje są czystsze, zwłaszcza kiedy dorzucimy do tego jeszcze większe rozmycie pomiędzy Ano i Angorem, które czasem nazywane są potocznie dobrym i złym bytem. Trzeci tom pokazuje, że z jednej strony trudno ten podział zachować, a z drugiej nie da się z nim absolutnie kłócić – mamy więc klasyczny dylemat moralny pokazujący, że absolutnie nic nie jest tylko dobre lub złe.</p><p style="text-align: justify;">Przyznać też muszę po raz kolejny, że wybór oprawy zintegrowanej i pozostawienie jej jako jedynej wersji był strzałem w dziesiątkę. Co prawda większość książki przeczytałem w wersji elektronicznej, jednak próby czytania już wersji papierowej nie były takie straszne, pomimo jej grubości (prawie tysiąc stron zawsze robi wrażenie). Wykonanie jest bardzo solidne, tomiszczne nie próbuje zlecieć na moją twarz w trakcie lektury, a do tego cudownie prezentuje się na półce – ze względu na bardzo obłe krawędzie na myśl przychodzą zdjęcia ze starych bibliotek, gdzie tłuściutkie grymuary stały dumnie prężąc grzbiety. Wszak książka to również wspaniały sposób na udekorowanie pomieszczenia!</p><p style="text-align: justify;">Zwieńczenie trylogii „Legend Archeonu” dało mi dokładnie to, czego się spodziewałem. Jestem w pełni usatysfakcjonowany, choć jednocześnie już zaczynam tęsknić za niektórymi postaciami i chętnie bym zobaczył spin-off z historią Kazamara i jego morskimi przygodami! Choć pewnie to by oznaczało budowę zupełnie innego klimatu, niż ten znany z trzech tomów opowiadających o zalewie Czerni. Co jednak zaskakujące, pomimo dużego rozmachu, większość wątków wydaje się zamknięta, lub zostały pozostawione jako otwarte w taki sposób, który nie zostawia u mnie uczucia niedosytu. </p><p style="text-align: justify;">Łączna ocena: 8/10</p><div style="text-align: center;"><span style="font-size: 1.2em;">Za możliwość przeczytania książki dziękuję autorowi, <b>Thomasowi Arnoldowi</b>!</span></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><br /></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://www.facebook.com/pages/Thomas-Arnold/1452919014931089?fref=ts" target="_blank"><img border="0" height="64" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgQP7sPhMNL3lgNLrQaiDCOwXLBwN8S_wO7j25Mvb5KczQ110aCuDPUMsFXXTtyCnR518wgDGf29q7nffgCDQnAuhF4HH9eQY5uVNC-BWHzVOS2L3ZN6_bnCvH9wBvxuYFVKEB0whMa_lyM/s320/thomas_arnold.png" width="320" /></a></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://thomasarnold.pl/" target="_blank"><img border="0" data-original-height="100" data-original-width="448" height="71" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgwstG-284Q7t3Te1Y3_Uktcb_T7R8Ebgo1tfzY7Y2eVL6SK2rA3WxLhfa0oFHPF7ZAVp2XFzvWIjOwopzDuKJ-jWoxGPiFmjhAQMqB6Zlj_dDIEZY9EktGcwy6jMuTBYXgp1-b1PJOMpOR/s320/Screenshot+2018-12-12+at+21.51.01.png" width="320" /></a></div><br />Emilhttp://www.blogger.com/profile/07986722942311066185noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-7206017640597501403.post-81926359864748167782022-12-01T10:05:00.000+01:002022-12-01T10:05:00.282+01:00Zbiorczo spod pióra w listopadzie 2022<p style="text-align: justify;"></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhEzHYiipVEsySkNhmZNElUa_aTMdgx0BxEqErxBuX9bbhxubtxfsgOilAraFzptK6DUUG2scwGNzOESaO1tfAsEBiCAl-zEbj_Hb2BhKrhNjWKvPvjb6X1W66bRdlIPuObGlaxkJGyPNuKBHAd-jnS8BoZKLw9_NtgT4DVMRAes3AxDrFXCdaqjCuwJg/s2048/zbiorczo_spod_piora.png" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2048" data-original-width="1448" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhEzHYiipVEsySkNhmZNElUa_aTMdgx0BxEqErxBuX9bbhxubtxfsgOilAraFzptK6DUUG2scwGNzOESaO1tfAsEBiCAl-zEbj_Hb2BhKrhNjWKvPvjb6X1W66bRdlIPuObGlaxkJGyPNuKBHAd-jnS8BoZKLw9_NtgT4DVMRAes3AxDrFXCdaqjCuwJg/s320/zbiorczo_spod_piora.png" width="226" /></a></div><div style="text-align: justify;">Listopada już nie ma, a przed nami świąteczny grudzień, po którym nastąpi już nic innego, jak tylko nowy rok! Znaczy się czytelniczo dla niektórych będzie to najlepszy miesiąc w całym 2022 roku, a dla niektórych (pewnie w tym i dla mnie) raczej niezbyt szalony. Zresztą sam listopad też mnie nie rozpieszczał (co widać bardzo jasno i wyraźnie). Miałem kilka wyjazdów, podczas których raczej czasu na lekturę nie było, a do tego nawet na audiobooki – w związku z tym „Republikę smoka” skończyłem dopiero na sam koniec miesiąca, a to przecież raptem szesnaście godzin słuchania…</div><p></p><p style="text-align: justify;">Na jakość jednak narzekać nie mogę! Miałem też okazję przeczytać kolejną książkę Thomasa Arnolda, jednego z moich ulubionych autorów! Wypuścił trzecią część „Legend Archeonu”, swojej sagi fantastycznej skupionej wokół historii Archeonu, nieistniejącej krainy stworzonej w klimatach Śródziemia. Aczkolwiek wszelkie próby porównywania do Tolkiena niewskazane i mijają się z celem! W każdym razie chwila już minęła od ostatniej lektury śląskiego pisarza, więc jestem rad, że mogłem zapoznać się z dalszymi losami!</p><p style="text-align: justify;">Tymczasem przejdźmy już do sedna, czyli opinii o przeczytanych książkach! Znaczy… W sumie to o książce… 😅 Jak co miesiąc wszystkie okładki pochodzą z serwisu Lubimy Czytać.</p><p style="text-align: justify;"><b></b></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><b><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhiQ0KhBTOKdzcAQ2MDSRatjA-mWiiib5YU8eZg-ZuPg2KgXuGWLR2clRh86ENZiFQnPxsOH6BX8KphgUHvMeOvzPucJ5Y13o4SYxnujz0doCbaK0hzREowzsPnyhuoMToliktG-YW_QSJMCp06SM7vW656ph3T3v9USbl57dkVRN4EMsQkjkblICUClA/s500/republika_smoka.jpeg" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="500" data-original-width="352" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhiQ0KhBTOKdzcAQ2MDSRatjA-mWiiib5YU8eZg-ZuPg2KgXuGWLR2clRh86ENZiFQnPxsOH6BX8KphgUHvMeOvzPucJ5Y13o4SYxnujz0doCbaK0hzREowzsPnyhuoMToliktG-YW_QSJMCp06SM7vW656ph3T3v9USbl57dkVRN4EMsQkjkblICUClA/w141-h200/republika_smoka.jpeg" width="141" /></a></b></div><b>„Republika smoka” – Rebecca F. Kuang</b><p></p><p style="text-align: justify;"><b>Format:</b> Audiobook<br /><b>Stron/długość:</b> 23h 19m<br /><b>Czyta:</b> Paulina Holtz</p><p style="text-align: justify;">W opinii o pierwszym tomie wspominałem, że cała historia opiera się na wielu wykorzystanych ponownie klockach, które zostały przez autorkę posklejane w sensowną całość. Podobnie jest z drugim tomem – jeśli ktoś ma za sobą wiele książek fantastycznych, to niestety nie dostanie raczej niczego nowatorskiego. Ot te same motywy, takie same zachowania, dokładnie tak samo poprowadzona fabuła, jak w wielu innych pozycjach. Tak naprawdę głównym napędem, który utrzymuje „Republikę smoka” przy życiu jest pióro autorki, która potrafi nawet te „odgrzewane kotlety” jakoś tam ciekawie podać.</p><p style="text-align: justify;">Osobiście nie mogę do końca wybaczyć jej potraktowania po macoszemu rozwoju postaci. Wiele z nich ma naprawdę wyraziste i konkretne cechy, aczkolwiek nie został wykorzystany potencjał na zmiany wraz z kolejnymi wydarzeniami. Gdyby autorka dał z siebie więcej i postawiła na rozwój, to faktycznie mogłaby to być naprawdę świetna pozycja. A tak to jest to po prostu przyjemne czytadło, które warto sobie wrzucić na warsztat podczas leniwych, jesiennych wieczorów. Przyjemna lektura w fajnym świecie, która zapewni sporo dobrej rozrywki.</p><p style="text-align: justify;"><b>Ocena punktowa:</b> 6/10</p><div style="text-align: justify;"><br /></div>Emilhttp://www.blogger.com/profile/07986722942311066185noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-7206017640597501403.post-59236624399100281532022-11-01T13:25:00.008+01:002022-11-01T13:27:14.748+01:00Zbiorczo spod pióra w październiku 2022<p style="text-align: justify;">Złota, polska jesień w pełni! Do tego na bookstagramie królują dynie oraz świeczki (klimat, rozumiecie), ale niebawem zostaną zamienione na zimowe szaliki oraz zdjęcia śniegu. No, o ile ten śnieg postanowi się zjawić w miarę szybko… Ostatnimi laty to tak różnie z nim bywało. Na razie jednak nie ma co się nim przejmować, bo w razie czego zawsze można pojechać w Tatry – tam na pewno będzie śnieg! Wróćmy jednak do nieco bardziej przyziemnych spraw, czyli książek. A dokładniej tych, które udało mi się przeczytać w październiku.</p><p style="text-align: justify;">A trochę się w sumie udało! Aż tak wiele się nie działo (nie licząc spraw służbowych), a do tego podróż pociągiem zawsze wspomaga słuchanie oraz czytanie, więc nie było tak źle. Królowały w pewnym sensie tytuły rozpoczętych już serii, takich jak „Hajmdal” Dariusza Domagalskiego, czy też „Komornik” Michała Gołkowskiego. Rzecz jasna również i „Ekspansja” znalazła swoje miejsce! Powinienem więc skończyć całość jakoś w pierwszym kwartale 2023 roku (terminy prawie jak na NFZ!). Przejdźmy więc już do opinii, żeby nie przedłużać za mocno.</p><p style="text-align: justify;">Wszystkie okładki jak co miesiąc pochodzą z serwisu Lubimy Czytać.</p><p style="text-align: justify;"><b></b></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><b><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjbamnow4k0qghHS3Iu3UoUZRhEXliVk-uzO4H4L3Xm7TKkmbK5FKmy0G7yUSquQL2PCVCKFoF2IlSvxXbMIdNgNHRfqz8E-1L1aoHvZg1rrtbHVLgV7pJ2QqGTux2t9lloeKfJY6QRmGREOncDaSjZ8xQOuRI7YdmFihEuUQDT9sDUzDTvnDz9uIiLFg/s500/wiezy_krwi.jpeg" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="500" data-original-width="352" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjbamnow4k0qghHS3Iu3UoUZRhEXliVk-uzO4H4L3Xm7TKkmbK5FKmy0G7yUSquQL2PCVCKFoF2IlSvxXbMIdNgNHRfqz8E-1L1aoHvZg1rrtbHVLgV7pJ2QqGTux2t9lloeKfJY6QRmGREOncDaSjZ8xQOuRI7YdmFihEuUQDT9sDUzDTvnDz9uIiLFg/w141-h200/wiezy_krwi.jpeg" width="141" /></a></b></div><b>„Więzy krwi” – Dariusz Domagalski</b><p></p><p></p><div style="text-align: justify;"><b>Format:</b> Audiobook</div><div style="text-align: justify;"><b style="font-weight: bold;">Stron/długość:</b> 8h 20m</div><div style="text-align: justify;"><b style="font-weight: bold;">Czyta:</b> Wojciech Masiak</div><p></p><p style="text-align: justify;">Trzyma poziom, zdecydowanie, podobna bardzo do poprzednich tomów. Typowy książkowy odpowiednik filmu akcji – nie należy zastanawiać się nad logiką, a wtedy czerpie się ogromną radochę. Czuć w tym podobieństwie również pewnego rodzaju odtwórczość, a próba zawiązania intrygi na poziomie międzygwiezdnym nie wygląda na zbyt mocno splecioną, ale i tak jestem naprawdę zadowolony z lektury. Rozumiecie – rozrywka, ona jest jednak często dość istotnym punktem na czytelniczej mapie.</p><p style="text-align: justify;">Autor też nieco więcej czasu poświęca rozwojowi postaci, w tym również tych, których do tej pory widzieliśmy jedynie epizodycznie (choć w ważnych scenach). Nie spodziewajcie się, nie wiadomo jakich możliwości interpretacyjnych, ale i tak w niektórych przypadkach widać plan na daną postać (takim przykładem może być Ezra Leahy). Jeśli taki sam poziom zostanie utrzymany do końca, to nawet bez jakiegoś szczególnie intrygującego planu na samą fabułę, ten cykl pozostanie w mojej pamięci jako przyjemne czytadło dla relaksu.</p><p style="text-align: justify;"><b>Ocena punktowa:</b> 7/10</p><p style="text-align: justify;"><b></b></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><b><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh-u1xVuAo3W0ylFBSH1ComybTEh-8nSoj5cFzJWDvBBB8BXbWGVbiIT0Tt1y-xBBzgrwnLCsE8OKSntgdQdHzl6dpHQmtmIv6Sc1mUsCCmBXn4pUYPf0V6dI9cFeBeJi-1XrF749ODxiMM94UOMNo_o4zAECsaRpFv8dbdpicDU0T_MJ0r54E29tdOlA/s500/pan_raczy_zartowac.jpeg" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="500" data-original-width="352" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh-u1xVuAo3W0ylFBSH1ComybTEh-8nSoj5cFzJWDvBBB8BXbWGVbiIT0Tt1y-xBBzgrwnLCsE8OKSntgdQdHzl6dpHQmtmIv6Sc1mUsCCmBXn4pUYPf0V6dI9cFeBeJi-1XrF749ODxiMM94UOMNo_o4zAECsaRpFv8dbdpicDU0T_MJ0r54E29tdOlA/w141-h200/pan_raczy_zartowac.jpeg" width="141" /></a></b></div><b>„Pan raczy żartować, Panie Feynman” – Richard Feynman</b><p></p><p></p><div style="text-align: justify;"><b>Format:</b> Papier</div><div style="text-align: justify;"><b style="font-weight: bold;">Stron/długość:</b> 448</div><div style="text-align: justify;"><b style="font-weight: bold;">Tłumaczenie:</b> Tomasz Bieroń</div><p></p><p style="text-align: justify;">Cóż to była za zaskakująca książka! Słyszałem o niej wiele pozytywów, ale nie spodziewałem się, że zaskoczy mnie dokładnie tak, jak mnie zaskoczyła. Na samym początku wspomnienia Richarda P. Feynmana wydawały się dość… chaotyczne. Z bardzo nietypowym sposobem wysławiania się i narracji. Jednak kiedy książka się rozkręci, to można naprawdę zapaść się w wiele ciekawych historii opowiadanych przez noblistę. Mega fajnie się zwłaszcza czyta fragmenty, w których fizyk wpadł w coś w rodzaju „dziadkowego szału opowieści”, w którym przeskakuje z jednej opowieści na drugą, ponieważ coś w tej pierwszej przypomniało mu o drugiej!</p><p style="text-align: justify;">„Pan raczy żartować, Panie Feynman” jest pełna anegdot oraz żartów, skupiających się głównie wokół ciekawych wydarzeniach z życia genialnego fizyka, jednak niekoniecznie związanych bezpośrednio z jego dorobkiem naukowym (no, z małymi wyjątkami). Mimo wszystko można z tej książki wynieść również obraz Feynmana, jako osoby ambitnej, zapartej, ale zawdzięczającej też wiele przypadkowi, jeśli chodzi o tworzenie jego legendy (co sam podkreśla, podając przykłady). Jednak chyba najważniejsze, co można wynieść z tej pozycji, to zachętę do niekonwencjonalnego myślenia, które pomogło nobliście w wielu przypadkach.</p><p style="text-align: justify;"><b>Ocena punktowa:</b> 7/10</p><p style="text-align: justify;"><b></b></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><b><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgX_WS2iGE6VqysqGsEpqtxaBWDAgxldvF9BcKlTQE3YAoefHdZ3v-2Rrp48Kg3RrBP_meXrVYqzf9MMFA_12eG7EGDsxjqu65h9smBu9zIETGvcLvZG97WwWb_l2-TMOEqC28OxoMOXYXt_qd4Bg0BPgh1qFmsnw8R0QOwYHoqbO2Mjug7znhB2h2WFw/s500/komornik_rewers.jpeg" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="500" data-original-width="352" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgX_WS2iGE6VqysqGsEpqtxaBWDAgxldvF9BcKlTQE3YAoefHdZ3v-2Rrp48Kg3RrBP_meXrVYqzf9MMFA_12eG7EGDsxjqu65h9smBu9zIETGvcLvZG97WwWb_l2-TMOEqC28OxoMOXYXt_qd4Bg0BPgh1qFmsnw8R0QOwYHoqbO2Mjug7znhB2h2WFw/w141-h200/komornik_rewers.jpeg" width="141" /></a></b></div><b>„Komornik ++. Rewers” – Michał Gołkowski</b><p></p><p></p><div style="text-align: justify;"><b>Format:</b> Audiobook</div><div style="text-align: justify;"><b style="font-weight: bold;">Stron/długość:</b> 14h 38m</div><div style="text-align: justify;"><b style="font-weight: bold;">Czyta:</b> Grzegorz Pawlak</div><p></p><p style="text-align: justify;">Druga część przygód Ezekiela VII jest odrobinę mniej dynamiczna, aczkolwiek odsłania przed nami kolejne niuanse wizji apokalipsy według Michała Gołkowskiego! Nie bez przyczyny w tytule widzimy słowo „rewers” – to właśnie takim określeniem autor opisuje tę „drugą stronę”, która niezbyt lubi się z „górą”. Wiąże się to rzecz jasna z dodatkowymi możliwościami, które mają swoje konsekwencje. W pewnym sensie drugi tom przypominał mi sesję RPG, w której różne miejsca oraz przedmioty mają swoje modyfikatory (+5 do siły przy jednoczesnym -3 do witalności i tak dalej) i totalnie widziałbym taki system!</p><p style="text-align: justify;">Odrobinę mniej mnie wciągała cała historia, chyba głównie dlatego, że scenariusz opierał się na podobnych założeniach (przy jednoczesnym byciu jego kontynuacją), co pierwszy tom. Nie to, żeby mnie nudził, co to, to nie – po prostu nie był taki świeży i nieoczywisty. Mimo wszystko naprawdę pozytywnie będę wspominał drugi tom i z wielką chęcią sięgnę po trzeci – zwłaszcza że Michał Gołkowski jedzie ostro po bandzie i faktycznie jego dosłowne interpretacje apokalipsy są przecudowne! To jest jeszcze większa gratka dla osób, które miały okazję zapoznać się z częścią dzieł apokryficznych.</p><p style="text-align: justify;"><b>Ocena punktowa:</b> 7/10</p><p style="text-align: justify;"><b></b></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><b><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhE-PzsF_2M1LIsQWy54Mpf1Cl1914WmIEt80bEWm2w9IItDGDJzX_AVjuxO1UacsT4LfNHnQD8SdFsbFdpN7dzTriIk924QvxyiZ0OCT8SjsMwJFwBGb4SNcZ4eYJFqyWsh0MJUSGD1wTFktfefpaLI0KUcVPaWbMEvgSVM_yIx2wMObLMOV1Ixx3bRQ/s500/prochy_babilonu.jpeg" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="500" data-original-width="352" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhE-PzsF_2M1LIsQWy54Mpf1Cl1914WmIEt80bEWm2w9IItDGDJzX_AVjuxO1UacsT4LfNHnQD8SdFsbFdpN7dzTriIk924QvxyiZ0OCT8SjsMwJFwBGb4SNcZ4eYJFqyWsh0MJUSGD1wTFktfefpaLI0KUcVPaWbMEvgSVM_yIx2wMObLMOV1Ixx3bRQ/w141-h200/prochy_babilonu.jpeg" width="141" /></a></b></div><b>„Prochy Babilonu” – James S.A. Corey</b><p></p><p></p><div style="text-align: justify;"><b>Format:</b> Papier</div><div style="text-align: justify;"><b style="font-weight: bold;">Stron/długość:</b> 540</div><div style="text-align: justify;"><b style="font-weight: bold;">Tłumaczenie:</b> Tomasz Bieroń</div><p></p><p style="text-align: justify;">„Ekspansja” to „Ekspansja” – w pewnym sensie klasa sama w sobie, co potwierdza szósty tom. Z drugiej strony jest to już kolejna książka z tego cyklu, która udowadnia, że autorzy zrobili z tego procedural opierający się na dokładnie takim samym schemacie. To jest spoko przez pierwsze dwa lub trzy tomy, potem jednak robi się nieco nużące – zwłaszcza że inni pisarze (nawet ci tworzący typowo czysto rozrywkową fantastykę naukową) potrafią się z tych schematów uwolnić na tyle, by dostarczyć coś nowego. Tymczasem przy „Prochach Babilonu” odnosiłem wrażenie, jakbym oglądał House’a – radocha była, a jakże, jednak przy jednoczesnym uczuciu przesytu.</p><p style="text-align: justify;">Sporo do życzenia pozostawia również końcówka. Z jednej strony niby wszystko zostało wyjaśnione wcześniej, już nawet na początku tomu, ale mam wrażenie, że autorzy poszli na łatwiznę. Postawili bohaterów w bardzo trudnej sytuacji i nie chciało im się kombinować, więc… no cóż, zobaczycie sami, co wykombinowali. W każdym razie mnie to w ogóle nie kupiło i jestem nawet trochę zniesmaczony. Zwłaszcza że kilkukrotnie w trakcie całej lektury widziałem wiele ciekawych kombinacji i pokazów kreatywności. Mam więc cichą nadzieję, że deus ex machina zastosowana w „Prochach Babilonu” zostanie jakoś sensownie wyjaśniona w kolejnym tomie.</p><p style="text-align: justify;"><b>Ocena punktowa:</b> 6/10</p><p style="text-align: justify;"><b></b></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><b><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjpwLkao77ycKPX9N2C7VlV5XwJK-6HL6_7Qng6f88VX8LAnDZVdNkv-dCV2W7_FcUILTBfI7ciCUpzgiiS5wR466vYAyHw7neS05Yz5Ln9I9PzDNgfFMF5BVzFttbc21ar-ESv_YEm07PB547wT379XuZRT-mMKkLK2TZYGMuyV6QWKkG03_WFY501zg/s500/neurochirurg.jpeg" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="500" data-original-width="352" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjpwLkao77ycKPX9N2C7VlV5XwJK-6HL6_7Qng6f88VX8LAnDZVdNkv-dCV2W7_FcUILTBfI7ciCUpzgiiS5wR466vYAyHw7neS05Yz5Ln9I9PzDNgfFMF5BVzFttbc21ar-ESv_YEm07PB547wT379XuZRT-mMKkLK2TZYGMuyV6QWKkG03_WFY501zg/w141-h200/neurochirurg.jpeg" width="141" /></a></b></div><b>„Neurochirurg” – Jay Jayamohan</b><p></p><p></p><div style="text-align: justify;"><b>Format:</b> Audiobook</div><div style="text-align: justify;"><b style="font-weight: bold;">Stron/długość:</b> 10h 14m</div><div style="text-align: justify;"><b style="font-weight: bold;">Czyta:</b> Jacek Dragun</div><p></p><p style="text-align: justify;">Cudowna narracja! Jay Jayamohan wie doskonale, jak poprowadzić swoją opowieść, żeby zbalansować szczegóły techniczne (czy też biologiczne) oraz łatwość odbioru. Przedstawia świat dziecięcego neurochirurga w przystępny sposób, nie zapominając jednak o przybliżeniu również podstaw tego zawodu (jak i odrobiny historycznych elementów). Ukazuje zarówno blaski, jak i cienie tego zawodu, głównie na bazie swoich doświadczeń. W „Neurochirurgu” jest zarówno bardziej bezduszne i pragmatyczne podejście, jak i te związane z emocjami u pacjentów oraz samego lekarza.</p><p style="text-align: justify;">To jest naprawdę świetna książka, która być może nie otrzyma nigdy żadnej nagrody ze względu na swoją lekkość oraz brak literackiego zacięcia, ale dzięki temu nadaje się idealnie dla każdego czytelnika. Ja ją po prostu wchłonąłem, nie zauważając, nawet kiedy te dziesięć godzin minęło. Być może duży wpływ na to miał mocno pamiętnikowy charakter – autor szedł według swoich własnych myśli, przedstawiając kolejne historie jak opowieści przy kominku. Patrząc z tej perspektywy, można nawet pokusić się o stwierdzenie, że jesienne wieczory to dobry czas na sięgnięcie po ten tytuł!</p><p style="text-align: justify;"><b>Ocena punktowa:</b> 7/10</p><p style="text-align: justify;"><b></b></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><b><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhJrXYafYbMXbyMkK6UHLmhMlGpD-DrbdoD6PvKgoEQV4sXDm0giyskLYkeenjB1cH22IlgnaPlJYOXt8Wc7KfDVSJxN9huS4xCaCbml60tesPkW8H7gBO1XqxRgScv4FGtbU_b1edqRoUz6tgo0Fs-5CFDch7__MLYpfm3XcJZFDp_yvPFi8MFTZ35nA/s500/kult.jpeg" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="500" data-original-width="352" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhJrXYafYbMXbyMkK6UHLmhMlGpD-DrbdoD6PvKgoEQV4sXDm0giyskLYkeenjB1cH22IlgnaPlJYOXt8Wc7KfDVSJxN9huS4xCaCbml60tesPkW8H7gBO1XqxRgScv4FGtbU_b1edqRoUz6tgo0Fs-5CFDch7__MLYpfm3XcJZFDp_yvPFi8MFTZ35nA/w141-h200/kult.jpeg" width="141" /></a></b></div><b>„Kult” – Łukasz Orbitowski</b><p></p><p></p><div style="text-align: justify;"><b>Format:</b> Audiobook</div><div style="text-align: justify;"><b style="font-weight: bold;">Stron/długość:</b> 16h 39m</div><div style="text-align: justify;"><b style="font-weight: bold;">Czyta:</b> Wojciech Masiak</div><p></p><p style="text-align: justify;">Sięgnąłem po tę książkę w ciemno (głównie ze względu na lektora, którym jest Janusz Chabior) i to chyba najlepszy strzał w moim życiu, jeśli o literaturę chodzi. Cudownie lekka, kunsztownie napisana, z odpowiednim wyważeniem humoru i tragedii. Łukasz Orbitowski stworzył narrację, w której rozmawia jako dziennikarz z bratem Henryka – głównej postaci, będącej książkowym odpowiednikiem Kazimierza Domańskiego, rzeczywistego „twórcę” wydarzeń związanych z objawieniami w Oławie. Tak, cała książka to zbeletryzowana wersja całej historii objawień z lat 80. XX wieku, które miały miejsce w niewielkiej, podwrocławskiej wsi o ładnej nazwie Oława.</p><p style="text-align: justify;">Można by powiedzieć, że to temat niezbyt ciekawy jak na próbę stworzenia fikcji literackiej. Niewdzięczny do narracji, raczej ubogi w to, czego oczekuje się po powieści – dynamiki, profili poszczególnych postaci (i śledzenia ich rozwoju), czy też możliwości zastosowania sztuczek, których próżno wypatrywać w literaturze faktu. Tymczasem cała historia wykorzystuje wszystkie składowe pomagające pisarzom w kreowaniu interesujących wydarzeń oraz świata. Do tej pory nie mogę się nadziwić temu, że niemalże wszystko mi się w „Kulcie” podobało i od samego początku autor przykuwał moją uwagę w stu procentach. Zdecydowanie muszę sięgnąć po inne pozycje Łukasza Orbitowskiego, bo takie pióro aż się prosi o czytanie.</p><p style="text-align: justify;"><b>Ocena punktowa:</b> 9/10</p><div style="text-align: justify;"><br /></div>Emilhttp://www.blogger.com/profile/07986722942311066185noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-7206017640597501403.post-25112021585601307392022-10-01T11:22:00.001+02:002022-10-01T11:22:32.626+02:00Zbiorczo spod pióra we wrześniu 2022<p style="text-align: justify;"></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjBHMTKsFJGGp3d9LPbq8ttjwI54Z2pA8YBoimV6k3BrWCYLZxRg7Z00_Tots1Xcfl2aeBT3mR1rQLInHKbqxiyeWuwmkrYxANOBXS69wC5l2X6LD43EqvGHZ6wZyJr_sOtB3ZzRpwhHzri3eNyKnMctdE5rJWllA4hRVnBHJXr9maS1ZX4V52hT-yIew/s2048/zbiorczo_spod_piora.png" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2048" data-original-width="1448" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjBHMTKsFJGGp3d9LPbq8ttjwI54Z2pA8YBoimV6k3BrWCYLZxRg7Z00_Tots1Xcfl2aeBT3mR1rQLInHKbqxiyeWuwmkrYxANOBXS69wC5l2X6LD43EqvGHZ6wZyJr_sOtB3ZzRpwhHzri3eNyKnMctdE5rJWllA4hRVnBHJXr9maS1ZX4V52hT-yIew/s320/zbiorczo_spod_piora.png" width="226" /></a></div><div style="text-align: justify;">Jesień wjeżdża na salony! No dobra, może nie aż tak dosłownie, ale dla części spośród osób związanych z czytelniczymi social mediami, wrzesień to już pora na wprowadzanie nieco bardziej pastelowych barw do swego życia oraz wystroju. Świece wracają do łask, tak jak ciepłe herbaty o przeróżnych smakach, że nie wspomnę o nastrojowych kadzidełkach! Osobiście co prawda nie jestem wielkim fanem tego typu gadżetów (o ile można to tak nazwać…), ale fajnie jest tak poprzyglądać się metamorfozom, czy to na Instagramie, czy choćby w doborze czytanych tytułów!</div><p></p><p style="text-align: justify;">No właśnie, jak wspomniałem, ja raczej nie ulegam jesiennemu nastrojowi, aczkolwiek w przeczytanych we wrześniu książkach możecie dostrzec kilka nut zmian. Przez niemalże całe lato królowała u mnie ogólnie pojęta fantastyka (z naciskiem nawet na fantastykę naukową), ale pora wrócić do nieco szerszego spojrzenia na literaturę. W związku z tym zaliczyłem między innymi tytuł popularnonaukowy, reportaż oraz kompletnie nowy dla mnie przewodnik turystyczny! Innymi słowy, był to już dość mocno różnorodny miesiąc – zobaczymy, czy październik przyniesie mi to samo!</p><p style="text-align: justify;"><b></b></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><b><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhhdtQJTTx8OxxibrbSRV9Dom_S9kuz4detd5QtnTlW810TW2X7H7q3vLR2QiIB1ZNRHbCWslxi1QVKg-GA11RwDve8coE6QwUu05RTFqKAYupD4Zt1MYNiX5G-5Jtht8nixSF2WiintfwhsCoDZLPd70OHm6qyIJ1n0v1TPQ7hHa8XpPnZFM3JaktxnQ/s500/juz_nie_zyjesz.jpeg" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="500" data-original-width="352" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhhdtQJTTx8OxxibrbSRV9Dom_S9kuz4detd5QtnTlW810TW2X7H7q3vLR2QiIB1ZNRHbCWslxi1QVKg-GA11RwDve8coE6QwUu05RTFqKAYupD4Zt1MYNiX5G-5Jtht8nixSF2WiintfwhsCoDZLPd70OHm6qyIJ1n0v1TPQ7hHa8XpPnZFM3JaktxnQ/w141-h200/juz_nie_zyjesz.jpeg" width="141" /></a></b></div><b>„Już nie żyjesz” – Cody Cassidy, Paul Doherty</b><p></p><p style="text-align: justify;"><b>Format:</b> Papier<br /><b>Stron/długość:</b> 288<br /><b>Tłumaczenie:</b> Monika Skowron</p><p style="text-align: justify;">Spodziewałem się nieco bardziej… szczegółowego podejścia, ale w sumie narzekać też nie mogę. Autorzy zebrali w książce kilkadziesiąt dość intrygujących sposobów na śmierć, takich jak wpadnięcie do czarnej dziury, bycie połkniętym przez wieloryba, wystrzelenie człowieka z armaty czy bycie użądlonym przez rój pszczół. Jak widać, część z nich to rzeczywiście możliwe scenariusze, natomiast też kilka nieco mniej prawdopodobnych i w ogóle możliwych do wykonania. W takich przypadkach Cody Cassidy i Paul Doherty wykorzystali po prostu najlepszą wiedzę do wyjaśnienia, co czysto teoretycznie mogłoby się zadziać.</p><p style="text-align: justify;">To, czego brakuje „Już nie żyjesz” to nieco bardziej szczegółowe podejście do tematów. Często są one dość szybko urywane, zwłaszcza po naprawdę interesującym wstępnie z wyjaśnieniami danego zagadnienia. Autorzy przykładają dużą wagę do tego, aby wszystko, co piszą, miało sens (o czym świadczy choćby całkiem bogata bibliografia na końcu), ale niestety rozdziały kończą się zbyt szybko i nagle. Pomimo tego wydaje mi się, że jest to bardzo ciekawa pozycja, w której czysto naukowe tematy potraktowane są z przymrużeniem oka oraz odrobiną makabry.</p><p style="text-align: justify;"><b>Ocena punktowa:</b> 6/10</p><p style="text-align: justify;"><b></b></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><b><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh-TxGHSkMc_gAFKb13MFGBINKwvCw5DTxijLopLGq6k8my9ajHUkSliFqsPmHT-Yd3eMs5XnkQ4tTtPOoex3Lx_5NKLWlMCEY7NqY4UP9U3SgBv-JguO8Z0znhM1OOv78Sj8ikOmNDgT-5ilmc6ypk7UDaK1l_Ccwj4jPJAW2VhrUMvklk9c0VLaSbBw/s500/hajmdal_bunt.jpeg" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="500" data-original-width="352" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh-TxGHSkMc_gAFKb13MFGBINKwvCw5DTxijLopLGq6k8my9ajHUkSliFqsPmHT-Yd3eMs5XnkQ4tTtPOoex3Lx_5NKLWlMCEY7NqY4UP9U3SgBv-JguO8Z0znhM1OOv78Sj8ikOmNDgT-5ilmc6ypk7UDaK1l_Ccwj4jPJAW2VhrUMvklk9c0VLaSbBw/w141-h200/hajmdal_bunt.jpeg" width="141" /></a></b></div><b>„Bunt” – Dariusz Domagalski</b><p></p><p style="text-align: justify;"><b>Format:</b> Audiobook<br /><b>Stron/długość:</b> 9h 25m<br /><b>Czyta:</b> Wojciech Masiak</p><p style="text-align: justify;">Po raz kolejny podtrzymuję swoje zdanie, że cały cykl „Hajmdal” to mega przyjemna, aczkolwiek niezbyt wymagająca lektura. Przyswaja się ją jak typową, rozrywkową fantastykę naukową, w której mamy do czynienia z dużą ilością akcji, dynamicznej fabuły, częstych zwrotów oraz przeróżnych pomysłów na pociągnięcie historii. Tym razem – jak sam tytuł wskazuje – pojawił się… bunt. Nie będę jednak zdradzał szczegółów, wszak wszystko wokół tego się kręci, więc szkoda by było sprzedać Wam zbyt wielu niuansów i ciekawostek! Nacieszcie się „Buntem”!</p><p style="text-align: justify;">To, co mogę na pewno napisać, to zapewnienie, że prawie na pewno nie będziecie się nudzić w trakcie lektury. Raczej nie będziecie musieli też próbować łączyć wątków i zastanawiać się nad połączenie między trzecim tomem a poprzednimi dwoma. Rzecz jasna ciągłość fabularna jest zachowana, ale to już kolejna część całości, która żyje jednak swoim życiem. Mam wrażenie, że autor chciał stworzyć serię opowieści zespolonych wspólnym rdzeniem i trzeba przyznać, że wychodzi mu to naprawdę fajnie. Chętnie sięgnę po kolejny tom, nawet jeśli cały cykl nie pozostanie w mojej pamięci na zbyt długi czas.</p><p style="text-align: justify;"><b>Ocena punktowa:</b> 6/10</p><p style="text-align: justify;"><b></b></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><b><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgpVtd6t_e-gW8BWnrVc2UkPjaRX8NeTnaZ5BKIpAY2E5G-e7pPsaIh1kCLoCMB5QUp6pcx0W041HsJkXPdRq7KZlhT2Tg5IFRTckTm_YsnpMGZeh9y3E5dPaGogoEB0TfGlCxDTRhEb2hmNHqvkJBr9Ps_c2APKcFPszLcYYeQU6jqYoeNyphkX7amuw/s500/tatry_i_podtatrze.jpeg" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="500" data-original-width="352" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgpVtd6t_e-gW8BWnrVc2UkPjaRX8NeTnaZ5BKIpAY2E5G-e7pPsaIh1kCLoCMB5QUp6pcx0W041HsJkXPdRq7KZlhT2Tg5IFRTckTm_YsnpMGZeh9y3E5dPaGogoEB0TfGlCxDTRhEb2hmNHqvkJBr9Ps_c2APKcFPszLcYYeQU6jqYoeNyphkX7amuw/w141-h200/tatry_i_podtatrze.jpeg" width="141" /></a></b></div><b>„Tatry i Podtatrze pełne wrażeń” – Krzysztof Bzowski, Jan Krzeptowski-Sabała</b><p></p><p style="text-align: justify;"><b>Format:</b> Papier<br /><b>Stron/długość:</b> 320</p><p style="text-align: justify;">To był pierwszy przewodnik górski (czy w ogóle turystyczny), jaki miałem okazję przeczytać. Wcześniej stroniłem od takiej lektury, spodziewając się raczej suchych faktów dla najbardziej zagorzałych fanów ciekawostek. O jak ja się myliłem! Być może starsze przewodniki (i po prostu część współczesnych) mają takie podejście, ale na pewno nie mieli go Krzysztof Bzowski i Jan Krzeptowski-Sabała. Oczywiście, dostałem garść faktów (głównie przy opisach tras), ale ciekawostki, które zaserwowali, nie ograniczały się jedynie do mega głębokich i niszowych informacji.</p><p style="text-align: justify;">Oprócz wielu mega ciekawych tras proponowanych przez autorów (zarówno pieszych, jak i rowerowych, czy też w bardziej „egzotycznych” sposobach poruszania się zimą), dostajemy w tym przewodniku informacje o tym, kiedy najlepiej zajrzeć w dane partie, aby obejrzeć pięknie wyglądające kobierce z kwiatów, w których jaskiniach uważać oraz jakich zwierząt można się spodziewać na różnych szlakach. Rzecz jasna są też dane geologiczne dla spragnionych wiedzy, jak powstały Tatry i z jakich skał się składają. Wszystko to rzecz jasna przeplatane cudownymi zdjęciami, które aż zachęcają do rzucenia wszystkiego, spakowania plecaka i wyjechania na południe Polski.</p><p style="text-align: justify;"><b>Ocena punktowa:</b> 8/10</p><p style="text-align: justify;"><b></b></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><b><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEig2Y4uyA6fNdHQSVXfULz-eXCwz5n979wE4Kp85HSRgMWqin7A6VtnK_FsuLfmzuBptCNSSCfmnzrsi_gO1QMKLfXZCdxQgHjRLjWX9An_9vRiMz1TQdFnUwCDbmg1UBkpj7w0gbw6HoUk5dEHf9DkD6-0_qLZUzwzNAOlA_fBQHdsh4B8n8Let9Mfpg/s500/wojna_swiatow.jpeg" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="500" data-original-width="352" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEig2Y4uyA6fNdHQSVXfULz-eXCwz5n979wE4Kp85HSRgMWqin7A6VtnK_FsuLfmzuBptCNSSCfmnzrsi_gO1QMKLfXZCdxQgHjRLjWX9An_9vRiMz1TQdFnUwCDbmg1UBkpj7w0gbw6HoUk5dEHf9DkD6-0_qLZUzwzNAOlA_fBQHdsh4B8n8Let9Mfpg/w141-h200/wojna_swiatow.jpeg" width="141" /></a></b></div><b>„Wojna Światów” – Herbert George Wells</b><p></p><p style="text-align: justify;"><b>Format:</b> E-book<br /><b>Stron/długość:</b> 216<br /><b>Tłumaczenie:</b> Lesław Haliński</p><p style="text-align: justify;">Zdecydowanie jest to dzieło ponadczasowe i bardzo mocno wyprzedza swoje czasy. Marsjanie oraz ich inwazja na Ziemię to jedynie pretekst dla autora do pokazania wielu aspektów związanych z wojną totalną przeprowadzaną według nowoczesnych zasad. Można się pokusić nawet o stwierdzenie, że Wells przewidział wiele aspektów toczenia walk, wliczając w to zresztą całkiem udany blitzkrieg przeprowadzony od momentu desantu wojsk, przez budowę przyczółka, szerzenie chaosu i obniżania morale, aż po bezpośrednie parcie do przodu.</p><p style="text-align: justify;">Warto podkreślić, że można trafić na różne tłumaczenia, od takich bardziej siermiężnych, które podkreślają, jak wiekowa jest to pozycja, aż po bardzo uwspółcześnione. Miałem okazję porównać sobie fragmenty dwóch różnych tłumaczeń i jest naprawdę spora różnica, nawet nie tylko w samym języku, ale również w znaczeniu (zupełnie inna kolejność wydarzeń lub sugestii). Jeśli zależy więc Wam na dokładnym poczuciu, że książka powstała na przełomie XIX i XX wieku, to warto zwrócić na to szczególną uwagę. Aczkolwiek sama treść pozostaje wszak ta sama – ponadczasowa.</p><p style="text-align: justify;"><b>Ocena punktowa:</b> 7/10</p><p style="text-align: justify;"><b></b></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><b><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEixK8jGlWH53FTa9jxZwoIoA7H-zsZHTxurGhrtHBxloaeQrEj5VFc1P650hdzaoRrc8syIqQpRiwNJ3-s2f1_y79V_UHo-1mnIR3vtl_DwcGiOxQEA8g1zpePKncNcHzLU7OFXt52MxJ1F0jo98JJWGwETBAn8YfQj8UmearVVpWYkuaU58qe_lhoYPg/s500/morderca_znad_gren_river.jpeg" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="500" data-original-width="352" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEixK8jGlWH53FTa9jxZwoIoA7H-zsZHTxurGhrtHBxloaeQrEj5VFc1P650hdzaoRrc8syIqQpRiwNJ3-s2f1_y79V_UHo-1mnIR3vtl_DwcGiOxQEA8g1zpePKncNcHzLU7OFXt52MxJ1F0jo98JJWGwETBAn8YfQj8UmearVVpWYkuaU58qe_lhoYPg/w141-h200/morderca_znad_gren_river.jpeg" width="141" /></a></b></div><b>„Morderca znad Green River” – Ann Rule</b><p></p><p style="text-align: justify;"><b>Format:</b> Audiobook<br /><b>Stron/długość:</b> 19h 24m<br /><b>Czyta:</b> Laura Breszka</p><p style="text-align: justify;">Ann Rule słynie z drobiazgowości w swoich reportażach – wydobywa tyle szczegółów, ile się tylko da. W przypadku opowieści o Garym Leonie Ridgway’u nie powinna nikogo zadziwić ilość informacji zgromadzonych przez autorkę, miała bowiem naprawdę dużo czasu na ich zbieranie. Całe śledztwo jest samo w sobie niesamowicie interesujące, bo ciągnęło się przez dwadzieścia lat, a do ostatecznego złapania seryjnego mordercy doszło dopiero w 2002 roku dzięki rozwojowi nauki. W międzyczasie doszło do wielu pomyłek w trakcie śledztwa, które również skrupulatnie przedstawiane są przez Ann Rule.</p><p style="text-align: justify;">Najbardziej jednak przykuwające uwagę są portrety ofiar Mordercy znad Green River. Autorka dotarła do szczegółów dzieciństwa, dojrzewania oraz w wielu przypadkach powodów, dla których życie tych młodych dziewczyn potoczyło się tak, a nie inaczej. Czyste fakty, bez owijania w bawełnę, a do tego z zachowaniem szacunku dla zmarłych. Poziom szczegółowości po raz kolejny onieśmiela i pokazuje, jak bardzo Ann Rule przykłada się do swojej pracy. W pewnym momencie aż nie wiadomo, czy słucha się historii polowania na seryjnego zabójcę, czy też życiorysów mieszkańców Seattle i Tacomy.</p><p style="text-align: justify;"><b>Ocena punktowa:</b> 8/10</p><p style="text-align: justify;"><b></b></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><b><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhKJ-3h73xQp_qnc7iZH_fCYnUnZ71BKgAvvHFyF7E3Iz2AeMW92u84loWC_gVBxLQDQCzkWL-MOknsDjGFF_uFKc5-AzrPuG5igb1DwU8pBVhCSa1Q-mOoAZ2R-0yanUAn8SeUryh2lfuXOrFVDXOd8MLhYImN6xT4umyroCpSaTA6FJvWPAGAOBnNNA/s500/cala_prawda_o_planecie_ksi.jpeg" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="500" data-original-width="352" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhKJ-3h73xQp_qnc7iZH_fCYnUnZ71BKgAvvHFyF7E3Iz2AeMW92u84loWC_gVBxLQDQCzkWL-MOknsDjGFF_uFKc5-AzrPuG5igb1DwU8pBVhCSa1Q-mOoAZ2R-0yanUAn8SeUryh2lfuXOrFVDXOd8MLhYImN6xT4umyroCpSaTA6FJvWPAGAOBnNNA/w141-h200/cala_prawda_o_planecie_ksi.jpeg" width="141" /></a></b></div><b>„Cała prawda o planecie Ksi” – Janusz A. Zajdel</b><p></p><p style="text-align: justify;"><b>Format:</b> Audiobook<br /><b>Stron/długość:</b> 8h 53m<br /><b>Czyta:</b> Leszek Filipowicz</p><p style="text-align: justify;">Wciąga się ją niemalże na raz (no, chyba że trzeba iść spać albo do pracy, no to wtedy klopsik, trzeba przerwać). Im więcej czytam powieści Zajdla, tym bardziej rozumiem te wszystkie peany wyśpiewywane na jego cześć, jako jednego z najlepszych pisarzy fantastyki socjologicznej. W „Całej prawdzie o planecie Ksi” na warsztat wrzucił nie tylko społeczeństwo oparte na kłamstwie i propagandzie, ale również naturalne tendencje ludzi do przeciwstawiania się oprawcy (nawet jeśli tak do końca nie wiadomo, że jest się pod czyimś jarzmem).</p><p style="text-align: justify;">Co ciekawe, miała być to pierwsza powieść z trzech, które opowiadałyby o społeczeństwie złożonym z kolonialistów wysłanych z Ziemi. Niestety autor nie zdążył dokończyć nawet drugiego tomu i pozostawił po sobie trzy rozdziały plus konspekt. W wydaniu, które miałem okazję słuchać, zawarto wspomniany dorobek i bardzo żałuję, że nie będzie okazji przeczytać drugiego tomu, który w całości wyszedł spod pióra Janusza A. Zajdla. Aczkolwiek poczułem się na tyle zaintrygowany, że chyba sięgnę po kontynuację stworzoną przez Marcina Kowalczyka – laureata konkursu na dokończenie „Drugiego spojrzenia na planetę Ksi”.</p><p style="text-align: justify;"><b>Ocena punktowa:</b> 8/10</p><p style="text-align: justify;"><b></b></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><b><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjabW4l8cu8f0bdQrtey_6snBzxREFSKxbZ1Bold5eVUOZr6GzTFSQ5Y46W3wacsrrItXnFLW4cDpkBoXiN9AkMRnuK43Qe4shJCPbAHqcOo2bzjkuTTGY1S-oMwSX1U0lAXmEBSIhb7usYEzBXWkgx4zyy3RlhOFo8WorIGUTH11A1v9BE6Rzjn75UXA/s500/gry_nemezis.jpeg" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="500" data-original-width="352" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjabW4l8cu8f0bdQrtey_6snBzxREFSKxbZ1Bold5eVUOZr6GzTFSQ5Y46W3wacsrrItXnFLW4cDpkBoXiN9AkMRnuK43Qe4shJCPbAHqcOo2bzjkuTTGY1S-oMwSX1U0lAXmEBSIhb7usYEzBXWkgx4zyy3RlhOFo8WorIGUTH11A1v9BE6Rzjn75UXA/w141-h200/gry_nemezis.jpeg" width="141" /></a></b></div><b>„Gry Nemezis” – James S.A. Corey</b><p></p><p style="text-align: justify;"><b>Format:</b> Papier<br /><b>Stron/długość:</b> 536<br /><b>Tłumaczenie:</b> Marek Pawelec</p><p style="text-align: justify;">Im więcej tomów Ekspansji czytam, tym bardziej mam wrażenie, że z pełną premedytacją całość została napisana jako typowy procedural osadzony w kosmosie. Nawet pomimo tego, że piąty tom niesie ze sobą nieco inną konstrukcję prowadzenia głównego wątku poprzez rozbicie go na wydarzenia oddzielone od siebie nawet o kilkanaście jednostek astronomicznych. Muszę przyznać, że był to chyba najnudniejszy jak do tej pory tom, który miałem okazję czytać. Nie tylko przez schematyczność, ale również ze względu na nie do końca wykorzystany potencjał rozbicia wydarzeń na kilka równoległych linii, niepowiązanych ze sobą na pierwszy rzut oka.</p><p style="text-align: justify;">Ta niby nowość wprowadzona do fabuły tak naprawdę oparta została na tych samych bebechach, co niestety mnie dość mocno znużyło. Rzecz jasna radochę i tak czerpałem z lektury, choćby dlatego, że w tym tomie można poznać origin kilku postaci, dzięki czemu można nieco lepiej się z nimi zżyć. Przy okazji każde z nich umocniło swoje cechy i się w nich zabetonowało, nawet jeśli autorzy chcieli pokazać jakieś zmiany. Jedynie sam Holden zmienił nieco swoje podejście do życia. No cóż, zobaczymy, co przyniesie szósty tom!</p><p style="text-align: justify;"><b>Ocena punktowa:</b> 6/10</p><p style="text-align: justify;"><b></b></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><b><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi3Bhe1SpSn55o2MI0SzvOqZTvZoX34Smme8SpTE0M06WBSp7B7ZrV-gEmpgg5iifS1IBxW_KgUDyvsyqv2nVEvWgzlbMcT2_bg1SLZtpdRDW5661_SoEzjLHgP_Vmvn0kV2Ep8tGjOv9eb-TmgRS1EcAYla2JktCzzzxH_2N-VvnVg7UD3q2GwVICHqA/s500/komornik.jpeg" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="500" data-original-width="352" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi3Bhe1SpSn55o2MI0SzvOqZTvZoX34Smme8SpTE0M06WBSp7B7ZrV-gEmpgg5iifS1IBxW_KgUDyvsyqv2nVEvWgzlbMcT2_bg1SLZtpdRDW5661_SoEzjLHgP_Vmvn0kV2Ep8tGjOv9eb-TmgRS1EcAYla2JktCzzzxH_2N-VvnVg7UD3q2GwVICHqA/w141-h200/komornik.jpeg" width="141" /></a></b></div><b>„Komornik” – Michał Gołkowski</b><p></p><p style="text-align: justify;"><b>Format:</b> Audiobook<br /><b>Stron/długość:</b> 14h 20m<br /><b>Czyta:</b> Grzegorz Pawlak</p><p style="text-align: justify;">Gdyby ktoś mi kiedyś powiedział, że do przeczytania jakiejś książki namówi mnie akurat recenzja na portalu Fronda, to w życiu bym nie uwierzył! No bo czemu akurat z tego konkretnego portalu, skoro ja głównie używam portali książkowych oraz blogów i instagramów do czytania opinii? A tu jednak okazało się, że „Komornik” wpadł w moje ręce (w formie audiobooka rzecz jasna) właśnie dzięki fragmentom opinii przedstawionym przez Michała Gołkowskiego na Coperniconie! Nie żałuję ani jednej minuty spędzonej z tą książką, jest cudownie obrazoburcza.</p><p style="text-align: justify;">Kiedy ją czytałem, przed oczami dosłownie widziałem zniszczony, apokaliptyczny świat z niedobitkami ludzkości, rodem dosłownie z Mad Maxa połączonego z wytworami wyobraźni Dantego Alighieri. Nie od dzisiaj wiem, że twórca „SybirPunka” umie przykuć uwagę czytelnika i stworzyć niesamowity świat, który jest dopracowany na wielu płaszczyznach (aczkolwiek pozostawia też wiele miejsc na domysły i kombinacje). Można powiedzieć, że w „Komorniku” dominuje motyw drogi, który w połączeniu z upartością Ezekiela, głównego bohatera, daje iście wybuchową mieszankę. Cudowny jest też obraz Wysłanników, bluźnierczo pragmatyczny. Całość wpasowuje się idealnie w mój gust. Nie mogę się doczekać kolejnego tomu!</p><p style="text-align: justify;"><b>Ocena punktowa: </b>8/10</p><div style="text-align: justify;"><br /></div>Emilhttp://www.blogger.com/profile/07986722942311066185noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-7206017640597501403.post-30723009404356557572022-09-01T09:58:00.002+02:002022-09-03T15:05:07.776+02:00Zbiorczo spod pióra w sierpniu 2022<p style="text-align: justify;"></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgfjE7RVxiYqyYFaGFVTNOsjTiYY8llWSUUkT9MRn7wa1-9yJSrRuqO8dXqNa3kQn5jtJ6YultKmhCoyGpUnurUb0fydmW2bFEGszst9lyTMMmPZtx13qMinidRQabrSW8E3Gk3kzLadkd7mrRaSqjTwrXSRaFJgZ853svnl6nFZR-yFgb1Fn_wnhYjPA/s2048/zbiorczo_spod_piora.png" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2048" data-original-width="1448" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgfjE7RVxiYqyYFaGFVTNOsjTiYY8llWSUUkT9MRn7wa1-9yJSrRuqO8dXqNa3kQn5jtJ6YultKmhCoyGpUnurUb0fydmW2bFEGszst9lyTMMmPZtx13qMinidRQabrSW8E3Gk3kzLadkd7mrRaSqjTwrXSRaFJgZ853svnl6nFZR-yFgb1Fn_wnhYjPA/s320/zbiorczo_spod_piora.png" width="226" /></a></div>Sierpień przywitał mnie bardzo nieprzyjemnie – przeziębieniem, które trwało sobie dosłownie przez cały pierwszy tydzień miesiąca. Jak możecie się domyślić, nie pomagało mi to za bardzo w czytaniu – trudno się skupić na książce, gdy co chwilę rozglądasz się za chusteczką… Oznaczało to też nieco mniej spacerów i aktywności fizycznej, podczas których lubię sobie słuchać podcastów oraz audiobooków, więc tutaj również nie miałem tylu możliwości, co zazwyczaj. No i do tego sama kwestia gorączki latem – to jest jakieś nieporozumienie!<p></p><p style="text-align: justify;">W każdym razie żyję, mam się dobrze, jako te 38 stopni Celsjusza przetrwałem (no bo wiecie, że dla faceta to stan zagrożenia życia czy coś) i mogłem się w dalszej części miesiąca cieszyć już lekturami! No i walczyć z upałami rzecz jasna, ale z tym to się wszyscy musieliśmy mierzyć. No, oprócz osób, które kochają ponad trzydzieści stopni na zewnątrz! W końcu lato i w ogóle. W każdym razie sierpień zakończyłem z takimi oto tytułami przeczytanymi oraz przesłuchanymi:</p><p style="text-align: justify;"><b></b></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><b><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiiaKLaLYbMWZL3x5azCghcVJjgv6PkReMh5OScHSKzSF0_d0lfTzbWMnxU5nr-9K33qT0XavhLpWLPxuOzMemaJTSM6d6qkqKySHTIY3XLBbr2D0_mt078QnZsQBOC2NKTBTfJONmkFzqFvmOyaOkPPCxvcSg8WWfKS6ANQsrhuq7AISi0L1YLTo1qAA/s500/goraczka_ciboli.jpeg" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="500" data-original-width="352" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiiaKLaLYbMWZL3x5azCghcVJjgv6PkReMh5OScHSKzSF0_d0lfTzbWMnxU5nr-9K33qT0XavhLpWLPxuOzMemaJTSM6d6qkqKySHTIY3XLBbr2D0_mt078QnZsQBOC2NKTBTfJONmkFzqFvmOyaOkPPCxvcSg8WWfKS6ANQsrhuq7AISi0L1YLTo1qAA/w141-h200/goraczka_ciboli.jpeg" width="141" /></a></b></div><b>„Gorączka Ciboli” – James S.A. Corey</b><p></p><p></p><div style="text-align: justify;"><b>Format:</b> Papier</div><div style="text-align: justify;"><b>Stron/długość:</b> 596</div><p></p><p style="text-align: justify;">Człowiek czyta pierwszy tom, drugi, trzeci i się tak zastanawia, jak bardzo coś nowego mogą wprowadzić autorzy w kolejnym. Wtem pojawia się „Gorączka Ciboli” z wielkim transparentem „jestem czymś nowym!”. Rzecz jasna schemat pakowania się Holdena w największe kłopoty jest ten sam, aczkolwiek osadzenie samych wydarzeń na nowoodkrytej planecie dało mnóstwo okazji do zmierzenia się z zupełnie innymi problemami, co oczywiście autorzy wykorzystali bardzo skrupulatnie. Zwłaszcza dla kogoś takiego jak ja, zafascynowanego nauką, ale jednak bez takiego wykształcenia, które pozwoli zauważyć niuanse nieścisłości, była to uczta dla umysłu.</p><p style="text-align: justify;">Zakończenie z kolei absolutnie nic nie mówi na temat tego, co może czekać czytelników w kolejnym tomie – w każdym razie mi się trudno domyślić. Patrząc jednak na to, jak zaskoczyli autorzy w czwartym tomie, jestem bardzo dobrej myśli. Zastanawiam się, jakie jeszcze elementy naukowe wezmą na ruszt i będą przypiekać ku uciesze fanów cyklu. Na pewno można się spodziewać niezwykle spójnego prowadzenia postaci, bo każdy z bohaterów cały czas utrzymuje swoje własne cechy, choć nie oznacza to wcale, że nie rozwijają się wraz z kolejnymi wydarzeniami. „Gorączka Ciboli” utwierdza mnie w przekonaniu, że „Ekspansja” to jeden z najlepszych cykli science fiction.</p><p style="text-align: justify;"><b>Ocena punktowa:</b> 7/10</p><p style="text-align: justify;"><b></b></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><b><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiUDGmHyHdjpKdvJvplMOwmF_G3S4ZorW5LpAzoA3abWJxmxyFKGyz2ryzRMNMUvJ6G0rAcLp0b_7gLMuvYbAKJL-qiZQxBNK1mj6KoVkIqmgfBBta-QPpGEa78xF6Y7VRrI_VB5iibIU_qLl8fSpq55avhCBXpuZ0jFHesK2XWMKn4iLtixUJohwEEyQ/s500/harda.jpeg" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="500" data-original-width="352" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiUDGmHyHdjpKdvJvplMOwmF_G3S4ZorW5LpAzoA3abWJxmxyFKGyz2ryzRMNMUvJ6G0rAcLp0b_7gLMuvYbAKJL-qiZQxBNK1mj6KoVkIqmgfBBta-QPpGEa78xF6Y7VRrI_VB5iibIU_qLl8fSpq55avhCBXpuZ0jFHesK2XWMKn4iLtixUJohwEEyQ/w141-h200/harda.jpeg" width="141" /></a></b></div><b>„Harda” – Elżbieta Cherezińska</b><p></p><p style="text-align: justify;"><b>Format: </b>Audiobook<br /><b>Stron/długość:</b> 21h 52m<br /><b>Czyta:</b> Filip Kosior</p><p style="text-align: justify;">Na pewno nie można autorce odmówić umiejętności posługiwania się językiem oraz wykorzystania tego do opisów współgrających ze światem, w którym osadziła akcję. Bogactwo językowe jest naprawdę przeogromne, chociaż jest to jednocześnie zaleta i wada. Niestety Elżbieta Cherezińska często mocno przesadza z długością opisów oraz przemyśleń bohaterów, co potrafi znużyć i wręcz skierować umysł na inne tory (zwłaszcza jeśli się „Hardą” słucha, zamiast czytać). Trudno to rzecz jasna rozpatrywać w kontekście wad, ponieważ jest to po prostu pewna cecha książki, którą jedni mogą lubić, a inni jej nie cierpieć.</p><p style="text-align: justify;">Jeśli jednak miałbym się wypowiedzieć obiektywnie, to „Harda” jest faktycznie cudowną książką. Traktuję ją oczywiście totalnie jako fantastykę bazującą na wydarzeniach historycznych i nawet nie próbuję opierać na niej swojej wiedzy historycznej, aczkolwiek nawet te nawiązania do czasów z przełomu X oraz XI wieku zdradzają ogromną wiedzę autorki. Książka wydaje się dopięta na ostatni guzik, a na dodatek językowo również jest wspaniała. Kawał dobrej i dobrze przygotowanej literatury. Pytanie jednak, czy polubicie się z samym stylem autorki i sposobem przeprowadzenia czytelnika przez kolejne wydarzenia – u mnie nie do końca to zagrało, choć nie mogę odmówić „Hardej” kunsztu.</p><p style="text-align: justify;"><b>Ocena punktowa:</b> 6/10</p><p style="text-align: justify;"><b></b></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><b><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgGhUkzsUrQereQUa-u2VLTBz7mSMmjr7znyoM7T5pmHqQWbrWbzfw-_qjOmG8jaosm2izDd6mFVJFYkXtlRfQgLRSlnxawohrgNQxIgb3N9iPnYKVPDSHumnQEKGzEXaTEd1BdQ35Cc2fCOE11KdeWAIdl3m23VyKnXunLEN3i_9IPJlUJnKW2d0PsrA/s500/krol_darknetu.jpeg" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="500" data-original-width="352" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgGhUkzsUrQereQUa-u2VLTBz7mSMmjr7znyoM7T5pmHqQWbrWbzfw-_qjOmG8jaosm2izDd6mFVJFYkXtlRfQgLRSlnxawohrgNQxIgb3N9iPnYKVPDSHumnQEKGzEXaTEd1BdQ35Cc2fCOE11KdeWAIdl3m23VyKnXunLEN3i_9IPJlUJnKW2d0PsrA/w141-h200/krol_darknetu.jpeg" width="141" /></a></b></div><b>„Król darknetu” – Nick Bilton</b><p></p><p style="text-align: justify;"><b>Format:</b> Papier<br /><b>Stron/długość:</b> 376<br /><b>Tłumaczenie:</b> Rafał Lisowski</p><p style="text-align: justify;">Któż nie słyszał choć raz w swoim życiu nazwy „Silk Road”? Jeśli kojarzy się Wam z internetem, narkotykami, bronią palną i nielegalnym handlem, to dobrze pamiętacie. Rzecz jasna tego typu miejsca mają swoich twórców, a „Król darknetu” to właśnie książka, której głównym bohaterem jest Ross Ulbricht – autor wspomnianego „Jedwabnego Szlaku”. O pobudkach, jakie nim kierowały podczas tworzenia wirtualnego targowiska, jego drodze od zera do milionera oraz śledztwach, które toczyły się wokół „Silk Road” aż do roku 2013, w którym to strona została oficjalnie zamknięta przez FBI.</p><p style="text-align: justify;">To, co jest dość problematyczne w tej pozycji, to próba jej sfabularyzowania. Autor chciał, aby jego reportaż brzmiał jak historia snuta w karczmie, jednak nie we wszystkich momentach wyszło to dobrze. Co do zasady czyta się to całkiem przyjemnie, jednak niektóre fragmenty są bardzo sztuczne, a w innych informacje powtarzają się po nawet po kilka razy (dotyczące dokładnie tej samej sytuacji). O ile przeskoki perspektywy pomiędzy poszczególnymi osobami można jak najbardziej zrozumieć i docenić, tak zwyczajne powielanie danych nie stanowi już zbyt dobrego materiału.</p><p style="text-align: justify;"><b>Ocena punktowa:</b> 7/10</p><p style="text-align: justify;"><b></b></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><b><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgrkKcGVoLdJbv6AeKwZOprfBAi6bG7QysyM7o3Yuw1opPSbBSj8n8fl9VhZK8nSjUJRjPGB2zjTOhAYH6keO22LFD5YAaQKbUs9080z9viu4rTr0wNaYVRXQm706fQTsbI4cKYTJzKvM6oUihoMgT78xva1f_Mhi3vcxfLACvOl_v2V-w2VH3A6TSdFg/s500/vlad_dracula.jpeg" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="500" data-original-width="320" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgrkKcGVoLdJbv6AeKwZOprfBAi6bG7QysyM7o3Yuw1opPSbBSj8n8fl9VhZK8nSjUJRjPGB2zjTOhAYH6keO22LFD5YAaQKbUs9080z9viu4rTr0wNaYVRXQm706fQTsbI4cKYTJzKvM6oUihoMgT78xva1f_Mhi3vcxfLACvOl_v2V-w2VH3A6TSdFg/w128-h200/vlad_dracula.jpeg" width="128" /></a></b></div><b>„Vlad Dracula” – Dariusz Domagalski</b><p></p><p style="text-align: justify;"><b>Format:</b> Audiobook<br /><b>Stron/długość:</b> 8h 11m<br /><b>Czyta:</b> Wojciech Masiak</p><p style="text-align: justify;">Język używany w dialogach to jeden z elementów, na który warto zwrócić uwagę podczas opisywania wrażeń z lektury książki Dariusza Domagalskiego. Oczywiście nie mam bladego pojęcia, w jakim stopniu pokrywa się on ze strukturami używanymi w XV wieku, aczkolwiek charakterystyczna maniera pomaga lepiej wejść w świat przedstawiony przez autora. Podobnie jest zresztą z opisami przyrody, uzbrojenia poszczególnych osób czy formacji bitewnych. Nawet jeśli są tam jakieś błędy merytoryczne, to nie umiem ich wskazać (daleko mi nawet do amatora historii), ale brzmią na tyle sensownie i spójnie, że dobrze budują klimat.</p><p style="text-align: justify;">Czasem niestety pojawiają się encyklopedyczne opisy zapomnianych już funkcji, przedmiotów lub miejsc. Dotykają one nawet wpływu na współczesność, jak choćby popkulturalne wstawki (sic!), a to niestety mocno wybija z klimatu. Na szczęście wyrazistość Vlada Palownika bardzo mocno nadrabia te niedociągnięcia – autor ukazuje go nie jako jakiegoś demona, ale zażartego wroga Imperium Osmańskiego, pełnego kreatywności i bogatej wyobraźni, jak również zdolności strategicznych. W połączeniu z bezwzględnością tworzy to mieszankę, przez którą ludzie mogli widzieć w nim przyjaciela samego diabła – co zresztą Dariusz Domagalski również próbuje wyjaśnić.</p><p style="text-align: justify;"><b>Ocena punktowa:</b> 6/10</p><p style="text-align: justify;"><b></b></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><b><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhmUkni6AKdL7nFuO4rv9D2Wr-xNJDK3bvCRA3ORvoPjLoUGEyfJoRoEjVNEnhYfXoFf7T1O1BEc7eKd4EpKRH1PbkLj4EhGGZi-5wBedrVjB0Lqi3EVL495gweDpxUnCFVBqKPjW5j6Z9Ytv_2Z9egE76DHOSRIrp2ZXEHBDRTOw0TIB4SAvYSdHf81w/s500/wladca_much.jpeg" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="500" data-original-width="352" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhmUkni6AKdL7nFuO4rv9D2Wr-xNJDK3bvCRA3ORvoPjLoUGEyfJoRoEjVNEnhYfXoFf7T1O1BEc7eKd4EpKRH1PbkLj4EhGGZi-5wBedrVjB0Lqi3EVL495gweDpxUnCFVBqKPjW5j6Z9Ytv_2Z9egE76DHOSRIrp2ZXEHBDRTOw0TIB4SAvYSdHf81w/w141-h200/wladca_much.jpeg" width="141" /></a></b></div><b>„Władca much” – William Golding</b><p></p><p style="text-align: justify;"><b>Format:</b> Papier<br /><b>Stron/długość:</b> 296</p><p style="text-align: justify;">Po nadużywaniu tytułu tej książki przy okazji przeróżnych obrazów gehenny i ludzkiego zezwierzęcenia spodziewałem się o wiele mocniejszych obrazów niż te, które spotkałem w książce. Chętnie w tym przypadku użyję sformułowania „na szczęście”, zamiast „szkoda” – można dzięki temu skupić się na tych wszystkich niuansach przekształcających się w kompletnie niewidoczną granicę pomiędzy rozsądkiem a podążaniem bezmyślnie za tłumem. Zwłaszcza w przypadku bardzo beznadziejnych sytuacji.</p><p style="text-align: justify;">Samą historię można interpretować na tyle różnych sposobów, że nie sposób się takiemu amatorowi jak ja wypowiadać na ich temat. Ważne jest według mnie jednak to, że nie ma sensu bać się sięgnąć po „Władcę much”. Jest to powieść z 1954 roku, napisana przez noblistę, jednak jej przyswajalność jest niesamowicie wysoka. Prostym językiem, dostosowanym do bohaterów, którzy w niej występują – innymi słowy nikt raczej się nie odbije od warstwy czysto literackiej. A może wyciągnąć z tej historii naprawdę dużo wniosków. </p><p style="text-align: justify;"><b>Ocena punktowa:</b> 7/10</p><p style="text-align: justify;"><b></b></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><b><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhoBmY3SKw9qCpNVdq3SnAiPxgIPy5SEMouzeWu60ks_Pn5bmeeMINHaQ-SlXh4vsKiheeJyMIScKD9-B6rULrMvID0jsi05gaxtczHM_te6yoWHq8YfOcgBypb8clsa_nF8bkhUPsRk9hK7hVXgVFwCNKwU9x4-5lkKBqnjs-pp-A4DHDnWZeREJKH0w/s500/glebia_bezkres.jpeg" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="500" data-original-width="352" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhoBmY3SKw9qCpNVdq3SnAiPxgIPy5SEMouzeWu60ks_Pn5bmeeMINHaQ-SlXh4vsKiheeJyMIScKD9-B6rULrMvID0jsi05gaxtczHM_te6yoWHq8YfOcgBypb8clsa_nF8bkhUPsRk9hK7hVXgVFwCNKwU9x4-5lkKBqnjs-pp-A4DHDnWZeREJKH0w/w141-h200/glebia_bezkres.jpeg" width="141" /></a></b></div><b>„Głębia. Bezkres” – Marcin Podlewski</b><p></p><p style="text-align: justify;"><b>Format:</b> Audiobook<br /><b>Stron/długość:</b> 23h 27m<br /><b>Czyta:</b> Albert Osik</p><p style="text-align: justify;">No, tutaj już się zrobiło naprawdę gęsto. Wszystkie wątki, które zostały otworzone w dowolnym z poprzednich tomów, zaczynają się ze sobą mieszać, nachodzić na siebie, skręcać się i przenikać niczym wypalenie. Trudno się oderwać od tej lektury i aż chce się odkrywać kolejne niespodzianki, które przygotował dla czytelników Marcin Podlewski. W sumie jest to ostatni tom, więc nic dziwnego, że akcja jest bardzo gęsta (aczkolwiek w bardzo akceptowalnym stężeniu), a niewiadome zaczynają się wyjaśniać. Zdecydowanie najlepszy tom całego czteroksięgu!</p><p style="text-align: justify;">Marcin Podlewski mocno zaszalał z zakończeniem – popłynął z nim całkiem nieźle i aż coś może w środku człowieka zaboleć, że to już taki definitywny koniec. Sporo wątków pozostało zawieszonych, aczkolwiek nie sprawiły mi poczucia pustki czy nienasycenia. Autor tak pokierował akcją, że skupić się można na tym, co jest najważniejsze. Przy okazji kolejne niewiadome zostały wyjaśnione (zwłaszcza te z przeszłości głównych bohaterów – sporo ich zachowań stało się bardziej zrozumiałych), a i świat zyskał jeszcze więcej wyjaśnień. Innymi słowy, jest to świetne, dynamiczne zwieńczenie całej „Głębi”. Aż się trochę łezka w oku kręci.</p><p style="text-align: justify;"><b>Ocena punktowa:</b> 8/10</p><p style="text-align: justify;"><b></b></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><b><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhsoysq8xnxnOnUGQYa1Vv6_1FWQfFfbKSfUp6S4VZr87UXYbBCzmpHXw8lJap5lV_S5pOqhxZq9vnSeuCLF8wEVNZiG_4T4_8VsDWAIS4iZhjEtlDQyUj3g5PzU8YWhR_4BcEGo6PGEJSNCNV8_-Ye4ak15EYMsEeXcs-wAqfAX5pVDQ3EnFYj2PMczg/s500/korzenie_niebios.jpeg" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="500" data-original-width="336" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhsoysq8xnxnOnUGQYa1Vv6_1FWQfFfbKSfUp6S4VZr87UXYbBCzmpHXw8lJap5lV_S5pOqhxZq9vnSeuCLF8wEVNZiG_4T4_8VsDWAIS4iZhjEtlDQyUj3g5PzU8YWhR_4BcEGo6PGEJSNCNV8_-Ye4ak15EYMsEeXcs-wAqfAX5pVDQ3EnFYj2PMczg/w134-h200/korzenie_niebios.jpeg" width="134" /></a></b></div><b>„Korzenie niebios” – Tullio Avoledo</b><p></p><p style="text-align: justify;"><b>Format:</b> Papier<br /><b>Stron/długość:</b> 596</p><p style="text-align: justify;">Początek był naprawdę zachęcający. Zresztą, co ja mówię, cała pierwsza połowa taka była! Takie fajne połączenie motywu drogi z pewną misją oraz nieco głębszej intrygi, w którą uwikłane są zarówno główne postacie, jak i „władcy” ludzkiej społeczności. Wiecie, takie przyjemne do czytania wydarzenia, niekoniecznie ambitne, może niezbyt porywające, ale sprawiające dużo frajdy. Nawet bym wtedy wyżej to wycenił, niż całość. Pojawiło się sporo ciekawych stworów, inne spojrzenie na światło słoneczne po takiej apokalipsie (chociaż benzyna cały czas nadawała się do użytku po dwudziestu latach…), no ogólnie nawet taki powiew świeżości.</p><p style="text-align: justify;">Zagęszczenie metafizyki oraz dość chaotycznego przelatania jawy ze snem dość szybko zrobiło się nieco przytłaczające. Tak naprawdę nie jestem do końca przekonany, dlaczego w ogóle się pojawiło – niby teoretycznie łapię motyw przewodni, ale odnoszę wrażenie, że sposób, w jaki został opisany, jest wystawieniem armaty do upolowania wróbla. Totalny przerost formy nad treścią. Trudno było ocenić, co jest „rzeczywistością” z punktu widzenia głównego bohatera (oraz jednocześnie narratora), a co jedynie wytworem jego wyobraźni (no i oddzielić należało jeszcze majaki i przywidzenia od snów i maligny). Innymi słowy przygotujcie się na lekkie podsmażenie mózgu tuż po całkiem przyjemnej, aczkolwiek prostej historii.</p><p style="text-align: justify;"><b>Ocena punktowa:</b> 6/10</p>Emilhttp://www.blogger.com/profile/07986722942311066185noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-7206017640597501403.post-33803627136161714072022-08-01T09:03:00.001+02:002022-08-01T09:03:34.556+02:00Zbiorczo spod pióra w lipcu 2022<p style="text-align: justify;"></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEip_tHWFGooDlcwodvi3fVlAfPdXUzuCnFmNgk21j9ZG6PftZ11wsNzt4EwGvR8ZtBWt0eflVPmxb7thS5lDsj3evGbSM_J72jtzcF5nWa6S956q20m0llqthXgPURJaQ8MKMI10Q7o0n3E0AZ_maCyC5EbLVwcQXbDMLL4LsYNXoxYwPTv_9RfnIu6hw/s2048/zbiorczo_spod_piora.png" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2048" data-original-width="1448" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEip_tHWFGooDlcwodvi3fVlAfPdXUzuCnFmNgk21j9ZG6PftZ11wsNzt4EwGvR8ZtBWt0eflVPmxb7thS5lDsj3evGbSM_J72jtzcF5nWa6S956q20m0llqthXgPURJaQ8MKMI10Q7o0n3E0AZ_maCyC5EbLVwcQXbDMLL4LsYNXoxYwPTv_9RfnIu6hw/s320/zbiorczo_spod_piora.png" width="226" /></a></div><div style="text-align: justify;">Połowa wakacji (tak, wiem, nie wszyscy je mają…) już za nami, ale jeszcze trochę słońca z pewnością będzie, zanim znowu pogrążymy się w jesiennej chandrze! Dla mnie ten miesiąc miniony był niesamowicie aktywny i pełen… wyzwań można rzec. Takich organizacyjnych i logistycznych. Nie miałem więc niestety tyle czasu na czytanie oraz słuchanie, ile bym tylko chciał mieć. Pomimo tego, udało mi się jednak zapoznać z kilkoma bardzo fajnymi tytułami, które pewnie będę wspominał dość długo!</div><p></p><p style="text-align: justify;">Przy okazji nie tylko czas grał na moją „niekorzyść”, ale również i moje własne wybory tytułów – kolejna część „Ekspansji” należy do grubasków, a i trzeci tom „Głębi” to ponad dwadzieścia godzin cudownej zabawy audio! Jak więc widzicie, sam nie dobierałem sobie zbyt krótkich pozycji. Jednak kiedy czyta się (lub słucha) tak dobre książki, to aż nie chce się ich zbyt szybko kończyć, więc ja tam jestem bardzo zadowolony z takiego obrotu spraw!</p><p style="text-align: justify;"><b></b></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><b><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjadI7QAVz_g9Npx30MGyZOB-mltirH8BmcX1GP6LxfciaaOMP6rv0b14H2BqmgV3ONOSHo0Y58hqd2kSWPhTb2ci1Iv6XRtDQyBMMzPNUVtjlxcYw0699z4ib3rvIqdOXrkUMBz19dtylAaR92MfwKiHyc6-Of52yyfDP8xl9qgz28J8BJ7pMjRmQljw/s500/kasztanowy_ludzik.jpeg" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="500" data-original-width="352" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjadI7QAVz_g9Npx30MGyZOB-mltirH8BmcX1GP6LxfciaaOMP6rv0b14H2BqmgV3ONOSHo0Y58hqd2kSWPhTb2ci1Iv6XRtDQyBMMzPNUVtjlxcYw0699z4ib3rvIqdOXrkUMBz19dtylAaR92MfwKiHyc6-Of52yyfDP8xl9qgz28J8BJ7pMjRmQljw/w141-h200/kasztanowy_ludzik.jpeg" width="141" /></a></b></div><b>„Kasztanowy ludzik” – Soren Sveistrup</b><p></p><p style="text-align: justify;"><b>Format:</b> Audiobook<br /><b>Stron/długość:</b> 16h 04m<br /><b>Czyta: </b>Krzysztof Plewako-Szczerbiński</p><p style="text-align: justify;">Bardzo standardowy kryminał, pełen charakterystycznych cech skandynawskiej literatury – detektyw po przejściach (ale swego czasu świetny śledczy), niewyjaśniona zbrodnia sprzed lat, która ma wpływ na teraźniejszość, smutny i duszny klimat, a do tego seryjniak będący kilka kroków przed policją. Napisany dokładnie według utartego schematu, więc jeśli mieliście okazję czytać Horsta lub Nesbø, to czytaliście też „Kasztanowego ludzika”. Dla osób dopiero rozpoczynających przygodę z typ typem literatury będzie to fajny i przyjemny początek.</p><p style="text-align: justify;">Wersja audio ma jednak jeden problem, z którym zmierzyłem się już przy okazji słuchania jednej z książek Remigiusza Mroza – lektor. Ma tak niesamowicie irytującą i wybijajacą z klimatu manierę, że głowa mała. Trudno odróżnić od siebie poszczególne dialogi, a do tego prowadzone są z dosłownie losowo przydzielaną manipulacją głosem. Do tego interpunkcja jest jedynie sugestią (dopiero podczas słuchania tych dwóch książek doceniłem umiejętność poprawnego akcentowania końców zdań). W ostatecznej ocenie jednak wycinam ten element, bo sama książka nie zasługuje na obniżenie punktów tylko ze względu na lektora.</p><p style="text-align: justify;"><b>Ocena punktowa:</b> 6/10</p><p style="text-align: justify;"><b></b></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><b><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjZF_dcyx_UmDUI0P5GrNtNvFs1seRF5-qzcCRk-4KKFtXsKASSZWpQUIQoeUgDwmp-Z5uMnUGfiBt3sJB1YxXjEr9dA9zCqGwHTEDVdPtDZDrGxDYL5Qy_KggKSbL1GWNjgc2EWS2JPSQ8y-aItYOxQee6v-9A7gtRHMXAn6Fe261inJ5SUztclMHs3A/s500/wrota_abaddona.jpeg" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="500" data-original-width="352" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjZF_dcyx_UmDUI0P5GrNtNvFs1seRF5-qzcCRk-4KKFtXsKASSZWpQUIQoeUgDwmp-Z5uMnUGfiBt3sJB1YxXjEr9dA9zCqGwHTEDVdPtDZDrGxDYL5Qy_KggKSbL1GWNjgc2EWS2JPSQ8y-aItYOxQee6v-9A7gtRHMXAn6Fe261inJ5SUztclMHs3A/w141-h200/wrota_abaddona.jpeg" width="141" /></a></b></div><b>„Wrota Abaddona” – James S.A. Corey</b><p></p><p style="text-align: justify;"><b>Format:</b> Papier<br /><b>Stron/długość:</b> 540</p><p style="text-align: justify;">O „Ekspansji” można wiele powiedzieć, choć często są to powtarzające się sformułowania, począwszy od „niesamowicie dopracowana”, przez „wciągająca”, aż po „technicznie niezwykle poprawna”. Zwłaszcza to ostatnie jest bardzo mocno wyczuwalne w trzecim tomie, gdzie pojawiają się różne… zmiany inercyjne. Z jednej strony w głowie się nie mieści, jakie zmiany zachodzą w działającej fizyce, a z drugiej człowiek zdaje sobie sprawę z tego, że na poziomie fundamentalnym może to mieć sens. Zwłaszcza że autorzy i tak odciągają uwagę czytelników poprzez cudownie zbudowaną i poprowadzoną intrygę.</p><p style="text-align: justify;">To już chyba standard dla każdej kolejnej części „The Expanse”, że kapitan James Holden wraz ze swoją załogą trafiają w sam środek uknutej intrygi. Za każdym razem jest to jednak coś zupełnie nowego, niepowtarzalnego i wyłamującego się ze schematu (chociaż szkielet samego przeprowadzenia czytelnika przez całość jest rzecz jasna bardzo podobny). Jeśli dorzucimy do tego wciąż coraz lepiej przybliżany świat stworzony przez James S.A. Corey, to uzyskamy kawał świetnej literatury. Zadowoleni powinni być prawie wszyscy – od osób szukających bardziej naukowych nut, jak i tych, których ciekawią aspekty społeczne w kosmosie.</p><p style="text-align: justify;"><b>Ocena punktowa: </b>8/10</p><p style="text-align: justify;"><b></b></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><b><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjtImZG_i53uWD0bCJY9b2hZW5UGyMl_G6B544rR4PdNx0QUX3u8ZCWGaGFB94AX19AKbJ5qqy2J3k-M5OCsfX2GS6mD-h-_GPy1MlerEMKsvTSCVC1J5_aUaNqVgYgAuvVGAgoQTdlLJw0tycmYNWgq-J2cKfIqi9mdNnEq32CxRWlLcaZeZcwfDFG0A/s500/glebia_napor.jpeg" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="500" data-original-width="352" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjtImZG_i53uWD0bCJY9b2hZW5UGyMl_G6B544rR4PdNx0QUX3u8ZCWGaGFB94AX19AKbJ5qqy2J3k-M5OCsfX2GS6mD-h-_GPy1MlerEMKsvTSCVC1J5_aUaNqVgYgAuvVGAgoQTdlLJw0tycmYNWgq-J2cKfIqi9mdNnEq32CxRWlLcaZeZcwfDFG0A/w141-h200/glebia_napor.jpeg" width="141" /></a></b></div><b>„Głębia. Napór” – Marcin Podlewski</b><p></p><p style="text-align: justify;"><b>Format:</b> Audiobook<br /><b>Stron/długość:</b> 22h 01m<br /><b>Czyta:</b> Albert Osik</p><p style="text-align: justify;">W tym tomie wchodzimy jeszcze, nomen omen, głębiej w stworzony przez autora świat – poznajemy te „wyższe” stopnie władzy w Imperium wraz z ich strukturami obronnymi. Swoją drogą mocno widać tutaj inspirację Warhammerem 40,000, którą mocno widać w użytym nazewnictwie. Słowem kluczem jest tu „inspiracja”, co warto podkreślić – nie mamy tu do czynienia z kopiowaniem, tylko z luźną interpretacją i dostosowaniem do własnego pomysłu.</p><p style="text-align: justify;">Dalej też rozwijają się i przekształcają postacie, z którymi mieliśmy do czynienia w poprzednich tomach. Zostały postawione przed zupełnie nowymi warunkami, często skrajnie różnymi od tych, w których znalazły się na początku całej historii – widać tutaj dużą pracę autora nad ich wewnętrznymi zmianami i dostosowaniem się do zmieniającej się rzeczywistości. Pewnego rodzaju wewnętrzna walka z przyzwyczajeniami i cechami charakteru uwiarygadnia jeszcze bardziej wszystkie te zmiany. Jeśli więc ktoś oczekuje czegoś więcej, niż tylko kosmiczny piu piu, to w „Naporze” dostanie tego dużo.</p><p style="text-align: justify;"><b>Ocena punktowa:</b> 7/10</p><p style="text-align: justify;"><b></b></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><b><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg9ZslDJp9F0cR_-x2hY8oX1S3C8EKV4I0KAvbiJEc3bVpApNxHCCLRdEubBpb3gMcoxYjd8zm7JQshu2CIpoIjI8c_GhPFp6aSA_V09RmLRf53mhfhgLaP_1aaPKRLwNaqo51ZYl9WNFY8m3zfCpQG5AOQZyx9J2AzzThP9iP48Hr_eIrHWKCdNt25tw/s500/outpost_2.jpeg" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="500" data-original-width="352" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg9ZslDJp9F0cR_-x2hY8oX1S3C8EKV4I0KAvbiJEc3bVpApNxHCCLRdEubBpb3gMcoxYjd8zm7JQshu2CIpoIjI8c_GhPFp6aSA_V09RmLRf53mhfhgLaP_1aaPKRLwNaqo51ZYl9WNFY8m3zfCpQG5AOQZyx9J2AzzThP9iP48Hr_eIrHWKCdNt25tw/w141-h200/outpost_2.jpeg" width="141" /></a></b></div><b>„Outpost 2” – Dmitry Glukhovsky</b><p></p><p style="text-align: justify;"><b>Format:</b> Papier<br /><b>Stron/długość:</b> 346</p><p style="text-align: justify;">Pierwszych sto stron jest o niebo lepszych od pierwszej części – poznajemy w nich znanego już z poprzedniego tomu Saszę oraz przede wszystkim to, co działo się przed wyruszeniem ekspedycji z Moskwy. Nie tylko dzieje się wtedy o wiele więcej, niż przez cały Outpost, ale przy okazji poznajemy origin tych wydarzeń (w każdym razie genezę od strony rosyjskiej). Dalsze wydarzenia też są o wiele bardziej dynamiczne i przemyślane, aczkolwiek to wciąż nie jest to, do czego Glukhovsky przyzwyczaił mnie w swoich pozostałych książkach.</p><p style="text-align: justify;">Ciekawe jednak jest mocne podkreślenie pewnego rodzaju arogancji, megalomanii i imperialnych dążeń Rosji jako narodu – zwłaszcza w kontekście wydarzeń, które dzieją się od marca 2022 roku, jest to dość znaczące i mocno wybrzmiewające przesłanie. Widać praktyczny upadek potężnego cesarstwa, widać również nawiązania do przywódcy z manią wielkości oraz do tego, jak decyzje wraz z propagandą wpływają na możliwość sterowania obywatelami. Nie sposób na to nie zwrócić uwagi, nawet patrząc jedynie na sytuację w chwili, w której książka ta ukazała się w druku.</p><p style="text-align: justify;"><b>Ocena punktowa:</b> 6/10</p><p style="text-align: justify;"><b></b></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><b><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiareXN9-meUsJHIsa6T4-P9q0iEqBdb90BQoCcLUbdBTXS75jjQu2vWQ6uQ9FPwf8Dbdn01psvKzNkYqXflU8HO8_Q9d_1HWJOF0U5i0w__MErnthcRdwtN4bY0IvxYhNXxqo034rGKzzZK5ZkRdlrqGa8F8gqgzEYJJ3F8EJsHVZrXOG0_opPoRNo4Q/s500/berbeka_zycie_w_cieniu.jpeg" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="500" data-original-width="352" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiareXN9-meUsJHIsa6T4-P9q0iEqBdb90BQoCcLUbdBTXS75jjQu2vWQ6uQ9FPwf8Dbdn01psvKzNkYqXflU8HO8_Q9d_1HWJOF0U5i0w__MErnthcRdwtN4bY0IvxYhNXxqo034rGKzzZK5ZkRdlrqGa8F8gqgzEYJJ3F8EJsHVZrXOG0_opPoRNo4Q/w141-h200/berbeka_zycie_w_cieniu.jpeg" width="141" /></a></b></div><b>„Berbeka. Życie w cieniu Broad Peaku” – Dariusz Kortko, Jerzy Porębski</b><p></p><p style="text-align: justify;"><b>Format: </b>Audiobook<br /><b>Stron/długość:</b> 7h 07m<br /><b>Czyta:</b> Filip Kosior</p><p style="text-align: justify;">Historię Macieja Berbeki znałem dość dobrze jeszcze zanim sięgnąłem po tę książkę, ale prawie zawsze wychodzę z założenia, że przecież nie wiem wszystkiego. Rzecz jasna z żadnej książki nie dowiem się tego „wszystkiego”, jednak wydarzenia, które spotykają himalaistów, są bardzo często ogromną skrzynią pełną materiału na co najmniej kilka tomów. Nie pomyliłem się w swoich oczekiwaniach i faktycznie jest to jak na razie najbardziej bogata w szczegóły książka opisująca tego zaginionego na zboczach Broad Peaku wspinacza.</p><p style="text-align: justify;">„Życie w cieniu Broad Peaku” nie skupia się na tragedii, która dotknęła rodzinę Macieja Berbeki, ale na jego życiu oraz tych pozytywnych chwilach – począwszy od edukacji, poznania swojej żony, Ewy, aż po sposoby zarabiania na życie po uzyskaniu uprawnień do organizowania komercyjnych uprawnień. Bardzo dużo miejsca autorzy poświęcili na Zakopane oraz Teatr Witkacego, który był ważnym elementem życia Macieja Berbeki. Innymi słowy, to nie tylko opis walki z własnym ciałem i umysłem podczas zdobywania ośmiotysięczników, ale również (lub przede wszystkim) pokazanie jednego z lodowych wojowników jako po prostu człowieka.</p><p style="text-align: justify;"><b>Ocena punktowa: </b>7/10</p><p style="text-align: justify;"><br /></p>Emilhttp://www.blogger.com/profile/07986722942311066185noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-7206017640597501403.post-2358219019030867112022-07-12T17:28:00.000+02:002022-07-12T17:28:01.882+02:00„Gorath. Uderz pierwszy” – Janusz Stankiewicz<code><p><b><table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><tbody><tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi3DBqPhwH1WXi5FzqZJQrJyra6puT7axoxRI4chXb9SDZi1F7cax00wVbxI53mPuzUJACfSTY29jgdHH-aU9OZdSYeHO9mnnQFW4P40tKtWFGx0RLYU9JVAY0Cabz7kpZc6zyz00G5Kd0yzdYtXTOSFKq7icbVxBs94-MtqU05xBSl-DL_9gkSFgYiwQ/s500/gorath_uderz_pierwszy.jpeg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img alt="„Gorath. Uderz pierwszy” – Janusz Stankiewicz" border="0" data-original-height="500" data-original-width="352" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi3DBqPhwH1WXi5FzqZJQrJyra6puT7axoxRI4chXb9SDZi1F7cax00wVbxI53mPuzUJACfSTY29jgdHH-aU9OZdSYeHO9mnnQFW4P40tKtWFGx0RLYU9JVAY0Cabz7kpZc6zyz00G5Kd0yzdYtXTOSFKq7icbVxBs94-MtqU05xBSl-DL_9gkSFgYiwQ/w225-h320/gorath_uderz_pierwszy.jpeg" width="225" /></a></td></tr><tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Źródło: Lubimy Czytać</td></tr></tbody></table><br />Autor: </b>Janusz Stankiewicz<br /><b>Tytuł:</b> Gorath. Uderz pierwszy<br /><b>Wydawnictwo:</b> Alegoria<br /><b>Stron:</b> 292<br /><b>Data wydania:</b> 6 maja 2022</p></code><p style="text-align: justify;">Dobra fantastyka nie jest zła, a jeśli jest to fantastyka, która przypomina starsze dzieła, pełne prostych, ale wciągających historii, to jeszcze lepiej. Właśnie tak jawił mi się „Gorath. Uderz pierwszy”, kiedy przeczytałem opis książki – dość standardowy motyw oraz świat nasuwający na myśl choćby Forgotten Realms. Przy okazji jest to, zdaje się, debiut Janusza Stankiewicza, więc tym chętniej sięgnąłem po ten tytuł, kiedy otrzymałem propozycje napisania recenzji (uwielbiam debiuty). Już po lekturze muszę przyznać, że dostałem dokładnie to, czego się spodziewałem, a na dodatek napisane naprawdę dobrze, jeśli o sam warsztat chodzi.</p><p style="text-align: justify;">Gorath ukrywa się przed władzą, odkąd pamięta. Nie ma pojęcia, czym jest pełna wolność, bo wciąż jest na czyichś usługach – zmienia się jedynie ręka, która trzyma jego smycz. Zadanie, które stanęło przed nim, może być więc dla niego niesamowitą okazją na wyrwanie się z błędnego koła, co dla takich zabijaków jak on nigdy nie jest proste. Propozycje nie do odrzucenia mają jednak tę nieprzyjemną cechę, że niezależnie od oszacowania, co się bardziej opłaca, i tak trzeba je przyjąć. Półork trafia więc do organizacji Nocnych Cieni i próbuje ją zinfiltrować, zachowując przy tym swoje życie.</p><p style="text-align: justify;">Już po pierwszych stronach „Uderz pierwszy” przywodzi na myśl stare, dobre książki heroic fantasy wydawane przez Wizards of the Coast (za polski przekłady odpowiedzialna była w dużej mierze ISA). Mnogość ras, takich jak elfy, orki, krasnoludy, dużo magii (choć akurat tej w powieści Janusza Stankiewicza nie ma zbyt dużo), średniowieczny rozkład mapy (główne miasta, mniejsze miasteczka, gospody przydrożne, wsie) oraz system władzy przywołują historie osadzone w Forgotten Realms. Można powiedzieć, że dla starszych czytelników lektura „Goratha” może być sentymentalnym tournée do czasów już minionych – nawet współczesne heroic fantasy pozbawione zostało zwłaszcza prostoty fabuły.</p><p style="text-align: justify;">Oczywiście jak na porządną powieść tego podtypu książka Janusza Stankiewicza jest bardzo prosta w swojej budowie, posiada sporo uproszczeń i przeskoków między wydarzeniami oraz zbudowana jest w pełni liniowo. Główny bohater ma do wykonania serię „misji”, które mają go doprowadzić do ostatecznego celu – w jego przypadku uwolnienia się spod władzy Marr i zdobycie upragnionej wolności. Po drodze zbierze drużynę, nawiąże przyjaźnie (lub po prostu odpowiednie znajomości, wymagane do wypełnienia zadań), zostawi za sobą stos trupów i będzie miał sporo dylematów moralnych. Chociaż to ostatnie jest dość ciekawe zarówno w kontekście tego, czego się spodziewałem po książce, jak i podejścia do heroic fantasy.</p><p style="text-align: justify;">Tytułowy Gorath jest półorkiem, który całe swoje życie przeszedł z pięściami młócącymi powietrze wokół niego i szczękiem broni jako kołysanką. Już nawet blurb pokazuje, z kim będziemy mieli do czynienia – brutalnym zabijaką, który na dodatek ma trafić do organizacji płatnych zabójców. Spodziewać się można w takim razie, że to on właśnie będzie tym „złym”, a tymczasem autor zrobił małą niespodziankę. Dylematy, które roztrząsa przy każdej misji zleconej przez Nocne Cienie, zasługują na szczególną uwagę i rozmazują ten prosty podział na dobro i zło w jego przypadku. Zwłaszcza że niektóre zlecenia są… nie do końca powiązane z głównymi założeniami organizacji. Nie ma się rzecz jasna co spodziewać głębokiego studium przypadku, jednak ta wewnętrzna droga samego Goratha jest warta podkreślenia.</p><p style="text-align: justify;">Świat, w którym została osadzona akcja, jest prosty jak budowa cepa. Na tyle prosty, że aż nie ma, w jaki sposób go przybliżać w trakcie lektury – jedynie struktura władz jest warta wzmianki i autor opowiedział o niuansach związanych z Władcami. Jeśli wyobrazicie sobie najbardziej generyczny świat fantasy osadzony w realiach średniowiecza, to już wiecie, gdzie żyje Gorath. Jednak nawet pomimo tej prostoty, bardzo mi brakowało mapy świata w książce – lubię na nią zerkać, kiedy czytam o wędrówkach bohaterów i próbuję sobie wyobrazić szczegóły terenu (zazwyczaj oznaczone są na takich mapach góry, rzeki, jeziora etc.). No, ale można powiedzieć, że te mapy w książkach fantastycznych to moje małe zboczenie.</p><p style="text-align: justify;">Bardzo dobrze poradził sobie Janusz Stankiewicz w narracji i ogólnie od strony językowej. Przede wszystkim dialogi są naprawdę w porządku, a one wszak odgrywają dużą rolę w heroic fantasy. Zresztą opisy przyrody, prowadzenie całej fabuły oraz walka też są na dobrym poziomie. Można dać się porwać narracji i po prostu czerpać radość z poznawania kolejnych wydarzeń. Na duży plus zasługuje też ucinanie wątków erotycznych na samej sugestii, że coś się wydarzyło – to nie jest ten typ literatury, żeby opisy seksu miały zajmować choćby pół strony. Ważne jest jednak to, że dla zachowania wiarygodności konkretnych postaci one się w ogóle pojawiają. Janusz Stankiewicz wykonał ten manewr najlepiej, jak tylko mógł w tym przypadku.</p><p style="text-align: justify;">Jak więc widać, jest to bardzo udana książka, prosta, niewymagająca skupienia, pozwalająca sobie na pewne niedociągnięcia, ale mega przyjemna w odbiorze. Czyta się ją błyskawicznie, a jeśli człowiek zdaje sobie sprawę z tego, że wszystkie uproszczenia i pominięcia są często cechą charakterystyczną heroic fantasy, to nawet na to nie zwróci uwagi. Sam bardzo chętnie sięgnę po kolejny tom, choć daleki jestem od wyrażania ogromnego entuzjazmu. Fajna, warta uwagi (zwłaszcza dla zapewnienia umysłowi odrobiny odpoczynku) i pozostawiająca po sobie wrażenie satysfakcji. Mam nadzieję, że zakończenie, które może być jednocześnie zamknięciem wątków, jak i otarciem na kolejną część, okaże się właśnie tą drugą opcją.</p><p style="text-align: justify;"><b>Łączna ocena:</b> 6/10</p><br />Emilhttp://www.blogger.com/profile/07986722942311066185noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-7206017640597501403.post-35319276385838077572022-07-02T11:39:00.000+02:002022-07-02T11:39:02.208+02:00Podsumowanie czerwiec 2022<p style="text-align: justify;"></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgZPThLYXTppSf3h6gowJqHtoncMxK3plDHg2enVGdCp9nlA5fBc142u02p6Swdga23hslVi1duxBcKevRZcSJnzqtjonSkytiuh47q-5HUi9jJ0lJ8ouSqiyY4Codfc1UhGK5bQHRjLTLUrGc_kRDzJ0n36fCtMUjRgW9UQJHKqgxZ4NVLs4tbqgWVYg/s1875/podsumowanie_czerwiec2022.heic" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1875" data-original-width="1500" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgZPThLYXTppSf3h6gowJqHtoncMxK3plDHg2enVGdCp9nlA5fBc142u02p6Swdga23hslVi1duxBcKevRZcSJnzqtjonSkytiuh47q-5HUi9jJ0lJ8ouSqiyY4Codfc1UhGK5bQHRjLTLUrGc_kRDzJ0n36fCtMUjRgW9UQJHKqgxZ4NVLs4tbqgWVYg/s320/podsumowanie_czerwiec2022.heic" width="256" /></a></div><div style="text-align: justify;">Sześć miesięcy jak z bicza strzelił! Było, minęło, pozostawiło po sobie trochę wspomnień, no i z pewnością wiele dobrych lektur, prawda? Pogoda powoli zaczęła nas rozpieszczać i zachęcać do wychodzenia z książkami na zewnątrz (być może na balkony albo nawet do jakiegoś okolicznego parku?), choć chęć aktywnego spędzania czasu mogła również zepsuć nieco czytelnicze plany. Właśnie rozpoczyna się powoli pierwszy z głównych miesięcy wakacyjnych, podczas których turystyczne miejscowości będą zapewne oblegane, ale nie ma co się na razie tym martwić.</div><p></p><p style="text-align: justify;">Czerwiec upłynął mi pod znakiem science-fiction, ponieważ był to już drugi miesiąc wyzwania #tryscifi, które miało na celu popularyzację tej odmiany gatunkowej – często błędnie kojarzonej z samymi twardymi, naukowymi rzeczami prosto z kosmosu (lub żywcem wyciągniętymi z połowy XX wieku)! Jestem więc dosłownie przejedzony książkami pasującymi do fantastyki naukowej, ale jednocześnie odkryłem wielu nowych autorów i rozpocząłem kilka naprawdę ciekawych cykli, które z wielką chęcią będę kontynuował!</p><p style="text-align: justify;">A jak to ostatecznie wyglądało, jeśli chodzi o liczby? Tak, tabelki i wykresy to moja słabość, więc po tym przydługim wstępie zapraszam na garść statystyk!</p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhRDOhn0bC4TujVGsq-xVJtkCsagKYlCxTDc5_euRJKoN4CsjTZCn1QIKclkImrrf3o2WAE32rR8Eo9Az2b34LoDeNI96CyIQiPyb0aFmUwKe4jWV7mzZ3eqcSj9ZbxeOaoZv26n0nnEDyzfY5XROEIfPkOxkj5iaH_x4Gjs5AjwSCkR4bZxG5MwB7wgw/s1678/podCzer2022_1.png" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1678" data-original-width="800" height="774" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhRDOhn0bC4TujVGsq-xVJtkCsagKYlCxTDc5_euRJKoN4CsjTZCn1QIKclkImrrf3o2WAE32rR8Eo9Az2b34LoDeNI96CyIQiPyb0aFmUwKe4jWV7mzZ3eqcSj9ZbxeOaoZv26n0nnEDyzfY5XROEIfPkOxkj5iaH_x4Gjs5AjwSCkR4bZxG5MwB7wgw/w370-h774/podCzer2022_1.png" width="370" /></a></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><br /></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgeVKtWgMyS8URf2-932GFw54LkPERlAbUpHWCqggiOMBl9m2tc75M7MmZCFIgJIE3pWNgOzvL-0uG7CygUPvr85C4hgBIW2aCNYbtkQxjqWKVtT5I-66ZcbKpsHUAOhEKABJTpRW6xPnrIh4UNFURGkRQKJ9ZJW7KFskkjv-8xyVnqBVoJKOomQmYnQw/s1793/podCzer2022_2.png" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1793" data-original-width="800" height="822" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgeVKtWgMyS8URf2-932GFw54LkPERlAbUpHWCqggiOMBl9m2tc75M7MmZCFIgJIE3pWNgOzvL-0uG7CygUPvr85C4hgBIW2aCNYbtkQxjqWKVtT5I-66ZcbKpsHUAOhEKABJTpRW6xPnrIh4UNFURGkRQKJ9ZJW7KFskkjv-8xyVnqBVoJKOomQmYnQw/w367-h822/podCzer2022_2.png" width="367" /></a></div><p style="text-align: justify;"><br /></p><p style="text-align: justify;">Trochę się Wam może to rozjeżdżać z informacjami z Instagrama oraz portali typu Lubimy Czytać, ale spokojnie, nie popełniłem tu żadnego błędu! Po prostu, żeby mi się moje własne statystyki zgadzały, ująłem tutaj również recenzenckie tytuły, o których średnio mogę cokolwiek powiedzieć głośno – są więc u mnie oznaczone jako ukryte. Natomiast jako zanonimizowane dane wpadły w odpowiednie tabelki. One również wyjaśniają tak małą reprezentację papieru i e-booków w czerwcu…</p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjbLAn6afklN86OkelWWprnAgjRsR0p2_5MvKTwBa0A7Kve_P6VqEKb8LsLuMR2dryIoyMJ6W83f7BC1qCh4IlGd2v4PmE3ZAZos81yl6if4obFS_N_DxuhzNXHmX_33SYG46-KE87uO3yk7CeghMhNLWUdyfHjexVFuI2jv5_VOLpgmZfTde5WIo8w2w/s1458/podcastCzer2022.png" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1458" data-original-width="789" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjbLAn6afklN86OkelWWprnAgjRsR0p2_5MvKTwBa0A7Kve_P6VqEKb8LsLuMR2dryIoyMJ6W83f7BC1qCh4IlGd2v4PmE3ZAZos81yl6if4obFS_N_DxuhzNXHmX_33SYG46-KE87uO3yk7CeghMhNLWUdyfHjexVFuI2jv5_VOLpgmZfTde5WIo8w2w/w346-h640/podcastCzer2022.png" width="346" /></a></div><p style="text-align: justify;"><br /></p><p style="text-align: justify;">No, trochę ich było. W drugim tygodniu czerwca to tyle odcinków się pojawiło, że prawie audiobooków nie miałem jak słuchać! Podcasty jednak to życie, tyle dzięki nim można się dowiedzieć (lub nadrobić braków, czy to popkulturalnych, czy choćby dotyczących wydarzeń ze świata), że głowa mała. Nie ma mowy, żebym z nich zrezygnował!</p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgoCX1_rAUOivzvDRlOiA7O33O-M-Bz65KWGdziW8ILTPKe0eElm2qNNL15KS3iWCdloJYVOzOaSfAiwjO30CIAeAHTzJ5q3JdRAfz7RLhonqbc_XHbfsROTZl_hpkbVmqcA3Zqgs64Aj1EOgX370NqwDZnRzaRzgqOSkfmGf4IIPUGenao_RMr1tvqlg/s1920/przesluchCzer2022.png" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1920" data-original-width="1080" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgoCX1_rAUOivzvDRlOiA7O33O-M-Bz65KWGdziW8ILTPKe0eElm2qNNL15KS3iWCdloJYVOzOaSfAiwjO30CIAeAHTzJ5q3JdRAfz7RLhonqbc_XHbfsROTZl_hpkbVmqcA3Zqgs64Aj1EOgX370NqwDZnRzaRzgqOSkfmGf4IIPUGenao_RMr1tvqlg/w360-h640/przesluchCzer2022.png" width="360" /></a></div><p style="text-align: justify;"><br /></p><p style="text-align: justify;">Cóż tu dużo pisać… No słuchało się no! Pewnie od lipca proporcja będzie wyglądać nieco inaczej, gdyż wiele podcastów przejdzie w tryb wakacyjny, ale czasu będę miał na słuchanie tyle samo. Pewnie więc po prostu wjedzie więcej audiobooków!</p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiuQmtLvqswspDLwG23x24PwxcUD4K4ZBeFQHoSp1hO6XHd7qZtkvBMRB3_fJbeVIsmDHZvawJbdG5AYcFD1AdWgkeiYKJTTHfK6pvkvQAst2m8Zaq1YmYn1DLuolho1z25EJq6D5IsgljfsJmCAJH2ADIj6VqsxVSLpjacS16LQnB7yzt7G5f3W_eGhg/s2000/filmyCzer2022.png" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2000" data-original-width="800" height="835" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiuQmtLvqswspDLwG23x24PwxcUD4K4ZBeFQHoSp1hO6XHd7qZtkvBMRB3_fJbeVIsmDHZvawJbdG5AYcFD1AdWgkeiYKJTTHfK6pvkvQAst2m8Zaq1YmYn1DLuolho1z25EJq6D5IsgljfsJmCAJH2ADIj6VqsxVSLpjacS16LQnB7yzt7G5f3W_eGhg/w334-h835/filmyCzer2022.png" width="334" /></a></div><p style="text-align: justify;"><br /></p><p style="text-align: justify;">Znowu oglądałem zdecydowanie więcej seriali niż filmów… Trudno jednak, żeby było inaczej, gdy w tym samym miesiącu wychodzi zarówno nowy sezon „Stranger Things”, jak i „The Boys”! A oto i pełna lista obejrzanych, unikalnych tytułów:</p><p style="text-align: justify;"></p><ol><li>„Barry”</li><li>„Stranger Things”</li><li>„The Boys”</li></ol><p></p><p style="text-align: justify;">Na Instagramie zasięgi już od dawna coraz mniejsze, aczkolwiek dalej sprawia mi frajdę przede wszystkim kontakt wirtualny z Wami wszystkimi. A oto i zdjęcie, które zdobyło w czerwcu najwięcej polubień organicznych:</p><p style="text-align: justify;"></p><blockquote class="instagram-media" data-instgrm-captioned="" data-instgrm-permalink="https://www.instagram.com/p/CelzgC3suXz/?utm_source=ig_embed&utm_campaign=loading" data-instgrm-version="14" style="background: rgb(255, 255, 255); border-radius: 3px; border: 0px; box-shadow: rgba(0, 0, 0, 0.5) 0px 0px 1px 0px, rgba(0, 0, 0, 0.15) 0px 1px 10px 0px; margin: 1px; max-width: 540px; min-width: 326px; padding: 0px; width: calc(100% - 2px);"><div style="padding: 16px;"> <a href="https://www.instagram.com/p/CelzgC3suXz/?utm_source=ig_embed&utm_campaign=loading" style="background: rgb(255, 255, 255); line-height: 0; padding: 0px; text-align: center; text-decoration: none; width: 100%;" target="_blank"> <div style="align-items: center; display: flex; flex-direction: row;"> <div style="background-color: #f4f4f4; border-radius: 50%; flex-grow: 0; height: 40px; margin-right: 14px; width: 40px;"></div> <div style="display: flex; flex-direction: column; flex-grow: 1; justify-content: center;"> <div style="background-color: #f4f4f4; border-radius: 4px; flex-grow: 0; height: 14px; margin-bottom: 6px; width: 100px;"></div> <div style="background-color: #f4f4f4; border-radius: 4px; flex-grow: 0; height: 14px; width: 60px;"></div></div></div><div style="padding: 19% 0px;"></div> <div style="display: block; height: 50px; margin: 0px auto 12px; width: 50px;"><svg height="50px" version="1.1" viewbox="0 0 60 60" width="50px" xmlns:xlink="https://www.w3.org/1999/xlink" xmlns="https://www.w3.org/2000/svg"><g fill-rule="evenodd" fill="none" stroke-width="1" stroke="none"><g fill="#000000" transform="translate(-511.000000, -20.000000)"><g><path d="M556.869,30.41 C554.814,30.41 553.148,32.076 553.148,34.131 C553.148,36.186 554.814,37.852 556.869,37.852 C558.924,37.852 560.59,36.186 560.59,34.131 C560.59,32.076 558.924,30.41 556.869,30.41 M541,60.657 C535.114,60.657 530.342,55.887 530.342,50 C530.342,44.114 535.114,39.342 541,39.342 C546.887,39.342 551.658,44.114 551.658,50 C551.658,55.887 546.887,60.657 541,60.657 M541,33.886 C532.1,33.886 524.886,41.1 524.886,50 C524.886,58.899 532.1,66.113 541,66.113 C549.9,66.113 557.115,58.899 557.115,50 C557.115,41.1 549.9,33.886 541,33.886 M565.378,62.101 C565.244,65.022 564.756,66.606 564.346,67.663 C563.803,69.06 563.154,70.057 562.106,71.106 C561.058,72.155 560.06,72.803 558.662,73.347 C557.607,73.757 556.021,74.244 553.102,74.378 C549.944,74.521 548.997,74.552 541,74.552 C533.003,74.552 532.056,74.521 528.898,74.378 C525.979,74.244 524.393,73.757 523.338,73.347 C521.94,72.803 520.942,72.155 519.894,71.106 C518.846,70.057 518.197,69.06 517.654,67.663 C517.244,66.606 516.755,65.022 516.623,62.101 C516.479,58.943 516.448,57.996 516.448,50 C516.448,42.003 516.479,41.056 516.623,37.899 C516.755,34.978 517.244,33.391 517.654,32.338 C518.197,30.938 518.846,29.942 519.894,28.894 C520.942,27.846 521.94,27.196 523.338,26.654 C524.393,26.244 525.979,25.756 528.898,25.623 C532.057,25.479 533.004,25.448 541,25.448 C548.997,25.448 549.943,25.479 553.102,25.623 C556.021,25.756 557.607,26.244 558.662,26.654 C560.06,27.196 561.058,27.846 562.106,28.894 C563.154,29.942 563.803,30.938 564.346,32.338 C564.756,33.391 565.244,34.978 565.378,37.899 C565.522,41.056 565.552,42.003 565.552,50 C565.552,57.996 565.522,58.943 565.378,62.101 M570.82,37.631 C570.674,34.438 570.167,32.258 569.425,30.349 C568.659,28.377 567.633,26.702 565.965,25.035 C564.297,23.368 562.623,22.342 560.652,21.575 C558.743,20.834 556.562,20.326 553.369,20.18 C550.169,20.033 549.148,20 541,20 C532.853,20 531.831,20.033 528.631,20.18 C525.438,20.326 523.257,20.834 521.349,21.575 C519.376,22.342 517.703,23.368 516.035,25.035 C514.368,26.702 513.342,28.377 512.574,30.349 C511.834,32.258 511.326,34.438 511.181,37.631 C511.035,40.831 511,41.851 511,50 C511,58.147 511.035,59.17 511.181,62.369 C511.326,65.562 511.834,67.743 512.574,69.651 C513.342,71.625 514.368,73.296 516.035,74.965 C517.703,76.634 519.376,77.658 521.349,78.425 C523.257,79.167 525.438,79.673 528.631,79.82 C531.831,79.965 532.853,80.001 541,80.001 C549.148,80.001 550.169,79.965 553.369,79.82 C556.562,79.673 558.743,79.167 560.652,78.425 C562.623,77.658 564.297,76.634 565.965,74.965 C567.633,73.296 568.659,71.625 569.425,69.651 C570.167,67.743 570.674,65.562 570.82,62.369 C570.966,59.17 571,58.147 571,50 C571,41.851 570.966,40.831 570.82,37.631"></path></g></g></g></svg></div><div style="padding-top: 8px;"> <div style="color: #3897f0; font-family: Arial, sans-serif; font-size: 14px; font-style: normal; font-weight: 550; line-height: 18px;">View this post on Instagram</div></div><div style="padding: 12.5% 0px;"></div> <div style="align-items: center; display: flex; flex-direction: row; margin-bottom: 14px;"><div> <div style="background-color: #f4f4f4; border-radius: 50%; height: 12.5px; transform: translateX(0px) translateY(7px); width: 12.5px;"></div> <div style="background-color: #f4f4f4; flex-grow: 0; height: 12.5px; margin-left: 2px; margin-right: 14px; transform: rotate(-45deg) translateX(3px) translateY(1px); width: 12.5px;"></div> <div style="background-color: #f4f4f4; border-radius: 50%; height: 12.5px; transform: translateX(9px) translateY(-18px); width: 12.5px;"></div></div><div style="margin-left: 8px;"> <div style="background-color: #f4f4f4; border-radius: 50%; flex-grow: 0; height: 20px; width: 20px;"></div> <div style="border-bottom: 2px solid transparent; border-left: 6px solid rgb(244, 244, 244); border-top: 2px solid transparent; height: 0px; transform: translateX(16px) translateY(-4px) rotate(30deg); width: 0px;"></div></div><div style="margin-left: auto;"> <div style="border-right: 8px solid transparent; border-top: 8px solid rgb(244, 244, 244); transform: translateY(16px); width: 0px;"></div> <div style="background-color: #f4f4f4; flex-grow: 0; height: 12px; transform: translateY(-4px); width: 16px;"></div> <div style="border-left: 8px solid transparent; border-top: 8px solid rgb(244, 244, 244); height: 0px; transform: translateY(-4px) translateX(8px); width: 0px;"></div></div></div> <div style="display: flex; flex-direction: column; flex-grow: 1; justify-content: center; margin-bottom: 24px;"> <div style="background-color: #f4f4f4; border-radius: 4px; flex-grow: 0; height: 14px; margin-bottom: 6px; width: 224px;"></div> <div style="background-color: #f4f4f4; border-radius: 4px; flex-grow: 0; height: 14px; width: 144px;"></div></div></a><p style="color: #c9c8cd; font-family: Arial, sans-serif; font-size: 14px; line-height: 17px; margin-bottom: 0px; margin-top: 8px; overflow: hidden; padding: 8px 0px 7px; text-align: center; text-overflow: ellipsis; white-space: nowrap;"><a href="https://www.instagram.com/p/CelzgC3suXz/?utm_source=ig_embed&utm_campaign=loading" style="color: #c9c8cd; font-family: Arial, sans-serif; font-size: 14px; font-style: normal; font-weight: normal; line-height: 17px; text-decoration: none;" target="_blank">A post shared by Z piórem wśród książek | 📚 Książki | 📖 Bookstagram (@zpiorem)</a></p></div></blockquote> <script async="" src="//www.instagram.com/embed.js"></script><p></p><p style="text-align: justify;">Na koniec pora na listę przeczytanych oraz przesłuchanych tytułów!</p><p style="text-align: justify;"></p><ol><li><a href="https://www.zpiorem.pl/2022/07/zbiorczo-spod-piora-w-czerwcu-2022.html" style="text-align: center;" target="_blank">„Distortion” – C. Zbierzchowski</a></li><li><a href="https://www.zpiorem.pl/2022/07/zbiorczo-spod-piora-w-czerwcu-2022.html" style="text-align: center;" target="_blank">„Cylinder van Troffa” – J. A. Zajdel</a></li><li><a href="https://www.zpiorem.pl/2022/07/zbiorczo-spod-piora-w-czerwcu-2022.html" style="text-align: center;" target="_blank">„Powrót” – M. Podlewski</a></li><li><a href="https://www.zpiorem.pl/2022/07/zbiorczo-spod-piora-w-czerwcu-2022.html" style="text-align: center;" target="_blank">„Toy Land” – R. J. Szmidt</a></li><li><a href="https://www.zpiorem.pl/2022/07/zbiorczo-spod-piora-w-czerwcu-2022.html" style="text-align: center;" target="_blank">„Megalopolis 2077” – S. Król</a></li><li><a href="https://www.zpiorem.pl/2022/07/zbiorczo-spod-piora-w-czerwcu-2022.html" style="text-align: center;" target="_blank">„Starość aksolotla” – J. Dukaj</a></li><li><a href="https://www.zpiorem.pl/2022/07/zbiorczo-spod-piora-w-czerwcu-2022.html" style="text-align: center;" target="_blank">„Księżyce Monarchy” – D. Domagalski</a></li></ol><p></p><div style="text-align: justify;"><br /></div>Emilhttp://www.blogger.com/profile/07986722942311066185noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-7206017640597501403.post-4026100094293122262022-07-01T15:52:00.001+02:002022-07-01T15:52:47.662+02:00Zbiorczo spod pióra w czerwcu 2022<p style="text-align: justify;"></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhMmo90n-soagN7xNpkNZupdSfyIhcbI62YpVTHA-s9UouUc9EJXgGd6XNTa8mtx6HBp5N-7TpQoSOARZalVc6FbeEflmOGxk5YwctfXTfTCeuMA6oNFPfrq0E055uAuff9RxgZ1gKou5ztqoyM1lkipnoK4-lUMeXreQcs-35rp3rM9O_inh03wvHoFA/s1600/zbiorczo_spod_piora.png" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1131" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhMmo90n-soagN7xNpkNZupdSfyIhcbI62YpVTHA-s9UouUc9EJXgGd6XNTa8mtx6HBp5N-7TpQoSOARZalVc6FbeEflmOGxk5YwctfXTfTCeuMA6oNFPfrq0E055uAuff9RxgZ1gKou5ztqoyM1lkipnoK4-lUMeXreQcs-35rp3rM9O_inh03wvHoFA/s320/zbiorczo_spod_piora.png" width="226" /></a></div><div style="text-align: justify;">No to, komu tam się wakacje rozpoczęły? Pewnie niektórzy się nie mogą doczekać słońca, wolnego oraz wycieczek i wyjazdów urlopowych, co nie? No, ale na razie to czerwiec za nami, a wraz z nim pozostały wspomnienia o wszelkich dziełach literackich i filmowych, które udało się nam wszystkim „zaliczyć” w szóstym miesiącu roku. To był w moim przypadku również drugi miesiąc wyzwania #tryscifi, w którym starałem się skupiać w głównej mierze na polskiej fantastyce naukowej – chociaż nie gardziłem też zagranicznymi autorami!</div><p></p><p style="text-align: justify;">Oczywiście jak to u mnie zwykle bywa, audiobooki stanowiły największy odsetek książek, z których treścią udało mi się zapoznać. Pewną niespodzianką jest e-book, które zazwyczaj u mnie się nie pojawiają. Mam po prostu tyle nieprzeczytanych papierowych książek, że po prostu nie widzę możliwości/sensu ich ciągle kupować, czy jeszcze dorzucać do wirtualnych półek (choćby w Empik Go)... Czasem jednak nie ma innego wyjścia i jeśli chcę koniecznie coś przeczytać, to muszę się dobrać do tej skądinąd dużo wygodniejszej formy czytania!</p><p style="text-align: justify;"><b></b></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><b><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj7s-Pcns3Nb_ETmRFRCFsBgYaweuwvzeDy6ptgrFYF6A0iRPF4iAcvWeAc8GcJdhIOIThspj2kgx853Al1Ps7o0INb89fczSjZxyUqdZmuNQxL0e3Fi64C3-L8p3ivQNYSmYyHawKShma9LGar-FXWPL7rqOXVPhzojkO7KrKXzgoPdBrEy6uL1PbsFg/s500/distortion.jpeg" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="500" data-original-width="352" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj7s-Pcns3Nb_ETmRFRCFsBgYaweuwvzeDy6ptgrFYF6A0iRPF4iAcvWeAc8GcJdhIOIThspj2kgx853Al1Ps7o0INb89fczSjZxyUqdZmuNQxL0e3Fi64C3-L8p3ivQNYSmYyHawKShma9LGar-FXWPL7rqOXVPhzojkO7KrKXzgoPdBrEy6uL1PbsFg/w141-h200/distortion.jpeg" width="141" /></a></b></div><b>„Distortion” – Cezary Zbierzchowski</b><p></p><p></p><div style="text-align: justify;">Format: Papier</div><div style="text-align: justify;">Stron/długość: 512</div><p></p><p style="text-align: justify;">Przeczytałem już w swoim życiu kilka książek napisanych przez byłych wojskowych (w tym również żołnierzy jednostek specjalnych), więc czuję, że opisy potyczek zawarte w „Distortion” to nie jest to, co może przedstawić osoba będą w środku huraganu ognia. Jednak nawet pomimo tego, przedstawione przez autora życie w bazie łudząco przypominającej amerykańską bazę w Afganistanie (stacjonującą po „wyzwoleniu” kraju z rąk terrorystów, cóż za zbieg okoliczności) naprawdę potrafi wciągnąć. A do tego przełożyć myśli, które zapewne wielu osobom się pojawiały, kiedy słuchały o wydarzeniach we wspomnianym już Afganistanie.</p><p style="text-align: justify;">Na początku trudno zauważyć, żeby była to powieść science-fiction, jednak pokazuje swoje „pazurki” (i to bardzo ostre) w połowie długości. Rozwija się mega intrygująco, a kończy bardzo tragicznie – można powiedzieć, że nie wszyscy będą gotowi na to, co przygotował czytelnikom autor. Jest kontrowersyjnie, w pewnym sensie obrazoburczo nawet, a dylematy moralne ustawiły wysoką poprzeczkę innym powieściom. Przy okazji widać wiele powiązań z innymi dziełami autora, co jest bardzo fajnym smaczkiem dla fanów jego twórczości (całość osadzona jest w tym samym świecie, co na przykład „Holocaust F”, tylko kilkaset lat wcześniej).</p><p style="text-align: justify;"><b>Ocena punktowa:</b> 7/10</p><p style="text-align: justify;"></p><div class="separator" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgjq3EqTDmmnostpLACSb7n4pAH4p0Uu_x00EmzvHAUyyAIw7x0C7I76CadG8EMSZibQZ4L3dTc7t5qSjW-cDhhs8cSgMBV39oWPHJ-_yKeP5l2O085Hmv8hc3AmkmQnRwaHm_1ET1qSTl_rD3G_vjnPPaQy7fTfhfdnIQV2p5Q8Kv3Q54ssvThHFvlhw" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img alt="" data-original-height="352" data-original-width="352" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgjq3EqTDmmnostpLACSb7n4pAH4p0Uu_x00EmzvHAUyyAIw7x0C7I76CadG8EMSZibQZ4L3dTc7t5qSjW-cDhhs8cSgMBV39oWPHJ-_yKeP5l2O085Hmv8hc3AmkmQnRwaHm_1ET1qSTl_rD3G_vjnPPaQy7fTfhfdnIQV2p5Q8Kv3Q54ssvThHFvlhw=w200-h200" width="200" /></a></div><b>„Cylinder van Troffa” – Janusz A. Zajdel</b><p></p><p></p><div style="text-align: justify;">Format: Papier</div><div style="text-align: justify;">Stron/długość: 7h 3m</div><div style="text-align: justify;">Czyta: Łukasz Nowicki, Leszek Filipowicz, Roch Siemianowski</div><p></p><p style="text-align: justify;">Bardzo mi brakuje takich audiobooków jak ten! Nie tylko lektorzy (tak, jest ich kilku) robią świetną robotę (dwóch z nich już znam i bardzo cenię), ale również sama oprawa audio… w ogóle jest. A do tego świetnie wpasowuje się w klimat całej historii – nie jest nachalna, tylko delikatna, podbija pewne fragmenty, zwiastując jednocześnie koniec rozdziału. Szkoda, że nie jest to standard, bo brakuje mi bardzo czegoś pomiędzy zwykłym czytaniem książki a słuchowiskiem z pełnym wachlarzem efektów.</p><p style="text-align: justify;">Sama historia to piękne studium społeczeństwa, które „cierpi” na dobrobyt i próbuje znaleźć sposób na rozwiązanie wielu swoich problemów. Można powiedzieć, że w pewnym sensie autor zawarł tutaj również krytykę merytokracji (i na kilku płaszczyznach), ukazując zgubne skutki decyzji, które na pierwszy rzut oka mogą jawić się jako idealne i pozbawione wad. Na warsztat wzięta też została eugenika, a wszystko to upchnięte w zimnowojennym klimacie wyścigu o podbój kosmosu. To cudowne uczucie czytać o tak dopracowanych, wyidealizowanych systemach.</p><p style="text-align: justify;"><b>Ocena punktowa:</b> 8/10</p><p style="text-align: justify;"></p><div class="separator" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgTUSaV9fTrV5tu_QSWP_Wq4LDFOhMFF5oVhaIsHmSjf5fI_BZk5Lej78M6fJPTGVetnzxkzwt-CcP_dgsf_ge3GGw5tj9fwyELEa5GhEOOF4qQiJvrW2J619lXWGeQQSVLgwqC9Bm6akrdjKVOWptHgXY7y4EpdY_deJ48FWwvbL1_sSlZy06Mr5gMDA" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img alt="" data-original-height="500" data-original-width="352" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgTUSaV9fTrV5tu_QSWP_Wq4LDFOhMFF5oVhaIsHmSjf5fI_BZk5Lej78M6fJPTGVetnzxkzwt-CcP_dgsf_ge3GGw5tj9fwyELEa5GhEOOF4qQiJvrW2J619lXWGeQQSVLgwqC9Bm6akrdjKVOWptHgXY7y4EpdY_deJ48FWwvbL1_sSlZy06Mr5gMDA=w141-h200" width="141" /></a></div><b>„Głębia. Powrót” – Marcin Podlewski</b><p></p><p></p><div style="text-align: justify;">Format: Papier</div><div style="text-align: justify;">Stron/długość: 22h 55m</div><div style="text-align: justify;">Czyta: Albert Osik</div><p></p><p style="text-align: justify;">Mamy tu całkiem niezłe rozwinięcie wielu wątków, chociaż główną osią jest rzecz jasna zamieszanie wokół Jareda. Dzieje się jednak ono w dwóch osobnych wątkach, obok których warto również wymienić kolejny, związany z Tsarą Janis (wybuchowy!). Swoją drogą Marcin Podlewski stworzył naprawdę mega fajne postacie kobiece, które są nie tylko wyraziste, ale również pokazują, że tak naprawdę to one rządzą, i to niezależnie od tego, po której stronie stoją. Trudno jednak mówić o podziale na „dobro” i „zło”, ponieważ każda z drużyn (oraz jednostek) ma swoje za uszami i nie da się niemalże nikogo jednoznacznie określić jako villainów (nawet jeśli na pierwszy rzut oka wydaje się to możliwe).</p><p style="text-align: justify;">Świat wykreowany przez autora zaczyna być coraz bardziej wciągający, zwłaszcza w miarę jego coraz lepszego poznawania. Wokół wydarzeń, które zaczynają przypominać bardzo głęboką intrygę, pisarz wyplata tło składające się z historii frakcji oraz poszczególnych postaci. Takie dorzucenie originu osoby uchodzącej od początku za niezwykle tajemniczą niemal zawsze dobrze działa na jeszcze większe przywiązanie się do niej. A jeśli do tego dorzucimy uchylanie rąbka tajemnicy dotyczącej Elohim czy Loży, to dostaniemy mieszankę gwarantującą bardzo udany, drugi tom, który zachęca do sięgnięcia po kolejny!</p><p style="text-align: justify;"><b>Ocena punktowa:</b> 7/10</p><p style="text-align: justify;"></p><div class="separator" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEi4pFijOYnKVpwnMhgVAuLSUwBtk9WgTY14OPXXmorWWKf-IQf6jFwpG4sZexmyDR2Y-cABeZXcUcI76zKNO9nRUOmQvpZsxnUREeTWzlvUV0ktSrLPWRWqG6pBf7JS6TQdeM_TPG_UApvdkOtaqSo7pEB4doaEHR61u7tWE33WCkWcU9OMfUoSbLcdtA" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img alt="" data-original-height="500" data-original-width="352" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEi4pFijOYnKVpwnMhgVAuLSUwBtk9WgTY14OPXXmorWWKf-IQf6jFwpG4sZexmyDR2Y-cABeZXcUcI76zKNO9nRUOmQvpZsxnUREeTWzlvUV0ktSrLPWRWqG6pBf7JS6TQdeM_TPG_UApvdkOtaqSo7pEB4doaEHR61u7tWE33WCkWcU9OMfUoSbLcdtA=w141-h200" width="141" /></a></div><b>„Toy Land” – Robert J. Szmidt</b><p></p><p></p><div style="text-align: justify;">Format: Audiobook</div><div style="text-align: justify;">Stron/długość: 7h 01m</div><div style="text-align: justify;">Czyta: Roch Siemianowski</div><p></p><p style="text-align: justify;">Zawsze byłem zdania, że Robert J. Szmidt umie we wplatanie wulgaryzmów, prostych zachowań, często chamskich i bezrefleksyjnych, ale są one dość… naturalne. Przede wszystkim jednak stanowią tylko smaczki świetnie współgrające ze światem i wykreowanymi postaciami. „Toy Land” jest jednak pełen zwyczajnych prostaków i karczemne zachowania stanowią niemalże pierwszy plan, co już zdecydowanie nie należy do przyjemnych (zwłaszcza jeśli ktoś już przywykł do naprawdę świetnych książek z cyklu „Pola dawno zapomnianych bitew”). Swoje lata ta powieść jednak ma (pojawiła się pierwotnie w 2008 roku), więc chyba trzeba to zrzucić na karb… czasu.</p><p style="text-align: justify;">Sama historia osadzona dwieście lat przed wydarzeniami znanymi z „Łatwo być bogiem” jest dość prosta, aczkolwiek dynamiczna i pełna akcji. Opiera się na bardzo prostym założeniu, czyli walce korporacji o pieniądze i wykorzystaniu absolutnie każdej możliwości do zdobycia jeszcze większej ilości pieniędzy – nawet za cenę zabawy w boga (tak, dobrze kojarzycie ten motyw). Miły dodatek do całego cyklu z punktu widzenia chronologii opisu początków osadnictwa międzyplanetarnego, aczkolwiek nie wnosi wiele do samej opowieści. Można przeczytać, jednak nie nazwałbym tego absolutnym must read – zwłaszcza że niektórzy mogą się poczuć zniechęceni wspomnianym już prostactwem i chamstwem niemalże wszystkich postaci.</p><p style="text-align: justify;"><b>Ocena punktowa:</b> 6/10</p><p style="text-align: justify;"></p><div class="separator" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjtRohIiSuzJeNVqN5Yxpar4CgXaYIoGF048MgE8WzJuvsvsJQ92m7HbVRpv0AX_ahnp6Nsu4zbUvUjwWd_n2Qk2qlXESWjtSoyZOid5Bpm1A5FE94mS49DzEo9Om-XJxZixZzi1-w2FOQULJKWvlygm1cHNI-dbIJa0JjYlbd2xL4nm0yh_F7WJxgU-g" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img alt="" data-original-height="500" data-original-width="352" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjtRohIiSuzJeNVqN5Yxpar4CgXaYIoGF048MgE8WzJuvsvsJQ92m7HbVRpv0AX_ahnp6Nsu4zbUvUjwWd_n2Qk2qlXESWjtSoyZOid5Bpm1A5FE94mS49DzEo9Om-XJxZixZzi1-w2FOQULJKWvlygm1cHNI-dbIJa0JjYlbd2xL4nm0yh_F7WJxgU-g=w141-h200" width="141" /></a></div><b>„Megalopolis 2077” – Stefan Król</b><p></p><p></p><div style="text-align: justify;">Format: Audiobook</div><div style="text-align: justify;">Stron/długość: 12h</div><div style="text-align: justify;">Czyta: Marcin Thum</div><p></p><p style="text-align: justify;">Stefan Król przygotował bardzo ciekawy konstrukt łączący w sobie świat cyberpunka z elementami fantastyki socjologicznej. Samo pojęcie ogromnych megalopolis nie jest wcale czymś nowym i innowacyjnym, ale z pewnością daje duże pole do popisu dla twórcy, który zamierza zbudować swoją własną wizję supermiasta. Pomysł autora „Megalopolis 2077” jest bardzo zapobiegawczy, ale dzięki temu więcej miejsca mógł poświęcić na dwie rzeczy, którymi stoi ta książka: dynamiczne pościgi oraz kontrolę obywateli i tworzenie „odpowiedniego” społeczeństwa.</p><p style="text-align: justify;">Brakuje mi trochę tego typu powieści, które potrafią połączyć w sobie kawał dobrej literatury akcji (jak ja nazywam literacki odpowiednik kina akcji) z aspektami wymagającymi głębszego przemyślenia. Wydaje mi się wręcz, że „Megalopolis 2077” może mieć dosłownie trzy grupy docelowe i każdej z nich się spodoba. Zwłaszcza że dodatkową mocą tej książki jest postać Ady – blurb kompletnie nie oddaje złożoności i wyrazistości, z jaką czytelnik się spotka. Naprawdę kawał dobrej literatury dla fanów zarówno mordobicia, jak i społeczeństw przyszłości.</p><p style="text-align: justify;"><b>Ocena punktowa:</b> 7/10</p><p style="text-align: justify;"></p><div class="separator" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgjYLbRalAGtfwIsvC5WjM2QkzKUYxQCp-BcsNc_GpRPCEUeOGk_Mska7W7OL6ZgA7XIR4nxPS-w-uRtjgywrvOL1tNB3Ah2WSrYhPXYvCGez_P5uzMfADklo7YYanmZWGNw2CcNwWdUuTb2IvrIB0Uabirf_KeCpewCETK_sJJzFTAukJC00kES5o9FQ" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img alt="" data-original-height="500" data-original-width="352" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgjYLbRalAGtfwIsvC5WjM2QkzKUYxQCp-BcsNc_GpRPCEUeOGk_Mska7W7OL6ZgA7XIR4nxPS-w-uRtjgywrvOL1tNB3Ah2WSrYhPXYvCGez_P5uzMfADklo7YYanmZWGNw2CcNwWdUuTb2IvrIB0Uabirf_KeCpewCETK_sJJzFTAukJC00kES5o9FQ=w141-h200" width="141" /></a></div><b>„Starość aksolotla” – Jacek Dukaj</b><p></p><p></p><div style="text-align: justify;">Format: Papier</div><div style="text-align: justify;">Stron/długość: 256</div><p></p><p style="text-align: justify;">Na początku trzeba się przyzwyczaić do stylu językowego autora. Jest bardzo… specyficzny, choć fani twórczości Jacka Dukaja z pewnością zdają sobie sprawę, że jest to autor o przeogromnym umiejętnościach językowych (wystarczy przytoczyć „Lód”). Po przywyknięciu można dostrzec kunszt i obserwować pewne charakterystyczne cechy języka używanego właśnie w „Starości aksolotla” (jak choćby częste używanie czasu zaprzeszłego).</p><p style="text-align: justify;">Pomimo jednak wielowątkowego podejścia do tematu i stworzenia dość intrygującej wizji świata, sama powieść prowadzona jest chaotycznie. Domyślam się, że zapewne to było też zamierzone, ale trudno mi się było skupić i połapać, o co tak naprawdę chodzi autorowi (zwłaszcza pod koniec). Przy okazji sporo smaczków opartych jest o terminy nieznane szerszej publice, więc żeby zrozumieć „żart”, najpierw… trzeba w ogóle wiedzieć, że istnieją (jak na przykład uncanny valley). Sam miałem problem z wieloma takimi rzeczami i bez wcześniejszego przygotowania można się lekko odbić od lektury.</p><p style="text-align: justify;"><b>Ocena punktowa:</b> 6/10</p><p style="text-align: justify;"></p><div class="separator" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhVHocJD9U_uwh6hrth9jdyF-JqyMvbZNKxNmpt6Qf5LYYPM1xweIdhgNi4dXs5nnbQuNY-Z9QIRXUzTKhmn9JTE5PRSYETk5tVQkHb3bRNle_JJXN6n7X-tj_7wHrTepIrPEgusSmPtYD8mjtxbWazKGhAWybjYCa3RJQ-LqkjprBBm3AjmZSxPtnQOg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img alt="" data-original-height="500" data-original-width="352" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhVHocJD9U_uwh6hrth9jdyF-JqyMvbZNKxNmpt6Qf5LYYPM1xweIdhgNi4dXs5nnbQuNY-Z9QIRXUzTKhmn9JTE5PRSYETk5tVQkHb3bRNle_JJXN6n7X-tj_7wHrTepIrPEgusSmPtYD8mjtxbWazKGhAWybjYCa3RJQ-LqkjprBBm3AjmZSxPtnQOg=w141-h200" width="141" /></a></div><b>„Księżyce Monarchy” – Dariusz Domagalski</b><p></p><p></p><div style="text-align: justify;">Format: Audiobook</div><div style="text-align: justify;">Stron/długość: 10h 02m</div><div style="text-align: justify;">Czyta: Wojciech Masiak</div><p></p><p style="text-align: justify;">Tym razem tom jest taki trochę słodko-gorzki. Stanowi nie lada gratkę dla fanów rozwoju cywilizacji oraz tematów zabawy w bogów (poprzez dość popularny temat genetycznych manipulacji i „wychowywania” nowego gatunku przez bardziej rozwinięte cywilizacje). To, co jest też warte pochwały to próba osadzenia człowieka w różnych momentach rozwoju planety (rzecz jasna na bazie ziemskich epok geochronologicznych, jak choćby perm z jego ogromnymi stawonogami). Przecudownie to wygląda, chociaż rzecz jasna wszystko zostało uproszczone.</p><p style="text-align: justify;">Nieco gorzej wypadają elementy, w których mamy nieco więcej akcji. O ile sceny walk kosmicznych są utrzymujące w napięciu, tak niektóre potyczki piechoty już kuleją w swoim dynamizmie. Mało też pojawia się szczegółów dotyczących wszechświata, który został wykreowany przez autora. Wątki miłosne są miałkie i słabo opisane, aczkolwiek na duży plus zasługuje brak prób… konsumpcji tychże związków, które prawdopodobnie dodałyby jeszcze więcej chaosu. Mam nadzieję, że w kolejnych tomach pewne rzeczy zostaną nieco wyprostowane, bo sam kierunek, w którym idzie Dariusz Domagalski, mega mi się podoba!</p><p style="text-align: justify;"><b>Ocena punktowa: </b>7/10</p><div style="text-align: justify;"><br /></div>Emilhttp://www.blogger.com/profile/07986722942311066185noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-7206017640597501403.post-30829471922407595682022-06-04T11:34:00.004+02:002022-06-04T11:34:32.840+02:00Co pod pióro w czerwcu 2022?<p style="text-align: justify;"></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjuEd9zOoqhzVKasm8RLDwkHm3cmhV52WZX0SoIKf8BgVHRTB1_zNyuji2KUyjIBCuIc7YLjKfP5T00II4vIUUWgw7cxzYIXdmHnUK0MOdKNWxQ6sHOEIfQouDX69BzHj949v-W6CFqHAuCvn2CU_DWftJXuFWb7Ys3LZkRJw3TKoJlfyJTqeh_h6qLSw/s800/co_pod_pioro.png" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="800" data-original-width="800" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjuEd9zOoqhzVKasm8RLDwkHm3cmhV52WZX0SoIKf8BgVHRTB1_zNyuji2KUyjIBCuIc7YLjKfP5T00II4vIUUWgw7cxzYIXdmHnUK0MOdKNWxQ6sHOEIfQouDX69BzHj949v-W6CFqHAuCvn2CU_DWftJXuFWb7Ys3LZkRJw3TKoJlfyJTqeh_h6qLSw/s320/co_pod_pioro.png" width="320" /></a></div><div style="text-align: justify;">Czerwiec będzie u mnie kolejnym miesiącem pod znakiem #tryscifi – czyli jeszcze więcej fantastyki naukowej! Pewnie cały kwartał tej samej odmiany gatunkowej kompletnie by mi się przejadł, więc te dwa miesiące zostały oszacowane wręcz idealnie. Później będę mógł wrócić do literatury non-fiction, której trochę mi zaczyna brakować. Dobry reportaż czy coś popularnonaukowego to dobra rzecz. Jednak to dopiero w lipcu, kiedy lato zacznie przygrzewać aż zbyt mocno!</div><p></p><p style="text-align: justify;">W tym miesiącu chciałbym kontynuować rozpoczęte przygody, ale jednocześnie spróbować też czegoś nowego. W końcu o to chodzi w całej akcji, żeby pokazać jak największą liczbę tytułów oraz ich twórców! W maju skupiłem się głównie na polskich autorach oraz autorkach, co chciałbym kontynuować (zarówno w kolejnych częściach rozpoczętych cykli, jak i w ewentualnie nowych książkach). Cóż więc takiego zaplanowałem na czerwiec? Jak zwykle tylko garść tytułów!</p><p style="text-align: justify;">Chyba nie będzie dla Was zaskoczeniem, jeśli napiszę, że okładki jak zawsze pochodzą z serwisu Lubimy Czytać?</p><p style="text-align: justify;"><b></b></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><b><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhpYNTV7sNMsH8jzJzsmHCOS-vuTfayhdhj6KXgamHC3-ED9-blHh7zY3FWaQOydtvXOMU1Tn7x5G167T6kjf6KH4sA1WTRgpC6E8VyiFZLCFnh8v1HtigyzQ0xzZGj8ZgANSxkwNJmOGlzItldquaF1pEuQZo_xb1iR9ss4poMxHGWFG3tlj5uYnMJgw/s500/distortion.jpeg" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="500" data-original-width="352" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhpYNTV7sNMsH8jzJzsmHCOS-vuTfayhdhj6KXgamHC3-ED9-blHh7zY3FWaQOydtvXOMU1Tn7x5G167T6kjf6KH4sA1WTRgpC6E8VyiFZLCFnh8v1HtigyzQ0xzZGj8ZgANSxkwNJmOGlzItldquaF1pEuQZo_xb1iR9ss4poMxHGWFG3tlj5uYnMJgw/w141-h200/distortion.jpeg" width="141" /></a></b></div><b>„Distortion” – Cezary Zbierzchowski</b><p></p><p style="text-align: justify;">To już kolejne moje spotkanie z tym autorem. W sumie znowu motywy wojenne, ale z nieco innej strony, niż „Holocaust F” – tym razem ze środka działań i perspektywy żołnierzy. Aż się nie mogę doczekać!</p><p style="text-align: justify;"><b></b></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><b><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhhAHAvIPq-KK9R7-r8sfQD8rUyNO6NT7n6DDxJh5wnzpzARq3InlSTNpE3tiIYVTLQPm-nOJ8Ruv8ZJrGje-kqsXj75Z9foNAuqcd88CzYTOXDiydggodyuatPfw6nZSTDxTm6CdjXryi_6pRlLaUfqJZKzwRBhr1s_d2Iu8Ytqq5OCa-r9w8Y18hspg/s500/starosc_aksolotla.jpeg" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" data-original-height="500" data-original-width="352" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhhAHAvIPq-KK9R7-r8sfQD8rUyNO6NT7n6DDxJh5wnzpzARq3InlSTNpE3tiIYVTLQPm-nOJ8Ruv8ZJrGje-kqsXj75Z9foNAuqcd88CzYTOXDiydggodyuatPfw6nZSTDxTm6CdjXryi_6pRlLaUfqJZKzwRBhr1s_d2Iu8Ytqq5OCa-r9w8Y18hspg/w141-h200/starosc_aksolotla.jpeg" width="141" /></a></b></div><b>„Starość aksolotla” – Jacek Dukaj</b><p></p><p style="text-align: justify;">Dacie wiarę, że jeszcze tego nie czytałem? A tu serial produkują, zaraz sam Dukaj grę chce wydać, a do tego mam nawet koszulkę z motywem „Starości aksolotla”. Skorzystam więc z okazji i się wezmę za ten tytuł, chociaż wiem, że opinie o nim są bardzo mieszane!</p><p style="text-align: justify;"><b></b></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><b><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhhxQBeO0Dm1AmD_LaSTRJMOrGBUF6fdRNgIwTUwyEGnz71WXl9Wri6kZUgS24cEqCgMW4l0K5gRHzB9SET3zUinWr-uoUVTqDO2c4Owqtslx9LDUXcRo-mUIuB7Ek9YJS8ThWn19qHXyZqrpsAtVSP7An3ip7X9BDGMtwTebugmFmoy81r5CDz2RS3Tw/s500/lewiatan.jpeg" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="500" data-original-width="325" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhhxQBeO0Dm1AmD_LaSTRJMOrGBUF6fdRNgIwTUwyEGnz71WXl9Wri6kZUgS24cEqCgMW4l0K5gRHzB9SET3zUinWr-uoUVTqDO2c4Owqtslx9LDUXcRo-mUIuB7Ek9YJS8ThWn19qHXyZqrpsAtVSP7An3ip7X9BDGMtwTebugmFmoy81r5CDz2RS3Tw/w130-h200/lewiatan.jpeg" width="130" /></a></b></div><b>„Lewiatan” – Scott Westerfeld</b><p></p><p style="text-align: justify;">Alternatywna historia połączona z nutą steampunku oraz powieścią przygodową? Biorę w ciemno! Zwłaszcza że opinie o tej książce są całkiem dobre, a leży mi ona już od dłuższego czasu na półce (kupiona za 9,90 zł!).</p><p style="text-align: justify;"><br /></p><p style="text-align: justify;"><br /></p><p style="text-align: justify;"><b>Audiobooki</b></p><p style="text-align: justify;">Skupię się głównie na przechodzeniu przez kolejne części rozpoczętych już cyklów! Dorzucę sobie na pewno kilka dodatkowych tytułów, jednak mogą one wyjść dopiero w praniu… W każdym razie takich audiobooków możecie się spodziewać na moim profilu instagramowym:</p><p style="text-align: justify;"></p><ol><li>„Głębia. Powrót” – Marcin Podlewski</li><li>„Księżyce Monarchy” – Dariusz Domagalski</li><li>„Paradyzja” – Janusz A. Zajdel</li><li>„Cylinder van Troffa” – Janusz A. Zajdel</li></ol><p></p><div style="text-align: justify;"><br /></div>Emilhttp://www.blogger.com/profile/07986722942311066185noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-7206017640597501403.post-74947031672094725972022-06-02T16:05:00.005+02:002022-06-02T16:05:26.979+02:00Podsumowanie maj 2022<p style="text-align: justify;"></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjy8NF6Lclr6VDzfSOKgJ41lxpi7ijYwoIaUoQQ_ZrfZ3eV0k_mGFreqDeSn9E3TE9dV2Mr1pPA-znbrsEgzorjkaXAXdSo88VnLIMZLWAvLmsHLpmbVXrH8LMXQCIBxszuAZDte3k7AOOYcKR-K52fCiqUkchg6vbz-XFJ_VkCSdY51rafOv_dI7G47A/s2250/podsumowanie_maj.png" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2250" data-original-width="1800" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjy8NF6Lclr6VDzfSOKgJ41lxpi7ijYwoIaUoQQ_ZrfZ3eV0k_mGFreqDeSn9E3TE9dV2Mr1pPA-znbrsEgzorjkaXAXdSo88VnLIMZLWAvLmsHLpmbVXrH8LMXQCIBxszuAZDte3k7AOOYcKR-K52fCiqUkchg6vbz-XFJ_VkCSdY51rafOv_dI7G47A/s320/podsumowanie_maj.png" width="256" /></a></div><div style="text-align: justify;">Maj już za nami, a wakacje coraz bliżej! Słupek rtęci też zbliża się powoli ku górnej czapeczce termometru, co mnie osobiście nieco mniej cieszy. Jestem zimnnolubny i o wiele lepiej się czuję zimą, niż latem. Dlatego właśnie nie narzekam na pogodę od października aż do marca/kwietnia, chyba że napada ogromna ilość śniegu, którą muszę ściągać z auta… Jednak nie sposób nie docenić słońca i jego pozytywnego wpływu na samopoczucie, jak również możliwości czytania w plenerze, którą zapewnia!</div><p></p><p style="text-align: justify;">Maj mnie przy okazji nie rozpieszczał ilością wolnego czasu (zwłaszcza w weekendy), ale głównie wpłynęło to mniejszą liczbę obejrzanych filmów oraz seriali. Audiobooków jak zawsze słuchałem gdzie tylko się da, a wieczory z książką to już od dawna moja rutyna. Przeczytana literatura ogranicza się do fantastyki naukowej, głównie ze względu na akcję #tryscifi, którą współorganizowałem! Dobry sobie miesiąc na takie rzeczy wybrałem, nie ma co!</p><p style="text-align: justify;">Jakoś jednak ten miesiąc minął, więc poniżej wrzucam kilka plansz ze statystykami i krótkim komentarzem!</p><p style="text-align: justify;"></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEikZroYZJyU4ROUd5Dabxx9mi_fRWKn9d7uBDks4q5JpkiXGiWWZmXdYjoC4nDy5d6Pn2VmaGlbtMaM-0oAuhi6rdzt3Up3mHecX8M6e0SmK06Dw-IhAaFnrad5X1R_FjbZg14j71ysJyT6jcLYnXHTYQoWA-uiB6r9AXcev0Ub1N4pNW9xQ1iycF0W1Q" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img alt="" data-original-height="1673" data-original-width="800" height="821" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEikZroYZJyU4ROUd5Dabxx9mi_fRWKn9d7uBDks4q5JpkiXGiWWZmXdYjoC4nDy5d6Pn2VmaGlbtMaM-0oAuhi6rdzt3Up3mHecX8M6e0SmK06Dw-IhAaFnrad5X1R_FjbZg14j71ysJyT6jcLYnXHTYQoWA-uiB6r9AXcev0Ub1N4pNW9xQ1iycF0W1Q=w394-h821" width="394" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjOFMNpOJe8gv7J7vp_EmuxFncPkSp2lpivmKjmYcZUIaesWXUVopFkFILj13_MJhYPyHGYWsNZBui3XdP8BfwPFf1ML1n_s7_gI3zDO59BCCeNgmQ0NMtp9NR5cHu3o3hrbflm8F26j5nh9T3dTK0GFGQncnvH9z2tfhZXDuAZMLhdQpOJLgZpzbEy2Q" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img alt="" data-original-height="1796" data-original-width="800" height="888" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjOFMNpOJe8gv7J7vp_EmuxFncPkSp2lpivmKjmYcZUIaesWXUVopFkFILj13_MJhYPyHGYWsNZBui3XdP8BfwPFf1ML1n_s7_gI3zDO59BCCeNgmQ0NMtp9NR5cHu3o3hrbflm8F26j5nh9T3dTK0GFGQncnvH9z2tfhZXDuAZMLhdQpOJLgZpzbEy2Q=w395-h888" width="395" /></a></div><br /><p></p><p style="text-align: justify;">Całkiem nieźle wyszło, nie ma to tamto. W zdecydowanej większości jak widzicie jest to polska fantastyka naukowa, gdyż taki sobie cel postawiłem – pokazać, że istnieje taka scena polskiej literatury, no i że ma się dobrze!</p><p style="text-align: justify;"></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhU1CBRZ12Q9PnGHQPPWV1IMOMzGAk63Kzy7diz9LbSwqoTnYpeBgGA5tf3JmRfqfgD5ISosVfR5Qb1XUpVYEn5ZnwiccFRJeNEx1tn-V_2slNprqgCebjRz2MEzDtHpgnEOJmxwDIuOp0V97CFmcoaTXdfqE28i8OhM0aVmKV4avQ2_AmvM8zmprSGhg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img alt="" data-original-height="1462" data-original-width="800" height="662" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhU1CBRZ12Q9PnGHQPPWV1IMOMzGAk63Kzy7diz9LbSwqoTnYpeBgGA5tf3JmRfqfgD5ISosVfR5Qb1XUpVYEn5ZnwiccFRJeNEx1tn-V_2slNprqgCebjRz2MEzDtHpgnEOJmxwDIuOp0V97CFmcoaTXdfqE28i8OhM0aVmKV4avQ2_AmvM8zmprSGhg=w361-h662" width="361" /></a></div><br /><p></p><p style="text-align: justify;">Dorzuciłem sobie kolejny podcast – „Raport o stanie świata Dariusza Rosiaka”! Wiele osób już mi polecało (czy to osobiście, czy po prostu gdzieś w swoich wypowiedziach). Niektórzy twórcy trochę zwolnili z wypuszczaniem kolejnych odcinków, więc mogłem sobie na to pozwolić, zwłaszcza że zawartość jest naprawdę wartościowa.</p><p style="text-align: justify;"></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhyG3Gry3UGkVTrTWXVi4RPBRax1beQj8HIkq9TGrfxcS3U31V8SzSVAgRHBTXmw9G5_nm4WYlG3bAHgQpy1ApBnMCEP9oQjIMYX2T3fX3Wmv1ZP81IRdErwwbF-6_YqUIPYXi9rt7uENwoVTthE5EbDuHUCAxy3xPVMSimYTmAofjvQ4FeYiywDJ1tZQ" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img alt="" data-original-height="1920" data-original-width="1080" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhyG3Gry3UGkVTrTWXVi4RPBRax1beQj8HIkq9TGrfxcS3U31V8SzSVAgRHBTXmw9G5_nm4WYlG3bAHgQpy1ApBnMCEP9oQjIMYX2T3fX3Wmv1ZP81IRdErwwbF-6_YqUIPYXi9rt7uENwoVTthE5EbDuHUCAxy3xPVMSimYTmAofjvQ4FeYiywDJ1tZQ=w360-h640" width="360" /></a></div><br /><p></p><p style="text-align: justify;">A tak się prezentuje zestawienie podcastów oraz audiobooków. Chyba nic więcej dodawać nie trzeba!</p><p style="text-align: justify;"></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgZALuSGCwPyicyDOWaJcUf-hMFTAwYwAOMMRKyLaFBfsot6frtKHTK-Lh67vViEnC2xHlFVo_tA2ulrS7lryIt6wtWjHALS2AmolKXccQvD23XY87iz9T9QxlmIQk6caIg61jHLM_rQsI1kLzTeo8TSh_257eP7rXpmE_vypkY-1xJyfST7QIL8d0grQ" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img alt="" data-original-height="2000" data-original-width="800" height="781" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgZALuSGCwPyicyDOWaJcUf-hMFTAwYwAOMMRKyLaFBfsot6frtKHTK-Lh67vViEnC2xHlFVo_tA2ulrS7lryIt6wtWjHALS2AmolKXccQvD23XY87iz9T9QxlmIQk6caIg61jHLM_rQsI1kLzTeo8TSh_257eP7rXpmE_vypkY-1xJyfST7QIL8d0grQ=w312-h781" width="312" /></a></div><br /><p></p><p style="text-align: justify;">Z jednej strony miałem spory problem ze znalezieniem czasu na seriale oraz filmy, ale z drugiej udało mi się w majówkę nadrobić to i owo. Znaczy się takie tytuły:</p><p style="text-align: justify;"></p><ol><li>„The Batman”</li><li>„Three Billboards Outside Ebbing, Missouri”</li><li>„Harley Quinn”</li></ol><p></p><p style="text-align: justify;">Instagram cały czas jest głównym miejscem mojej aktywności, chociaż można by powiedzieć, że się rozpływam jeszcze bardziej w ogromie kont. Robię jednak swoje i cieszę się z każdego komentarza oraz nowych obserwacji! Takie oto zdjęcie zdobyło najwięcej polubień w maju:</p><p style="text-align: justify;"></p><blockquote class="instagram-media" data-instgrm-captioned="" data-instgrm-permalink="https://www.instagram.com/p/CdfbQj7M9Da/?utm_source=ig_embed&utm_campaign=loading" data-instgrm-version="14" style="background: rgb(255, 255, 255); border-radius: 3px; border: 0px; box-shadow: rgba(0, 0, 0, 0.5) 0px 0px 1px 0px, rgba(0, 0, 0, 0.15) 0px 1px 10px 0px; margin: 1px; max-width: 540px; min-width: 326px; padding: 0px; width: calc(100% - 2px);"><div style="padding: 16px;"> <a href="https://www.instagram.com/p/CdfbQj7M9Da/?utm_source=ig_embed&utm_campaign=loading" style="background: rgb(255, 255, 255); line-height: 0; padding: 0px; text-align: center; text-decoration: none; width: 100%;" target="_blank"> <div style="align-items: center; display: flex; flex-direction: row;"> <div style="background-color: #f4f4f4; border-radius: 50%; flex-grow: 0; height: 40px; margin-right: 14px; width: 40px;"></div> <div style="display: flex; flex-direction: column; flex-grow: 1; justify-content: center;"> <div style="background-color: #f4f4f4; border-radius: 4px; flex-grow: 0; height: 14px; margin-bottom: 6px; width: 100px;"></div> <div style="background-color: #f4f4f4; border-radius: 4px; flex-grow: 0; height: 14px; width: 60px;"></div></div></div><div style="padding: 19% 0px;"></div> <div style="display: block; height: 50px; margin: 0px auto 12px; width: 50px;"><svg height="50px" version="1.1" viewbox="0 0 60 60" width="50px" xmlns:xlink="https://www.w3.org/1999/xlink" xmlns="https://www.w3.org/2000/svg"><g fill-rule="evenodd" fill="none" stroke-width="1" stroke="none"><g fill="#000000" transform="translate(-511.000000, -20.000000)"><g><path d="M556.869,30.41 C554.814,30.41 553.148,32.076 553.148,34.131 C553.148,36.186 554.814,37.852 556.869,37.852 C558.924,37.852 560.59,36.186 560.59,34.131 C560.59,32.076 558.924,30.41 556.869,30.41 M541,60.657 C535.114,60.657 530.342,55.887 530.342,50 C530.342,44.114 535.114,39.342 541,39.342 C546.887,39.342 551.658,44.114 551.658,50 C551.658,55.887 546.887,60.657 541,60.657 M541,33.886 C532.1,33.886 524.886,41.1 524.886,50 C524.886,58.899 532.1,66.113 541,66.113 C549.9,66.113 557.115,58.899 557.115,50 C557.115,41.1 549.9,33.886 541,33.886 M565.378,62.101 C565.244,65.022 564.756,66.606 564.346,67.663 C563.803,69.06 563.154,70.057 562.106,71.106 C561.058,72.155 560.06,72.803 558.662,73.347 C557.607,73.757 556.021,74.244 553.102,74.378 C549.944,74.521 548.997,74.552 541,74.552 C533.003,74.552 532.056,74.521 528.898,74.378 C525.979,74.244 524.393,73.757 523.338,73.347 C521.94,72.803 520.942,72.155 519.894,71.106 C518.846,70.057 518.197,69.06 517.654,67.663 C517.244,66.606 516.755,65.022 516.623,62.101 C516.479,58.943 516.448,57.996 516.448,50 C516.448,42.003 516.479,41.056 516.623,37.899 C516.755,34.978 517.244,33.391 517.654,32.338 C518.197,30.938 518.846,29.942 519.894,28.894 C520.942,27.846 521.94,27.196 523.338,26.654 C524.393,26.244 525.979,25.756 528.898,25.623 C532.057,25.479 533.004,25.448 541,25.448 C548.997,25.448 549.943,25.479 553.102,25.623 C556.021,25.756 557.607,26.244 558.662,26.654 C560.06,27.196 561.058,27.846 562.106,28.894 C563.154,29.942 563.803,30.938 564.346,32.338 C564.756,33.391 565.244,34.978 565.378,37.899 C565.522,41.056 565.552,42.003 565.552,50 C565.552,57.996 565.522,58.943 565.378,62.101 M570.82,37.631 C570.674,34.438 570.167,32.258 569.425,30.349 C568.659,28.377 567.633,26.702 565.965,25.035 C564.297,23.368 562.623,22.342 560.652,21.575 C558.743,20.834 556.562,20.326 553.369,20.18 C550.169,20.033 549.148,20 541,20 C532.853,20 531.831,20.033 528.631,20.18 C525.438,20.326 523.257,20.834 521.349,21.575 C519.376,22.342 517.703,23.368 516.035,25.035 C514.368,26.702 513.342,28.377 512.574,30.349 C511.834,32.258 511.326,34.438 511.181,37.631 C511.035,40.831 511,41.851 511,50 C511,58.147 511.035,59.17 511.181,62.369 C511.326,65.562 511.834,67.743 512.574,69.651 C513.342,71.625 514.368,73.296 516.035,74.965 C517.703,76.634 519.376,77.658 521.349,78.425 C523.257,79.167 525.438,79.673 528.631,79.82 C531.831,79.965 532.853,80.001 541,80.001 C549.148,80.001 550.169,79.965 553.369,79.82 C556.562,79.673 558.743,79.167 560.652,78.425 C562.623,77.658 564.297,76.634 565.965,74.965 C567.633,73.296 568.659,71.625 569.425,69.651 C570.167,67.743 570.674,65.562 570.82,62.369 C570.966,59.17 571,58.147 571,50 C571,41.851 570.966,40.831 570.82,37.631"></path></g></g></g></svg></div><div style="padding-top: 8px;"> <div style="color: #3897f0; font-family: Arial, sans-serif; font-size: 14px; font-style: normal; font-weight: 550; line-height: 18px;">View this post on Instagram</div></div><div style="padding: 12.5% 0px;"></div> <div style="align-items: center; display: flex; flex-direction: row; margin-bottom: 14px;"><div> <div style="background-color: #f4f4f4; border-radius: 50%; height: 12.5px; transform: translateX(0px) translateY(7px); width: 12.5px;"></div> <div style="background-color: #f4f4f4; flex-grow: 0; height: 12.5px; margin-left: 2px; margin-right: 14px; transform: rotate(-45deg) translateX(3px) translateY(1px); width: 12.5px;"></div> <div style="background-color: #f4f4f4; border-radius: 50%; height: 12.5px; transform: translateX(9px) translateY(-18px); width: 12.5px;"></div></div><div style="margin-left: 8px;"> <div style="background-color: #f4f4f4; border-radius: 50%; flex-grow: 0; height: 20px; width: 20px;"></div> <div style="border-bottom: 2px solid transparent; border-left: 6px solid rgb(244, 244, 244); border-top: 2px solid transparent; height: 0px; transform: translateX(16px) translateY(-4px) rotate(30deg); width: 0px;"></div></div><div style="margin-left: auto;"> <div style="border-right: 8px solid transparent; border-top: 8px solid rgb(244, 244, 244); transform: translateY(16px); width: 0px;"></div> <div style="background-color: #f4f4f4; flex-grow: 0; height: 12px; transform: translateY(-4px); width: 16px;"></div> <div style="border-left: 8px solid transparent; border-top: 8px solid rgb(244, 244, 244); height: 0px; transform: translateY(-4px) translateX(8px); width: 0px;"></div></div></div> <div style="display: flex; flex-direction: column; flex-grow: 1; justify-content: center; margin-bottom: 24px;"> <div style="background-color: #f4f4f4; border-radius: 4px; flex-grow: 0; height: 14px; margin-bottom: 6px; width: 224px;"></div> <div style="background-color: #f4f4f4; border-radius: 4px; flex-grow: 0; height: 14px; width: 144px;"></div></div></a><p style="color: #c9c8cd; font-family: Arial, sans-serif; font-size: 14px; line-height: 17px; margin-bottom: 0px; margin-top: 8px; overflow: hidden; padding: 8px 0px 7px; text-align: center; text-overflow: ellipsis; white-space: nowrap;"><a href="https://www.instagram.com/p/CdfbQj7M9Da/?utm_source=ig_embed&utm_campaign=loading" style="color: #c9c8cd; font-family: Arial, sans-serif; font-size: 14px; font-style: normal; font-weight: normal; line-height: 17px; text-decoration: none;" target="_blank">A post shared by Z piórem wśród książek | 📚 Książki | 📖 Bookstagram (@zpiorem)</a></p></div></blockquote> <script async="" src="//www.instagram.com/embed.js"></script><p></p><p style="text-align: justify;">A na samym koniec lista przeczytanych oraz przesłuchanych książek:</p><p style="text-align: justify;"></p><ol><li><a href="https://www.zpiorem.pl/2022/06/zbiorczo-spod-piora-w-maju-2022.html" style="text-align: center;" target="_blank">„Skokowiec” – M. Podlewski</a></li><li><a href="https://www.zpiorem.pl/2022/06/zbiorczo-spod-piora-w-maju-2022.html" style="text-align: center;" target="_blank">„Holocaust F” – C. Zbierzchowski</a></li><li><a href="https://www.zpiorem.pl/2022/06/zbiorczo-spod-piora-w-maju-2022.html" style="text-align: center;" target="_blank">„Fuga. Powieść polifoniczna” – M. A. Sakowska</a></li><li><a href="https://www.zpiorem.pl/2022/06/zbiorczo-spod-piora-w-maju-2022.html" style="text-align: center;" target="_blank">„Tożsamość Rodneya Cullacka” – P. Angerman</a></li><li><a href="https://www.zpiorem.pl/2022/06/zbiorczo-spod-piora-w-maju-2022.html" style="text-align: center;" target="_blank">„Początek podróży” – D. Domagalski</a></li><li><a href="https://www.zpiorem.pl/2022/06/zbiorczo-spod-piora-w-maju-2022.html" style="text-align: center;" target="_blank">„SybirPunk vol. 3” – M. Gołkowski</a></li><li><a href="https://www.zpiorem.pl/2022/06/zbiorczo-spod-piora-w-maju-2022.html" style="text-align: center;" target="_blank">„Wojna Kalibana” – J. S. A. Corey</a></li><li><a href="https://www.zpiorem.pl/2022/06/zbiorczo-spod-piora-w-maju-2022.html" style="text-align: center;" target="_blank">„Chór zapomnianych głosów” – R. Mróz</a></li></ol><p></p><div style="text-align: justify;"><br /></div>Emilhttp://www.blogger.com/profile/07986722942311066185noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-7206017640597501403.post-27478663398659488782022-06-01T09:13:00.000+02:002022-06-01T09:13:11.309+02:00Zbiorczo spod pióra w maju 2022<p style="text-align: justify;"></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgMehDVO74GpW9ponTbAnDX53AYqFfySrISdLQpXdtDWnFylTGOkTGLiakSVr979mGzBjVbvxK_y0qFJPp1CvZfYQ1r7dHxxuKvYAJqW1gpBykRr6TGHe67aTpEGyS8_qPduTNEjY27wJqbkzF2x7zaGTPAloJjs-SgF5WPUIPSecj3yytLQjYWpqiXew/s2048/zbiorczo_spod_piora.png" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2048" data-original-width="1448" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgMehDVO74GpW9ponTbAnDX53AYqFfySrISdLQpXdtDWnFylTGOkTGLiakSVr979mGzBjVbvxK_y0qFJPp1CvZfYQ1r7dHxxuKvYAJqW1gpBykRr6TGHe67aTpEGyS8_qPduTNEjY27wJqbkzF2x7zaGTPAloJjs-SgF5WPUIPSecj3yytLQjYWpqiXew/s320/zbiorczo_spod_piora.png" width="226" /></a></div><div style="text-align: justify;">Maj oraz nadchodzący czerwiec upłynął mi pod znakiem fantastyki naukowej, głównie dzięki akcji #tryscifi, w której biorę udział! Osobiście za swój cel postawiłem wygrzebanie polskiej fantastyki naukowej, którą warto przeczytać, by pokazać, że nie tylko sama odmiana gatunkowa nie jest straszna, ale również że posiadamy jako naród swoich autorów, którzy doskonale sobie w niej radzą!</div><p></p><p style="text-align: justify;">W związku z tym na koniec czerwca pewnie będę miał przesyt science-fiction, ale na razie chłonę tytuły jeden za drugim! Gdzieś cały czas przewija mi się też „The Expanse”, który pewnie zajmie mi prawie cały rok (przyjmując, że będę się trzymał postanowienia czytania jednego tomu na miesiąc), więc w sumie od klimatów kosmicznych zbyt szybko nie odejdę. Na szczęście Empik Go pełne jest ogólnie pojętej fantastyki naukowej, więc będę miał w czym wybierać!</p><p style="text-align: justify;">W minionym miesiącu miałem okazję przeczytać oraz przesłuchać następujące tytuły:</p><p style="text-align: justify;"><b></b></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><b><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiE1gJkgghNYWN8z8FQfZycgNKk7bSk4bYWv-GRLQuJcM6QEIUbB1Ucmk0IB29oaQee5343ogGAxeTvogONQpbc9peuLnPBzBaY4NdUwyjDPSHwoODD2vEcyb6EJ0_fzXAUwLmEQ1evrakQLeliAwkNT2NZmyLtDcp6_YnnHf5VDrj4qb00VHh08nrM5Q/s500/skokowiec_glebia.jpeg" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="500" data-original-width="352" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiE1gJkgghNYWN8z8FQfZycgNKk7bSk4bYWv-GRLQuJcM6QEIUbB1Ucmk0IB29oaQee5343ogGAxeTvogONQpbc9peuLnPBzBaY4NdUwyjDPSHwoODD2vEcyb6EJ0_fzXAUwLmEQ1evrakQLeliAwkNT2NZmyLtDcp6_YnnHf5VDrj4qb00VHh08nrM5Q/w141-h200/skokowiec_glebia.jpeg" width="141" /></a></b></div><b>„Skokowiec” – Marcin Podlewski</b><p></p><p></p><div style="text-align: justify;"><b>Format: </b>Audiobook</div><b><div style="text-align: justify;"><b>Stron/długość: </b>20h 33m</div></b><b><div style="text-align: justify;"><b>Czyta:</b> Albert Osik</div></b><p></p><p style="text-align: justify;">Gdybym miał opisać tę książkę raptem kilkoma słowami, zawartymi w jednym zdaniu, to byłoby to coś w tym stylu: brudna space opera, pełna indywidualistów oraz pozbawiona wyidealizowanej wizji załogi statku kosmicznego. Niemal każda postać ma w swojej historii jakieś syfy, których wolałaby nie wyciągać na światło dzienne, budowa zaufania jest wyzwaniem, a rozkazy bywają podważane. A co najlepsze, dotyczy to niemalże każdego statku występującego w powieści, włącznie z tymi, które należą do utrzymującego porządek Zjednoczenia.</p><p style="text-align: justify;">Na ogromny plus zasługują dwie rzeczy, które są rdzeniami świata – podróże kosmiczne poprzez głębię (wraz z bardzo prostymi zasadami dotyczącymi załogi) oraz przestrzeń podzielona na ludzi, Elohim oraz Stripsów, czyli trzy kompletnie różne z punktu widzenia ewolucji i ulepszeń posthumanistycznych „gatunki” koegzystujące w pustce kosmosu. Pierwszy tom skupia się głównie na przedstawieniu świata oraz praw nim rządzących, ale Marcin Podlewski zdążył już wpakować dużo dynamizmu, choć początkowy chaos informacji związany z przedstawieniem aktorów był nieco męczący. Zobaczymy jednak, co przyniesie kolejna książka!</p><p style="text-align: justify;"><b>Ocena punktowa:</b> 7/10</p><p style="text-align: justify;"><b></b></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><b><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhByn3gH3LrChkynIsRWqmycXcyVs4maKQ9TbA8If34WgVoHG6nRWq76w-q9lrsNEbcFkFs0XzR_spmZHZEcsEBisWuH8Ei7t2xy3f9_nwMCGcAU3EldoijNmJNb0NE94ZGzHrKrs3ps6FR7h8xDw5A9HtILqmijHJyRVd36IaC4uQ320cFQxVgsrsyEw/s500/holocaust_f.jpeg" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="500" data-original-width="352" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhByn3gH3LrChkynIsRWqmycXcyVs4maKQ9TbA8If34WgVoHG6nRWq76w-q9lrsNEbcFkFs0XzR_spmZHZEcsEBisWuH8Ei7t2xy3f9_nwMCGcAU3EldoijNmJNb0NE94ZGzHrKrs3ps6FR7h8xDw5A9HtILqmijHJyRVd36IaC4uQ320cFQxVgsrsyEw/w141-h200/holocaust_f.jpeg" width="141" /></a></b></div><b>„Holocaust F” – Cezary Zbierzchowski</b><p></p><p></p><div style="text-align: justify;"><b>Format: </b>Papier</div><b><div style="text-align: justify;"><b>Stron/długość:</b> 304</div></b><p></p><p style="text-align: justify;">Jeśli nie lubisz science-fiction w odmianie hard, to nie jest to książka dla Ciebie. Cezary Zbierzchowski stworzył mocno scyfryzowany świat, pełen bezpośrednich połączeń z siecią, bojowych androidów, kompletnie nowych rodzajów broni, które nawet nam się nie śniły, a do tego wykorzystał to wszystko do opakowania jednej, wielkiej wojny. W samym środku wydarzeń jest rodzina będąca właścicielami jednej z największych korporacji na świecie. Mają środki, możliwości, ale przede wszystkim nie dali się zbyt wcześnie pochłonąć bezpośredniemu podłączeniu pod sieć. Dlaczego to jest takie istotne? Ponieważ „Holocaust F” to nie tylko próba wyciśnięcia z własnej wyobraźni siódmych potów, ale również budowanie narracji ostrzegającej.</p><p style="text-align: justify;">Tak naprawdę ta całą nowoczesna technologia ze swoją skomplikowaną terminologią, jak również walki z Szarańczą, to jedynie sposób na dynamizację akcji, która nie pozwalaj na znudzenie się przekazem. Na pierwszym planie leżą bowiem rozterki nie tylko dotyczące posthumanizmu jako takiego (gdzie się kończy granica człowieka? Czy biologiczny mózg jest wystarczający? co, jeśli zmieni się go na żelową substancję?), ale również ludzkiej pogoni w kierunku podłączania świadomości do dowolnego rodzaju zbiorowości. Właśnie te konsekwencje, ubarwione możliwościami, o których długo nie usłyszymy, są kwintesencją „Holocaustu F”.</p><p style="text-align: justify;"><b>Ocena punktowa:</b> 7/10</p><p style="text-align: justify;"><b></b></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><b><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhMSpf0rNw-uchpsCCJRspg0QoWkYvDt9Fy1EAb7qYB-sPxNZlu2FNv0-9Bk23a4XHWuoJYm_YK-dkVhTUzkvsFiWzL-JOlj-4sVsz3EHMsCHtHvz03T_X00cFSdciMomPYgk-lPLNirnNBJ6mfRPlmcxEkDs5LfLUTtu-p6W_DwJTV1mTqWu3pskBI1A/s352/fuga_powiesc_polifoniczna.jpeg" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="352" data-original-width="352" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhMSpf0rNw-uchpsCCJRspg0QoWkYvDt9Fy1EAb7qYB-sPxNZlu2FNv0-9Bk23a4XHWuoJYm_YK-dkVhTUzkvsFiWzL-JOlj-4sVsz3EHMsCHtHvz03T_X00cFSdciMomPYgk-lPLNirnNBJ6mfRPlmcxEkDs5LfLUTtu-p6W_DwJTV1mTqWu3pskBI1A/w200-h200/fuga_powiesc_polifoniczna.jpeg" width="200" /></a></b></div><b>„Fuga. Powieść polifoniczna” – Magdalena Anna Sakowska</b><p></p><p></p><div style="text-align: justify;"><b>Format:</b> Papier</div><b><div style="text-align: justify;"><b>Stron/długość:</b> 9h 50m</div></b><b><div style="text-align: justify;"><b>Czyta:</b> Zuza Saporznikow</div></b><p></p><p style="text-align: justify;">Trochę trąca antyutopią, trochę powieścią przygodową, jednak w ogólnym rozrachunku odgrzewa kotleta w kilku wymiarach. Mamy z jednej strony przyszłość ogarniętą szałem social mediów, z drugiej sporo nowinek technologicznych innego kalibru, a na pierwszym planie nowoczesne igrzyska, w których wygrać może tylko jedna osoba. Po drodze oczywiście musi wyeliminować w ten czy inny sposób innych uczestników – wszystko monitorowane jest na bieżąco w social mediach. Brzmi znajomo, i to na kilka różnych sposobów?</p><p style="text-align: justify;">Słuchało się tego całkiem nieźle, choć nie zawsze autorka umiała utrzymać moją uwagę. Najczęściej budziłem się z lekkiego letargu wtedy, gdy wydarzenia potoczyły się zdecydowanie zbyt szybko w stosunku do realnego czasu wykonania danej czynności. Wtedy w głowie pojawia się taki mikro wybuch, nie da się go zignorować. Przez większość książki jednak nie dzieje się nic na tyle spektakularnego, żeby przykuć moją uwagę, a cała akcja przypomina raczej wyścigi ślimaków, niż dynamiczne, nowoczesne igrzyska. No cóż, potencjał był, ale wyszło raczej przeciętnie.</p><p style="text-align: justify;"><b>Ocena punktowa: </b>6/10</p><p style="text-align: justify;"><b></b></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><b><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjby9wxjvUAuRokrtty85HO8j8YLOv6ZuP60kEXvpqqaNlsTul7-skxD9zXQ7DbMP0OFEECO899NkDdD-pupvtIpyey3UecZaiYTllg_nR2FozSwPrG10LaAal4YrEC5msVTUoruhJYdBQ2aQYY-TJ9N5Aq5mlPWkHNyW8W1fn0xKHLv01qF3dr7iuRKA/s499/tozsamosc_rodneya.jpeg" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="499" data-original-width="352" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjby9wxjvUAuRokrtty85HO8j8YLOv6ZuP60kEXvpqqaNlsTul7-skxD9zXQ7DbMP0OFEECO899NkDdD-pupvtIpyey3UecZaiYTllg_nR2FozSwPrG10LaAal4YrEC5msVTUoruhJYdBQ2aQYY-TJ9N5Aq5mlPWkHNyW8W1fn0xKHLv01qF3dr7iuRKA/w141-h200/tozsamosc_rodneya.jpeg" width="141" /></a></b></div><b>„Tożsamość Rodneya Cullacka” – Przemek Angerman</b><p></p><p></p><div style="text-align: justify;"><b>Format:</b> Papier</div><b><div style="text-align: justify;"><b>Stron/długość:</b> 320</div></b><p></p><p style="text-align: justify;">Chyba miał to być taki trochę pastisz, choć nie jestem do końca pewien. Tak samo, jak nie jestem do końca pewien, czy jest to science-fiction, bo trochę za dużo fantastyki się w tej nauce znajduje. A już na pewno zbyt duże jej zagęszczenie. Nie do końca też wiadomo, w jakim świecie tak naprawdę przyszło żyć naszym bohaterom – wiadomo jedynie, że jest jakaś Matka, która ma swoich agentów o różnych kategoriach i… i tyle. Dużo narkotyków o przecudownym działaniu i równie niezrozumiałych nazwach, sporo marzeń erotycznych głównej postaci i w sumie tyle.</p><p style="text-align: justify;">Tyle dobrego, że chociaż mniej więcej wiadomo, co ma ta postać robić. Znaczy, jaka jest fabuła, którą niestety całkowicie zasłaniają różne ekscesy, próby filozofowania oraz gwałtowne przeskakiwanie z miejsca na miejsce. Ba, nawet obiecanych w blurbie pościgów nie ma! Do tego klimat jest nawet jak dla mnie zbyt prostacki (a to jest już wyczyn!), więc trochę się też męczyłem, przechodząc przez „Tożsamość Rodneya Cullacka”. Miała swoje dobre momenty, ale raczej nie jest to tytuł, który polecałbym czy to jako science-fiction, czy po prostu jako literaturę choćby czysto rozrywkową.</p><p style="text-align: justify;"><b>Ocena punktowa:</b> 5/10</p><p style="text-align: justify;"><b></b></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><b><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgMmUdNNJis0RJWsmJ-ajJATeibRb_UQzVAFSGFaMX83l0lkoZmYpPZJ3cKb7fUNVuc7YOvpm2PBmOmfbXKh8ZoeH12MgQT5MNqSORxNLKC6jDzdlKpxUljAOuO2FeWxqkXpsFhL1X06jGqS7P5rSIqyYDcTZO3Gy8U4-nboJs3Qb_0MJOwLNPFeXIhsg/s500/hajmdal_poczatek_podrozy.jpeg" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="500" data-original-width="352" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgMmUdNNJis0RJWsmJ-ajJATeibRb_UQzVAFSGFaMX83l0lkoZmYpPZJ3cKb7fUNVuc7YOvpm2PBmOmfbXKh8ZoeH12MgQT5MNqSORxNLKC6jDzdlKpxUljAOuO2FeWxqkXpsFhL1X06jGqS7P5rSIqyYDcTZO3Gy8U4-nboJs3Qb_0MJOwLNPFeXIhsg/w141-h200/hajmdal_poczatek_podrozy.jpeg" width="141" /></a></b></div><b>„Początek podróży” – Dariusz Domagalski</b><p></p><p></p><div style="text-align: justify;"><b>Format:</b> Audiobook</div><b><div style="text-align: justify;"><b>Stron/długość: </b>7h 35m</div></b><b><div style="text-align: justify;"><b>Czyta: </b>Wojciech Masiak</div></b><p></p><p style="text-align: justify;">Klasyczna, kosmiczna historia oparta o standardowe charakterystyki space opery. Podróże międzygwiezdne, napęd nadprzestrzenny, krążowniki i niszczyciele stające do walki między sobą – znajdziecie tu dosłownie wszystko! Nie zabrakło również obcych cywilizacji, które współżyją (albo i nie) ze sobą w mniejszej lub większej zgodzie. Wszystko ma swoje miejsce i przedstawiane jest bardzo naturalnie. Mało tego, opisy są tak skonstruowane, że obrazy od razu pojawiają się w wyobraźni.</p><p style="text-align: justify;">Pierwszy tom to głównie przedstawienie świata (a raczej wszechświata), postaci (których niby jest sporo, ale da się spokojnie je od razu umysłem ogarnąć) oraz coś w rodzaju genesis fabuły, która dopiero się powoli zawiązuje. Ogólnie widać od razu, że autor raczej stosuje dość bezpieczne i wykorzystywane już niejednokrotnie klocki, z których składa swoją wizję, ale zamierza to nadrobić detalami takimi jak cywilizacje i rasy, historia (w sensie dosłownym) oraz specyficzny podział jednostek wojskowych. Ogólnie szykuje się całkiem niezły cykl, pełen akcji i dobrej rozrywki. W każdym razie jestem osobiście pozytywnie nastawiony jak na razie.</p><p style="text-align: justify;"><b>Ocena punktowa:</b> 6/10</p><p style="text-align: justify;"><b></b></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><b><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhqOLvu3toe1h0w-ooMKFHxrUiDAEsYmkYy4_S10NY-gYe65OkC4FwASy9yVkNzVXKcYtQBCfkNl5WGWXWFiutlmUGvehG1HIiFdZSXgMjySbLcx-Olx0G-kCfLV4tQX5IRsVjRWqd0nTDJMJE4nX83QlQEvh_2me_aw9qeWOvLngGgLkTBFy0soFWUzg/s500/sybirpunk_3.jpeg" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="500" data-original-width="352" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhqOLvu3toe1h0w-ooMKFHxrUiDAEsYmkYy4_S10NY-gYe65OkC4FwASy9yVkNzVXKcYtQBCfkNl5WGWXWFiutlmUGvehG1HIiFdZSXgMjySbLcx-Olx0G-kCfLV4tQX5IRsVjRWqd0nTDJMJE4nX83QlQEvh_2me_aw9qeWOvLngGgLkTBFy0soFWUzg/w141-h200/sybirpunk_3.jpeg" width="141" /></a></b></div><b>„Sybirpunk vol. 3” – Michał Gołkowski</b><p></p><p></p><div style="text-align: justify;"><b>Format:</b> Papier</div><b><div style="text-align: justify;"><b>Stron/długość:</b> 15h 23m</div></b><b><div style="text-align: justify;"><b>Czyta:</b> Michał Gołkowski</div></b><p></p><p style="text-align: justify;">To jest po prostu fascynujące, jak fajnie można osadzić dokładnie tych samych bohaterów w trzech kolejnych, wynikających z siebie książkach, ale w totalnie innym świecie. Znaczy, wciąż to jest ta sama Federacja, ale bohaterowie mają do czynienia z totalnie różnym stylem życia oraz obracają się w innych kręgach i klasach społecznych. To jest jedna z tych mega fajnych rzeczy, które zachęcają do sięgnięcia po absolutnie wszystkie części, bez omijania którejkolwiek. No i najlepiej się je czyta jednak w kolejności chronologicznej wydania!</p><p style="text-align: justify;">Same bebechy powieści to klasyczna literatura akcji, z mnóstwem dynamicznych pościgów, strzelanek, plot twistów (a jakże, również!) oraz wszystkiego, co potrzebne do zapewnienia świetnej rozrywki. Jeśli ktoś szuka dobre odskoczni od poważnej literatury, to dobrze trafił. Świat nie jest skomplikowany, raczej podrasowany, niż pełen technologicznych udziwnień, autor nie próbuje z tego zrobić zaawansowanego cyberpunka. Stawia na akcję, działanie oraz dynamikę. Czyli to, co tygryski lubią najbardziej!</p><p style="text-align: justify;"><b>Ocena punktowa:</b> 8/10</p><p style="text-align: justify;"><b></b></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><b><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjtiMeciFUymgMPe3VqGEed4_8EJxY2n7H61HqFQ-UsKND5lbazOMxaTml1e85t8nrDjuHn7sjV2NhirG7MeDTtu5yrZs2YJWpFqIDgL4vu8RHuBL0APUjpw7F6BYe0cSwTZ0GdchfHompqoZjpJHJcsiNca3sun4q2DPI8nShoyVaGct4O97CQ93b75g/s500/wojna_kalibana.jpeg" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="500" data-original-width="352" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjtiMeciFUymgMPe3VqGEed4_8EJxY2n7H61HqFQ-UsKND5lbazOMxaTml1e85t8nrDjuHn7sjV2NhirG7MeDTtu5yrZs2YJWpFqIDgL4vu8RHuBL0APUjpw7F6BYe0cSwTZ0GdchfHompqoZjpJHJcsiNca3sun4q2DPI8nShoyVaGct4O97CQ93b75g/w141-h200/wojna_kalibana.jpeg" width="141" /></a></b></div><b>„Wojna Kalibana” – James S.A. Corey</b><p></p><p></p><div style="text-align: justify;"><b>Format: </b>Papier</div><b><div style="text-align: justify;"><b>Stron/długość: </b>596</div></b><p></p><p style="text-align: justify;">Po raz kolejny dostałem kawał porządnej, fajnie zbudowanej fantastyki naukowej. Takiej, w której kosmos i zdobycze technologiczne ludzkości są jedynie tłem, a nie tym, czym autorzy chcieliby się pochwalić. Cały czas jestem też pod wrażeniem, jakie bogactwo i różnorodność świata można stworzyć, opierając się tylko (albo aż) na Układzie Słonecznym – nie trzeba kombinować z rozrzucaniem ludzi po całej galaktyce, żeby być w stanie już w kolejnym tomie zaskoczyć czytelników.</p><p style="text-align: justify;">Z perspektywy fabuły mamy jednocześnie kontynuację tego, co niejako rozpoczął James Holden oraz zupełnie nowy wątek, wokół którego kręci się cała akcja. Jedno wynika z drugiego i kolejne wydarzenia związane z tym, co stało się w poprzednim tomie, przeplatają się z nowym wątkiem, stanowiącym rdzeń tego tomu. Nie można więc narzekać na zbyt dużą granulację między książkami, jednocześnie nie konsumując dokładnie tej samej papki. Liczę na to, że kolejne tomy umieją zaserwować równie dobre wrażenia.</p><p style="text-align: justify;"><b>Ocena punktowa: </b>7/10</p><p style="text-align: justify;"><b></b></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><b><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEilLIQTE-QBILsueIJF5E4gJHZOwVg3ErYvn64byriO1qbk160GUWGtFl71XA_ul0G56q9ffskF0MttOxMxUm0OAt2SAh-Tt7Cu4xA-B3brIDqMnqA3O5tzAs6eUufJ_CvEeZYxVImOZBxnvORb2ixKvCYT_tyn9G-Lo3qgH8j0A4mOGQjdn2N7iVqbNA/s500/chor_zapomnianych_glosow.jpeg" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="500" data-original-width="352" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEilLIQTE-QBILsueIJF5E4gJHZOwVg3ErYvn64byriO1qbk160GUWGtFl71XA_ul0G56q9ffskF0MttOxMxUm0OAt2SAh-Tt7Cu4xA-B3brIDqMnqA3O5tzAs6eUufJ_CvEeZYxVImOZBxnvORb2ixKvCYT_tyn9G-Lo3qgH8j0A4mOGQjdn2N7iVqbNA/w141-h200/chor_zapomnianych_glosow.jpeg" width="141" /></a></b></div><b>„Chór zapomnianych głosów” – Remigiusz Mróz</b><p></p><p></p><div style="text-align: justify;"><b>Format:</b> Papier</div><b><div style="text-align: justify;"><b>Stron/długość:</b> 14h 47m</div></b><b><div style="text-align: justify;"><b>Czyta:</b> Krzysztof Plewako-Szczerbiński</div></b><p></p><p style="text-align: justify;">Na wstępie od razu podkreślę, że jeśli chcecie zapoznać się z tą książką, to sięgnijcie raczej po jej wersję papierową lub elektroniczną… Lektorowi umiejętności manipulacji swoim głosem oraz zmiany intonacji nie można odmówić, ale kompletnie nie współgra to z czytaniem historii, w której jednak dobrze mieć rozeznanie w dialogach (a interpunkcja jest niestety dla lektora tylko sugestią). Sporo straciłem więc z samej historii, próbując się połapać w tym, kto, kiedy się wypowiada i jakie w ogóle ma zamiary, a to jest dość istotne w „Chórze zapomnianych głosów”.</p><p style="text-align: justify;">Sama historia nie należy do porywających, a jej dynamika jest tak stała (cóż za ciekawe stwierdzenie), że aż trochę zęby bolą. Remigiusz Mróz faktycznie ma dobry warsztat pisarski i wie, w jaki sposób konstruować sceny, jednak niewiele więcej o „Chórze zapomnianych głosów” mogę napisać niż to, że jest po prostu okej. Plusem na pewno jest dwójka głównych bohaterów, którzy mają swoje przyzwyczajenia i drobne tiki, które pozwalają ich jasno opisać, jak również sam pomysł na fabułę (chętnie bym coś podobnego przeczytał w nieco bardziej odważnej formie), jednak całość napisana jest bardzo zachowawczo. Niby nie jest to odgrzewanie kotleta, aczkolwiek smak nie porywa.</p><p style="text-align: justify;"><b>Ocena punktowa:</b> 6/10</p><div style="text-align: justify;"><br /></div>Emilhttp://www.blogger.com/profile/07986722942311066185noreply@blogger.com0