wtorek, 1 sierpnia 2023

Zbiorczo pod pióra w lipcu 2023

Połowa lata praktycznie za nami, ale trzeba korzystać ile się tylko da! Ja wykorzystałem minione weekendy na maksa, aż nawet za bardzo jak na moje skromne potrzeby (oraz niewielką pojemność socjalnych baterii…). Rzecz jasna zawsze starałem się znaleźć czas na chwilę relaksu z książką w ręku (albo raczej słuchawkami w uszach lub czytnikiem w ręku – bardzo spadły przeroby papierowych książek), w związku z czym kontynuowałem śledzenie przygód w rozpoczętych przeze mnie cyklach, a także poznawałem kolejne książki niekoniecznie z nimi związane.

Był to kolejny miesiąc, w którym przeczytałem tytuł z mojej listy #5na2023, czyli pięciu tytułów, z którymi już dawno chciałem się zapoznać, ale jakoś było mi nie po drodze. Odkryłem też potencjalnie cudowną serię Bartłomieja Grzegorza Sali (ech, wiecznie mam problemy z rozpoznaniem czy dane nazwisko się odmienia, czy też nie…), więc będę chciał sięgnąć po wcześniejsze książki! Ogólnie to był całkiem przyjemny miesiąc, pełen odkryć oraz kontynuacji dobrych rzeczy, aż bym chciał, żeby kolejny był podobny!

Tymczasem przejdźmy do sedna, czyli opinii! Okładki rzecz jasna pochodzą z serwisu Lubimy Czytać.

„Duma i uprzedzenie” – Jane Austen

Format: E-book
Stron/długość: 319
Tłumaczenie: Magdalena Gawlik-Małkowska

Po prostu zostałem porwany! Spodziewałem się wielu możliwości, począwszy od kompletnego znudzenia, aż po umiarkowany optymizm, ale nie sądziłem, że tej lekturze uda się zaszczepić we mnie aż tyle emocji! Dwa najmocniejsze aspekty „Dumy i uprzedzenia” to cudowne wykreowanie postaci (jak ja nie cierpię lady Bennet! co za wielowymiarowy Pan Darcy!) oraz przedstawienie intryg nieco bogatszych warstw społecznych w połączeniu z brakiem poprawnej komunikacji (głównie ze względu na konwenanse). Jane Austen świetnie przedstawiła ten rollercoaster uczuć i nastawienia do poszczególnych osób, który zmieniał się wraz z poznawaniem kolejnych prawd (lub czegoś, co bywało uznawane za prawdę w danym momencie).

Romanse, które opisane są w powieści, mogą być śmiało traktowane jako preteksty do przedstawienia czegoś zupełnie innego – przedstawienia jak bardzo ubodzy duchowo i kulturalnie (pomimo otaczania się kultura!) byli przedstawiciele wyższych warstw społecznych w XIX-wiecznej Anglii, zamknięci w ciasnych kokonach stereotypów, którym musieli hołdować, co doprowadzało ich do dosłownie upośledzenia życiowego. Nie jest to rzecz jasna nic odkrywczego w literaturze z tamtych czasów, jednak Jane Austin bardzo mocno uwypukla te problemy, zwłaszcza te związane z konwenansami, pogonią za pieniędzmi oraz łańcuchami, które zatrzaskuje mamona na nadgarstkach nie tylko młodych dam, ale i kawalerów.

Ocena punktowa: 8/10

„W upiornym laboratorium” – Bartłomiej Grzegorz Sala

Format: Audiobook
Stron/długość: 17h 25m
Czyta: Donata Cieślik

Kompletnie nie spodziewałem się tego, co otrzymałem. Zaskoczenie jest jednak pozytywne i to bardzo, choć na początku nie wiedziałem sam, co o tym myśleć. Nastawiłem się na jakiś zbiór prostych historii o pochodzeniu przeróżnych kreatur, monstrów oraz innych eksperymentów na skraju mitów i legend, a dostałem pełne opracowanie wielu historycznych źródeł, które mogły być początkiem wielu doniesień o homunkulusach, golemach czy innych aberracjach biologicznych. Rzecz jasna jest to połączenie faktów i historii z wymysłami oraz często literaturą (jak w przypadku stwora ożywionego przez Frankensteina), ale o wiele więcej w tym faktów niż mitów.

Lubię, gdy historia opowiadana jest w sposób wciągający i przystępny dla przeciętnego zjadacza chleba, zwłaszcza gdy pełna jest dat oraz szczegółów różnych miejsc. Bartłomiej Grzegorz Sala bombarduje wręcz czytelnika takimi detalami, ale robi to w sposób bardzo lekki i płynnie przechodzi z faktów do opowieści i bajań związanych z rzeczami nadprzyrodzonymi. To naprawdę świetne połączenie, które daje o wiele lepszy pogląd na to, skąd wzięły się pewne legendy i w jaki sposób zmieniały się one na przestrzeni kolejnych lat, choć i tak najbardziej wartościowe bywają próby wyjaśnienia początków historii różnych stworzeń. To nie jest książka pełna zmyślonych historii, ale ewolucji ludzkiego postrzegania rzeczy niewytłumaczalnych i pogoni za nieznanym.

Ocena punktowa: 8/10

„Druga Burza” – Marcin Mortka

Format: Audiobook
Stron/długość: 8h 33m
Czyta: Filip Kosior

Od razu się lepiej słuchało! Tak coś czułem, że nie ma co oceniać po pierwszym tomie, bo drugi przyniósł już o wiele więcej radości z lektury. Przede wszystkim pojawia się konkretna linia fabuły oraz cel, do którego dążą główni bohaterowie. Do tego poznajemy nieco lepiej poszczególne postacie, niektóre z nich możemy polubić, do innych poczuć mniej pozytywne emocje – ale możemy to w ogóle zrobić! Świat również staje się mniej tajemniczy, za to bardziej zrozumiały. Zwyczajnie wszystkiego jest więcej i przy okazji lepiej, chociaż dynamika czasem pozostawia jeszcze wiele do życzenia.

Zapewne sporo z tego pozytywnego nastawienia zależy od Filipa Kosiora, który jest lektorem słuchanego przeze mnie audiobooka – rzadko wspominam coś o lektorach, ale tego Pana zdecydowanie warto wymienić jako jednego z najlepszych na rynku. Jestem przekonany, że część nieco nudniejszych fragmentów dało się uratować dzięki odpowiedniemu manipulowaniem głosem oraz wprowadzenia odpowiedniego klimatu. Chyba nie będzie zaskoczeniem teraz, jeśli napiszę, że gdy widzę nazwisko Filipa Kosiora przy audiobooku, to nawet się nie zastanawiam zbyt długo nad sięgnięciem po niego. Liczę jednak na to, że kolejne części tego cyklu nie będą musiały być w żadnym momencie ratowane przez lektora i moja ocena nie poleci w dół na łeb na szyję.

Ocena punktowa: 7/10

„Chłopki. Opowieść o naszych babkach” – Joanna Kuciel-Frydryszak

Format: Audiobook
Stron/długość: 15h 17m
Czyta: Maria Peszek

Cudowny reportaż. Bardzo szczegółowy, ale lekko opisany – trudno się od niego oderwać i równie ciężko znaleźć brakujące punkty. Joanna Kuciel-Frydryszak skupia się zdecydowanie na wiejskich kobietach (co zresztą sugeruje tytuł), jednak nie ogranicza się jedynie do nich. Wszak ich los był ściśle związany z powodami, przez które ich życia wyglądały tak, jak wyglądały – a powody te nie oszczędzały nikogo niezależnie od płci, wyznania czy jakichkolwiek innych sposobów na kategoryzowanie ludzkości. Mamy więc tu piękne komendium historii polskiej wsi aż do czasów zaborów, chociaż najwięcej uwagi autorka poświęciła dwudziestoleciu międzywojennemu (nie bez powodów!) i czasom nieco późniejszym.

Życzyłbym sobie więcej takich książek, które starają się wejść jak najgłębiej nie tylko w samą historię, ale i przyczyny pewnych zjawisk – dzięki temu można lepiej zrozumieć (albo po prostu spróbować, bo niektórych aspektów nie da się tak po prostu zrozumieć w naszych czasach) jak bardzo część z zachowań otaczających nas ludzi jest zakorzeniona w ich przeszłości. A „Chłopki” robią to doskonale. Zwłaszcza że sama narracja autorki jest naprawdę przystępna i pozwala na pełne skupienie się na opisywanych wydarzeniach, historiach, powodach oraz przyczynach. Zdecydowanie polecam!

Ocena punktowa: 8/10

„Mroźny szlak” – Marcin Mortka

Format: Audiobook
Stron/długość: 8h 54m
Czyta: Filip Kosior

Przyznać muszę, że faktycznie z tomu na tom coraz bardziej się wkręcam w całą historię. „Mroźny szlak” to oficjalnie pierwszy tom (choć trzeci w kolejności, poprzednie dwa traktowane są jak prequele z punktu widzenia nomenklatury oznaczeń), choć nie polecam zaczynania przygody od niego. Zbyt wiele wydarzeń będzie dla Ciebie kompletnie niezrozumiałych, wymagana jest znajomość wcześniejszych książek. To jest rzecz jasna pewnego rodzaju plus, bo oznacza on, że Marcin Mortka nie próbuje przytaczać wszystkich historii, które wydarzyły się przed „Mroźnym szlakiem”, można więc się skupić na aktualnościach.

A tutaj jest nad czym się skupiać, bo autor odszedł od konwencji „idziemy i mordujemy”, a dołożył nie tylko nieco więcej detali dotyczących mitologii świata przez niego opisywanego, ale również dorzucił parę dodatkowych warstw skomplikowania do historii. Wiecie, od samego początku wszystko kręciło się wokół smoków, ale oglądaliśmy je z oddali – teraz możemy dowiedzieć się nieco więcej o nich i spojrzeć na te przerośnięte jaszczury z kilku różnych perspektyw. A do tego mamy rzecz jasna wszystko, co nam towarzyszyło do tej pory, czyli między innymi porywczy charakter głównego bohatera i jego szalone, choć kreatywne pomysły. Idealnie do nakarmienia duszy prostą, ale dobrą rozrywką!

Ocena punktowa: 7/10

„Klątwa dla Demona” – Magdalena Kubasiewicz

Format: E-book
Stron/długość: 384

Jeśli pamiętacie moje zachwyty nad poprzednimi dwoma tomami, to zapomnijcie o nich. Zachwycać się należy nad „Klątwą dla Demona”! Zdarzyło mi się czasem dla niej odpuścić inne moje rutynowe aktywności, co w moim przypadku oznacza pełne przyssanie się do książki. Magdalena Kubasiewicz idealnie manipulowała wydarzeniami, cudownie budowała napięcie i w odpowiednich momentach robiła cięcia, przechodząc do kolejnej postaci i wydarzeń z nią związanych. Tym razem też wspięła się jeszcze wyżej na wzgórze intryg, splatając je jak Jagoda klątwy.

Potrzebuję więcej takich książek. Utrzymujących klimat, takich, które potrafią przyćmić wiele niedociągnięć (no bohaterowie mogliby być nieco bardziej… wyraziści). To jest naprawdę prosty świat z garścią postaci, ale coś w tej książce jest takiego, że po prostu chce się ją polecać, bo sprawiła ogromną ilość radości i rozrywki w trakcie lektury. Magdalena Kubasiewicz potrafi pisać tak, że poziom immersji wystrzeliwuje dosłownie w kosmos. Czasem się zastanawiałem, czy nie rzuciła na mnie w jakiś sposób klątwy radości z czytania, bo odkrywałem kolejne karty tego kryminalnego śledztwa Wilczej Jagody niemalże z wypiekami na twarzy.

Ocena punktowa: 8/10

„Chołod” – Szczepan Twardoch

Format: Audiobook
Stron/długość: 14h 00m
Czyta: Bartłomiej Topa

„Chołod” muszę rozpatrywać z dwóch perspektyw – książki jako takiej oraz produkcji audio skomponowanej przez Empik Go. Do słuchowiska temu bardzo daleko, jednak osobiście cenię sobie dotychczasowe audiobooki wzbogacone o efekty dźwiękowe (oraz aktorów). Książka Szczepana Twardocha dostała podobną, prostą, ale naprawdę przyjemną dla ucha oprawę (aż się nie chce przyspieszać odtwarzania) – podział na role czytanych przez kilka osób, odpowiednie dźwięki w tle (zarówno samo tło główne, jak i dodatkowe strzały z karabinów czy dźwięki krzątających się marynarzy) wspomagają wczucie się w ten klimat.

Ogromną zaletą książki jest język wykorzystywany przez autora, stylizowany na tłumaczony rosyjski (między innymi z charakterystycznym użyciem „ja”). Nadaje niesamowity klimat podczas lektury. Odpowiednia dynamika wydarzeń nie pozwala się nudzić, a do tego mamy sporo ciekawostek o Arktyce, podróżowaniu po niej, oraz sposobach przetrwania na niej. Na mój gust na samym początku jest o wiele za dużo specjalistycznego słownictwa związanego z żeglugą (kompletnie niczego z tego nie rozumiałem, pomimo bardzo podstawowej wiedzy amatora, który lubi interesować się różnymi rzeczami), na całe szczęście to tylko pierwsze strony. Później mamy już do czynienia z historią sprzed wielu lat, co też ułatwia sprawę. W ogólnym rozrachunku wychodzi naprawdę świetnie.

Ocena punktowa: 8/10