niedziela, 1 października 2023

Zbiorczo spod pióra we wrześniu 2023

Kto z Was musiał zasuwać szkoły? No i kto cieszył się ostatnim miesiącem wolnego przed powrotem na studia? Ja świeżo wróciłem ze swoich wakacji, chociaż to nie jest dla mnie koniec urlopu (jeszcze tydzień byczenia się, ale już w domowym zaciszu!), ale cały mój wrzesień był niesamowicie zajęty i aktywny! Oczywiście miałem sporo czasu na słuchanie audiobooków (aczkolwiek podcasty wracają z przerwy wakacyjnej), jednak papier i e-booki szły mi topornie. Właściwie to czytam je głównie wieczorami, tuż przed snem, ale jakoś nie zawsze miałem na to ochotę… Nie żeby książki przeze mnie wybrane były słabe, nic z tych rzeczy – po prostu… jakoś tak wyszło.

Ogólnie nie mogę narzekać na ostatnie trzydzieści dni, zwłaszcza że książkowo odkryłem kolejną wspaniałość, jaką jest „Shogun” (no i oczywiście cały cykl!), 60 godzin świetnej zabawy w cudownym świecie! Muszę wygrzebać więcej tego typu tytułów i się z nimi zapoznać. Na pewno mam co nadrabiać do końca roku tak naprawdę, zważywszy na długość tych pozycji. A tu jeszcze miałem sobie „Kingsbridge” kupić! Nie wiem kiedy ja na to wszystko czas znajdę…

No, ale przejdźmy wreszcie do sedna tego postu, czyli opinii! Rzecz jasna okładki pozwoliłem sobie zapożyczyć z serwisu Lubimy Czytać.

„Zbrodnie wojenne” – Christie Golden

Format: E-book
Stron/długość: 430
Tłumaczenie: Przemysław Bieliński

Wydarzenia, których już niestety nie znam z gier – na długo przed nimi zakończyłem swoją przygodę z „World of Warcraft”. Mimo wszystko historię znam mniej więcej, a w „Zbrodniach wojennych” mogłem przyjrzeć się ze szczegółami życiu Garrosha Hellscreama, syna Groma, znanego fanom najstarszych części tej serii. Książka skupia się wokół procesu wspomnianego Wodza Hordy, który sądzony jest właśnie za tytułowe zbrodnie wojenne, których się dopuścił nie tylko przeciwko członkom Przymierza, ale i własnej Hordy. Jak na proces, jest to naprawdę bardzo dynamicznie opisana historia. Tego się jednak spodziewałem po Christie Golden, bo nie jest to jej pierwsza powieść osadzona w tym świecie, którą czytałem.

Niestety oczywiście nawet najlepsze pióro nie uniknie pewnego rodzaju powtarzalności i schematyczności przy tego typu opisach. Niestety zdarzały się momenty dłużące się, ciągnące niemal jak spaghetti – znaczy niby smaczne i chciane, ale jednak czasem irytujące, zwłaszcza kiedy tę nitkę kończymy. Trochę też na tym ucierpiała dość istotna kwestia, czyli przeżycia postaci oraz przedstawienie ich przemian i wewnętrznych lęków po czasie, w którym Garrosh Hellscream dokonał takich, a nie innych czynów. Chciałoby się aż dostać kolejną część, która skupia się nie na tym, a nie tylko na przedstawianiu faktów oraz detali. Mimo wszystko będę przyjemnie wspominał tę pozycję, głównie ze względu na uzupełnianie luk w mojej wiedzy.

Ocena punktowa: 6/10

„Shogun” – James Clavell

Format: Audiobook
Stron/długość: 51h 39m
Czyta: Andrzej Hausner

Zanim sięgnąłem po tę lekturę, wiedziałem o niej tylko tyle, że istnieje – James Clavell jest mimo wszystko dość znanym nazwiskiem. Nie wiedziałem jednak nic więcej, oprócz tego, że jej akcja rozgrywa się w Japonii. Teraz mega żałuję, że nie sięgnąłem po nią wcześniej, bo jest to naprawdę kawał cudownej literatury i to pod wieloma względami. Ogrom nawiązań do kultury japońskiej (i to starszej, sięgającej aż czasów podbojów mórz i nowych lądów przez Europejczyków), historyczne przedstawienie zderzenia kultur (choć jak zwykle nie umiem ocenić merytoryczności), a do tego podane w sposób tak przyjemny, że aż trudno się było oderwać od lektury.

Jednym z ciekawych aspektów jest sposób przedstawiania języka japońskiego, którego niejako uczymy się wraz z postępami w książce. W pewnym momencie nawet całe zdania przytaczane w tym języku nie stanowiły dla mnie problemu w zrozumieniu (chociaż za nic w świecie bym ich teraz nie powtórzył!). Świetnie była też przeprowadzona ekspozycja, zarówno na sam świat, jak i strukturę feudalnego społeczeństwa, począwszy od kupców, przez chłopów, samurajów, aż po tytułowego shoguna. Do tego główna linia fabularna została zaplanowana z rozmysłem i bardzo szeroko rozpiętą intrygą polityczną, więc tak naprawdę mamy tu wszystko, czego do szczęścia potrzeba fanom bardzo długich cykli! A wszak jest to dopiero pierwszy z sześciu tłustych tomów!

Ocena punktowa: 8/10

„Kosiarze” – Neal Shusterman

Format: E-book
Stron/długość: 512
Tłumaczenie: Katarzyna Agnieszka Dyrek

Jestem bardzo pozytywnie zaskoczony tym, jak się rozwijała ta książka. Początkowo jasno i wyraźnie pojawił się bardzo popularny wątek mistrza i ucznia, który stanowi podstawę wielu historii. Później jednak autor poszedł w bardzo ciekawą stronę, wpuszczając czytelnika poniekąd w maliny i usypiając jego czujność. Ogólnie sam pomysł na świat jest też intrygujący – z jednej strony chciałoby się powiedzieć, że jest to dystopia (a w każdym razie tego się spodziewałem po opisach), w drugim, że zdecydowanie utopia (zwłaszcza w kontekście tego, jak zbudowane jest społeczeństwo), ale bardzo szybko przestawiłem się na twierdzenie, że mamy tu do czynienia z antyutopią!

Tak naprawdę to pierwszy tom nie wytrzymał hajpu, który został wokół tego cyklu nakręcony. Czyta się to przyjemnie, czuć naprawdę potencjał, ale oprócz bycia zwykłym wstępem do czegoś lepszego, „Kosiarze” nie obiecują niczego. Ot, poprawnie napisana książka fantasy, która ma ciekawie zapowiadający się świat i nic poza tym. Nie żebym nie czerpał radochy z lektur, co to to nie, tylko jak na te ochy i achy, które widziałem wszędzie wokół, to spodziewałem się jednak czegoś lepszego. Zobaczymy jednak, jaki będzie kolejny tom – czuć potencjał i być może faktycznie rozkręci się wszystko dopiero w kolejnej książce. Oby.

Ocena punktowa: 8/10

„Tofa. Księżniczka Słowian” – Grzegorz Gajek

Format: Audiobook
Stron/długość: 8h 38m
Czyta: Filip Kosior

Mam bardzo mieszane uczucia w stosunku do tej książki. Na pewno jest bardzo klimatyczna – można wręcz poczuć zapach opisywanego lasu, ujrzeć ludzi oraz zwierzęta pasące się przy drodze, czy też odczuć niepokój poszczególnych postaci. Niestety przy okazji łatwo się rozproszyć i pogubić. Postawiłem na audiobook w tym przypadku i nie wiem, czy to jest kwestia lektora (no ale jak, Filipa Kosiora uwielbiam), czy też sposobu narracji, ale co chwilę się dosłownie wyłączałem. Nie byłem w stanie się skupić przez dłuższy czas na lekturze i sporo rzeczy mi uciekało, przez co musiałem nieco cofać nagranie.

W związku z tym trudno mi też ocenić, co było dobre, a co wpływało negatywnie na całą książkę. Na pewno nie umiem określić na ile prawidłowe historycznie są wydarzenia, miejsca oraz postacie, ale z pewnością autor dorzucił tu pełną garść elementów fantastycznych i nadnaturalnych. Przyznać tu muszę, że właśnie one przyciągały mnie najbardziej i tych właśnie fragmentach moja uwaga została najlepiej przyciągnięta. Wydaje mi się więc, że muszę po prostu pozostawić taką nie do końca pełną i wartościową opinię, zdając się po prostu na Wasz osąd, czy dacie radę się skupić i wyciągnąć coś dobrego z lektury „Tofy”, czy będziecie mieli podobne do moich odczucia.

Ocena punktowa: 5/10

„Thunderhead” – Neal Shusterman

Format: E-book
Stron/długość: 592
Tłumaczenie: Katarzyna Agnieszka Dyrek

Oj, ten tom już lepiej „szarpie”. Przede wszystkim o wiele lepiej poznajemy całą strukturę Kosodomu oraz jego historię, aż do samych początków jego istnienia. Ja po prostu uwielbiam wiedzieć takie rzeczy i poznawać je, byle tylko były wplecione bardzo naturalnie w narrację lub dialogi. Oczywiście w przypadku tej książki i tego świata, pamiętać należy o tytułowym Thunderheadzie, który jest oddzielony grubą, czerwoną kreską od Kosodomu – a też by się chciało poznać nieco więcej historii jego powstania, jak również struktury społeczeństwa, którą zbudował. Na szczęście i to udało się bardzo naturalnie wpleść w strukturę książki, więc moja ciekawość jest w pełni zaspokojona.

Pierwszy tom był (jak to bywa z pierwszymi tomami) pewnego rodzaju wstępem do głównej historii, natomiast tutaj mamy już pełne rozwinięcie. Dużo intryg, mnóstwo trzymania czytelnika w napięciu, ogrom wydarzeń i wszystko to sklejone za pomocą odpowiednio gęstej dynamiki. Regularnie przez to wszystko przebija odtwórczość oraz wrażenie, że gdzieś się to już czytało (no cóż, motywy nie należą do bardzo oryginalnych), ale wykonanie skutecznie maskuje te wrażenia. Dobrze się przy tej lekturze bawiłem i aż żałowałem, że nie miałem trzeciego tomu pod ręką. Może nie zaliczę „Thunderheada” do ścisłej topki, ale na pewno będę polecał jako świetna rozrywka. No, w każdym razie na pewno do tomu drugiego.

Ocena punktowa: 8/10