Źródło: Lubimy Czytać
Autor: Tomasz Kaczmarek
Tytuł: Przedsionek Piekła
Wydawnictwo: Uroboros
Stron: 368
Data wydania: 24 marca 2021
Na tę premierę czekałem już praktycznie od roku. W sumie niekoniecznie dlatego, że znam autora i bardzo chciałem przeczytać jego książkę, ale pierwszy raz została zapowiedziana jeszcze w 2020 roku. Niestety z takich, a nie innych powodów „trochę” się przesunęła i „Przedsionkiem Piekła” możemy się nacieszyć dopiero od 24 marca 2021 roku. Nie bez powodu użyłem tutaj słowa „nacieszyć się”, bo faktycznie była to bardzo przyjemna przygoda. Być może nie aż tak, żeby z wypiekami na twarzy czekać kilkanaście miesięcy, jednak na tyle dobra, żeby nie czuć rozczarowania. Można nawet powiedzieć, że czuję się usatysfakcjonowany lekturą.
Szpital psychiatryczny w Exmore posiada specjalny oddział przeznaczony dla największych zbrodniarzy i szaleńców, jakich nosiła Ziemia. Wśród nich znajduje się niepozorny staruszek, grzecznie spędzający pozostałe mu dni na bardzo podstawowych zajęciach. Jego przeszłość jednak szybko daje o sobie znać, gdy do szpitala trafia niesamowicie poparzony pacjent. Wtedy na jaw wychodzi nie tylko historia ich obu, ale również wielu innych osób zamieszanych w bardzo niecodzienne wydarzenia. Niecodzienne nawet jak na świat, w którym trzech bogów-naukowców unowocześniło XIX wiek tak, jak nikt sobie nie mógł tego wyobrazić.
Świat stworzony przez autora to alternatywna Ziemia XIX wieku, na której pojawiło się trzech Bonaków – bogów-naukowców, dzięki którym postęp technologiczny poszedł do przodu w sposób trudny do wyrażenia sobie. Rzecz jasna nie jest to żadne science-fiction, nie ma w nim miejsca na elementy, które być może kiedyś pojawią się w wyniku wzmożonego wysiłku naukowców. Jest to świat rozwinięty jak na realia XIX wieku. Elektryczność pełną gębą, badania nad plazmą, wielkie baterie dostarczają potrzebnej energii, automaty pomagające ludziom w codziennych czynnościach – innymi słowy rewolucja przemysłowa na miarę tamtych czasów! Wszystko to oczywiście dzięki wspomnianej trójce tajemniczych gości, którzy pojawili się nagle na świecie…
Cała ta otoczka związana ze światem przedstawionym jest zdecydowanie najmocniejszą stroną „Przedsionka piekła”. To nie tylko wspomniane pomysły na przyspieszeniu nauki, ale również klimat. Duszny, ciężki, mocno przemysłowy. Bardzo nasuwał mi na myśl cyberpunk przesunięty w czasie – też tak naprawdę korporacje (choć nie nazwane w ten sposób) rządzą całym światem, choć tak naprawdę w każdym rejonie największą władzę ma jeden z Bonaków. Wszystko jest mocno unowocześnione i uprzemysłowione. Są dzielnice z fabrykami, zakładami przetwórstwa, są ludzie zepchnięci na margines społeczeństwa, mieszkający w wielkich kompleksach. To jest coś, co faktycznie mogłoby uchodzić za odpowiednik cyberpunku sto lat temu.
Można poczuć, że Tomasz Kaczmarek rozkleił sobie mapy oraz historię tego świata na ścianach swojej pracowni, tak jak serialowi agenci FBI rozklejają sobie dane dotyczące ściganych seryjnych morderców. Z jakiego powodu tak sądzę? Co chwilę pojawiają się różne smaczki dotyczące świata, opisujące czy to jakąś mniej istotną, ale ciekawą historię danej dzielnicy, czy też legendę powstania miasta. Jest mnóstwo smaczków historycznych (fikcyjnych oczywiście, ale bez stworzenia historii całego uniwersum, autor nie byłby w stanie ich przytoczyć), geograficznych i politycznych. Tak delikatnie wrzucanych, zupełnie jak przeciętny człowiek, który opowiada o swojej rodzinnej miejscowości. Ot, lekka dygresja o tamtej restauracji, jak kiedyś były tam organizowane bale maturalne, ale zmienili się właściciele i teraz jest to już knajpa typu fine dining.
Mega ciekawie pisarz podszedł też do chronologii wydarzeń. Z początku wydawać by się mogło, że mówimy o wydarzeniach mających miejsce równolegle do siebie, jednak szybko okazuje się, że Tomasz Kaczmarek skleja całą historię z wielu fragmentów, które miały miejsce w ciągu wielu lat. Dość często na tego typu zabiegi narzekam, ponieważ nie jest łatwe zrobić to tak, aby miało to ręce i nogi. Tym razem jednak sposób ułożenia chronologii uznałem za niezwykle intrygujący – mega fajnie się to z sobą przeplata, nie wprowadza chaosu, a kiedy już się połapiemy, że to są wydarzenia z różnych dat, to wcale nie mamy problemu z usytuowaniem ich na osi czasu. Po prostu wow, zwłaszcza że jest to debiut powieściowy autora. W połączeniu ze światem, który wydaje się dopracowany przez pisarza, tworzy to mega pozytywną mieszankę dla debiutu.
Tak naprawdę wspomniane powyżej elementy to siła napędowa całego „Przedsionka piekła” – siła, która jest naprawdę potężna i przykuwa czytelnika do książki. Trochę mniej robi to historia sama w sobie oraz postacie, które nie są do końca tak wyraziste, jakby się chciało, żeby były. W niektórych momentach bohaterowie nie są konsekwentni w swych poglądach oraz wyborach wielu z nich jest… płaskich i wyglądają jak marionetki potrzebne jedynie do popchnięcia wszystkiego do przodu (jak Kathleen czy Michael). Fajną robotę wykonał plot twist, którego musimy się niejako domyślić pod sam koniec, jednak nawet on nie do końca wyjaśnia, czemu kilka osób zachowuje się w taki, a nie inny sposób. Cóż, nie można jednak wymagać wszystkiego, prawda?
Jest to bardzo udany debiut, który chętnie polecę wszystkim fanom nieco innej fantastyki niż ta, którą współcześnie można dorwać. Innej niż wszelkie high fantasy czy nawet coraz bardziej popularne urban, zupełnie innej również niż typowy cyberpunk, który wraca na salony pod wpływem niedawnej premiery „Cyberpunk 2077”. Liczę po cichu na to, że autor zaplanował kolejną część, co mogłoby sugerować zakończenie książki, bo może to być cykl, który trochę namiesza na polskiej scenie fantastyki. Jeśli Tomasz Kaczmarek stworzy bardziej porywające historie i wyraziste postacie, to świat przez niego stworzony tchnie nowe życie w stagnację i rutynę, którą można zauważyć niemalże wszędzie. Trzymam więc za to kciuki i zachęcam do samodzielnego zapoznania się z tą powieścią.
Łączna ocena: 7/10