piątek, 30 stycznia 2015

"4 po północy" - Stephen King

"4 po północy" - Stephen King
Źródło: Lubimyczytac.pl
Autor: Stephen King
Tytuł: 4 po północy
Wydawnictwo: Albatros
Stron: 784
Data wydania: 30 czerwca 2013


"4 po północy" to zbiór minipowieści - czy jak kto woli opowiadań - mistrza grozy, Stephena Kinga. Zamieścił on w tym tomie cztery historie, które są zbyt krótkie, aby wypuszczać je jako osobne książki i zbyt długie na osobny zbiór opowiadań. Oprócz "4 po północy" znanym zbiorem tego autora są "Cztery pory roku", dzięki którym zasłynęli zekranizowani "Skazani na Shawshank". Czytając "4 po północy" można dojść do jednego, bardzo ważne wniosku - niektórzy powieściopisarze odwalają kawał dobrej roboty, ale niech zostaną przy powieściach. Inne formy niekoniecznie im wychodzą dobrze.

Cztery różne historie, wszystkie mają jednak wspólny mianownik - grozę. W każdej z nich dzieją się rzeczy nadprzyrodzone, niepokojące, straszne. Niespotykane na co dzień, przyprawiające o gęsią skórkę. Samolot, w którym nagle znika większość pasażerów, problem z zaginionym opowiadaniem będącym rzekomo plakatem, nauczka dla dzieci, które nie zwracają na czas książek oraz niepokojący aparat fotograficzny robiący niemalże identyczne zdjęcie za każdym razem. Dokładnie to można spotkać w "4 po północy", lecz czy aby na pewno wszystkie cztery minipowieści powinny ujrzeć światło dzienne?

czwartek, 29 stycznia 2015

Czy nowe książki można kupić na wagę?

Pytanie postawione w tytule tego posta nie jest retoryczne. Ciężko je także nazwać tendencyjnym, bowiem odpowiedź niekoniecznie musi być oczywista. Przynajmniej dla mnie nie była ona taka aż do momentu znalezienia aukcji na allegro, na której sprzedawca proponował zakup nowiuteńkich tomiszczy płacąc za kilogramy. No, co prawda nie do końca nowych, a przynajmniej nie w znaczeniu stricte tego słowa, ale praktycznie są to nówki sztuki niedmuchane. Wiele osób już sprawdzało czy opłaca się w ogóle kupować książki na wagę - zrobiłem to zarówno ja w odpowiednim wpisie, jak i Śniący za dnia - u niego nie wyszła aż tak pochlebna opinia jak u mnie ale cóż. Po to są testy i recenzje, żeby każdy mógł przeczytać opinie dwóch stron barykady. :P

Postanowiłem zaryzykować, gdyż nie straciłbym i tak zbyt wiele - kilogram tych "nowych" książek kosztuje 10 zł + koszty przesyłki. Tutaj ciekawostka - przyzwyczajeni jesteśmy z handlu starociami, że jak się kupuje np. 30 kg książek to trzeba 30 zł zapłacić za samą przesyłkę. W tym przypadku nie - już za 8.50 zł uda się dostarczyć do domu 30 kg makulatury! Chyba najbardziej to mnie skusiło, gdyż cena przesyłki jest ogólnie stała, nie zwiększa się stopniowo ze wzrostem wagi a dzięki temu mogę kupić mało i wydać mało albo kupić dużo i wydać mało. Nie chciałem też kupować 30 kg, bo nie miałem na zbyciu 300 zł, także 8.50 zł za przesyłkę brzmiało spoko. I to Pocztexem. Na dodatek kurier nie strzelał fochów, że mnie nie było w domu tylko podrzucił paczkę do pracy, kilka kilometrów dalej. Tutaj jednak miałem po prostu farta. Ogólnie mam jakiegoś farta do kurierów. Nie zbaczajmy jednak z głównego toru...

wtorek, 27 stycznia 2015

"Tracimy czytelników i duża w tym wina nauczycieli"

Bardzo kontrowersyjny tytuł, prawda? Zauważcie jednak, że jest to tylko cytat. Cytat pewnego artykułu, na który natknąłem się przeglądając najnowsze posty na mojej fejsbukowej liście czytelniczej. Artykuł został wydany przez Gazetę Wyborczą (tak wiem, apage!) i znajduje się do tej pory na jej stronie. Całość możecie przeczytać TUTAJ. Jest dość krótki, bardzo ogólnikowy, nie wnosi nic nowego oprócz danych statystycznych znanych praktycznie każdemu Polakowi, który czyta, ale zawiera jedno zdanie, które spowodowało, że szlag mnie trafił i krew nagła zalała. Ale po kolei.

Na wstępie zaznaczę, że nie bawię się w wojnę pod tytułem "Czy nauczyciel to ciężki zawód" ani także tę wytoczoną z powodu zarobków nauczycieli. Jak się dwie strony barykad chcą tłuc w tym czysto akademickim sporze to niech się tłuką, ale ja nie wchodzę w tym przypadku między młot i kowadło. Wychodzę z założenia, że nauczyciel może być wspaniały, z pasją do nauczania i świetnym podejściem do ucznia, jak również paskudny, którego powinno się zwolnić ze skutkiem natychmiastowym. Jeden odbębni swój dwudziestoparogodzinny etat w tygodniu i będzie zbijał bąki w domu a inny dołoży do tego drugie tyle swojego czasu całkiem gratis i będzie pracował. Te zachowania, które wymieniłem zależą od czynników ludzkich, nauczycielskich. To od samego nauczyciela zależy co i jak będzie robił. Jednak w pracy związanej z edukacją są też czynniki wyższe, ministerialne. Związane z gronem osób, które najczęściej nie mają bladego pojęcia o nauczaniu ale dostały pracę z jakiegoś tam powodu i sobie ustawiają przepisy - często bzdurne, jak np. ostatnie rewelacje z eko-drivingiem na egzaminach z prawa jazdy. Właśnie w tym artykule została poruszona kwestia jednego z ministerialnych czynników, które zwalone zostały na nauczycieli.

niedziela, 25 stycznia 2015

"206 kości" - Kathy Reichs

Źródło: Lubimyczytac.pl
Autor: Kathy Reichs
Tytuł: 206 kości
Wydawnictwo: Sonia Draga
Stron: 408
Data wydania: 8 czerwca 2011


To już druga powieść Kathy Reichs, którą miałem okazję przeczytać. W stosunku do poprzedniej - "Z krwi i kości" - odniosłem się z lekką rezerwą, choć mimo wszystko pozytywnie. Nastrój po przeczytaniu "206 kości" nieco poszybował w górę - zdecydowanie jest to lepsza pozycja niż poprzedniczka (lub jak kto woli następczyni, w końcu najpierw przeczytałem 14. tom cyklu, a teraz 12.) choć utrzymana w podobnym stylu. Może nie zakocham się w twórczości Kathy Reichs, ale z pewnością już zwróciłem na nią uwagę.

Doktor Temperance Brennan zostaje oskarżona o błąd w sztuce, który prawdopodobnie mógł zaważyć nad przebiegiem śledztwa. Po pewnym czasie okazuje się, że jedna z najlepszych przedstawicielek zawodu antropologa sądowego popełnia większą ilość błędów. Czy jest to wypalenie zawodowe czy też zwyczajne rzucanie jej kłód pod nogi? Przy okazji czy wiąże się to bezpośrednio z równolegle prowadzonymi rozważaniami Temperance podczas jej uwięzienia w... właśnie w czym?

piątek, 23 stycznia 2015

Kilka kosmetycznych zmian

Korzystając z dnia wolnego oraz tego, że szybko udało mi się uporać z 10% obowiązków, które dzisiaj musiałem wykonać, poświęciłem kilkadziesiąt minut na lekką, kosmetyczną modyfikację bloga. Od jakiegoś czasu czaję się na zmianę layoutu, jednak wiem, że będę do tego potrzebował sporo czasu, aby dostosować nowy szablon do moich potrzeb. Nie zadowolę się standardem, a modyfikacje, które porobiłem na obecnym szablonie, mimo że niewidoczne gołym okiem, mogą zniknąć przy zmianie. Na pewno znikną wkurzając mnie, chociaż Wy pewnie różnic nie zauważycie, bo nie macie egzemplarza porównawczego. :) Mimo wszystko chciałem lekko odświeżyć bloga, coś dodać, coś zmienić i w ten sposób udało mi się dorzucić kilka bzdecików i przy okazji zrobić krok - nie wiem tylko czy do przodu czy do tyłu - w stosunku do czytelników. Po kolei.

środa, 21 stycznia 2015

"Miasteczko Salem" - Stephen King

Stephen King - Miasteczko Salem
Źródło: nobody-fun.blogspot.com
Autor: Stephen King
Tytuł: Miasteczko Salem
Wydawnictwo: Amber
Stron: 416
Data wydania: 1991


Kolejna powieść Kinga w tym miesiącu, tym razem pochodząca z klasyki gatunku i jego najbardziej znanych powieści. "Miasteczko Salem" bywało wiele razy inspiracją dla twórców filmów i autorów powieści, świętością dla fanów oraz zagwozdką dla wrogów - ci ostatni bowiem nie za bardzo mieli możliwość skrytykowania. Słyszałem o tej książce setki, jak nie tysiące razy, w twórczości samego Kinga pojawiała się wielokrotnie, jednak mimo to do tej pory nie miałem okazji po nią sięgnąć. Udało mi się to teraz i szczerze - żałuję.

Małe miasteczka nikogo nie obchodzą, życie w nich toczy się własnym rytmem, każdy każdego zna a kilka pokoleń żyje ze sobą ze względnym spokojem. Dokładnie w ten sposób można scharakteryzować Salem, maleńkie miasteczko gdzieś w USA. Jak każde inne, podobne mu miasto, Salem posiada swoje mroczne tajemnice. W tym przypadku jest to stary, opuszczony dom Marstenów, w którym doszło do niewyobrażalnie złych rzeczy. Pisarz, Ben Mears, który przeżył cztery lata swego życia w Salem postanowił wrócić do rodzinnych pieleszy, aby napisać książkę o tajemnicy domu na wzgórzu. Nie przewidział jednak, że nie będzie jedynym "nowym", który zjawi się w Salem.

wtorek, 20 stycznia 2015

zDYCHAj ubogi języku! #1 - początek serii

Język polski jest jednym z najtrudniejszych języków do nauki. Raczej nie jest to spowodowane aż tak gramatyką, gdyż jest kilka innych języków bardzo podobnych pod tym względem do naszego ojczystego języka polskiego, choć jest ona rzeczywiście trudna. Duży problem sprawia słownictwo - szeleszczące głoski i tak dalej potrafią przysporzyć palpitacji serca. Polonistą nie jestem, gramatykę traktuję głównie jako wskazówki a i tak polegam na swoim wyczuciu a nie twardych regułach, jednak z pewnością mogę skupić się na słownictwie. Język polski bowiem posiada bardzo bogaty zasób słów zarówno własnych, jak i zaczerpniętych z języków obcych.

W związku z tym, że czasem w mediach - zarówno ogólnopolskich jak i niszowych, branżowych - grzmi się, że wśród młodych ludzi panuje zubożenie słownictwa, postanowiłem wyjść temu naprzeciw i wprowadzić nową serię. "zDYCHAj ubogi języku" - nie bez powodu słowo "dycha" zapisana została kapitalikami. Oznacza ona bowiem, że za każdym razem pojawi się dziesięć słów, które niektórzy z Was mogą już znać, inni nie. Jestem pewien, że na pewno znajomość pojawiających się tutaj słów będzie wymieszana wśród czytelników - jedni będą już znali trzy i będą uważali je za oczywiste, inni słyszeli już pięć, natomiast tych trzech wspomnianych wcześniej nie. Innymi słowy mam nadzieję, że każdy znajdzie za każdym razem choć jedno słowo, które uzna za wystarczająco ciekawe, aby zagospodarować dla niego miejsce w codziennych konwersacjach. :)

niedziela, 18 stycznia 2015

Pierwsze urodziny "Z piórem wśród książek"!

Witajcie moi drodzy! Tak, zgodnie z tytułem to dzisiaj wypadają pierwsze urodziny mojego bloga! Dokładnie 18 stycznia 2014 roku opublikowałem pierwszy post o dźwięcznym tytule "Dobre złęgo początki". Był to pierwszy z wielu następnych, które się tutaj pojawiły i na które dalej możecie liczyć, także nie martwcie się - dalej będę Was zamęczał aż do kolejnej rocznicy. :)

Od 18 stycznia 2014 roku pojawiło się sporo niespodzianek związanych z tym blogiem. Po pierwsze nie sądziłem, że aż do tej pory będę go prowadził. Przyznam szczerze, że już w marcu byłem zaskoczony. Miałem okazję rozpoczynać życie kilku blogów, jednak nie wytrzymały one miesiąca - słomiany zapał. Tutaj jednak działał i działał. Co prawda pojawiła się długa przerwa, jednak jej nie planowałem, była dla mnie również niespodzianką. Zaskoczeniem jest także zarówno liczba wyświetleń jak i obserwatorów - może większości z Was wyda się ona malutka, ale pewnie pamiętacie jak sami się cieszyliście, kiedy podobne liczby pojawiły się na Waszych licznikach w zamierzchłych czasach. :) Te dane statystyczne zaskakują tym bardziej, że tak naprawdę nie robił nic, co miałoby pomóc w promowaniu bloga. 

czwartek, 15 stycznia 2015

"Z krwi i kości" - Kathy Reichs

Źródło: Lubimyczytac.pl
Autor: Kathy Reichs
Tytuł: Z krwi i kości
Wydawnictwo: Sonia Draga
Stron: 360
Data wydania: 21 marca 2012


Pozostając w klimatach thrillerów związanych ściśle z pracami zaplecza technicznego medycyny sądowej Stanów Zjednoczonych Ameryki Północnej dzisiaj na ruszt wrzucam "Z krwi i kości" autorstwa Kathy Reichs. Jest to moje pierwsze, całkiem przypadkowe spotkanie z tą autorką, chociaż zacząłem od 14. tomu jej cyklu przygód sądowej antropolog, Temperance Brennan. Nie miałem bladego pojęcia, że jest to już ten tom, wiedziałem jedynie z krótkich opisów i recenzji, że nie jest to pierwsza powieść, która wyszła spod pióra tej autorki. Recenzja ta więc będzie przedstawiała punkt widzenia człowieka, który dopiero tutaj świeżo dotknął twórczości Kathy Reichs.

W Charlotte, największym mieście stanu Karolina Północna odbyć się mają niebawem wyścigi organizacji NASCAR. Na wysypisku graniczącym z torem wyścigowym odnalezione zostają zwłoki, zamknięte w beczce zalanej asfaltem. Biorąc pod uwagę czas zamknięcia strefy wysypiska z odnalezionym denatem, do pracy nad nim zostaje zaproszona antropolog, Temperance Brennan. Połączenie zwłok, toru wyścigowego oraz zbliżających się zawodów - jednych z najważniejszych serii NASCAR - potęguje wagę śledztwa, które właśnie się rozpoczęło. 

poniedziałek, 12 stycznia 2015

"Ogród kości" - Tess Gerritsen

Tess Gerritsen - "Ogród kości"
Źródło: Lubimyczytac.pl
Autor: Tess Gerritsen 
Tytuł: Ogród kości 
Wydawnictwo: Albatros 
Stron: 416
Data wydania: 29 marca 2013


"Ogród kości" to kolejna z książek tej wybitnej, amerykańskiej pisarki, jakie miałem okazję przeczytać. W większości należały one do cyklu z Jane Rizzoli i Maurą Isles, jednak trafiło mi się już kilka tytułów spoza serii. Ta pozycja jest kolejną z nich, choć znana wszystkim fanom cyklu pani patolog pojawia się przez moment i tutaj. Znam możliwości Tess Gerritsen, znam jej warsztat, styl, sposób tworzenia całej akcji, budowania napięcia oraz kreatywność w tworzeniu niecodziennych i groteskowych zachowań. Ta cała wiedza jednocześnie mi się przydała, jak i okazał się zbędą. W niektórych miejscach bowiem się nieco zawiodłem, ale pewne fragmenty całkowicie mnie zaskoczyły.

Julia Hamill, niedawno rozwiedziona młoda kobieta kupuje stary, rozpadający się dom, wybudowany w 1880 roku. Mimo konieczności remontu nie zniechęca to Julii do ciężkiej pracy, która ma przywrócić budowli dawny blask. Podczas prac w ogrodzie odkrywa czaszkę, która nie należy do nikogo, kto został zamordowany niedawno - aby rozwiązać zagadkę Julia musi cofnąć się do roku 1830. Pomóc jej w tym może rodzinny historyk rodziny, do której należał jej dom przed tym, jak go zakupiła. Dla Julii będzie to okazja do poznania starych dziejów i mrocznej historii.

niedziela, 11 stycznia 2015

"Martwa strefa" - Stephen King

Stephen King - "Martwa Strefa"
Źródło: Lubimyczytac.pl
Autor: Stephen King  
Tytuł: Martwa strefa  
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka  
Stron: 480  
Data wydania: 29 listopada 2007

Już dawno nie czytałem niczego, co wyszło spod pióra mistrza horrorów, dlatego podszedłem do tej książki z entuzjazmem. Sam autor uważa ją za jedną z najlepszych w całej jego karierze (nic nie przebije rzecz jasna historii o rewolwerowcu Rolandzie!), a ekranizacja przez wiele osób okrzyknięta została najlepszą adaptacją książki Kinga w historii. Przyznam szczerze, że takie opinie stawiają bardzo wysoko poprzeczkę i książka musi się naprawdę postarać, aby na nie zasłużyć. Oczekiwałem czegoś porywającego, wartkiego, wspaniałego i niezwykle poruszającego. Otrzymałem wszystkie te epitety, jednak nie można im postawić przyimków "bardzo", "niezwykle", "niesamowicie" etc. Muszą wystarczyć tylko same, czyste epitety.

John Smith jest tak przeciętnym człowiekiem, jak przeciętne nosi nazwisko. Naucza języka angielskiego w małym miasteczku w Nowej Anglii, ma miłą dziewczynę, z którą mu się wspaniale układa, wiedzie proste, ale szczęśliwe życie. Sielankę przerywa przykry incydent, do którego dochodzi podczas powrotu z jarmarku - taksówka, którą jedzie John zderza się czołowo z innym samochodem, a w wyniku tego młody nauczyciel trafia do szpitala w stanie krytycznym. Przez kilka lat jego życie ogranicza się do wegetacji w śpiączce, a po przebudzeniu okazuje się, że jest niemalże innym człowiekiem - zaczyna widzieć i czuć przyszłość, jak i przeszłość innych ludzi.

piątek, 9 stycznia 2015

Bardzo chcę! #5 - Stephen William Hawking "Moja krótka historia"

Źródło: Lubimyczytac.pl
No, pora uregulować tę serię, dlatego postanowiłem, że na chwilę obecną będzie się pojawiała około 10-tego dnia każdego miesiąca, +/- jeden dzień. Wszystko zależało będzie od mojego wolnego czasu, ilości postów na blogu oraz odległości od ostatniego i najbliższego, które zamierzam popełnić. Mógłbym oczywiście ustawiać datę publikacji na tego 10-tego, jednak nie chciałbym ładować dwóch postów jednego dnia i zostawiać dłuższej przerwy z którejś jego strony. W związku z tym dziś mamy 9.01.2015 r., także pora na kolejną książkę z serii "Bardzo chcę!" - lecim z tym koksem!

Stephen Hawking znany jest praktycznie całemu światu. Jedni kojarzą go jako "tego mądrego gościa od jakiejś tam fizyki", inni jako "tego biednego, sławnego człowieka na wózku", a jeszcze inni - o zgrozo - jako "tego śmiesznego ziomka, z którego można zrobić śmiesznego mema". Bez względu jednak na to, jak jest widziany czyimi oczami, niewątpliwie jest człowiekiem wielkim i znanym wszystkim. W związku z tym nie dziwi popularność "Mojej krótkiej historii", która dość szybko rozeszła się w zagranicznych księgarniach jak świeże bułeczki, a prawa do przekładu zostały wykupione przez dużą ilość wydawnictw z wielu państw świata.

niedziela, 4 stycznia 2015

"W pogoni za smokiem" - Anne McCaffrey

Źródło: Lubimyczytac.pl
Autor: Anne McCaffrey 
Tytuł: W pogoni za smokiem 
Wydawnictwo: Książnica 
Stron: 412 
Data wydania: 27 czerwca 2007


Drugą część cyklu "Jeźdźców smoków z Pern" nabyłem dość szybko już po rozpoczęciu czytania pierwszej. Tak naprawdę na cykl ten natrafiłem przypadkiem - kupiłem o ile dobrze pamiętam przez Facebooka "Jeźdźców smoków" za grosze, a lektura sama siebie przedstawiła w dobrym świetle. Nabyłem jedną, nabyłem więc i drugą - po zakończonej lekturze ogłaszam wszem i wobec, że kupię następną i będzie to chyba pierwszy kompletny cykl, jaki w miarę szybko skompletuje, a który jest czymś dłuższym niż trylogia!

Siedem Obrotów po wydarzeniach z pierwszej części Weyry trwają w obronie całego Pernu przed spadającymi Nićmi. Między Władcami i Lordami powstają niesnaski, wiele problemów nie znajduje rozwiązania a nastroje wśród pospólstwa niekoniecznie są dobre. Dochodzi do wielu sprzeczek, pomówień oraz przykrych incydentów. F'lar, władca Weyru Benden staje przed bardzo nieprzyjemnym zadaniem próby zjednoczenia całej planety, a wykorzystać do tego może jeden sposób - całkowite pozbycie się Nici.

piątek, 2 stycznia 2015

Podsumowanie 2014, czyli co się działo i w jakiej ilości

No, pora na podsumowanie całego roku na blogu. Będzie trochę liczb, trochę kombinowania i odrobina matematyki, potrzebnej do analizy tych wszystkich cyferek poklejonych ze sobą. Wyliczyłem, że tak naprawdę moja przerwa w blogowaniu wynosiła 4 miesiące - maj, czerwiec, lipiec i sierpień. Dla ścisłości to pięć, bo doszła połowa kwietnia i połowa września, jednak nie ma co się aż tak szczypać. :) Ważne, żeby w tym roku takich przestojów nie było. 

Nie licząc tego to jestem w pewnym sensie dumny z siebie, a w pewnym zawiedziony. Wiem, że mogłem wygospodarować więcej czasu na czytanie, jednak z drugiej strony i tak przebiłem średnią statystycznego Polaka w ilości przeczytanych książek. Nie mam jeszcze pojęcia jak wyglądają statystyki w tym przypadku za 2014 rok, jednak wydaje mi się, że jakoś wybitnie w górę się nie podniosły. Wydaje mi się więc, że mój wynik 27 książek nie jest wcale taki zły. W tym roku go poprawię. :) Teraz parę liczb:

czwartek, 1 stycznia 2015

Podsumowanie grudzień 2014

Aktualnie mamy już styczeń 2015 roku, dlatego pora podsumować miniony miesiąc. Czeka mnie jeszcze jedno podsumowanie - całego roku - jednak to sobie zostawię jako osobny temat. Grudzień wyszedł nieco lepiej niż listopad, w którym - jak może pamiętacie - przeczytałem jedynie dwie książki. :) W ostatnim miesiącu minionego roku na całe szczęście statystyka wygląda dużo lepiej!