piątek, 2 czerwca 2023

Zbiorczo spod pióra w maju 2023

Maj był miesiącem pełnym zmian! Nowe miasto (choć już nieco znane tak czy siak), nowe rutyny, nowe miejsca, w pewnym sensie też nowi ludzie. Stary, dobry czytnik oraz Empik Go puszczające prosto do słuchawek audiobooki były przystanią normalności i czegoś, co znam. Niby była majówka, ale spędzona na wielkim pakowaniu, przewożeniu i rozpakowywaniu, więc tak naprawdę można ją nazwać typowymi, polskimi wakacjami. A tak właściwie to od soboty 29.03.2023 aż do niedzieli, 07.05.2023 miałem wolne! Pogoda dopisała, aczkolwiek na grilla nie było zbyt dużo miejsca jeśli mam być szczery…

Dlatego też cieszę się, że chociaż częściowo udało mi się zachować pewne rutyny, takie jak wieczorne czytanie czy słuchanie audiobooków i podcastów w trakcie spacerów lub zakupów. Dzięki temu mózg mógł odpocząć trochę od wydarzeń, a i przy okazji kolejne części rozpoczętych cykli są już za mną! Przy okazji mocno się ostatnio przerzuciłem na e-booki, a przeprowadzka pozwoliła mi na mocne odchudzanie biblioteczki. Chyba mi się to nawet podoba, choć nie jestem jeszcze do końca pewny…

Tymczasem wystarczy już tego wstępu i przejdźmy do głównego punktu programu! Jak zawsze okładki opiniowanych książek pochodzą z serwisu Lubimy Czytać.

„Jacked. Chuligańska historia Grand Theft Auto” – David Kushner

Format: Audiobook
Stron/długość: 12h 42m
Czyta: Maciej Jabłoński

Tak właściwie to ten tytuł nie do końca oddaje ducha książki. Powinien on brzmieć „Jacked. Historia próby zrzucenia na gry całego zła świata na przykładzie Grand Theft Auto”. Niby dowiadujemy się jak wyglądały krok po kroku narodziny fenomenu Grand Theft Auto, jednak od samego początku autor skupia się głównie na nagonce, jaka miała miejsce na przestrzeni lat na twórców GTA. Wiecie, te całe historie z „to przez grę popełniają przestępstwa” i tak dalej. Nie dowiedziałem się żadnych ciekawostek o Rockstar Games nie licząc ich oddzielenia się od macierzystej spółki, no i oczywiście ogromu anegdot związanych ze strzelaninami.

Nie jest to pozycja, na którą się nastawiłem znając inną książkę tego samego autora opisującą historię „Dooma”. To była faktycznie lektura, z której wyniosłem ogrom wiedzy, a nie tylko batalie sądowe i podgryzanie się w mediach. Tak właściwie to być może nawet zainteresowałoby mnie to bardziej, gdybym po prostu tego nie znał. No, ewentualnie gdybym wcześniej był świadom, że nie dowiem się z jakimi innymi problemami borykali się twórcy (oprócz nagonki, bo gry powodują strzelaniny), co wpłynęło na ich sukces (oprócz strzelanin), jak wyglądał proces wytwórczy i w jaki sposób się zmieniał na przestrzeni czasu (oprócz walki z nagonką). Za to wiem ile razy politycy wypowiadali się na temat wpływu gier na przestępczość oraz mam w zanadrzu kilka anegdot o nastolatkach biorących udział w strzelaninach. 

Ocena punktowa: 5/10

„Dom nieba i oddechu. Część 2” – Sarah J. Maas

Format: E-book
Stron/długość: 544
Tłumaczenie: Małgorzata Fabianowska

To już erotyk, czy jeszcze nie? Trudno mi to określić jednoznacznie, aczkolwiek przygotujcie się na wielostronicowe sceny seksu z opisami rodem z WattPada (z całym szacunkiem dla WattPada rzecz jasna). Są one tak naprawdę głównym powodem, przez który zgrzytałem regularnie zębami podczas lektury drugiej części „Domu nieba i oddechu” – są niepotrzebne, nic nie wnoszą i wyglądają tak, jakby autorka dała się wreszcie ponieść prymitywnym instynktom (stwierdzam na podstawie poziomu opisów oraz powodów ich wystąpienia). Jeśli nie lubicie czytać o tym jak mocno kto kogo pcha, to przeskoczcie o kilka/kilkanaście stron – niczego z fabuły nie stracicie.

Pomijając ten kompletnie dla mnie niezrozumiały pociąg go opisów bardzo niskich lotów (serio, opisy to jedno, ale tak prymitywnych dawno nie widziałem, gorzej niż w pierwszej części) cała reszta jest dokładnie taka, jakiej się spodziewałem! Zwłaszcza na sam koniec Sarah J. Maas umie utrzymać napięcie na odpowiednim poziomie (ostatnie 15% czytałem wbrew swoim rutynom wieczornym!) i rzecz jasna miesza w wydarzeniach jak prawdziwy wirtuoz. Jestem w stanie jakoś przeżyć te nieszczęsne sceny erotyczne dla całej reszty. Widać, że ma pomysł na cały cykl opracowany od samych fundamentów, bo wszystko ładnie się ze sobą skleja. Choć nie wiem jak wybrnie z zakończenia – zaczyna pachnieć podejrzanie.

Ocena punktowa: 7/10

„Gniew Tiamat” – James S.A. Corey

Format: Papier
Stron/długość: 530
Tłumaczenie: Marek Pawelec

No, trochę tchnęło wreszcie świeżością w konstrukcji, ale tylko trochę. Co prawda procedura jest dokładnie ta sama, co we wszystkich dotychczasowych książkach z cyklu „Ekspansji”, ale wreszcie mamy nowe elementy, które nie pasują do utartego schematu. Trochę dodatkowego zamieszania pojawiło się w fizyce (tak, da się jeszcze więcej), jak i w nierozerwalnej grupie kapitana Holdena – bez spoilerowania mogę powiedzieć, że dość późno załapałem, że jedna z postaci to właśnie ta postać. Widać też kierunek, w którym dąży cały cykl (wszak został jeszcze tylko jeden tom), choć nie powiem, żeby był on zaskakujący, a tymbardziej satysfakcjonujący.

Męcząca jest ta schematyczność, więc chyba zrobię sobie dłuższą przerwę przed ostatnim tomem. Możliwe, że nie dałem odpowiednio odpocząć materiałowi, aczkolwiek nie spotkałem się jak do tej pory z aż takim jechaniem według jednej i tej samej konstrukcji w fantastyce (choć w kryminałach to standard wręcz). Cóż, jak widać tak bardzo jest to męczące, że trudno wyciągnać mi coś innego na przód. Nie oznacza to jednak, że sama historia jest kiepska – po prostu musiałem częściej robić przerwy i nie pochłonęła mnie tak, jak na samym początku.

Ocena punktowa: 6/10

„Łowcy skór” – Tomasz Patora

Format: Audiobook
Stron/długość: 11h 23m
Czyta: Adam Turczyk

Sama historia „łowców skór” z łódzkiego pogotowia ratunkowego jest historią bardzo starą (i rzecz jasna tragiczną, pokazującą jak daleko posunie się człowiek w swojej chciwości), ale jednocześnie jest to jedna z tych, o których warto przypominać. By nie wydarzyła się po raz kolejny. Tomasz Patora to jeden z dziennikarzy, którzy prowadzili dziennikarskie śledztwo w tej sprawie, więc informacje zawarte w niniejszej książce pochodzą od osoby będącej w tamtych czasach na bieżąco z tymi wydarzeniami. Już sam początek przytłacza, choć bynajmniej nie ze względu na sam wydźwięk tej „afery”, ale liczby osób, które przedstawiane (a które w ten czy inny sposób były związane z wieloletnim procederem). Skala od samego początku wydaje się zbyt duża, do utrzymania tego w ryzach.

Co istotne, same przypadki nie tylko „sprzedawania” informacji o zwłokach, ale w późniejszym czasie również mordowanie pacjentów nie są opisywane w sposób ciągły i szczegółowy, wręcz przeciwnie. Autor stara się skupiać na tym, co działo się dookoła, aby nie przyciągać uwagi czytelników szukających „mocnych wrażeń” i realistycznych opisów. Dużo czasu poświęca procesowi, jak również okresowi pomiędzy pierwszym reportażem, a wydaniem przez sąd wyroków skazujących. To jest bardzo ciekawy moment, kórego się kompletnie nie spodziewałem (pierwszy wyrok zapadł, gdy byłem w liceum, po pięciu latach od reportażu), gdyż pokazuje jak zmieniało się nastawienie mediów do faktów ujawnionych przez dziennikarzy Gazety Wyborczej na przestrzeni pierwszych dni. Oby więcej tak wyważonych, a jednocześnie szczegółowych reportaży.

Ocena punktowa: 8/10

„Wrócimy po was. Historie alpejskie” – Elżbieta Sieradzińska

Format: Audiobook
Stron/długość: 17h 55m
Czyta: Mateusz Bosak

To nie jest kolejna książka o alpinistach, którzy walczą ze swoimi słabościami i udowadniają, że da się przekroczyć każdą granicę. Znaczy, może trochę jest w niektórych historiach, ale tylko trochę. „Wrócimy po was” to zbiór niekoniecznie nowych (niektóre sięgają lat 40. XX wieku), ale nie tak znanych w Polsce jak współczesne wydarzenia związane z himalaizmem. Muszę przyznać, że bardzo łatwo przyszło mi utonąć w narracji Elżbiety Sieradzińskiej, niezależnie od tego, czego dotyczyła opowiadana przez nią historia (a jest ich w książce łącznie sześć).

Bardzo fajnie autorka połączyła je chronologicznie ze sobą, a ze względu na mniej więcej to samo miejsce, w którym mają miejsca wydarzenia, ma to czasem istotne zdarzenie (zwłaszcza kiedy wcześniejsza historia daje tło dla kolejnej). Często opisywane są w nich ludzkie tragedie, ale mamy również i historie bardzo pokrzepiające oraz pokazujące jak powstawała historia i świat, który znamy dzisiaj. Przede wszystkim jednak Elżbieta Sieradzińska sięgnęła do czasów na tyle odległych, aby sprawiać wrażenie kompletnie innych niż to, z czym mamy do czynienia współcześnie, a jednocześnie tak bliskich, że nie odczuwamy obcości.

Ocena punktowa: 7/10


0 komentarze:

Prześlij komentarz