wtorek, 5 kwietnia 2022

„Moonshot. Wyścig z czasem” – dr Albert Bourla

Źródło: Lubimy Czytać

Autor:
dr Albert Bourla
Tytuł: Moonshot. Wyścig z czasem
Wydawnictwo: Insignis
Stron: 320
Data wydania: 9 marca 2021

Dzień premiery „Moonshot” przypada na drugą rocznicę poniedziałku, w którym giełdy zaczęły lecieć na łeb na szyję w dół. W Polsce indeks WIG20 osiągnął swoje minimum trzy dni później, 12 marca 2020 roku, zbliżając się do poziomu ze stycznia 2009 roku. To właśnie dwa lata temu rozpoczęło się to, co znamy pod ogólnym pojęciem „pandemii koronawirusa”, która przeleciała przez praktycznie cały świat. Obecnie nastroje są zupełnie inne, niż na samym początku, kiedy nikt do końca nie wiedział, z czym się w ogóle tego wirusa je. To właśnie wtedy też pojawiło się największe parcie na wynalezienie szczepionki, która mogłaby powstrzymać wirusa, niezależnie jak bardzo zjadliwy by nie był. A ta książka to właśnie historia tego wyścigu z czasem z perspektywy prezesa i dyrektora generalnego firmy Pfizer.

„Idea »moonshotu« przeżywa dziś renesans. Określenie to zostało użyte po raz pierwszy w 1949 roku, gdy Amerykanie rozważali podbój kosmosu. Tak się złożyło, że były to też czasy ogromnych postępów w dziedzinie wakcynologii i opracowania szczepionki DTP przeciw błonicy, tężcowi i krztuścowi. Już kilka lat później, w 1955 roku, w użyciu była szczepionka przeciw chorobie Heinego-Medina. Moonshot wkroczył na dobre do słowników języka angielskiego w latach sześćdziesiątych XX wieku, gdy prezydent Kennedy ogłosił, że człowiek poleci na Księżyc i bezpiecznie wróci na Ziemię. Kennedy powiedział, iż jego wybór padł na Księżyc nie dlatego, że to cel łatwy, lecz przeciwnie – dlatego, że jest trudny. »Pozwoli skupić i oszacować nasze najlepsze siły i zdolności. Jesteśmy gotowi podjąć to wyzwanie, nie chcemy go odkładać na potem. Zamierzamy mu sprostać […]«”.

Zazwyczaj drugi akapit w swoich opiniach opisuję własnymi słowami, skupiając się jednak na tym, o czym traktuj konkretna książka. Tym razem jednak zrobiłem wyjątek. Powyższy cytat możecie znaleźć w blurbie, który najlepiej oddaje to, czego możecie się spodziewać. Znaczy się połączenia pasji, pomysłowości, determinacji, które jednak obleczone zostały w przystępną formę. Tak, osobiście nie przepadam za rzucaniem takimi frazesami, jednak tutaj trudno inaczej odzwierciedlić przekaz, który płynie z „Moonshot”. Z drugiej strony trudno odmówić sensowności tym określeniom, zwłaszcza jeśli cofniemy się do czasów, w których informacja o pojawieniu się szczepionki ujrzała światło dzienne.

Książka podzielona została na kilka rozdziałów, a każdy z nich skupia się na nieco innym aspekcie całego tego „wyścigu”. Na początku więc dowiadujemy się, jak wyglądała droga od ogłoszenia pierwszych wystąpień zarażenia wirusem SARS-CoV-2, aż do momentu, w którym cały świat otrzymał szczepionki (nie tylko zresztą Pfizera). Późniejsze rozdziały przedstawiają wiele niuansów, wykorzystując tło polityczne, społeczne (jak zaufanie ludzi i niska ocena działalności firm farmaceutycznych) czy wręcz osobiste dla członków wysokiego kierownictwa Pfizer. Innymi słowy, czasem można odnieść wrażenie, że dr Albert Bourla opisuje dokładnie te same wydarzenia po raz wtóry, jednak tak naprawdę to właśnie tło jest w takich przypadkach najważniejsze. A to z kolei wpływa na wyjaśnienie pewnych ruchów, które mogły się wcześniej wydawać dziwne.

Niestety wyolbrzymianie i nadmierny przesadyzm to nieodłączne elementy „Moonshotu”. Rzecz jasna nie mam tutaj na myśli tych części, w których opisywane są czynności podejmowane przez pracowników wszystkich szczebli Pfizera i BioNTechu, jednak skoro w pewnych aspektach autor potrafił polecieć po bandzie, to i czemu miałby tego nie zrobić w innych? Odnoszę się do sytuacji w USA i na świecie, która opisywana była co najmniej jak wielkie ogniska eboli, które doprowadzają do „skraju zapaści gospodarczej” największe państwa świata, do reakcji ludzi, porównań, których używał dr Albert Bourla w niektórych przypadkach (również przy gloryfikowaniu prac – nie samej ich wartości merytorycznej, ale poświęcenia zrównywanego niemalże ze świętością). Mocno mnie to bodło przez całą lekturę.

Osładzającymi fragmentami są te, w których autor przybliża cały proces, przez jaki przejść musi szczepionka od pomysłu, aż po zatwierdzenie. W sumie nie wyobrażam sobie, żeby w historii szczepionki przeciw koronawirusowi mogło zabraknąć tych fragmentów wraz z wyjaśnieniem, w jaki sposób udało się Pfizerowi skrócić czas badań klinicznych, które w „normalnych” warunkach trwają nawet kilka lat. Chyba wszyscy pamiętamy, jakie kontrowersje wybuchły wokół tego skrócenia czasu, dlatego dobrze się stało, że cała procedura została opisana w szczegółach, wraz z zabiegami podjętymi przez Pfizera celem jej skrócenia, aby udało się jak najszybciej (przy jednoczesnym zachowaniu bezpieczeństwa) przejść przez cały proces.

„Moonshot” to może nie porywający, ale uzupełniający kilka luk w społecznej świadomości konstrukt, który rzuca nieco więcej światła na to, co działo się za kulisami powstawania jednej ze szczepionek przeciwko wirusowi powodującemu COVID-19. Nie zabrakło w niej patetycznego tonu, tak bardzo kojarzonego ze wszystkim, co jest amerykańskie (hiperbola na hiperboli hiperbolę pogania), chociaż w ogólnym rozrachunku czyta się to naprawdę dobrze. Jeśli dorzucimy do tego sporą dozę szczegółów technicznych (zarówno z zakresu wakcynologii, jak i procesów związanych ze szczepionkami), to otrzymamy wystarczająco merytoryczne dzieło, żeby móc nim wyjaśnić pewne aspekty. 

Łączna ocena: 6/10


0 komentarze:

Prześlij komentarz