czwartek, 15 stycznia 2015

"Z krwi i kości" - Kathy Reichs

Źródło: Lubimyczytac.pl
Autor: Kathy Reichs
Tytuł: Z krwi i kości
Wydawnictwo: Sonia Draga
Stron: 360
Data wydania: 21 marca 2012


Pozostając w klimatach thrillerów związanych ściśle z pracami zaplecza technicznego medycyny sądowej Stanów Zjednoczonych Ameryki Północnej dzisiaj na ruszt wrzucam "Z krwi i kości" autorstwa Kathy Reichs. Jest to moje pierwsze, całkiem przypadkowe spotkanie z tą autorką, chociaż zacząłem od 14. tomu jej cyklu przygód sądowej antropolog, Temperance Brennan. Nie miałem bladego pojęcia, że jest to już ten tom, wiedziałem jedynie z krótkich opisów i recenzji, że nie jest to pierwsza powieść, która wyszła spod pióra tej autorki. Recenzja ta więc będzie przedstawiała punkt widzenia człowieka, który dopiero tutaj świeżo dotknął twórczości Kathy Reichs.

W Charlotte, największym mieście stanu Karolina Północna odbyć się mają niebawem wyścigi organizacji NASCAR. Na wysypisku graniczącym z torem wyścigowym odnalezione zostają zwłoki, zamknięte w beczce zalanej asfaltem. Biorąc pod uwagę czas zamknięcia strefy wysypiska z odnalezionym denatem, do pracy nad nim zostaje zaproszona antropolog, Temperance Brennan. Połączenie zwłok, toru wyścigowego oraz zbliżających się zawodów - jednych z najważniejszych serii NASCAR - potęguje wagę śledztwa, które właśnie się rozpoczęło. 


Thrillery powinny mieć to do siebie, że mają zaskakiwać, trzymać w napięciu i wprawić czytelnika w głębokie zainteresowanie. Ciężko powiedzieć, aby "Z krwi i kości" spełnił wszystkie trzy warunki. Owszem, jest to powieść, którą czyta się z zainteresowaniem i czeka się na rozwinięcie wydarzeń. Są miejsca, w których wydarzenia zaskakują, choć nie tak mocno jak u wielu innych autorów tego gatunku. Książka jednak kompletnie nie trzyma czytelnika w napięciu. Nie ma ogromnej presji czytania, nie odczuwa się adrenaliny nawet pod koniec całej powieści, kiedy - zgodnie z klasyką gatunku - jeden z głównych bohaterów "wpada w kłopoty" tuż przed całym rozwiązaniem fabuły. Ciężko mi jednoznacznie orzec czy jest to plus czy też minus, gdyż z jednej strony brakuje tego elementu, a z drugiej była to dla mnie dość ciekawa odmiana, która mi osobiście nie przeszkadzała. Ważne, że cała reszta została przynajmniej w większości zachowana, a sama akcja była dobrze poprowadzona.

Właśnie, akcja. Wspomniałem już, że czasem wydarzenia zaskakują, a czasem są bardzo przewidywalne. Dlatego też sama akcja niekoniecznie musi iść wartko i płynnie. Czasem można przewidzieć, co się zaraz stanie, sama kwestia mordercy również nie jest zbyt oryginalna i można przy odrobinie szczęścia i ogromnego doświadczenia w czytaniu kryminałów i thrillerów wpaść na dobry trop. Czasem jednak są zdarzenia, które ciężko przewidzieć, a które rzucają powiewem świeżości. Mimo wszystko pod kątem samej szybkości prowadzenia fabuły nie można autorce nic zarzucić - widać, że napisała już ileś książek w życiu i wie doskonale, w jaki sposób rozwijać akcję. Ma też wypracowany styl, bardzo charakterystyczny i oryginalny. Czytelnik, który pierwszy raz spotka się z twórczością Kathy Reichs może być nieco zaskoczony. W pierwszej chwili i mi się trochę dziwnie czytało, gdyż autorka ma specyficzną manierę narracji pierwszoosobowej i czasem zwraca uwagę na bardzo dużo szczegółów. Lubi także opisy codziennych czynności bohaterów oraz wyglądu otaczających ich w danym momencie przestrzeni. Na dłuższą metę idzie się przyzwyczaić, a sam styl wcale nie denerwuje ani nie niszczy w żaden sposób przyjemności czytania.

Całą powieść określiłbym mianem ponadprzeciętnej, chociaż nie dorównuje klasykom gatunku. Co prawda nie miałem do czynienia nigdy z innymi pozycjami thrillera antropologicznego, jednak jeśli wziąć pod uwagę ogólną klasyfikację thrillera, to jest dużo o wiele lepszych powieści. Jednak jeśli dorzucimy do tego wszystkiego, co wyżej napisałem, humor autorki - również specyficzny - to śmiało mogę tylko za niego podnieść ocenę o jeden punkt. Humor zastosowany przez Kathy Reichs jest równie specyficzny jak całą reszta "specyficznych" elementów tej książki (zapewne także pozostałych z cyklu przygód pani antropolog), ale dla mnie, jako świeżaka, jest on bardzo przyjemny. Żarty nie są tworzone na wyrost, niektóre niekoniecznie muszą przypaść wszystkim do gustu, jednak dla całej reszty może to być bardzo miły dodatek.

Reasumując nie polecę tego wielkim fanom, którzy kochają gęsią skórkę, zastrzyk adrenaliny powodujący wręcz palpitację serca lub arytmię, ale całej reszcie mogę "Z krwi i kości" z czystym sumieniem doradzić. Bardzo miła i ciekawa lektura, która nie powala, ale także nie zanudzi. Ciekawi, choć nie wzbudza pożądania. Innymi słowy tak jak wspomniałem - ponadprzeciętna, choć nie doskonała.

Łączna ocena: 7/10

Książka bierze udział w wyzwaniach:

6 komentarzy:

  1. Z czystej ciekawości bym zajrzała, intrygują mnie bowiem te wszystkie specyficzne elementy, o których piszesz.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przyznam się bez bicia, że jednym z powodów, dla których sięgnąłem po tę pozycję była właśnie ta "specyficzność", o której wspominał mi każdy czytający książki tej autorki. :P

      Usuń
  2. No nie wiem, ja jednak wciąż czekam na coś, co przyprawi mnie o palpitacje serca (co prawda ostatnio udało się to interpretacjom liryki polskiej, ale efekt zrzuciłabym raczej na karb zbyt dużej ilości kawy popijanej energetykami ;)). W każdym razie książka sama w sobie brzmi ciekawie i pewnie gdyby wpadła mi w ręce, chętnie bym ją przeczytała. No i cieszę się, że nie jestem jedynym świętokradcą, co to czyta serie od środka/końca. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zawsze Sylwek może Ci powiedzieć, że sprzedał Twoją kolekcję lakierów do paznokci, palpitacja serca murowana. :P A tak na serio to od środka mogę zacząć serię, która nie ma praktycznie żadnej ciągłości fabularnej, tak jak jest to z tą serią. Cyklu z Jane Rizzoli na przykład już nie polecałbym od środka, bo można nie zrozumieć niektórych poruszanych wątków. :P

      Usuń
    2. Ja większość serii kryminałów czytam od środka. Niby mają jakieś fabularne połączenie w losach danego komisarza, ale nie przeszkadza mi to jakoś szczególnie. A co do lakierów - aż tak źle nie jest. Ale jakby tknął moje łosie, to faktycznie mogłoby się skończyć źle. :P

      Usuń
  3. Wydaje się być bardzo ciekawa :)

    OdpowiedzUsuń