środa, 18 marca 2015

Jednolite ceny książek - mit czy pewna przyszłość?

Nie wiem czy wiecie, ale wczoraj, 17.03.2015 roku Senat RP, a konkretnie Komisja Kultury i Środków Przekazu debatowała nad problemem czytelnictwa w Polsce. Na spotkaniu, które trwało dwie godziny obecne były 24 osoby, wśród których znaleźli się między innymi przedstawiciele takich wydawnictw jak Sonia Draga, Muza, Prószyński, Bellona oraz księgarni, wśród których najbardziej członkom komisji w pamięć zapadł Mariusz Rutowicz, prezes sieci Matras. Całość doprowadziła Komisję do jednoznacznych wniosków - należy uregulować rynek książkowy ujednolicając ceny. Podobno prace ustawodawcze mają ruszyć na dniach.

Bardzo ciekawy jest fakt, że tylko dwie osoby spośród obecnych opowiedziały się przeciwko konieczności ujednolicenia cen książek. Co prawda same prace nad podobną ustawą już trwają od roku 2009, propozycje oraz pomysły pojawiały się regularnie, jednak do tej pory z różnych względów były odrzucane. Tym razem Sejm RP podjął decyzję o wprawieniu w ruch machiny ustawodawczej, a wszystko to dzięki bardzo entuzjastycznemu poparciu przedstawicieli wydawnictw. Pojawiały się argumenty, które odnosiły się do małych, lokalnych księgarni zabijanych przez ogromne rabaty sieciówek, a dyrektor Instytutu Adama Miciewicza stwierdził, że jedynie hipsterzy napędzają te malutkie księgarenki, kupując ambitną literaturę.

Przeciwny pomysłowi pełnej kontroli nad cenami książek przez rząd był Mariusz Rutowicz. W swojej wypowiedzi stwierdził, że:

"Nie zgadzam się z przedstawionymi tutaj tezami, jakoby to rabaty niszczyły niezależnych księgarzy w małych miejscowościach. Przypomnę, że do stycznia 2010 r. nikt nie stosował rabatów na książce, a nie przypominam sobie, żeby w tamtym okresie księgarnie kwitły. W małych miejscowościach bardzo duży udział w sprzedaży danej księgarni stanowią podręczniki - to ok. 70 proc. ich obrotów. Państwo rok temu zadecydowało, że ta część rynku nie będzie uczestniczyła w sprzedaży przez księgarnie (chodzi o program darmowych podręczników - PAP). Nie ma szans, żeby małe księgarnie w takiej sytuacji się utrzymały, nawet jeżeli uchwalona zostanie ta ustawa o jednolitej cenie książki. Poza tym Matras ma także księgarnie w małych miejscowościach i dajemy tam radę i bez podręczników, i bez tej ustawy. Moim zdaniem ta ustawa w proponowanej formule może spowodować, że małych, niezależnych księgarń będzie jeszcze mniej".

Pomysł poparty został także przez pisarkę Małgorzatę Gutowską-Adamczyk oraz przedstawicielki Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego oraz Ministerstwa Edukacji Narodowej. 

Sam projekt ustawy ma przygotować Polska Izba Książki. W sumie to zdaje się, że projekt został już przygotowany, także wczorajsze spotkanie było chyba jedynie formalnością. Co Wy myślicie o ujednoliceniu cen książek i ich narzucanie odgórne przez wydawnictwa oraz pełną kontrolę państwa nad rynkiem księgarskim? Przyniesie to spadek czy wzrost cen oraz rozwój rynku wtórnego?

Źródła:

10 komentarzy:

  1. Nie jestem marketingowcem, ale z punktu widzenia czytelnika pomysł mi się nie podoba - kupuję naprawdę dużo i obawiam się, czy nie uderzy to w moją kieszeń. Małych księgarń oczywiście jest mi żal i w pewnym sensie rozumiem ten argument; sama mam w swoim mieście takie punkty, w których nigdy nie ma promocji i które upadają po otwarciu tam Empiku. Myślę sobie jednak, że jeśli miałabym płacić za każdą książkę około 40 zł, zwyczajnie przestałabym to robić, przynajmniej w takiej ilości jak teraz, a obawiam się, że ceny nie spadną, w końcu wydawcy ciągle bronią się, że druk, że okładka, że wynagrodzenia i za mniej sprzedawać nie mogą. Z drugiej jednak strony jestem pewna, że dystrybutorzy znajdą metodę aby tę ustawę obejść, na przykład systemy punktowe, programy lojalnościowe... Albo i mniej zaawansowaną. Mamy na Pomorzu taką sieć aptek, która sprzedaje niemal wszystkie leki 30-50% taniej mimo że prawnie wprowadzono jednolite ceny - wciąż się zastanawiam, jak to robią.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kaś!!!!! POMORZANKA!!!!! :D ja tez nie jestem za... czasem udaje mi się kupić w księgarni książkę po jej okładkowej cenie chociaż częściej jestem kupcem z drugiej ręki, ale nie wyobrażam sobie, żeby np Ania z Zielonego Wzgórza mająca ledwo 200 str kosztowała tyle samo co Harry Potter i Zakon Feniksa mający 1000 stron....

      Usuń
    2. oxfordka, nie tak to ma działać, że każda ma tyle samo kosztować. :P Tutaj Kaś ma bardzo uzasadnione obawy dotyczące marudzenia wydawnictw - według projektu ustawy podobno to wydawnictwa mają określać początkową i stałą przez co najmniej rok cenę danej pozycji, a księgarnie mają obowiązek za tę cenę sprzedawać. O ile się nie mylę ich zysk będzie po prostu ułamkiem ceny książki.

      Usuń
    3. Aham. i tak mi się nie podoba.
      Niech się lepiej kur@#$% bezrobociem zajmą... albo emigracją Polaków, a nie czymś co prosperuje moim zdaniem dobrze - tzn nie wiem jak z punktu widzenia sprzedawcy, ale mi jest wygodnie :P

      Usuń
  2. Pomylony pomysł. Niby mamy wolny rynek, a wszystko będzie kontrolowane, zostanie zniszczona jakakolwiek konkurencyjność. Co więcej, ludzie będą kupować coraz mniej, bo znając życie cena będzie większa niż mniejsza.Może jakiś strajk czytelników? Tego chyba jeszcze nie było.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie też mi się wydaję, że ceny pójdą w górę. Ze strajkiem może być problem - czytelnicy mimo wszystko nie są ogromną grupą, a do tego ten temat nie wypłynął do ogólnotematycznych, wiodących mediów. Widzisz, już od 2009 roku trwają jakieś prace i nikt nic o tym tak naprawdę nie mówił ani nie wiedział...

      Usuń
  3. Bardzo dobry pomysł z punktu widzenia czytelników, bo niektóre ceny książek naprawdę odstraszają i czasami czeka się aż ktoś będzie chciał taką książkę sprzedać za dużo mniej, a z tym różnie bywa. Tylko teraz będą musieli jakoś to wszystko zrobić w taki sposób żeby dwie strony były zadowolone, bo mimo wszystko jakoś mam mieszane uczucia, że wydawnictwa i księgarnie zgodzą się na jakąś naprawdę przystępną cenę dla każdego czytelnika, bo przecież też muszą na tym zarabiać. Z drugiej strony może dojdą do wniosku, że jeśli cena, na którą się zgodzą będzie przystępna dla każdego to może więcej osób zacznie kupować książki w księgarniach. Jakby nie patrzył pomysł fajny, ale nie do końca wiem czy da się zrobić tak żeby każdy był zadowolony. Znając życie i tak ktoś będzie marudził ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie obawiam się, że skoro wydawnictwa będa mogły narzucać ceny jakie im się podoba, to narzucą większe - w końcu i tak każdy musi kupić za taką a nie inną. W ten sposób może dojść do tego, że dopiero po określonym czasie będzie można kupić dany tytuł w sensownej cenie...

      Usuń
  4. Ja sądzę, że to pomysł, który może obniżyć poziom czytelnictwa. Odgórne sterowanie cenami nie podoba mi się, uważam, że niewidzialna ręka rynku powinna sama sterować tym sektorem gospodarki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cóż, praktycznie w każdym przypadku kontrolowanie jakiegokolwiek rynku doprowadza do jednego wielkiego chaosu i problemów dla przeciętnego Kowalskiego. :)

      Usuń