poniedziałek, 22 stycznia 2018

"Serce z lodu" - Elizabeth Rudnick

"Serce z lodu" - Elizabeth Rudnick
Źródło: Lubimy Czytać
Autor: Elizabeth Rudnick
Tytuł: Serce z lodu
Wydawnictwo: Egmont
Tłumaczenie: Anna Hikiert
Stron: 351
Data wydania: 2016


Gdyby mi ktoś powiedział jakieś pięć lat temu, że sam, z własnej i nieprzymuszonej woli, sięgnę po książkę z historią którejś z księżniczek Disneya - nie uwierzyłbym. Co prawda cenię wiele filmów stworzonych przez tę wytwórnię, łącznie z opowieścią o Roszpunce czy Anestezji, jednak chyba nie skusiłbym się na lekturę. Tym razem, kiedy w grę weszła Elsa - skusiłem się. Nie spodziewałem się po tej pozycji niczego wystrzałowego, ale okazało się, że ma swój urok. A do tego naprawdę potrafi wciągnąć nawet dorosłą osobę!

Elsa i Anna, księżniczki Arendelle, za młodu były ze sobą niezwykle zżyte. Każdą chwilę spędzały razem wymyślając przeróżne zabawy - niektóre z wykorzystaniem mocy, jakie posiadała Elsa. Niestety sielanka w pewnym momencie się skończyła i siostry zostały od siebie odizolowane. Anna bardzo ciężko znosiła samotność i coś, co uznawała za odtrącenie przez własną siostrę. Podobne myśli miał Hans, książę Nasturii, który był ostatnim z synów króla tego wyspiarskiego kraju. Wiele się jednak zmieni, kiedy oboje na siebie wpadną w dniu koronacji Elsy.

W książce opisaną mamy historię, która opowiedziana została w filmie Disneya. Teoretycznie więc można pomyśleć, że oglądając "Krainę Lodu", znamy wszystkie szczegóły, które pojawią się w "Sercu z lodu". Nie jest to jednak do końca prawda, ponieważ w pewnym sensie uszczegółowienie poszczególnych wydarzeń tworzy przesunięte względem siebie sinusoidy. Te partie, które wyczerpująco zostały opisane w filmie, tutaj są po prostu wspomniane i na odwrót. Przy okazji autorka pokazał nieco inne motywacje bohaterów niż te, które ukazane są w filmie. Główne bohaterki - czyli księżniczki Elsa oraz Anna - są niemalże idealnymi kopiami filmowych postaci (z kilkoma ciekawymi różnicami), za to Hans przedstawiony został wręcz od podstaw.

"Jeśli chcesz, by ktoś cię polubił, musisz zachowywać się, jakbyś był jego lustrzanym odbiciem. Ludzie kochają siebie samych w lustrze."

Motywacje, które Elizabeth Rudnick nadała poszczególnym postaciom nadają nieco pazura w książce, która opowiada jakby nie patrzył historię dla dzieci lub młodzieży. Prosty, ale przyjemny język powieści zachęca do czytania, a na dodatek sposób budowania napięcia przyciąga nawet dorosłych! To jest coś, co mnie kompletnie zaskoczyło. Spodziewałem się po prostu niezbyt ciekawie napisanej bajeczki, a otrzymałem historię, którą z zaangażowaniem przeczytałem. Wydarzenia bowiem znamy, ale nie znamy tego, co się pod wieloma ich aspektami kryło.

O wiele lepiej można poznać życie zarówno Anny, jak i Hansa w dzieciństwie. Zwłaszcza osoba księcia Nasturii jest przedstawiona w szczegółach. Rozłożone na części pierwsze (oczywiście na tyle, na ile można to zrobić w powieści, którą czytać będą również dzieci) zostały jego pobudki. Można powiedzieć, że bohater został szablonowo wręcz skonstruowany. Encyklopedyczny przykład budowy antagonisty, w stosunku do którego można mieć mieszane uczucia. Wiem, że można mieć wątpliwości, czy takie słowa pasują do powieści bazującej tak naprawdę na filmie animowanym dla najmłodszych, jednak naprawdę Hans został tutaj poprowadzony świetnie. Da się go jednocześnie lubić i nienawidzić, współczuć mu i życzyć jak najgorzej. Należy jednak cały czas pamiętać, że jest to powieść dla najmłodszych, więc raczej nie da się zrobić rozbudowane portretu psychologicznego bohatera.

"Dla niektórych warto się roztopić."

Fakt, że "Serce z lodu" dedykowane jest dla młodszych czytelników, może spowodować pewne zgrzyty w odbiorze powieści przez dorosłych. Autorka bowiem nie przywiązywała bardzo dużej uwagi do realizmu niektórych scen - w końcu dla młodszej części czytelników pewne aspekty fizyki nie są do końca zrozumiałe. A bajki pokazują nieco odmienną rzeczywistość. Pomijając w ogóle sam fakt istnienia magii, ale to jest akurat specyfika tej historii. W każdym razie tak, jak przez pierwszą połowę Elizabeth Rudnick utrzymywała wszystko w ryzach, tak od drugiej pozwoliła popuścić sobie nieco wodze fantazji. Trochę się to odbiło na moim odbiorze książki, ale jestem w stanie przyznać, że nie ja byłem docelowym czytelnikiem.

Podsumowując, jest to dość ciekawa opcja, która potrafi zaskoczyć. Można powiedzieć, że tej książki właśnie nie powinno oceniać się po okładce. Coś, co wydaje się być nudną, dziecięcą bajką bazującą na filmie Disneya, okazuje się być dość profesjonalnie stworzoną historią. "Serce z lodu" nie jest oczywiście pozycją bardzo wybitną, jednak może sprawić wiele przyjemności podczas lektury. Zwłaszcza, jeśli ktoś ma ochotę na coś lżejszego, ale jednocześnie dobrze napisanego.

Łączna ocena: 7/10


0 komentarze:

Prześlij komentarz