Nie można jednak odmówić jakości temu, co mi się udało zaliczyć. Naprawdę kawał świetnej literatury przeczytałem i przesłuchałem, dobrałem się też do pierwszych egzemplarzy recenzenckich, więc nie jest źle. Większość tytułów ląduje tutaj, bo jakoś kompletnie nie miałem dużo szerszych myśli odnośnie do poszczególnych tytułów. O niektórych mogliście trochę poczytać lub posłuchać na Instagramie w relacjach (jeśli jeszcze mnie nie obserwujecie, to zachęcam!), a takie zbiorcze podsumowania możecie przeczytać poniżej!
Klasycznie wszystkie okładki pochodzą z serwisu Lubimy Czytać!
Tak, to jest drugi tom i nie, nie miałem okazji czytać ani słuchać pierwszego. „O duchach” to antologia, więc mogłem sobie pozwolić na taką… ekstrawagancję. Akurat ten audiobook wpadł mi w ręce podczas przeglądania Empik Go, więc czemu by nie spróbować? Zwłaszcza że już dawno nie miałem do czynienia z żadnymi horrorami w literaturze (chyba że horrorem nazwać czytanie jakiejś książki…), a nazwiska takie jak Edgar Allan Poe czy Aleksander Puszkin to dość dobre wabiki.
Cóż można powiedzieć o takich klasykach? Chyba niewiele więcej niż to, że wszystkie opowiadania trzymają mega poziom. Lektor również dał sobie radę z lekturą, chociaż czasem brakowało mi większej zabawy intonacją i ogólnie głosem. Z drugiej jednak strony treść nie dawała aż tak dużego pola do popisu, więc może podejście Macieja Kowalika było „jedynym słusznym” podejściem. Zwłaszcza że trzecie opowiadanie pozwoliło mu rozwinąć skrzydła i lot był naprawdę udany! W każdym razie był to naprawdę udany, pierwszy audiobook w tym roku. Polecić go mogę z czystym sumieniem.
Nigdy nie sądziłem, że wiemy o drzewach aż tyle! No i nie wierzyłem, że można o nich napisać tak dużo rzeczy w tak interesujący sposób. Chociaż muszę przyznać, że w niektórych momentach aż współczułem weganom, którzy czytali „Sekretne życie drzew”. Wychodzi bowiem na to, że można podejrzewać (bo nie ma na razie żadnych konkretnych dowodów na to), że rośliny nie tylko odczuwają, ale również potrafią zapamiętywać, a więc są bardziej… „świadome”, niż można by się spodziewać. Takiej dawki wiedzy się nie spodziewałem.
Naprawdę warto dla urozmaicenia przeczytać lub przesłuchać tę książkę. Autor nie zanudza pomimo tego, że opowiada cały czas o drzewach, a przyjazny język pomoże Wam zapamiętać to i owo. Gwarantuję Wam, że ciekawostki, którymi zaczniecie sypać, będą kompletnie nieznane w towarzystwie. Wiele informacji było dla mnie kompletną nowością i zaskoczeniem, a ja uwielbiam kolekcjonować ciekawostki. Im bardziej nietypowe, tym lepiej. „Sekretne życie drzew” jest zdecydowanie przeznaczone dla osób takich jak ja.
„Sztuka życia według stoików” – Piotr Stankiewicz
Nie wiem, czy w pewnym sensie nie powinienem nazwać „Sztuki życia według stoików” poradnikiem – nie mam tu na myśli jednak niczego negatywnego. Autor już na samym początku informuje czytelnika, że można jego dzieło czytać tak, jak się komuś podoba – po kolei od deski do deski, wybierając tylko konkretne rozdziały, lub wręcz na wyrywki. Ja wybrałem jak zwykle sposób „od deski do deski” i muszę przyznać, że aż chce się wrócić w przyszłości do tej książki z wykorzystaniem czytania wybiórczego. Piotr Stankiewicz zawarł mnóstwo mądrości stoickiej w swoim dziele.
Każdy rozdział dotyka innej tematyki, która rozbita została na pary przytaczanych fragmentów wypowiedzianych przez znanych stoików oraz komentarz autora. Najczęściej fragmentem jest jedno zdanie, wokół którego Piotr Stankiewicz buduje swoją część, będącą objaśnieniem słów. Wyjaśnia podejście stoików do danego problemu w sposób prosty, jasny, ale i wyczerpujący, a do tego przystający do współczesnych realiów. Zwłaszcza to ostatnie jest bardzo istotne, bo pokazuje, jak można stosować filozofię stoicką w XXI wieku. Bardzo mi przypomina to podcast „Ze stoickim spokojem” Tomasza Mazura.
„Zabawy w Boga. Ludzie o magnetycznych palcach” – Magda Kacyk
Nie spodziewałem się niczego konkretnego po tej pozycji, zwłaszcza kiedy zobaczyłem niezbyt wysokie oceny na serwisach typu Lubimy Czytać, ale i tak zostałem zaskoczony w bardzo miły sposób. Do tego stopnia, że nie do końca rozumiem, skąd takie niskie oceny. Nie jest to reportaż najwyższych lotów, jednak autorka odkrywa przed czytelnikiem naprawdę dosłownie inny świat i pokazuje, jak bardzo ludzkość postępuje już do przodu nie tylko na drodze naprawy człowieka, ale również jego ulepszenia.
W „Zabawach w Boga” znaleźć można zarówno tematy wszywania sobie różnego rodzaju implantów, jak i osadzania kamieni szlachetnych bezpośrednio w skórze, odzieży, którą można zakwalifikować do Internet of Fashionable Things czy nootropiki, czyli substancje, które mają „dopalić” nasze możliwości, zmysły czy usunąć zmęczenie. To bardzo szeroki przekrój, który może stanowić dobrą podstawę do dalszej, samodzielnej eksploracji ogólnie pojętego transhumanizmu w każdym jego wydaniu.
„Czarna wołga” – Przemysław Semczuk
Czarna wołga to jedna z miejskich legend, o których z pewnością słyszeli wszyscy urodzeni w latach 90. XX wieku – a jej korzeni trzeba szukać jeszcze wcześniej, za czasów PRL-u. Nie bez powodu to właśnie ona stała się tytułem książki Przemysława Semczuka, która opowiada o wielu najciekawszych zbrodniach i przestępstwach minionego ustroju. Chociaż słowo „najciekawsze” wydaje się bardzo nie na miejscu, to jednak nie sposób jest użyć żadnego innego. To, jak autor ubrał w słowa wiele z przestępstw popełnionych między zakończeniem II Wojny Światowej a upadkiem komunizmu, to majstersztyk, który każe czytelnikowi nie odrywać się od książki.x
Jeśli ktoś jest fanem true crime, to pewnie spodziewa się najsłynniejszych nazwisk seryjnych morderców grasujących za czasów PRL-u w Polsce. Tymczasem jednak Przemysław Semczuk dobrał się do o wiele mniej znanych i medialnych spraw, o których nigdy w życiu nie słyszałem (i to pomimo lekkiego zainteresowania tym tematem). Widać też, że przygotował się do ich opisania naprawdę dobrze, a pióro ma na tyle lekkie, że czyta się to jak dobrą powieść kryminalną. Naprawdę niezwykłe historie, opisane w równie niezwykły sposób.
„Dywan z wkładką” – Marta Kisiel
Nie zawiodłem się ani trochę! Marta Kisiel stanęła jak zwykle na wysokości zadania i zapewniła nieziemską rozrywkę w swojej najnowszej książce! Mnóstwo charakterystycznego dla niej, nieco zjadliwego i sarkastycznego humoru, a do tego kwieciste słownictwo i przepiękny styl pisania. Naprawdę jej książki można czytać tylko dla tych rzeczy. Nie, żeby fabularnie coś skopała, co to to nie – historia jest co prawda prosta, ale przyjemna w odbiorze. A do tego, jak zawsze postacie zostały nie tylko zarysowane, ale i obrysowane, kontury pogrubione, a wnętrze wymalowane tak jaskrawymi kolorami, że nie da się ich zapomnieć
Przy okazji była to pierwsza książka autorki „Małego Licha”, którą miałem okazję skonsumować w postaci audiobooka. Monika Chrzanowska, która czytała „Dywan z wkładką”, niniejszym stała się jedną z moich ulubionych lektorek. Nie wiem czemu, ale mam wrażenie, że dokładnie w ten sam sposób przeczytałaby tę powieść sama Marta Kisiel! Dużo zabawy głosem, odpowiedniej intonacji, oddawania emocji oraz nastawienia poszczególnych bohaterów. Coś pięknego słuchało się z największą przyjemnością! Nie tylko ze względu na treść, ale i wykonanie audiobooka.
0 komentarze:
Prześlij komentarz