niedziela, 13 maja 2018

"Wyklucie" - Ezekiel Boone

"Wyklucie" - Ezekiel Boone
Źródło: Lubimy Czytać
Autor: Ezekiel Boone
Tytuł: Wyklucie
Wydawnictwo: Insignis
Tłumaczenie: Michał Jóźwiak
Stron: 344
Data wydania: 9 maja 2018


Trochę wody w Wiśle upłynęło odkąd ostatni raz czytałem książkę klasyfikowaną jako horror. Wydaje mi się, że była to "Gra Geralda" autorstwa Stephena Kinga, którą skończyłem bodaj w marcu. Horrory co prawda nigdy mnie nie "straszą" - ani w formie literackiej, ani filmowej - jednak potrafią mieć specyficzny klimat, dzięki któremu czytanie staje się swego rodzaju przygodą. Większość historii, w których pojawiały się pająki niekoniecznie spełniały założenia "klimatycznych" opowieści, ale czasem trzeba dać kolejną szansę nowemu dziełu. W końcu może tym razem jego autor podejdzie do tematu zupełnie inaczej. Dałem więc tę szansę Ezekielowi Boone, którego "Wyklucie" ukazało się parę dni temu w polskim wydaniu. Początkowo sądziłem, że szansa została zaprzepaszczona, ale okazuje się, że ostateczny werdykt jest nieco bardziej skomplikowany.

Każdego dnia, w wielu miejscach całego globu, mają miejsce wydarzenia, które zazwyczaj nie mają absolutnie żadnego znaczenia dla całego świata. Czasem pojawiają się ciągi przyczynowo-skutkowe, równie często wielu katastrofom przypisuje się efekt motyla. W jaki sposób jednak paczka przysłana do amerykańskiego laboratorium zajmującego się między innymi badaniem pająków może wpłynąć na los czegokolwiek innego, niż kuriera oraz odbiorcy? Czy może mieć związek z dziwnymi odczytami sejsmicznymi na drugim końcu globu? A co z wybuchem nuklearnym gdzieś w zapomnianej, chińskiej prowincji, po którym cały świat wstrzymał oddech? Czy to wszystko może mieć wspólny mianownik, który ma osiem nóg?

"Wyklucie" jest pierwszym tomem całej trylogii o tej samej nazwie, który - jak na pierwsze tomy przystało - stanowi powolne wprowadzenie Czytelnika w to, z czym będzie musiał się zmierzyć na przestrzeni pozostałych dwóch książek. Można powiedzieć, że sam początek wprowadza nieco chaosu do historii, ponieważ rozbity jest na przestrzeni co najmniej stu stron na niemalże wszystkie krańce świata. Poznajemy wycinek wydarzeń z peruwiańskiej puszczy, chińskiej prowincji, bazy Marines w USA, a osoby występujące w tych fragmentach przewijają się później wielokrotnie w kolejnych rozdziałach. Trzeba jednak przyznać, że Ezekiel Boone potrafi w ten sposób zaszczepić zainteresowanie, chociaż nie sili się na tworzenie aury tajemniczości.

Sam tekst określić można jako poprawny, choć bez wodotrysków. Historię czyta się co prawda z przyjemnością, ale w niektórych miejscach również z lekkim znużeniem. Część opisów wydaje się być zbędna, zbyt rozwleczona lub po prostu zbyt szczegółowa. Z drugiej strony jeśli autor by się ich pozbył, to wyszłaby mu dwustustronicowa powieść, a tu już tworzenie trylogii mogłoby spotkać się z pewnym sceptycyzmem. Mimo wszystko nie są to minusy "większe" niż w przypadku większości książek - po prostu przez niektóre fragmenty trzeba jakoś przebrnąć, nie zastanawiając się nad nimi zbytnio. Bo i nie ma się nad czym zastanawiać. Pozytywną rzeczą jest to, że stylistycznie nie można się przyczepić do niczego, a w każdym razie nie można tego zrobić będąc przeciętnym Czytelnikiem.

Jeśli liczycie na konkretne mięso z akcją to musicie niestety poczekać do następnych tomów. Sam szkielet "Wyklucia" przypomina bowiem pewnego rodzaju wprowadzenie do historii opowiadającej o ogólnoświatowej apokalipsie. Różnice są dwie:

  • w apokalipsach pająki nie są zbyt popularnym tematem,
  • opisy tego, co się dzieje w przeddzień wybuchu końca świata nie zajmują całej książki.

Oba te punkty mogą zostać odebrane zarówno za plus, jak i za minus. Ja osobiście widzę w nich to pierwsze, bo często brakowało mi głębszego pokazania jak mógłby zachowywać się świat stając w obliczu zagłady, ale jeszcze bez wiedzy co się zaraz stanie. Powoli też się przejada temat nuklearnej zagłady oraz wybuchu "epidemii" zombie. Pająki natomiast pojawiały się głównie w niskobudżetowych horrorach i to wykreowane w sposób bardzo... prymitywny. Ezekiel Boone postanowił więc podejść nieco inaczej do tematu i stworzyć historię, która mogłaby mieć ręce i nogi. Zapewne stąd właśnie wzięło się tak długie przygotowanie podwalin pod całą historię. W każdym razie mam taką nadzieję, ponieważ to jedyne sensowne wytłumaczenie zastosowania takich a nie innych zabiegów.

Ponadto, końcówka tomu również wskazuje na dość długie wprowadzenie, które zajęło niemalże całą książkę. Dopiero bowiem na ostatnich pięćdziesięciu stronach akcja zaczyna się zagęszczać i naprawdę podciąga ogólne wrażenie, jakie sprawia "Wyklucie". Szkoda, że trzeba była tyle czekać, jednak dopiero na samym końcu dowiadujemy się, jakie niespodzianki autor przygotował. Co prawda wciąż są to jedynie poszlaki, na bazie których możemy próbować domyślać się, jak dalej potoczą się losy świata, jednak widać, że Ezekiel Boone zdecydowanie ma jakiś konkretny pomysł na apokalipsę. Nie wydaje się on być oklepanym, klasycznym atakiem morderczych pająków, ale czymś przemyślanym i zaprojektowanym.

"Jeśli nie, jeśli znów chodzi o to, że jakiś kretyn znalazł z krzynce bananów pająka i boi się, że jest jadowity, to przysięgam, że zaraz pogracie sobie w ziemniaka pustelnikiem brunatnym".

Mała wpadka zdarzyła się niestety Wydawnictwu, chociaż po konsultacji z innymi osobami, które posiadają swój egzemplarz "Wyklucia", nie jest to problem globalny. Przez to właśnie jeszcze bardziej warty wzmianki. Otóż strony od 289 do 296 zostały zdublowane - ponownie wrzucone pomiędzy strony 292 i 293. Wściekle nieprzyjemna rzecz podczas czytania. Gdyby to był egzemplarz oznaczony jako recenzencki (wczesny druk, przed oficjalnym wydaniem) nawet bym się zająknął - w końcu po to są takie egzemplarze, żeby ewentualne błędy wyłapać (lub szybciej dostarczyć materiały), a jakość wykonania może pozostawiać wiele do życzenia. W przypadku oficjalnego wydania, które trafiło na półki księgarni i innych dystrybutorów może to już być zniechęcające. Błędy jednak każdemu się zdarzają, więc po prostu mam nadzieję, że Wydawnictwo otrzyma informację o tym niefortunnym wydarzeniu, a Wy, drodzy Czytelnicy, nie bądźcie ani zaskoczeni, ani zbytnio zdenerwowani jeśli trafi się Wam taki egzemplarz.

Podsumowując, "Wyklucie" jest być może niezbyt oszałamiającym, ale posiadającym potencjał początkiem trylogii. Być może w niektórych miejscach nieco się ciągnie, jednak w całokształcie jest porządną pozycją. Co prawda niewiele się w niej dzieje, jednak wszystko wskazuje na przygotowanie gruntu pod właściwą historię w kolejnym tomie. Przy okazji jej sposób budowy oraz tematyka jest bardzo miłą odmianą po czytaniu książek apokaliptycznych bazujących na zombie oraz nuklearnej zagładzie. Mam nadzieję, że drugi tom okaże się rzeczywiście rozwinięciem, a "Wyklucie" potraktowane zostanie jako element kategorii "wstęp". Wówczas rzeczywiście przejście przez nie do końca interesujący od strony fabuły pierwszy tom stanie się ważną częścią całej układanki.

Łączna ocena: 6/10


0 komentarze:

Prześlij komentarz