środa, 22 czerwca 2016

"Panowie i Damy" - Terry Pratchett

Źródło: Lubimyczytac
Autor: Terry Pratchett
Tytuł: Panowie i Damy
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Tłumaczenie: Piotr W. Cholewa
Stron: 362
Data wydania: 12 listopada 2015


Po raz kolejny spotykam się z genialnym autorem, jakim jest Terry Pratchett. To już kolejna powieść ze "Świata Dysku", którą miałem niewątpliwą przyjemność przeczytać. Tym razem był to czternasty z kolei tom z całego cyklu, a siódmy w najnowszej kolekcji prosto od Edipresse oraz wydawnictwa Prószyński i S-ka. "Panowie i Damy" zabiorą czytelnika w podróż ścieżkami czarownic i królów, mieszczan i chłopów, no i oczywiście Niani Ogg. Innymi słowy Czarownice z Lancre wciąż na pierwszym planie, skonfrontowane nie tylko z mistycznymi postaciami i problemami weselnymi, ale również magami z Niewidocznego Uniwersytetu. 

Magrat Garlick za chwilę zostanie królową, z czego na swój sposób cieszy się Babcia Weatherwax i Niania Ogg - dzięki temu najmłodsza z czarownic będzie daleko od nadchodzących wydarzeń. A będzie się działo! Kręgi pojawiają się wszędzie, a to zwiastuje nadejście wspaniałych, pięknych i dostojnych elfów. Znaczy się będzie jatka na całego, mnóstwo morderstw, bestialstwa oraz pychy. Być może nawet w tym wszystkim Magrat nie zostanie królową, kto wie.

Jak to w powieściach Pratchetta, żadna historia nie jest całkiem nowa. Wszystkie odwzorowują pewne zachowania, cechy, ruchu społeczne czy całe powieści, karykaturując je i doprowadzając wręcz do granic absurdu (śmiesznego oczywiście!). Tym razem autor wziął na warsztat "Sen nocy letniej" - to jest oczywiście wersja dla osób, które czytały dzieło Szekspira. Pozostali (w tym między innymi ja) ujrzą tutaj równie wspaniały negatyw najbardziej popularnego spojrzenia na elfy. Zawsze ukazywane są jako wspaniałe, piękne i szlachetne istoty, które niosą pomoc, dobroć i piękno. Swego czasu z tego obrazu wyłamał się Andrzej Sapkowski, a dołączył do niego na swój sposób Pratchett. Niekoniecznie dołączył po nim, ale ogólnie obaj panowie podeszli nieco inaczej do tematyki elfów.

"W kieszeni maga można trafić na wszystko - ziarnka grochu, jakieś dziwaczne obiekty z nogami, małe eksperymentalne wszechświaty..."

Jak zwykle powieść Terry'ego Pratchetta okazała się pełna humoru i ciętego języka, zwłaszcza w wykonaniu Babci Weatherwax oraz Niani Ogg. Kiedyś nie pałałem zbytnią miłością do cyklu o Czarownicach z Lancre, ale kiedy człowiek kolejny raz pozna perypetie uroczych staruszek, to jakoś tak zmienia na ten temat zdanie. Zapewne znając życie przy najbliższej okazji powróci moje uwielbienie do cyklu o Nocnej Straży, ale na razie cieszę się z sabatów oraz oczywiście kota Greebo!

Jeszcze o tym (chyba) nie wspominałem, ale wydawnictwo naprawdę się postarało jeśli chodzi o techniczną stronę powieści. Na razie przeczytałem siedem tomów z całej kolekcji i praktycznie nie znalazłem żadnej literówki, zjedzonej końcówki wyrazów czy innego tego typu problemu. Do tego mimo niskiej ceny papier wydaje się być dobrej jakości a druk wyraźny. Widywałem o wiele gorzej wydane książki, za które wydawnictwa krzyczały sobie niebotyczne sumy w stosunku do jakości. Tym razem naprawdę muszę pochwalić Prószyński i S-ka - wspaniała robota, nie żałuję ani jednego grosza wydanego na tę kolekcję!

Polecałem Pratchetta już wiele razy. Mogę polecić po raz kolejny. Mogę również pozostawić decyzję Wam i przestać klepać te same formułki - po prostu Świat Dysku to Świat Dysku. Albo się go kocha albo nienawidzi, nie ma w tym przypadku kompromisów. :)

Łączna ocena: 8/10


0 komentarze:

Prześlij komentarz