niedziela, 18 września 2016

"Blask fantastyczny" - Terry Pratchett

"Blask fantastyczny" - Terry Pratchett
Źródło: Lubimyczytac
Autor: Terry Pratchett
Tytuł: Blask fantastyczny
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Tłumaczenie: Piotr W. Cholewa
Stron: 249
Data wydania: 6 stycznia 2016


Nie powinno się przestawać czytać Pratchetta tuż po zaliczeniu "Koloru magii". Trzeba wręcz kontynuować przygodę, gdyż "Blask fantastyczny" jest niejako kontynuacją pierwszego tomu, który rozpoczyna opisywanie wspaniałego Świata Dysku. Być może nie jest to jakoś oficjalnie ujęte, ale w rzeczywistości tak jest - spotkać tu bowiem można bohaterów, których się polubiło (lub znienawidziło) w poprzedniej książce i wiele wątków jest pociągniętych dalej. Sam więc zastosowałem się do swojej własnej rady i od razu sięgnąłem po "Blask fantastyczny", aby mnie olśnił swą wspaniałością i w ogóle!

Zaklęcie zamknięte w głowie Rincewinda zdecydowanie nie chce wracać do Octavo. Innego zdania co do jego chęci są magowie z Ośmiu Obrządków, którzy postanawiają za wszelką cenę złapać nieudanego maga i zmusić go do oddania zaklęcia. Zapewne ma to coś wspólnego z wielką, czerwoną gwiazdą, do której nieubłaganie zbliża się Wielki A'Tuin. Można powiedzieć, ze filozofowie bardzo mocno się pomylili z oceną dokąd zmierza żółw. W dużym skrócie - zmierza do głowy Rincewinda i uwięzionego w niej zaklęcia. O ile można to tak podsumować.

Bohaterów przedstawiać nie trzeba - ponownie mamy do czynienia z Dwukwiatem, czyli niepoprawnym turystą wierzącym, że wszystko się jakoś ułoży, oraz z Rincewindem. Okazuje się, że ten drugi staje się najbardziej poszukiwanym magiem na całym Świecie Dysku. Najznamienitsi magowie próbują go dorwać w swoje ręce, robiąc z tego wręcz zawody sportowe. A biedny Rincewind po prostu tuła się po świecie i próbuje przeżyć. Co czasem jest dość ciężkie.

Całość utrzymana jest mniej więcej w takiej samej atmosferze jak "Kolor magii". Znowu jest dużo śmiechu, szyderstwa oraz karykatury (wciąż przerabiamy temat bohaterów!), a także kolejne porcje informacji na temat tego, w jaki sposób funkcjonuje cały Dysk. Począwszy od aspektów astronomicznych i astrologicznych, poprzez podział społeczeństwa, geografię całego świata i różnice kulturowe. Mogłoby się wydawać, że ciężko będzie upchnąć to wszystko na raptem 249 stronach książki, ale jednak Pratchettowi się to udało. Nawet lepiej niż w przypadku pierwszej książki.

"Niektórzy z druidów próbowali sugerować, że teoria ta ma pewne dostrzegalne luki. Jednak najstarsi tłumaczyli niezwykle przekonująco, że istotnie jest w niej miejsce na twórcze spory, cięcia i riposty gorącej naukowej debaty… i że w zasadzie miejsce to znajduje się na samym szczycie stosu ofiarnego podczas najbliższego przesilenia."

Śmiało mogę rzec, że tutaj już nie ma problemów, które opisywałem w pierwszym tomie. Chaosu już nie widać, wszystko wydaje się być już lepiej ułożone, a czytelnik jest w stanie nadążać za książką. To już jest "ten" Pratchett, z którym człowiek ma do czynienia we wszystkich pozostałych tomach Świata Dysku. Nic tylko brać i czytać z przyjemnością.

Łączna ocena: 8/10

0 komentarze:

Prześlij komentarz