środa, 1 lipca 2020

Zbiorczo spod pióra – czerwiec 2020

Kolejny miesiąc za nami, więc pora na kolejną porcję krótkich mikro opinii o przeczytanych przeze mnie książkach! Nie znajdziecie ich co prawda na Lubimy Czytać ani na GoodReads, ale za to możecie zobaczyć, co sądzę o niektórych tytułach właśnie tutaj. Klasycznie maksymalnie dwa akapity per tytuł, jeśli tylko nie czułem, że mogę się rozpisać na pełną opinię. Na wspomnianych wcześniej portalach znajdziecie oczywiście moje oceny wyrażone w skali 1-10 lub 1-5 (w zależności od serwisu), więc jeśli to Wam w zupełności wystarcza, to zapraszam właśnie tam! Do samego Lubimy Czytać łatwi traficie dzięki widżetowi w prawym menu na blogu.

Przejdźmy jednak do sedna tego wpisu, czyli samych opinii. Kilka ich się zebrało, chociaż stawiałem tym razem na nieco grubsze pozycje, a do tego kilka z nich faktycznie aż się prosiło o pełną opinię, jednak pustego wpisu nie zostawię! Chyba nie będzie zaskoczeniem dla nikogo, kto już kilka razy tutaj trafił, że okładki pochodzą z niezastąpionego pod tym względem serwisu Lubimy Czytać! Reszta to już moja wesoła twórczość, bazująca na tym, co zostało mi w głowie po przeczytaniu lub przesłuchaniu poszczególnych książek.

„Orzeł biały” – Marcin Przybyłek

Format: Audiobook
Stron/długość: 23h 46m
Lektor: Wojciech Masiak

„Orła białego” przesłuchałem głównie dzięki poleceniu Sylwki w UnSerious.pl – odkąd słucham audiobooków, wybieram raczej reportaże lub literaturę popularnonaukową. Miewam małe problemy ze skupieniem się na fabule oraz przede wszystkim dialogach w beletrystyce w wydaniu audio. Wojciech Masiak miał jednak w tej książce dać radę i muszę przyznać, że faktycznie dał. Mega fajnie modulował głosem, wydawał z siebie odpowiednie dźwięki, kiedy było trzeba, a dialogi również starał się czytać tak, aby łatwo było się odnaleźć w tym, kto akurat mówi.

Sama książka jest bardzo specyficzną pozycją. Można powiedzieć, że to taki zbiór stereotypów o współczesnej, polskiej urban fantasy. Wiecie, dużo przekleństw, sporo krwi i flaków, surrealistyczne sceny, mocno przerysowane postacie oraz tak popieprzona budowa świata, jak tylko się da. Wszystko okraszone typowo polskim humorem. Jako smaczki Marcin Przybyłek umieścił znane postacie (jak Robert J. Szmidt), a dokładniej ich imiona i cechy charakterystyczne w roli postaci pojawiających się w książce. Osobiście odbieram „Orła białego” jako bardzo lekką, humorystyczną pozycję, dobrą do łyknięcia w wolnej chwili, chociaż czasem poziom absurdu nieco wykraczał poza skalę, którą toleruję.

„Wolni Ciut Ludzie” – Terry Pratchett

Format: Książka
Stron/długość: 283
Tłumacz: Piotr W. Cholewa

Podczas lektury każdej możliwej książki Terry’ego Pratchetta, niezmiennie nie potrafię wyjść z podziwu dla tego, jakim cudem Piotr W. Cholewa był w stanie przetłumaczyć tekst, który właśnie czytam – jak wyglądał oryginał i jak pieruńsko dobrym w swojej robocie trzeba być, żeby dać radę. „Wolni Ciut Ludzie” wprowadzają czytelnika w świat Nac Mac Feegli, którzy nie tylko samo sami w sobie są wyjątkowi, ale posługują się również wyjątkowym językiem. Takim połączeniem kilku gwar z seplenieniem się oraz nowomową. Mają przy tym swoje zasady, tradycje oraz całą resztę!

„Wolni Ciut Ludzie” to również kolejne spotkanie z czarownicami, które w Świecie Dysku bywają poważane, a bywają również nielubiane. Zależy od miejsca. Tiffany Obolała, jako bardzo rezolutne dziecko, wydaje się idealną kandydatką na czarownicę – nawet jeśli czarownice potrzebują solidnej skały. Trafia do krainy królowej, która to kraina do bólu przypomina wszystko, co znamy z baśni i bajek. Tak, tym razem brytyjski pisarz wrzucił na swój warsztat pełen satyry opowiastki o elfach, bajania i bajdurzenia, a przy okazji otworzył kolejny podcykl, skupiający się wokół postaci wspomnianej już Tiffany.

„Orzeł biały 2” – Marcin Przybyłek

Format: Audiobook
Stron/długość: 24h 57m
Lektor: Wojciech Masiak

Nie zwlekałem zbyt długo z sięgnięciem po kolejną część fantastyki, którą napisał Marcin Przybyłek! Tym razem autor zabrał nas na wschód i wylądowaliśmy w Rosji, na Ukrainie oraz Białorusi. Tam również była zielona zaraza, a jakże! Engelsi byli jednak odrobinę inni… No i nie raczyli się hertzburgerami, ale mózgoszejkami! Jak widzicie więc, poziom abstrakcji jest dalej dość wysoki, więc trzeba mieć to na uwadze. Jeśli jednak ktoś szuka właśnie takiej lektury, to „Orzeł biały 2” może być dla niego.

W pewnym sensie druga odsłona przygód majora Orłowskiego i jego ekipy jest o wiele bardziej dojrzała niż wcześniejsza. Ewentualnie po prostu przywykłem już do tego abstrakcyjnego i bardzo absurdalnego humoru. W każdym razie miałem więcej frajdy ze słuchania tego tomu niż poprzedniego – zwłaszcza że pomysłów autorowi nie brakło. Wschodnie orki są kompletnie inne niż te zachodnie, inaczej wygląda ich społeczność i hierarchia, chociaż oczywiście zachowane są te podobieństwa, które zwyczajnie muszą być zachowane.

„Chiny 5.0. Jak powstaje cyfrowa dyktatura” – K. Strittmatter

Format: Audiobook
Stron/długość: 10h 11m
Lektor: Głogowski Bartosz

Mam mały problem z tą pozycją – z jednej strony jestem pewien, że została przygotowana rzetelnie i czuć wręcz merytorykę potwierdzoną konkretnymi przykładami. Z drugiej jednak jest mocno… stronnicza. Przechylenie autora w konkretną stronę czuć na kilometr i to od samego wręcz początku. Trochę to zaburza odbiór całości, a szkoda – „Chiny 5.0. Jak powstaje cyfrowa dyktatura” przedstawia naprawdę dużą wartość związana z przedstawieniem rzeczywistego obrazu tej gospodarczej potęgi XXI wieku.

Jeśli nie interesujecie się polityką zagraniczną i nie śledzicie doniesień z Chin, to bardzo dużo informacji może być dla Was zaskoczeniem. Zwłaszcza jak spróbujecie zestawić ze sobą skutecznie uprawiany komunizm z kultem konsumpcjonizmu. Być może część rzeczy poruszonych w książce, takich jak cenzura, system oceny punktowej obywatela, „trzy razy T (Tajwan, Tybet, Tiananmen)” wyda się Wam znajomych, a K. Strittmatter je rozwinie. Bez względu na Wasz poziom wiedzy o Państwie Środka, warto dowiedzieć się nieco więcej o metodach Komunistycznej Partii Chin oraz tym, do jakiego punktu może doprowadzić ich polityka. Oraz w jaki sposób już wiele państw jest w ich rękach.

„Motyw ukryty. Z archiwum profilera” – Katarzyna Bonda, Bogdan Lach

Format: Audiobook
Stron/długość: 15h 30m
Lektor: Dariusz Odijo

Pierwsze, co przychodzi mi na myśl po wysłuchaniu wspólnej pracy Katarzyny Bondy oraz dra Bogdana Lacha to „a może tak sięgnąć po książki Katarzyny Bondy?” – jej pióro dodało naprawdę poetyckiej wręcz gładkości historiom opisanym w „Motywie ukrytym”. Dosłownie można było zapomnieć o tym, że nie słucha się wcale fikcyjnej powieści kryminalnej, ale prawdziwych historii, z którymi styczność miał dr Bogdan Lach – profiler, psycholog i biegły sądowy. Bardzo fascynujące przeżycie muszę przyznać, taka mieszanka.

Cała książka składa się z opisów różnych przestępstw, które dr Bogdan Lach pomagał rozwikłać. Tak naprawdę niewiele się dowiemy o samej pracy profilera oprócz poszczególnych działań (niekoniecznie ułożonych w jakiejkolwiek konkretnej kolejności) jak wywiad wiktymologiczny, które często są przydatne w pracy psychologa sądowego. Można więc powiedzieć, że jest to bardziej zbiór „ciekawych” przypadków, w których trzeba było wykazać się sprytem i dobrą intuicją przy doborze narzędzi niż przedstawienie całego warsztatu pracy. Jednak dla fanów true crime jest to na pewno książka warta uwagi!

„Widma w mieście Breslau” – Marek Krajewski

Format: Papier
Stron/długość: 320

Być może dla niektórych okaże się to sporym zaskoczeniem, że Marek Krajewski ląduję w krótkim podsumowaniu – w końcu jak do tej pory pisałem pełne opinie. Tym razem jednak nie mam za bardzo, o czym pisać. „Widma w mieście Breslau” były wybitnie przeciętne i trudno mi czy to się zachwycać, czy wręcz przeciwnie – wieszać psy. Mock jak Mock, wciąż zadziorny, porywczy, agresywny, wiele mu uchodzi na sucho no i ogólnie sprawia wrażenie bardzo dysfunkcyjnej jednostki. Znaczy się, jest prowadzony wzorowo!

Trochę mnie za to drażniły nagłe przeskoki akcji, nie zawsze jasno wytłumaczone. Pomysł na ubranie wszystkiego w konkretną fabułę wyszedł Markowi Krajewskiemu świetnie – zwłaszcza wszystkie zwroty akcji i plot twisty, których nie udało mi się przewidzieć, zasługują na dużą pochwałę. Oprócz tego jest to jednak powieść pełna sprzeczności i wywołująca we mnie ambiwalentne uczucia. Jest dobra, ale jakby… gorsza od wcześniej przeze mnie czytanych, z kilkoma wpadkami. Jednak tak czy siak, sięgnę po kolejny tom!

0 komentarze:

Prześlij komentarz