Pokazywanie postów oznaczonych etykietą novae res. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą novae res. Pokaż wszystkie posty

piątek, 23 listopada 2018

„Lwowski ptak” – Piotr Tymiński

Źródło: Lubimy Czytać
Autor: Piotr Tymiński
Tytuł: Lwowski ptak
Wydawnictwo: Novae Res
Stron: 378
Data wydania: 2018


Wszystkie moje dotychczasowe spotkania z prozą Piotra Tymińskiego były naprawdę bardzo udane. Historyk z zawodu i wykształcenia, specjalizujący się w mniejszościach narodowych w Polsce, to niemal gwarancja sukcesu – pod warunkiem, że wraz z wykształceniem kierunkowym i przygotowaniem merytorycznym będzie szło lekkie pióro. Na szczęście autor je ma i z wielką chęcią będę wszystkie jego poprzednie książki polecał osobom, które boją się, że historia to jedynie nuda. Nie, Piotr Tymiński udowadnia, że można napisać opartą na faktach historię, która przedstawia konkretne wydarzenia z historii naszego kraju, i to w sposób bardzo przystępny. A „Lwowski ptak” dołącza do grona książek, które można tymi słowami opisać.

Listopad roku 1918 to pamiętna data dla Polaków. Odzyskanie niepodległości przez Polskę było niesamowitym przeżyciem, które jednak w Lwowie przytłumione zostało przez walki z Zachodnioukraińską Republiką Ludową. Mieszkańcy Lwowa stawili czoła najeźdźcom roszczącym sobie prawo do ziem – wśród walczących mnóstwo dzieci i młodzieży sięgnęło po broń. Tońka jest nastolatką, która chce walczyć za Ojczyznę, jednak zmuszona jest ukrywać się pod przebraniem chłopca. Staje ramię w ramię z resztą oddziałów, bohatersko starając się odeprzeć wroga. Tak jak reszta Orląt Lwowskich.

Kolejny raz Piotr Tymiński udowodnił, że można napisać powieść historyczną, która oparta jest na rzeczywistych wydarzeniach, a która nie jest nudna jak flaki z olejem. Pokazał, że można opowiadać historię poprzez mieszaninę fikcji i prawdy, przeplatając wymyślonych bohaterów bohaterami rzeczywistymi – takimi, którzy istnieli i odegrali znaczną rolę w opisywanych wydarzeniach. Jeśli ktoś interesuje się historią I Wojny Światowej, czasów obrony Lwowa czy wojny polsko-bolszewickiej, to na pewno zauważy wiele znanych mu nazwisk. Moją uwagę przykuł głównie Alfred Rapacki, chociaż przyznać się bez bicia muszę, że jedynie ze względu na Plac Rapackiego, który znajduje się niedaleko toruńskiego Starego Miasta.

Tym razem autor poszedł nawet o krok dalej w pokazaniu brutalności nie tylko samej wojny, ale również faktu, że w walkach brały udział dzieci. Nie szczędzi opisów brutalnych zbrodni, które były codziennością dla obrońców Lwowa. Pokazuje jak bardzo wycieńczeni nie tylko fizycznie, ale i psychicznie byli zarówno ochotnicy, jak również oficerowie dowodzący akcjami. Zwłaszcza w obliczu bestialstwa ze strony wrogów oraz szokujących zachowań, wśród których gwałty były jedną z najmniej urągających moralności zbrodni. Jeśli ktoś się jednak obawia tego, że nie wytrzyma samych opisów to spieszę z informacją, że Piotr Tymiński oszczędził szczegółów. Książka po prostu porusza te tematy i pokazuje, że rzeczywiście takie problemy istniały, ale nie próbuje być pamiętnikiem, który pokazuje najdrobniejsze szczegóły. 

Oczywiście dla równowagi pojawiają się również fragmenty, w których schwytani przez obrońców Lwowa jeńcy trwożliwie wykonują niemalże wszystkie rozkazy, jakby obawiali się najgorszego. Wspomniane już przeze mnie wycieńczenie psychiczne oraz zderzenie z wieloma zbrodniami nie wpływa również dobrze na nerwy samych obrońców, w związku z czym zdarzają się sytuacje, które w normalnych warunkach skończyłyby się w sądzie polowym. Widać więc, że autor stara się zachować obiektywność, chociaż bez wątpienia głównym tematem książki jest właśnie obrona Lwowa przez mieszkańców – wśród których duża część walczących to dzieci i młodzież. Nic więc dziwnego, że to właśnie droga młodej Antoniny przez wiele dni walk jest główną narracją, jaka towarzyszy czytelnikowi przez niemalże całą książkę.

Na samym końcu książki znajduje się jeszcze krótkie podsumowanie, które autor umieścił zamiast przypisów. Wyjaśnia pokrótce dlaczego niektóre aspekty zostało przez niego opisane w ten a nie inny sposób. Wiele z nich jest nieco zmienionych (jak na przykład wykorzystany w dialogach język), aby uprościć przekaz i ułatwić odbiór przez współczesnego czytelnika. Piotr Tymiński zdradził również parę szczegółów, dotyczących nazwisk oraz samych wydarzeń, które niekoniecznie są wprost opisane w treści książki. Teoretycznie nie musiał tego robić, ponieważ cała książka jest wystarczająco zrozumiała, ale na pewno można to potraktować jako dodatkowy plus.

„Lwowski ptak” to piękna, acz surowa historia o historii. Napisana lekkim stylem, przyjemnym dla oka i wyobraźni. Zawierająca w sobie mnóstwo faktów i tyleż samo fikcji dla ułatwienia odbioru. Nieco mocniejsza pod względem poruszanych tematów niż poprzednie książki Piotra Tymińskiego, ale wciąż utrzymana w tym samym tonie lekkiej powieści i spokojnej narracji. Dla osób, które chciałyby poznać historię obrony Lwowa z roku 1918, może to być naprawdę dobra pozycja. Nie jest bardzo wymagająca, ale w rzetelny sposób przekazuje wiedzę poprzez prostą w odbiorze powieść widzianą z punktu widzenia nastolatki. 

Łączna ocena: 7/10


Za możliwość przeczytania serdecznie dziękuję autorowi, Panu Piotrowi Tymińskiemu!




poniedziałek, 12 marca 2018

"Druga rzeczywistość" - Andrzej Mathiasz

"Druga rzeczywistość" - Andrzej Mathiasz
Źródło: Lubimy Czytać
Autor: Andrzej Mathiasz
Tytuł: Druga rzeczywistość
Wydawnictwo: Novea Res
Stron: 458
Data wydania: 22 listopada 2017


Zawodowo związany jestem ściśle z branżą IT. Tak naprawdę to dosłownie w niej siedzę, choć może się przy tym wydawać dziwne, że jako platformę blogową wybrałem Bloggera, a nie poszedłem "na swoje". W każdym razie jako osoba związana z branżą zaciekawiłem się "Drugą rzeczywistością" autorstwa Andrzeja Mathiasza kiedy tylko zobaczyłem słowa autora skierowane do mnie - "Dotyka problemu sztucznej inteligencji, która przez przypadek wymyka się spod kontroli". Książka opisywana jako sensacja z tłem znanym wielu osobom - wirus wymykający się spod kontroli. Tym razem jest to jednak wirus komputerowy.

Na początku był to niewinny eksperyment - jak większość tego typu działań. Tom Clark był najlepszym kandydatem do jego poprowadzenia. Niestety jak zwykle coś poszło nie tak i wirus wydostał się spod kontroli. Zaczął rozprzestrzeniać się na cały świat, obejmując swoimi mackami nawet największych możnych. Wirus komputerowy, który ma w garści najwyższych dostojników sprawujących władzę nad najważniejszymi krajami i obiektami nigdy nie wróży niczego dobrego. Na pewno dla Toma Clarka, który jako jedyny jest w stanie go pokonać i zniszczyć.

Spodziewałem się, że książka w sposób bardziej realistyczny będzie dotykała kwestii związanych z technologią. Jak się okazuje autor poszedł na całość i stworzył obraz, który być może można w pewnym stopniu zaliczyć do science-fiction. A na pewno do jakiegoś odłamu lub czegoś na skraju. Wizja świata oraz technologii w nim występującej przedstawiona przez Andrzeja Mathiasza zdecydowanie przekracza bowiem możliwości, jakie może zaoferować współczesna technika (a nawet taka, którą będziemy widzieli za parę lat) będąc jednocześnie dość ciekawą interpretacją jej rozwoju. Sam świat nie jest może nad wyraz rozbudowany i nie mamy możliwości poznać go dogłębnie, jednak jest on tylko tłem dla historii, która rozgrywa się na kolejnych kartkach książki.

"Ludzie uznają swoje krótkie i niepowtarzalne życie za najcenniejsze, ale równocześnie są gotowi je poświęcić z najbardziej błahego powodu."

Dla autora książka ta nie jest pierwszyzną, więc nie powinien nikogo dziwić dobry warsztat, który prezentuje Andrzej Mathiasz. Ma już na swoim koncie zarówno scenariusze do spektakli teatralnych, jak i wielokrotnie nagrodzone książki dla dzieci. "Druga rzeczywistość" nie jest więc wbrew porom debiutem w czystym tego słowa znaczeniu, chociaż jest prawdopodobnie pierwszą pozycją, którą znajdziemy oficjalne w serwisach literackich pod nazwiskiem jej autora. Te fakty niewątpliwie pozytywnie wpływają na opisywaną właśnie lekturę, choć stanowią też wyzwanie. Tematyka oraz grupa docelowa jest zupełnie inna, co może sprawić problemy - i nieznacznie na pewno sprawia.

Bardzo interesującym zabiegiem jest dostosowanie stylu oraz wykorzystanego słownictwa do postaci, o których akurat traktuje narracja. W jednej chwili Andrzej Mathiasz używa naprawdę bogatego zasobu słownictwa, gdzie widać ogrom ozdobników, wtrąceń z obcych języków, kwiecistych metafor i rozbudowanych peryfraz, by za chwilę zamienić się w rynsztokowy wręcz język pełen niewybrednych słów. Jednak nawet wulgarne fragmenty ze Skalskym są o wiele bardziej rozbudowane. Na pewno nadaje to specyficznego klimatu każdemu rozdziałowi czy akapitowi i od razu przypina pewną łatkę danej postaci. Fragmenty ze Skalskym, którego poznajemy już na samym początku powieści, kojarzyły mi się niezmiennie z Sin City - mimo że teoretycznie obie historie nie mają ze sobą absolutnie nic wspólnego. Przed oczami jednak widziałem Johna Hartigana mającego jednak niezwykle charakterystyczną twarz Skalsky'ego.

W historię wgryzamy się powoli, jednak sukcesywnie. Początek niestety nie zrobił na mnie zbyt dobrego wrażenia, chociaż złe ono również nie było. Można powiedzieć, że w wielu miejscach opisy były aż nazbyt rozwlekłe, przez co wręcz nudne. "Druga rzeczywistość" nadrabia jednak pomysłem, który - mimo pewnej sztampowości - okazał się być naprawdę dobry. Tutaj jednak mam pewien problem z oceną, ponieważ z jednej strony wgryzałem się z dość sporą ochotą w kolejne wydarzenia, jednak nie byłem przez nie wciągany. Winię za to głównie wspomniane już dłużące się opisy, które pomimo złożenia z wykorzystaniem bardzo bogatego słownictwa, były jednak w wielu miejscach ciężkie do przełknięcia. Być może jeśli autor zdecydowałby się na nieco mniej rozpisywania się, całość byłaby o wiele łatwiejsza do przyjęcia. Przede wszystkim jednak szybciej i łatwiej by wciągała.

"A on - było nie było - nie jest złotą rybką, tylko przeciwnie, rekinem biznesu. W dodatku czarnym! Miała jednak czarna gnida pecha - całkiem białego. I tym pechem był Skalsky."

Duży plus należy się za całkiem sprytnie posklejaną historię, której sens czytelnik odkrywa w miarę czytania. Sam jej odbiór bowiem to jedno, a meandry wydarzeń, które miały miejsce wraz z powodami takich, a nie innych decyzji czy opisów to zupełnie inna sprawa. Czasem co prawda motyw zdradzenia czegoś wcześniej, zanim czytelnik pozna szczegółowy opis może jednak tutaj być nieco... zdradziecki. Tego typu fragmenty łączą się bowiem nieszczęśliwie z kompletnie inaczej opisanymi zdarzaniami. Co prawda ostatecznie żadnych dziur logicznych nie ma i wszystko jest w pełni wyjaśniane, jednak z początku może się to wydać mylące. Z jednej strony jest to więc bardzo mocna strona - bowiem Andrzej Mathiasz dobrze wodzi czytelnika za nos - ale z drugiej konkretne sceny zostały być może trochę niefortunnie dobrane. Sprawiają na początku wrażenie amatorszczyzny i braku przemyślenia ze strony autora, co nie jest oczywiście prawdą.

Słowem krótkiego podsumowania, "Druga rzeczywistość" to powieść, która może wywołać ambiwalentne uczucia, chociaż z wielu stron można ją widzieć jako książkę dojrzałą. Być może nieco przeciągniętą i "przepisaną", z nieco niefortunnie dobranymi zabiegami fabularnymi, jednak z pewnością należy jej się duża doza uwagi. Niektórych opisywanych przeze mnie minusów niektórzy nie zauważą lub po prostu nie zwrócą na nie uwagi. Warto jednak spróbować dać jej szansę, ponieważ sama historia, jak i świat wykreowany przez autora z pewnością należą do nietuzinkowych. Bogactwo środków stylistycznych i szeroki zasób słownictwa powinien być kolejnym, mocnym argumentem zachęcającym do zapoznania się z zawartością tych prawie pięciuset stron sensacji na tle science-fiction. Osobiście zostałem zachęcony do śledzenia dalszej kariery autora, nawet mimo uwag co do niniejszej pozycji.

Łączna ocena: 6/10


Za możliwość przeczytania serdecznie dziękuję autorowi, Panu Andrzejowi Mathiaszowi!

sobota, 3 marca 2018

"Przybysz" - Piotr Tymiński

"Przybysz" - Piotr Tymiński
Źródło: Lubimy Czytać
Autor: Piotr Tymiński
Tytuł: Przybysz
Wydawnictwo: Novae Res
Stron: 158
Data wydania: 5 lutego 2018


Książki, które w sensie dosłownym "opowiadają" historię, są bardzo niedoceniane. Historią może i nie należy żyć, ale powinno się ją znać, choćby z tak prozaicznego powodu jak nauka na błędach. Niestety wiele publikacji historycznych napisanych jest nieprzyjaznym dla przeciętnego człowieka językiem. Część to wręcz rozprawy naukowe, które ciężko przeczytać w drodze do pracy. Dlatego też kiedy widzę, że autorzy tacy jak Piotr Tymiński biorą się za przelewanie historii na papier w bardziej przystępnej formie, to cieszę się niezmiernie. Miałem już przyjemność czytać poprzednią książkę tego autora - "Wołyń. Bez litości" - i była to naprawdę interesująca lektura. "Przybysz" również okazał się taką być.

Wybuch Powstania Warszawskiego zastaje Dzidka w wagonie bydlęcym, w którym transportowany jest wraz z mnóstwem swoich rodaków do Rzeszy, na roboty. Dla dwunastoletniego chłopca sprawa jest oczywista - trzeba uciekać. Nie tylko on o tym myśli, więc kiedy tylko nadarza się okazja, wieje razem z nowo poznanym towarzyszem niedoli. Obaj muszą stoczyć ciężką walkę o przetrwanie, aby dotrzeć bezpiecznie do swoich domów w Polsce.

Mimo tego, że opis brzmi jak początek jakieś zwykłej beletrystyki, to "Przybysz" autorstwa Piotra Tymińskiego nie jest zwykła historią opowiedzianą przez autora. Opiera się bowiem na prawdziwych przeżyciach głównego bohatera, na bazie których powstała niniejsza pozycja. Powstała oczywiście w bardzo przystępnej formie, zamieniona na opowieść prowadzoną z punktu widzenia Dzidka, dwunastoletniego uciekiniera. To właśnie to, za co cenię autorów takich jak Piotr Tymiński. Nie serwują zwykłych, suchych faktów. Podają je ubrane w o wiele bardziej przystępną formę. Historię w innym tego słowa znaczeniu, niż możemy się spodziewać.

Historia poprowadzona została od czasów, w których młody Bronisław mieszkał na wsi, niedaleko Warszawy. Przedstawiony został jako chłopiec bardzo ciekawski, który nie do końca rozumie czym jest wojna. Takie przygotowanie gruntu pod dalszą narracje dało autorowi ogromne możliwości przedstawienia prawdziwego oblicza wojny widzianego z punktu widzenia przeciętnego cywila. Nie jest to pozycja, w której czytelnicy mogą obserwować zmagania wojenne - a jedynie te, które pojawiają się w naszych głowach.

Dalsza część książki opowiada perypetie Dzidka oraz jego kompana w niedoli, wraz z którym ostatecznie uciekł z transportu do Rzeszy. Ujrzymy tutaj nie tylko obraz tego, z czym dwójka uciekinierów musiała się spotkać po drodze, ale również to w jaki sposób wyglądało nastawienie oraz życie innych narodów (w tym między innymi obywateli Rzeszy) podczas II Wojny Światowej. Tak naprawdę w całym "Przybyszu" przewijają się wątki dotyczące zarówno Polaków, jak i Niemców, Ukrainców czy Rosjan. Można więc czytać między wierszami i domyślać się w jaki sposób w tamtych czasach wyglądały relacje pomiędzy poszczególnymi narodami.

Odniosłem wrażenie, że cała historia została jednak napisana nieco zbyt szybko i ze zbyt małymi szczegółami. Z drugiej strony warto pamiętać, że oparta jest ona na prawdziwych wydarzeniach, które niekoniecznie muszą być wyraźne w 2018 roku. W sumie lepiej więc skrócić takie dzieło, niż przelewać na papier wodę. Mimo więc tego, że coś mi tutaj nie chce się do końca zazębić, to staram się spojrzeć na to obiektywnie - to nie jest jakaś tam zwykła beletrystyka, którą można wymyślić od początku do końca i szczegółowo zaplanować. Nie jest też jej rolą bawić i sprawiać jak najwięcej radości, chociaż te elementy z pewnością zwiększają popularyzację historii.

Cały "Przybysz" to książka o tyle przyjemna, co pozostawiająca wiele do myślenia. Jej natura wydaje się być zakopana pod płaszczem skróconej historii ucieczki, która pozostawia jednak wiele niedopowiedzeń. Wystarczająco duża liczba spraw została przez Piotra Tymińskiego ukryta, zostawiając jednak najważniejszą część na widoku. Łatwo jest więc zmusić się do refleksji i ujrzeć podwójne dno opowieści ocalałego uciekiniera, który nie do końca zdając sobie sprawę z powagi sytuacji dotarł szczęśliwie do domu. Dobra lektura, która mimo czysto historycznego wydźwięku potrafi zainteresować i utrzymać przy sobie.

Łączna ocena: 7/10


Za możliwość przeczytania serdecznie dziękuję autorowi, Panu Piotrowi Tymińskiemu!




niedziela, 29 października 2017

"Wołyń. Bez litości" - Piotr Tymiński

"Wołyń. Bez litości" - Piotr Tymiński
Źródło: Lubimy Czytać
Autor: Piotr Tymiński
Tytuł: Wołyń. Bez litości
Wydawnictwo: Novae Res
Stron: 488
Data wydania: 15 marca 2017


Tematyka Wołynia była wielokrotnie poruszana zarówno w literaturze, jak i filmie. Niewątpliwie jest ona bardzo ciężka zarówno dla twórców, jak i odbiorców. Osobiście nie boję się sięgać po takie pozycje, jednak zawsze pozostaje pewna obawa podczas konstruowania opinii. W przypadku książki autorstwa Piotra Tymińskiego jest to o tyle cięższe, że czytelnik otrzymuje stonowaną, rzetelną i zbilansowaną konstrukcję. Na pewno mogę napisać na samym wstępie, że lektura była warta poświęcenia każdego czasu.

Stanisław Morowski poznał niemalże na własnej skórze czym skończył się jeden z pierwszych ataków Ukraińskiej Armii Powstańczej na Polaków zamieszkujących Wołyń. Rok 1943 był dla niego początkiem długiej tułaczki, ciągłych walk oraz uciekania przed śmiercią. Z jednej strony nacjonaliści, z drugiej niemiecki okupant, a z trzeciej niestały i podstępny sowiecki "sojusznik".

sobota, 22 kwietnia 2017

"I tak dalej" - Wiktor Orzeł

"I tak dalej" - Wiktor Orzeł
Źródło: Lubimyczytac
Autor: Wiktor Orzeł
Tytuł: I tak dalej
Wydawnictwo: Novae Res
Stron: 134
Data wydania: luty 2017


Propozycję przeczytania i napisania opinii "I tak dalej" dostałem paręnaście dni temu od autora. Wiktor Orzeł zaprezentował swoją pierwszą w pełni wydaną książkę jako niezwykle intrygującą mnie pozycję. Z pełną premedytacją nie napisałem "swój debiut", gdyż Wiktor Orzeł debiutował opowiadaniem "Lampisko Ty moje", które wydane zostało w antologii "Przedświt". Z ogólnodostępnych informacji na temat autora wynika, że ma w zwyczaju pisać tu i tam, swoje myśli przelewając w krótkie formy. "I tak dalej" również wpasowuje się w ten schemat, gdyż liczy sobie zaledwie nieco ponad setkę stron. Jak to maleństwo wypadło w moich oczach? Może na razie pozostańmy przy słowie "intrygujące"...

Może iść do pubu i się nachlać? Może wciągnąć coś od Amfeda? Może skoczyć z okna i poszybować sobie do najbliższego monopolowego? To nie są łatwe decyzje, zwłaszcza gdy nie wiadomo czy się je w ogóle podjęło. Trip za tripem, dzień za tygodniem, życie sobie cofa się leniwie. Po co się zastanawiać, skoro można wyjechać na Maltę? W ten sposób mija czas i nigdy nie wiadomo co przyniesie następna minuta. Być może coś kompletnie nierzeczywistego.

sobota, 16 maja 2015

"Anestezja" - Thomas Arnold

Źródło: Lubimyczytac
Autor: Thomas Arnold
Tytuł: Anestezja
Wydawnictwo: Novae Res
Stron: 386
Data wydania: 30 września 2013


Tym razem coś dla miłośników mocnych wrażeń, zagadek oraz thrillerów medycznych. Książką, którą dzisiaj prezentuję zawiera wszystkie te elementy, a żeby było jeszcze ciekawiej jest debiutem polskiego autora pochodzącego z województwa śląskiego. Niech Was nie zwiedzie "Thomas Arnold" - to tylko przykrywka, zwykły pseudonim, którym próbuje nas wszystkich zwieść dokładnie tak, jak robi to na kartach swojej pierwszej powieści. :)

Niecodzienne połączenie - policjant oraz dziennikarka. Zazwyczaj taki miks oznacza wspaniałą symbiozę, dzięki której obie strony zyskują w swojej pracy. Jednak wydarzenia, które rozegrają się po tym, jak młoda Kate Frost na własne oczy zobaczy śmierć dyrektora dużej stacji telewizyjnej niekoniecznie będą w kręgach możliwości obojga. Zarówno dziennikarka, jak i jej narzeczony pracujący jako detektyw w waszyngtońskim komisariacie wplączą się w dość rozległy problem, o którego zasięgu z początku nie będą zdawać sobie sprawy.

piątek, 24 października 2014

"Krew rodu Allgar" - Janusz Warchlewski

Źródło: Lubimyczytać.pl
Autor: Janusz Warchlewski 
Tytuł: Krew rodu Allgar 
Wydawnictwo: Novae Res 
Stron: 389 
Data wydania: 21 lipca 2014

Po krótkiej serii niezbyt porywających pozycji udało mi się wreszcie trafić na bardzo konkretny tytuł. Być może niedługo niektórzy zaczną mi zarzucać konszachty, gdyż ciągle chwalę pozycje wydawane przez Novae Res, jednak na całe szczęście jak na razie trafiały mi się chyba te lepsze kawałki tego, co wychodzi spod ich skrzydeł. "Krew rodu Allgar" jest chyba najlepszą do tej pory pozycją tego wydawnictwa.

500 lat temu Bractwo Jedności zakończyło bezwzględne rządy mocarzy na całej planecie. Po dziś dzień zarówno czarni, jak i niebiescy habici ściśle współpracują z przywódcami wszystkich państw i mają pełną kontrolę nad osobami mogącymi władać mocą. Kilku z braci wpada na trop spisku, który przygotowują mocarze, jednak nie mają pojęcia o skali tego przedsięwzięcia. Tak naprawdę nie wiedzą o nim nic nawet sami spiskowcy. Na horyzoncie pojawia się kilka osób, które mogą zmienić wszystko, łącznie z losami całej planety, w której stronę mknie Okruch - wielka planetoida mogąca zniszczyć całe życie.

poniedziałek, 3 marca 2014

"Arcanus Arctica" - Dariusz Pawłowski

Źródło: TUTAJ
Autor: Dariusz Pawłowski
Tytuł: Arcanus Arctica
Wydawnictwo: Novae Res
Stron: 278
Data wydania: 2014


"Arcanus Arctica" to kolejny debiut, który miałem okazję ostatnimi czasy czytać. Kolejny również wydany przez Novae Res. Mogę powiedzieć z kompletnie spokojnym sumieniem, że jest to najlepszy debiut, jaki miałem okazję czytać od dłuższego czasu. Ta książka stanowi kolejną powieść, która potwierdza zasłużoną, wysoką pozycję tego wydawnictwa w Polsce.

Dariusz Pawłowski stworzył sensacyjny thriller polityczny, jeśli mogę tak zakwalifikować tę powieść, zagnieżdżony w głębokim PRLu oraz w równie głębokim mrozie Arktyki. Kilka wątków, sprytnie splecionych ze sobą tworzy barwną opowieść o morderstwie popełnionym na stacji badawczej należącej do naszej ojczyzny oraz o przewrotach i walkach o władze. Te dwie na pozór całkowicie odrębne sprawy łączy jeden człowiek, ale nie ma co zdradzać fabuły.

niedziela, 23 lutego 2014

Książkowe zdobycze lutego

Co prawda miesiąc luty się jeszcze nie zakończył, jednak wiem że nie zdobędę w nim już żadnych książek raczej. Nawet jeśli jakimś cudem to się zdarzy to najwyżej wrzucę w kolejnym podsumowaniu. :)

Nie był to bogaty miesiąc, ani pod względem czytania ani zdobyczy, jednak trafiła mi się jedna perełka - ale o niej za chwilę.

Na dzień dobry książka otrzymana od Kultura Online - "Arcanus Arctica" - wysoko oceniany debiut Dariusza Pawłowskiego. Skoro jest to debiut polskiego autora to łatwo można się domyślić, że został wydany przez Novae Res. Chyba mój blog stanie się ostoją debiutantów niedługo. :) Bardzo cieszę się z tej pozycji, ponieważ zapowiada się ciekawie - zarówno przez tematykę jaką porusza, jak i bardzo przychylne opinie.

"Arcanus Arctica" - Dariusz Pawłowski


piątek, 21 lutego 2014

"Sny" - Anna Frankowska

Autor: Anna Frankowska 
Tytuł: Sny
Wydawnictwo: Novae Res
Stron: 324 
Data wydania: 2013


"Sny" Anny Frankowskiej to kolejny debiut, jaki miałem okazję czytać ostatnimi czasy. Książkę otrzymałem od Kultura Online, z której się ucieszyłem - w końcu została wydana przez jedno z moich ulubionych wydawnictw - Novae Res. Opis, który znajduje się na tylnej stronie okładki wskazuje na to, że jest to książka o tematyce fantastycznej, jednak rzeczywistość pokazuje, iż jest miksem kilku gatunków.

Historia opowiada o młodej zbuntowanej dziewczynie, Saszy, która wskutek zażywania narkotyków, alkoholizmu i innych używek trafiła do ośrodka dla uzależnionej młodzieży. Już od samego początku została obdarzona mocą spełniania ludzkich snów. Oczywiście żeby nie było zbyt łatwo staje przeciwko niej inna dziewczyna tam umieszczona - piękna i seksowna Monika (wreszcie główna bohaterka nie jest najpiękniejszą, najinteligentniejszą, najwspanialszą i w ogólne najlepszą dziewczyną świata. Głównym celem Saszy jest uratowanie świata poprzez naprawę uczynków swojej poprzedniczki, natomiast Monika musi jej w tym przeszkodzić.

niedziela, 9 lutego 2014

"Dziedzice krwi" - Mateusz Sękowski


Autor: Mateusz Sękowski
Tytuł: Dziedzice krwi
Wydawnictwo: Novae Res
Stron: 418
Data wydania: 24 października 2013

Muszę przyznać, że lubię debiuty. Jeśli dodatkowo debiutem jest polski autor to tym chętniej sięgnę po książkę. Nie oczekiwałem zbyt wiele po "Dziedzicach krwi" Mateusza Sękowskiego, jednak muszę przyznać, że książka ta okazała się całkiem przyzwoitą pozycją w świecie fantasy.

"Dziedzice krwi" opowiadają historię ćwierćelfa Aerdina, szlachcica który stracił swoich rodziców jak i cały dwór podczas najazdu najemników. Wiedziony zemstą wyruszył w świat szukać tych, którzy zlecili wymordowanie jego rodziny. Podczas wielu przygód odkrywa, że za tym wszystkim kryje się coś o wiele większego niż mógłby przypuszczać.

Powyższy opis, podobnie jak oficjalne "streszczenie" wydawnictwa Novae Res nie jest w ogóle zachęcający. Brzmi jak kolejna, ckliwa, stereotypowa historyjka fantastyczna z elfami, magią, walką na miecze. Owszem, to wszystko znajdziemy na kartach historii, jednak sama fabuła - mimo tego, że miejscami wydaje się być oklepana - jest sprytnie przemyślana od początku do końca. Wiele spraw, które na początku wydają się zwyczajną wyobraźnią autora na zasadzie "a, bohater będzie sobie miał taki mieczyk" czy też "no dobra, to niechaj ta organizacja nazywa się tak" okazują się być na końcu ściśle ze sobą połączone. Po przeczytaniu książki ma się wrażenie, że przed przelaniem myśli na papier, Mateusz Sękowski wręcz rozpisał całą historię w formie konspektu.

poniedziałek, 3 lutego 2014

Książkowe zdobycze stycznia

Pora na szybkie podsumowanie zdobyczy książkowych z minionego miesiąca. Muszę się więcej skupić na czytaniu i recenzjach niż na takich wstawkach, bo zaraz wyjdzie, że więcej będę pisał nowinek, niż konkretów. :)

Niestety za wiele nie udało mi się pozycji pozyskać. Jest ich łącznie 6 - dwie pochodzą z Kultura Online, natomiast pozostałe cztery zostały zakupione.


To własnie dwa tytuły wydawnictwa Novae Res, otrzymane od Kultura Online.