piątek, 4 grudnia 2015

"Caine Czarny Nóż" - Matthew Woodring Stover

"Caine Czarny Nóż" - Matthew Woodring Stover
Źródło: Lubimyczytac
Autor: Matthew Woodring Stover
Tytuł: Caine Czarny Nóż
Wydawnictwo: MAG
Tłumaczenie: Małgorzata Strzelec, Wojciech Szypuła
Stron: 480
Data wydania: 16 kwietnia 2010


"Akty Caine'a" urzekły mnie już od pierwszych stron pierwszego tomu. Mieszanina świata fantastycznego oraz Ziemi za paręset lat - bardzo zaawansowanej technologicznie, z bardzo patologicznym systemem społecznym - ujęła mnie do cna. Wspaniała była również kreacja głównego bohatera - Caine'a lub jak kto woli Hari Michaelson prowadzony był bardzo konsekwentnie i nieszablonowo. Chciałem jak najszybciej skończyć całą serię, chociaż powstrzymywał mnie problem z dorwaniem się do ostatniego tomu. Nie można jednak czekać w nieskończoność - postanowiłem wreszcie przeczytać czwartą książkę cyklu, czyli "Caine Czarny Nóż". Pochłonąłem ją błyskawicznie i mam wielką ochotę na dokładkę - jak najwięcej dokładki. Żałuję, że nie posiadam ostatniej części - "Prawa Caine'a" - i chyba jednak wydam tyle, ile za nią sobie krzyczą.

Caine po kilkudziesięciu latach wraca do miejsca, od którego zaczęła się jego kariera. To właśnie podczas "Odwrotu z Boedecken" dokonał totalnej rzezi Czarnych Noży - najbardziej krwiożerczego i znienawidzonego plemienia ogrillów. Wraca do tego miejsca ze względu na swojego przybranego brata - ogrilla imieniem Orbek, który pochodzi z unicestwionego przez Caine'a plemienia. Nikt jednak nie ma pojęcia co się tak naprawdę dzieje na Polu Bitwy i jakie sojusze zostały zawiązane. Wiadome jest jednak, że tam gdzie pojawia się Caine, pojawia się również krew, cierpienie oraz śmierć. Dużo śmierci.

W poprzednich tomach wielokrotnie wspominana była jedna z Przygód, w jakich brał udział Hari Michaelson - "Odwrót z Boedecken". Była to to tak naprawdę trampolina dla kariery Caine'a, dzięki której wskoczył na sam szczyt listy popularnych Aktorów Studia. Autor jednak niewiele o niej wspominał oprócz tego, że to wówczas Caine unicestwił Czarne Noże - jedno z najniebezpieczniejszych plemion ogrillów, których bały się nawet same ogrille. W tym tomie możemy poznać nieco lepiej całą historię, wraz z jej genezą. 

Cała książka to przeplatanie starych dziejów podczas walk z Czarnymi Nożami oraz współczesne wydarzenia, które coraz mocniej zazębiają się z "Odwrotem z Boedecken". Szczerze powiedziawszy Matthew Woodring Stover tak nakręcił w poprzednich tomach sprawę tej Przygody, że byłem niesamowicie szczęśliwy kiedy zobaczyłem, że ją poznam w szczegółach. Nie sądziłem jednak, że była ona tak bardzo mocno powiązana z teraźniejszością, a autor po raz kolejny pokazał swój kunszt w budowaniu fabuły. Do tego oczywiście Caine był wciąż Cainem - takim samym dupkiem, który myślał tylko o sobie i o zabijaniu, jakiego znamy go z trzech wcześniejszych tomów.

"Złe rzeczy nie przydarzają się wtedy, kiedy jesteś na nie gotowy. Kiedy jesteś zdrowy, pełen energii i chcesz się brać za bary z całym światem, świat ma cię w dupie. Czeka, aż złapiesz grypę, pies ci się pochoruje, kredyt hipoteczny cię przydusi, i wtedy próbuje cię wydymać."

W historii współczesnej Hari Michaelson jest jednak jeszcze bardziej cyniczny, arogancki, agresywny i uzależniony od adrenaliny oraz bólu. Co prawda widać już pewne subtelne zmiany w postrzeganiu świata spowodowane wiekiem, jednak postać jest dalej prowadzona konsekwentnie. Pojawia się więcej dosadnych słów, dialogi - zwłaszcza z przedstawicielami Zakonu Khryla - przepełnione są testosteronem, pogardą i wulgaryzmami. Co dziwnego - nie brzmią dziecinnie. Wyrwane z kontekstu kojarzyłyby się zapewne ze zwyczajną łaciną podwórkową podczas sprzeczki dzieciaków o kolejność kopania piłki, ale osadzone w klimacie książki i w ogóle całej serii nie biją po uszach. Wręcz przeciwnie - świetnie uzupełniają klimat.

"Caine Czarny Nóż" zapewnia czytelnikowi mnóstwo akcji - zupełnie inaczej niż "Ostrze Tyshalle'a". Dużo krwi, brutalnych opisów (naprawdę autor miejscami popłynął, zwłaszcza z opisami tortur czy posiłków), walki oraz - a jakże! - intryg. Jak widać więc przez cały cykl znajdzie się coś dobrego dla każdego. W tym tomie akurat króluje działanie. Stare oraz nowe. Ja narzekać nie zamierzam, gdyż tego mi właśnie brakowało - dobrego opisu pojedynków oraz małych jatek. Jeśli ktoś dokładnie tego oczekuje, niech się nawet nie zastanawia czy warto przeczytać poprzednie trzy tomy. Już w nich otrzymamy przedsmak tego, co czeka nas w czwartym tomie.

Zdecydowanie jest to dobra książka. Nawet bardzo dobra. Prowadzona konsekwentnie, utrzymana w tym samym duchu, nie naginana. Być może końcówka nieco rozczarowuje, ale z drugiej strony tworzy fajne podwaliny pod kontynuację. Jeśli tylko piąty tom został poprowadzony równie dobrze, to można śmiało wybaczyć autorowi ten... dość tendencyjny "zwrot" akcji. W każdym razie osobiście jestem niezwykle zadowolony z lektury i serdecznie ją polecam wszystkim fanom dobrej fantastyki z pazurem.

Łączna ocena: 9/10

Książka bierze udział w wyzwaniach:

3 komentarze:

  1. Ciekawy zarys fabuły - chyba rozejrzę się za 1 tomem i sprawdzę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niezbyt często spotykany, a do tego dobrze poprowadzony. :P Gorąco polecam! Pod warunkiem, że lubisz mocny kawał fantastyki, który nie bawi się w króliczki oraz rycerzy na lśniących koniach czy jak to tam leciało. :)

      Usuń
  2. Na książkę nie wiem czy się skuszę :P
    Nie ominęły cię wyniki - ale informacja o ich przełożeniu już tak :P Pojawią się pewnie do czwartku ^^ A tobie radzę ich nie przegapić xD

    OdpowiedzUsuń