czwartek, 30 sierpnia 2018

[BOOK TOUR] „Przepaść” – Michelle Paver

„Przepaść” – Michelle Paver
Źródło: Lubimy Czytać
Autor: Michelle Paver
Tytuł: Przepaść
Wydawnictwo: Czwarta Strona
Tłumaczenie: Maciej Miłkowski
Stron: 272
Data wydania: 25 lipca 2018


Przyznam szczerze, że gdybym nie wziął (po raz pierwszy swoją drogą) udziału w Book Tour, czyli czytaniu i przekazywaniu dalej książki, aby inne osoby również mogły ją przeczytać bez konieczności zakupu, to nie sięgnąłbym po tę pozycję. Swego czasu niemalże każdego roku wyjeżdżałem na dwa tygodnie w nasze polskie Tatry, byłem również w Pieninach oraz Beskidach, jednak wspinaczka wysokogórska? Bladego pojęcia o niej nie mam. Moja wiedza o niej kończy się na wymienieniu paru ośmiotysięczników i wskazaniu gdzie leżą Alpy. „Przepaść” opowiada o wyprawie na Kanczendzongę – trzecią na świecie pod względem wysokości górę. Mogło więc być ciekawie. Walka z żywiołami, własnymi słabościami i czymś jeszcze. Ostatecznie było przeciętnie, choć z przechyłem w tę pozytywną stronę.

W 1935 na podbój Kanczendzongi wyruszyła kolejna wyprawa – Dardżyling staje się miejscem startu piątki Brytyjczyków zapatrzonych w nieudaną, śmiertelną wyprawę sprzed lat jak w święty obrazek. Lawiny, choroba wysokościowa, która doprowadza do rozstroju nerwów to jednak nie jedyne z czym muszą się zmierzyć. Demony przeszłości wciąż są głodne i nie chcą się tak szybko schować. Zwłaszcza, gdy wyzwanie rzuca się jeden z najbardziej kapryśnych i niebezpiecznych szczytów na świecie. Wyprawa więc nie należy do łatwych, ale o jej trudności uczestnicy przekonają się dopiero w trakcie.

Cała powieść napisana jest w formie wspomnień jednego z uczestników tej fikcyjnej wyprawy, który pełnił rolę lekarza i jednocześnie był bratem jednego z członków. Być może określenie książki jako „wspomnienia” jest lekki nadużyciem, ponieważ mimo ewidentnych odwołań do przeszłości, które sugerują spisywanie wspomnień, to narracja prowadzona jest w czasie teraźniejszym, chociaż narratorem jest właśnie wspomniany bohater. Mamy więc wrażenie, że wszelkie wydarzenia dzieją się na bieżąco, wraz z rozwojem sytuacji. W horrorach – a do tego gatunku przypisywana jest „Przepaść” – jest to bardzo dobry zabieg, który nadaje pewnej dynamiki utworowi i potęguje klimat. 

Mocną stroną książki jest przygotowanie merytoryczne Michelle Paver. Jak wspomniałem, jestem kompletnym żółtodziobem jeśli chodzi o wspinaczkę wysokogórską – wiem, po prostu, że istnieje. „Przepaść” pełna jest terminologii wykorzystywanej przez wspinaczy, związanej nie tylko z opisami gór, sprzętu oraz miejsc charakterystycznych, ale również problemów zdrowotnych, z którymi mogą się spotkać. Czas akcji to lata 30. XX wieku, więc cała wiedza, którą dysponowali bohaterowie, powinna być dostosowana do tamtych czasów. Wszystko wskazuje na to, że dokładnie tak jest - autorka więc nie tylko dobrze się przygotowała do samej tematyki wspinaczek wysokogórskich i zdobywania himalajskich szczytów, ale również odpowiednio usytuowała wszystko w czasie. W każdym razie dokładnie tak to wygląda – osobiście zostałem przekonany.

„Mycie się ograniczyliśmy do tego, co Garrard ślicznie określa mianem »toalety francuskiej kurwy«: tylko w kroczu i pod pachami”.

Sama opowieść nie należy do najciekawszych z punktu widzenia zaangażowania czytelnika, chociaż nadrabia opisami – zarówno przyrody, jak i samej wspinaczki. Co prawda wiele szczegółów technicznych zostało pominiętych (o czym zresztą wspomina sama autorka na końcu „Przepaści”), jednak być może być to akurat bardzo dobry zabieg. I tak można się nieco pogubić w mnogości terminów charakterystycznych dla wspinaczki, ale dzięki temu, że zostały one wykorzystane jako tło, to bez większych problemów można ostatecznie dojść do tego, co autorka miała na myśli. Trochę gorzej się ma sama historia. Akcja rozwija się niesamowicie wolno, tak naprawdę co najmniej połowa książki to jedynie dość sielankowe opisy podróży na Kanczendzongę, jeszcze przed właściwą wspinaczką (dojście do bazy). Można powiedzieć, że ta część “Przepaści” jest typowo podróżnicza. Ani ciekawe, ani nudne – autorka zdecydowanie ma lekkie pióro, więc samo czytanie idzie w miarę przyjemnie.

Później zaczyna się coś, co teoretycznie miało być horrorem. Sama wspinaczka i wszystko co z nią związane, zdobywanie kolejnych obozów, ich zakładanie oraz niebezpieczeństwa, które czyhają na alpinistów to ponownie główna strawa, jaką raczy nas autorka. Tym razem jednak przyprawia ją odrobiną tajemnicy i prób budowania atmosfery grozy. Nie powiem, żeby były to jakieś bardzo udane zabiegi – tajemnica oczywiście, pojawia się. Ba, nawet potrafi zaintrygować. Jednak sama groza nie jest obecna do samego końca. Z drugiej strony nie można nazwać pomysłu Michelle Paver groteską, chociaż takie skojarzenie może przyjść do głowy. Finał, który przygotowała autorka swoim czytelnikom nie ma raczej nic wspólnego ze zwalającym z nóg deserem, którego możnaby się spodziewać bo stopniowym budowaniu wielkiego finału. Na pewno nie jest on oczywisty, chociaż nie jest również wbijający w fotel. Horror? Zdecydowanie nie. Raczej przyjemna w odbiorze, choć przeciętna powieść przyrodniczo-przygodowa. 

Nie żałuję swojego czasu poświęconego na przeczytanie „Przepaści”, chociaż zdecydowanie nie należy ona do ścisłej czołówki (ani nawet do pierwszej dwudziestki) najlepszych książek, jakie miałem okazję przeczytać w tym roku. Na pewno dużo punktów zdobyła w kategorii „Dobre przygotowanie merytoryczne do opisywanego tematu”. Oprócz tego lekkie pióro i przyjemny w odbiorze styl Michelle Paver oznacza miłe chwile spędzone przed powieścią. No właśnie – miłe. Trochę się to gryzie z klimatem grozy, który podobno powinien sączyć się z każdej kartki historii. Tego w ogóle nie zauważyłem, ale nie znaczy to, że ktoś inny nie doceni bardziej starań autorki. Podsumowując jest to dość interesująca powieść, która na pewno uchyli przed czytelnikiem rąbka tajemnic himalaistów – jakie niebezpieczeństwa czekają podczas wspinaczki na ośmiotysięczniki, jak wygląda droga na sam szczyt i jak istotna jest współpraca w zespole himalaistów. Każdy, nawet najmniejszy błąd może kosztować życie nawet całej grupy.

Łączna ocena: 6/10


0 komentarze:

Prześlij komentarz