niedziela, 19 sierpnia 2018

„Gemina. Illuminae Folder_02” – Jay Kristoff, Amie Kaufman

Źródło: Lubimy Czytać
Autor: Jay Kristoff, Amie Kaufman
Tytuł: Gemina. Illuminae Folder_02
Wydawnictwo: Otwarte
Tłumaczenie: Mateusz Borowski
Stron: 648
Data wydania: 25 lipca 2018


Minął dokładnie rok od wydania pierwszego tomu The Illuminae Files – „Illuminae”. Podobnie jak poprzedniczka, również ta część wydana została ze wsparciem czytelników – głównie ze względu na o wiele większe koszty druku takiej pozycji. Długo się nie zastanawiałem kiedy zobaczyłem akcję crowdfundingową – szybki przelew i czekamy na przesyłkę. Miałem nadzieję, że podobnie jak w przypadku poprzedniczki, książka od razu przyciągnie moją uwagę swoją niezwykła formą, pełną niespotykanych nigdzie indziej zabiegów projektowych. Trochę również liczyłem na to, że sama zawartość fabularna będzie nieco bardziej dojrzała niż poprzednim razem, choć akurat po „The Illuminae Files” nie sięga się ze względu na walory, jakie niesie ze sobą sama historia. Tym razem jednak wartość merytoryczna niesamowicie pozytywnie zaskakuje, a warstwa wizualna jest równie niezwykła.

Stacja skoku Heimdall nie jest stacją, na którą chciałoby się udać na gwiezdne wakacje. Nudna, bez żadnych atrakcji – po prostu spełnia swoją funkcję. Znana jest jednak przez wielu nawigatorów, w tym przez tych pracujących dla BeiTech Industries. Ci ostatni starają się zdobyć kontrolę nad wszelkimi możliwymi złożami w wielu galaktykach. Ich dość agresywna polityka często kończy się śmiercią wielu osób. Tym razem cień śmierci padł na mieszkańców stacji Heimdall, na której mieszka między innymi Hanna Donnell – córka kapitana stacji. Dla wszystkich mieszkańców jednak BeiTech i ich wysłannicy to nie najgorsze, co może ich spotkać. Mało tego – nie jest to najgorsze, co może spotkać cały wszechświat…

Pierwszej części „The Illuminae Files” nie da się łatwo zapomnieć. Lektura „Geminy” pomaga pamięci odkopać nawet najgłębiej skrywane wspomnienia, ponieważ bardzo przypomina swoją poprzedniczkę. Wciąż jest to jedna, wielka mieszanina stenogramów, zapisów historii rozmów (zarówno tekstowych, jak audio), analiz wideo z telewizji przemysłowej oraz logów systemów. Wrażenie wizualne jest niesamowite – warto tę książkę mieć choćby dla sposobu, w jaki jest zbudowana. Mnóstwo grafik, obrazów, części interfejsu komunikatorów wykorzystywanych na stacji Heimdall – jednym słowem uczta dla oczu. Nie tylko sam tekst, tworzący ścianę. Co prawda tym razem analizy nagrań z CCTV stanowią dość znaczny odsetek całej książki, jednak wycinki z rysunkowego dziennika jednej z głównych bohaterek nadrabiają mniejszą ilość innych form.

Ponownie trochę irytuje styl, w jakim przygotowane są raporty i analizy nagrań wideo. Język w nich użyty jest często infantylny i strasznie nieprofesjonalny, nierzadko pełen ocenzurowanych przekleństw. Biorąc pod uwagę fakt, że dokumenty te wykorzystywane są w oficjalnym postępowaniu przeciwko BeiTechowi (o czym dowiadujemy się na samym początku „Geminy”), stawia to autorów w niezbyt pozytywnym świetle. Co prawda cały cykl utrzymany jest w dość luźnym klimacie, przeznaczonym głównie dla rozrywki, nie głębokich analiz czy przemyśleń, jednak można było zachować choć odrobinę profesjonalizmu. Czym innym bowiem są zapisy rozmów, a czym innym przygotowany przez profesjonalnego analityka raport, który ma zostać włączony do materiału dowodowego dla dowolnej formy sądownictwa.

Najlepsza zabawa zaczyna się jednak w drugiej połowie książki, a dokładnie w ostatniej ćwiartce. Wtedy to bowiem dowiadujemy się dlaczego nosi ona tytuł „Gemina” i zagłębimy się w odmęty astrofizyki oraz fizyki kwantowej – oczywiście na dość spłaszczonym i niekoniecznie naukowym poziomie, ale dostosowanym również do młodszego czytelnika. Nie zrozumcie mnie źle – nie znajdziecie tutaj rozpraw naukowych ani rozpisu teorii, jakie są powszechnie badane, ale dostaniecie żargon, który pasuje dokładnie do świata opisywanego oraz bazujący w dużej mierze na informacjach, które obecnie trafiają nawet do szerszego grona odbiorców. Mogę Was jednak zapewnić, że zostało to zrobione naprawdę z jajem, a do tego cała historia jak najbardziej trzyma się w sensownej całości. A do tego jest świetna – ostatnią ćwiartkę wręcz wchłonąłem na raz.

Pod względem samej fabuły „Gemina” wydaje mi się być o wiele lepiej dopracowana niż pierwsza część. Można odnieść wrażenie, że tym razem autorzy naprawdę przysiedli, odrobili lekcje i stworzyli historię, która nie tylko wygląda, ale również ma sens, konkretną fabułę, akcję oraz wszelkie inne elementy, które powinna mieć dobra książka. Rzecz jasna wszystko jest ściśle związane z wydarzeniami znanymi z „Illuminae”, jednak kładzie o wiele większy nacisk na to, aby wszystkie, nietypowe środki, które zostały wykorzystane do stworzenia tej książki, nie były tylko przerośniętą formą. Jeśli cała seria (bo zakończenie ewidentnie wskazuje na kontynuację) będzie szła tą drogą, to naprawdę będzie ewenement warty pieniędzy wydanych nawet w ciemno.

Świetna kontynuacja, którą warto mieć choćby dla samego sposobu, w jaki została stworzona. Analizy nagrań z kamer, raporty, stenogramy, zapisy historii rozmów – uczta dla oczu. A do tego jeszcze ciekawa historia stojąca za tym wszystkim, z wątkiem naukowym w tle (chociaż w sumie można odnieść wrażenie, że jednak na pierwszym planie). Miejscami język analiz jest zdecydowanie zbyt mało profesjonalny, czy nawet infantylny, ale jest to cecha charakterystyczna obu książek. Nie jest to niesamowicie poważna i wielopoziomowa powieść, tylko świetnie skrojona książka, która ma służyć rozrywce. Polecam z czystym sumieniem, ponieważ można z niej czerpać naprawdę mnóstwo radości i dać się pochłonąć jak czarnej dziurze.

Łączna ocena: 9/10





Cykl „The Illuminae Files”

0 komentarze:

Prześlij komentarz