poniedziałek, 21 października 2019

[PREMIERA] „Małe Licho i anioł z kamienia” – Marta Kisiel

„Małe Licho i anioł z kamienia” – Marta Kisiel
Źródło: Lubimy Czytać
Autor: Marta Kisiel
Tytuł: Małe Licho i anioł z kamienia
Wydawnictwo: Wilga
Stron: 325
Data wydania: 30 października 2019


Nie sposób nie pokochać Licha oraz twórczości Marty Kisiel już od pierwszego spotkania z książkami autorki. Bogate słownictwo, nietuzinkowy humor i wspaniałe przygody to jest coś, co potrafi przyciągnąć nawet dorosłego do literatury dziecięcej. Osobiście nawet powoli zaczynam się wkręcać w wielką bitwę #teamBazyl kontra #teamLicho, więc staram się z jednej strony nadrabiać zaległości w czytaniu dorobku „ałtorki” oraz sięgać na bieżąco po jej nowe dzieła. „Małe Licho i anioł z kamienia” zbliża się wielkimi krokami, więc długo się nie zastanawiałem nad wciśnięciem tej książki do moich planów czytelniczych. Nie żałuję ani trochę, że tak szybko chciałem przeczytać!

Z doskonałych imprez trudno się urwać, a jeszcze gorzej jest, kiedy się kończą. Tak niespodziewanie, nagle, dokładnie wtedy, kiedy miały się skończyć. Trudno się bowiem oprzeć grom planszowym, zwłaszcza jeśli towarzyszy im popcorn. Niestety wszystko, co dobre, kiedyś się kończy – chociaż nie zawsze kończy się zbiorową kwarantanną. W związku z zajściem takowej, Małe Licho wraz z przyjaciółmi i rodziną musi spędzić ferie nie u siebie, ale u ciotki, która mieszka niemalże w samym środku bardzo intrygującego lasu. Natomiast w samym lesie dzieją się niemniej intrygujące rzeczy, z którymi Bożek będzie miał do czynienia przez cały czas swojego pobytu.

Największą wadą tej książki jest jej długość. Jest zwyczajnie za krótka! Co prawda historia w niej zawarta nie należy do najbardziej rozbudowanych, ale ma oczywiście wszystkie cechy charakterystyczne dla powieści ałtorki – jest przezabawna, pouczająca, łatwo przyswajalna zarówno dla młodszych czytelników, jak i dorosłych. A ponadto jest rzecz jasna niezwykle wciągająca mimo swego infantylnego charakteru. Wszak jakby nie patrzył, jest to książka, której grupą docelową są jednak nieco młodsi czytelnicy, a nie dorośli poszukujący wyrafinowanej i niezwykle wymagającej lektury.

„Mama nic nie mówiła, skupiona na drodze. Bożek też nic nie mówił, skupiony na fochu”.

„Małe Licho i anioł z kamienia” łączy ze sobą poszczególne elementu Kiślowersum i daje nam niecodzienny miks tego, co znamy z historii o Małym Lichu oraz tym, z czym niektórzy czytelnicy mogli spotkać się choćby w „Oczach urocznych” – a muszę Wam napisać, że jest to połączenie wprost genialne! Nie chcąc zdradzić zbyt wielu szczegółów, napiszę jedynie, że spotkanie niektórych postaci pociągnęło za sobą bardzo ciekawe reakcje, a co za tym idzie przezabawne (choć czasem groźne) sytuacje. Poszczególne części świata stworzonego przez Martę Kisiel zaczynają się coraz bardziej zazębiać, co mnie osobiście bardzo cieszy. Napawa to ogromnym optymizmem i zwiększa ciekawość tego, co przyniesie przyszłość w literaturze ałtorki.

Oczywiście Marta Kisiel nie byłaby sobą, gdyby nie wplotła w tę historię paru „smaczków” z polskiej klasyki literatury! Najbardziej rzuca się oczywiście w oczy Mickiewicz i jego „Dziady” (cóż, ciężko nie rozpoznać jednego z cytatów, nawet jeśli się jest #teamSienkiewicz), chociaż na samym końcu książki ałtorka wyjaśnia również pochodzenie innych cytatów, które recytowane są przez bohaterów w pewnej sytuacji. Znajdzie się jednak również pewien smaczek przeznaczony dla fanów bardziej współczesnej literatury – Geralt byłby dumny. W sumie nie jest to pierwszy (i zapewne nie ostatni) raz, w którym Marta Kisiel przemyca elementy klasyki lub współczesnej popkultury do swoich książek.

Jak zwykle książka na wysokim poziomie – jednocześnie prosta, ale z przekazem i to nie byle jakim. Ucząca pokory oraz czym jest poświęcenie w codziennym życiu każdego człowieka. Idealna zarówno dla dzieci, jak i dorosłych, ze względu na uniwersalne przesłanie oraz sposób, w jaki została napisana. Pełna doskonałego humoru, radości oraz pewnego rodzaju niepewności – w końcu jakby nie patrzył, jest to historia z dreszczykiem, w której mamy do czynienia z potworami, demonami, aniołami oraz innym siłami nadprzyrodzonymi! Sami zresztą przekonajcie się, jak doskonała potrafi być książka teoretycznie przeznaczona dla młodego czytelnika. Zapewniam, że nawet mając trzydzieści lat, będziecie w stanie czerpać radość z lektury najnowszych przygód Bożka i jego rodziny oraz przyjaciół!

Łączna ocena: 8/10

Za możliwość przeczytania dziękuję



0 komentarze:

Prześlij komentarz