czwartek, 9 kwietnia 2015

"Smoki ze Zwyczajnej Farmy" - Tad Williams, Deborah Beale

Źródło: Lubimyczytac
Autor: Tad Williams, Deborah Beale
Tytuł: Smoki ze Zwyczajnej Farmy
Wydawnictwo: Rebis
Stron: 400
Data wydania: 2010


Smoki są bardzo popularnym motywem fantasy - występują zarówno w książeczkach dla dzieci, powieściach młodzieżowych, jak i bardziej skomplikowanych utworach literackich. Sam lubię, kiedy te mistyczne stworzenia pojawiają się w książkach, które czytam - co autor to pomysł na latające bestie, połączenia z ludzką jaźnią oraz samym człowiekiem, jak i ich wykorzystanie. "Smoki ze Zwyczajnej Farmy" to kolejna powieść - zaplanowana na łącznie pięć tomów - w której co prawda wbrew tytułowi smoki nie są motywem głównym, przewodnim, ale odgrywają sporą rolę i ukazane są w nieco innym świetle w porównaniu do innych dzieł.

Tyler i Lucinda wychowywani są przez samotną matkę, która próbuje swoje życie nieco odmienić - znajdując kolejnego tatusia. Do tego celu niestety potrzebuje nieco samotności, dlatego dzieci na wakacje trafiają do nieco ekscentrycznego i zapomnianego wuja. Przerażone są perspektywą spędzenia kilku tygodni na farmie, wśród siana, krów i braku cywilizacji. Nie przewidzieli jednak jednego - nie jest to zwyczajna farma, ale Zwyczajna Farma.


Tad i Deborah mieli w założeniu stworzyć cykl powieści młodzieżowych, które trafią również do najmłodszych czytelników. To na pewno im się udało - "Smoki ze Zwyczajnej Farmy" są historią lekką, przyjemną, bez zbędnych komplikacji, wprowadzania trudnych terminów i mnóstwa intryg czy krwi. Mamy do czynienia z miłą, prostą historią, okraszoną dużą ilością śmiechu, dziecięcych figli, wpadania w kłopoty, a wszystko to dzieje się na tle niezwykłej farmy pełnej magicznych stworzeń. Znajdą się oczywiście czarne charaktery, ale skonstruowane na modłę powieści młodzieżowych - niby groźni, aczkolwiek nie robiący nikomu fizycznej krzywdy. 

Nie liczyłem na ambitną literaturę i jej nie otrzymałem, ale za to całkiem przyjemnie spędziłem czas czytając tę powieść. Sam pomysł na historię nie jest może pierwszej świeżości, ale został całkiem fajnie wykonany i może zagwarantować kilka godzin miłego czytania. Nie wciągnie tak, że trzeba przeczytać od deski do deski, jednak ma coś w sobie, co nie nudzi i nie zniechęca. Zwłaszcza humor - lekki, zwiewny, który nie narzuca się czytelnikowi - potrafi przykuć uwagę i zachęcić do następnych stron. Akcja płynie sobie swoim tempem, nie zmienia gwałtownie kierunku i mniej więcej wskazuje kierunek, w którym się porusza. Mi osobiście nie przeszkodziło to w odbiorze, mimo że nie lubię ani spoilerów, ani zbyt oczywistych rozwiązań. Po prostu trzeba się nastawić na taki a nie inny typ literatury i wszystko będzie dobrze.

Autorzy stworzyli też bardzo barwną zgraję bohaterów - inaczej ciężko mi nazwać tę grupę interesujących i fajnie wykreowanych bohaterów, pracowników farmy. Każdy z nich ma inną historię, inne pochodzenie oraz inną rolę - zarówno w pracach na farmie, jak i w powieści. Wielu nastolatków może utożsamić się z którąś z postaci, znaleźć mnóstwo wspólnych cech. Zresztą starsi czytelnicy także mogą zobaczyć w nich lustrzane odbicia swoich własnych osobowości. To na pewno działa na plus "Smoków ze Zwyczajnej Farmy".

Ogólnie rzecz biorąc jest to przyjemna lektura, w przerwie od literatury z wyższej półki. Miło się czyta, chociaż nie porywa i nie wgniata w to, na czym aktualnie siedzimy. Z chęcią mimo wszystko sięgnę po następne tomy, by przekonać się, jak potoczą się dalej losy farmy, oraz rodzeństwa Tylera i Lucindy.

Łączna ocena: 6/10


Książka bierze udział w wyzwaniach:
Czytam opasłe tomiska

4 komentarze:

  1. Nie trzeba przecież cały czas czytać ambitnej literatury. Czasami i taka książka jest potrzebna.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co prawda, to prawda! Do tego lżejsza lektura jest bardziej pożądana w komunikacji miejskiej, niż coś, nad czym trzeba się skupić. :)

      Usuń
  2. Zaczynam uświadamiac sobie, że nie w moim guście jest "prawdziwa" ciężka fantastyka, ale motyw smoków uważam za przyjemny i nie stronię od takich książek :) Zgadzam się też z awiolą, nieambitna literatura jest strasznie potrzebna, bo byśmy wszyscy ześwirowali i cytowali na ulicach Mickiewicza ;d

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W każdym rodzaju na pewno się znajdą perełki godne uwagi, czy to ciężkie wydanie jakiegoś gatunku, czy lekka powiastka. :P Ta "nieambitna" książka, którą wyżej zopiniowałem tak mi się spodobała, że właśnie pochłaniam drugą część. :P

      Usuń