czwartek, 16 stycznia 2020

„Świat finansjery” – Terry Pratchett

„Świat finansjery” – Terry Pratchett
Źródło: Lubimy Czytać
Autor: Terry Pratchett
Tytuł: Świat finansjery
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Tłumaczenie: Piotr W. Cholewa
Stron: 452 (236 + 216)
Data wydania: 27 grudnia 2016 + 5 stycznia 2017


Po dłuższej przerwie pora ponownie zagłębić się w Świat Dysku stworzony przez niezrównanego Terry’ego Pratchetta. Tym razem przyszła kolej na „Świat finansjery”, który to w wydaniu przeze mnie posiadanym (z kolekcji Edipresse) podzielony jest na dwa tomy. Z totalnie niezrozumiałych przeze mnie przyczyn (tak, wiem, kasa się musi zgadzać). Traktuję je jednak jako jeden tom, sumując je w jeden tytuł i jako jeden tytuł oceniam – nie widzę bowiem żadnego sensu w osobnej ocenie tak cieniutkich tomików. A jeśli już o opinii mówimy, to muszę przyznać, że brytyjski pisarz po raz kolejny stanął na wysokości zadania, jeszcze bliżej przedstawiając nam postać Moista von Lipwiga, którego niektórzy mogą doskonale znać ze wspaniałego „Piekła Pocztowego”. W „Świecie finansjery” odnajduje się jeszcze lepiej…

Według dyliżansów pocztowych w Ankh-Morpork ludzie nastawiają już zegarki, do takiej perfekcji Poczmistrz tego wspaniałego miasta doprowadził organizację, na której czele stanął. W jego życie wkroczyła rutyna oraz nuda – jak na życie porządnego urzędnika przystało. Patrycjusz jednak nie byłby Patrycjuszem, gdyby nie chciał dla miasta jak najlepiej i nie zasugerował szanownemu Moist von Lipwigowi nowej, wspaniałej funkcji, którą jednak ten odrzucił. Kto by się bowiem chciał pławić w złocie, pieniądzach i stać na czele banku Ankh-Morpork. Na pewno nie były oszust i fałszerz, bo i po co mu bliskość najbardziej pożądanych przedmiotów na całym świecie?

„– Wydaje mi się, że kluczowe jest wejście w umysł piszącego – mówił dalej Vetinari. (...) – W niektórych przypadkach, jak podejrzewam, jest tam sporo miejsca”.

Od samego początku książka zapowiada świetną zabawę, zwłaszcza kiedy zaczyna tłumaczyć zasady ekonomii w Świecie Dysku oraz tajniki tego, jak działa gospodarka! Nie jest żadnym zaskoczeniem, że powieść o tytule „Świat finansjery” weźmie w obroty ogólnie pojętą bankowość, finanse, bogatych ludzi (często pociągających za sznurki wielu przedsięwzięć) oraz wszystko, co z pieniądzem jest związane. Terry Pratchett chyba jednak jeszcze w żadnej innej przeczytanej przeze mnie dotąd jego książce nie zaczął z wysokiego C, a tutaj od pierwszych stron mamy do czynienia z krzywym zwierciadłem najlepszego sortu! A oczywiście im dalej, tym lepiej, ponieważ autor pokazuje kolejne elementy tej finansowej układanki, na których również nie pozostawia suchej nitki.

Jeśli lubicie Havelocka Vetinariego, Patrycjusza Ankh-Morpork, to trafiliście wręcz idealnie – w „Świecie finansjery” macie okazję jeszcze lepiej go poznać. Oczywiście cały czas otoczony jest mgiełką tajemnicy i sprawia wrażenie osoby, która wie absolutnie wszystko i wyprzedza każdy krok absolutnie każdej osoby, jednak przebywanie w Podłużnym Gabinecie oraz karecie Vetinariego mi osobiście sprawia ogromną radość. Jest to jedna z najlepszych postaci wykreowanych w Świecie Dysku, podobnie jak Moist von Lipwig – starcie tych dwóch tyran… khem, tytanów, jest więc kolejnym powodem, dla którego warto sięgnąć po tę książkę.

„Na bezludnej wyspie złoto jest bezwartościowe. Jedzenie pozwala przetrwać czas bez łota o wiele lepiej niż złoto czas bez jedzenia”.

Humor jest oczywiście jak zwykle niezrównany. Książka zapewnia mnóstwo świetnej zabawy i rozrywki, rozpalając wręcz chęć sięgnięcia po kolejne historie ze Świata Dysku. Oczywiście Terry Pratchett nie byłby sobą, gdyby nie wsadził mnóstwa szpil wprost w środowisko finansjerskie i stereotypy, które krążą wśród społeczeństwa na temat banków. Jak widać, większość z nich jest całkowicie niezależnych od narodowości, skoro brytyjski pisarz wypunktował dokładnie te same przywary i problemy, z którymi borykają się brytyjski świat finansjery, które występują na naszym rodzimym poletku. Podobnie sytuacja wygląda z najbogatszymi rodzinami – w powieści jako bohater zbiorowy będący ucieleśnieniem wszystkich najbogatszych rodzin pokroju Rockefellerów występuje rodzina Lavishów. Zawistna, podzielona, bogata i do granic absurdu procesująca się z sobą o każdy możliwy grosz. A najwięcej na tym zyskują oczywiście prawnicy!

Można powiedzieć, że to jeden z lepszych tomów całego cyklu Świat Dysku. Dwie wspaniałe postacie zestawione w jednym tomie, doskonały humor, dobry pomysł na samą historię i mnóstwo krytyki – to jest to, co w dziełach Pratchetta lubię najbardziej. Co więcej, bez większych problemów można czytać „Świat finansjery” bez znajomości innych tomów (chociaż mimo wszystko warto najpierw przeczytać „Piekło Pocztowe”, dla poznania postaci Moista von Lipwiga). Jeśli cały czas zastanawiacie się, czy aby na pewno Świat Dysku będzie dla Was dobry, to jest to jedna z tych książek, po które możecie śmiało sięgnąć. Zawiera w sobie kwintesencję tego, co ten brytyjski pisarz może zaoferować, więc powinniście być w stanie stwierdzić, czy jego świat Was porwie, czy też jednak nie jest on dla Was.

Łączna ocena: 8/10


0 komentarze:

Prześlij komentarz