wtorek, 6 marca 2018

"Wędrowiec" - Suren Cormudian

"Wędrowiec" - Suren Cormudian
Źródło: Lubimy Czytać
Autor: Suren Cormudian
Tytuł: Wędrowiec
Wydawnictwo: Insignis
Tłumaczenie: Paweł Podmiotko
Stron: 304
Data wydania: 15 lutego 2018


Klimaty postapokaliptyczne to chyba jedne z najciekawszych wątków, z jakimi się spotkałem. Świat zbudowany w oparciu o dowolną apokalipsę można rozbudować do wręcz niesłychanych rozmiarów. Skorzystali z tego autorzy książek opartych o Uniwersum Metro 2033 tworząc coraz to więcej pozycji opartych na świecie, którego ojcem jest Dmitry Glukhovsky. "Wędrowiec" to jedna ze wspomnianych powieści, która ma łączyć w sobie znane wszystkim moskiewskie metro ze świeżością umysłu innego autora.

Wszyscy myślą, że widzieli i przeżyli już wszystko. Że odkąd zostali zmuszeni żyć w metrze, nie może być jeszcze gorzej. Każdy sobie jakoś radzi, a stacje dużo zawdzięczają stalkerom. Jeden z nich, Minimalny, musi odegrać nieco większą rolę, niż by sobie tego życzył. Wraz z niespodziewanym towarzyszem próbuje rozwikłać zagadkę stojącą za serią wydarzeń, które nie napawają optymizmem. To właśnie jeden z przypadków, które nie śniły się nigdy ludziom zamieszkującym metro.

Jedna rzecz, z którą ciężko się kłócić to fakt, że książka ta została napisana bardzo poprawnie. Mam tu na myśli zarówno styl autora, jak i sposób osadzenia wydarzeń oraz postaci. Jeśli ktoś szuka porządnej, twardo osadzonej w świecie Metro 2033 historii, to doskonale trafił. Nie trzeba się nawet za bardzo męczyć, aby dostrzec nawiązania do choćby "Metro 2033" - zarówno miejsc, jak i osób oraz poszczególnych historii. Tworzy to pewien klimat, który jest przecież cechą charakterystyczną tego uniwersum.

"Jedli szczury, ale nie na surowo. Jedli psy, jeśli te nie należały do ras zdolnych do zapewnienia bezpieczeństwa lub polowania, ale je też piekli. Ale żeby tak od razu spałaszować zmutowanego kota..."

Większość akcji dzieje się na powierzchni, w nieprzyjaznym krajobrazie postapokaliptycznej Moskwy, do której zapędzają się jedynie stalkerzy. Zważywszy na to, że ci najtwardsi z ocalałych ludzi często nie wracają na macierzyste stacje, można się domyślać jakie okropności można napotkać. Suren Cormudian ukazuje je wszystkie w całej krasie. Ta powieść to nie lada gratka dla wszystkich, którzy chcieliby po raz kolejny wybrać się poza quasi-bezpieczne tunele i dowiedzieć się jakie stworzenia pojawiły się po nuklearnej zagładzie. Opisy niektórych z nich są na tyle szczegółowe, że można sobie z łatwością wyobrazić jak mogłyby wyglądać oraz w jaki sposób by zabijały wszystkich podróżników.

Można powiedzieć, że "Wędrowiec" to klasyczna przygoda, w której protagonista toczy swoją walkę z antagonistą o być lub nie być całego świata. Smaczku dodaje tutaj fakt, że tak naprawdę ten świat już dawna leży w gruzach. Autorowi jednak całkiem przyjemnie wyszło wykorzystanie świata, którego twórcą jest Dmitry Glukhovsky. Nie ma tutaj może szaleństwa, ale fabuła została poprowadzona zgrabnie i została dopasowana do otaczającej bohaterów rzeczywistości. Być może sama natura antagonisty nie została opracowana w sposób innowacyjny i wprawiający w zdumienie, jednak patrząc technicznie, ciężko na coś narzekać. Chciałoby się nieco więcej pazura, ale wyszło i tak naprawdę świetnie.

"Broń jest zawsze potrzebna. Tylko trzeba było trzymać świrów jak najdalej od niej. Bo potem trzeba żyć w metrze, a na powierzchnię wychodzić po nocach i z gaciami pełnymi nieopisanych wrażeń."

Sam książkę dosłownie wchłonąłem, co powoduje u mnie nieco ambiwalentne uczucia. Z jednej strony bowiem człowiek chce się dowiedzieć, co się zaraz wydarzy, a z drugiej - jak już wspomniałem - w "Wędrowcu" nie ma ikry. Jest dobry warsztat, jest umiejętność zaciekawienia, ale nie ma wrażenia "wow - to jest świetne!". A jednak potrafi wciągnąć prawie tak silnie, jak opuszczony tunel wychodzący z ostatniej stacji metra. Być może w pewnym stopniu jest to zasługa tematyki, którą powieść ta porusza. A treść zdecydowanie daje do myślenia i każe się zastanowić nad wieloma aspektami "człowieczeństwa". Można więc powiedzieć, że "Wędrowiec" to coś więcej niż kolejna książka z historią, która ma bawić lub po prostu zapewnić rozrywkę.

Suren Cormudian porusza w wielu miejscach sprawę doprowadzania całej planety do takiego stanu właśnie przez człowieka. Wskazuje go jednak zarówno jak tego złego, który zniweczył wszystko, co udało się naturze (oraz jemu samemu) osiągnąć na przestrzeni wieków i tysięcy lat, jak i tego, który potrafi kochać, czuć i opiekować się. Zdecydowanie więcej jest jednak krytyki, pojawiającej się zarówno w wypowiedziach poszczególnych bohaterów, jak i w bardzo wymownych opisach miejsc i przemyśleniach postaci. Zwłaszcza rozmowy pomiędzy dwójką głównych protagonistów mają często dość filozoficzny wydźwięk i każą się na chwilę zatrzymać w szalonym pędzie świata. Aby uniknąć tego, do czego doprowadziła ludzkość w Uniwersum Metro 2033.

Ze wszech stron jest to powieść takoż pospolita, jak i niezwykła. Jest jednocześnie rozrywką, jak i pewnego rodzaju wskazówką czego unikać jako człowiek, by być lepszym dla świata - zarówno tego ludzkiego, jak i całej natury. Z punktu widzenia fana całego uniwersum "Wędrowiec" jest przepustką na powierzchnię postapokaliptycznej Moskwy i możliwością przebywania przez długi czas w obecności stalkera. Poznania przy tym kreatur, które pojawiły się po Kataklizmie i ujrzenia architektury, która pozostała po wszystkim. Innymi słowy jest pozycją niekoniecznie obowiązkową, ale z pewnością wartą uwagi.

Łączna ocena: 7/10


0 komentarze:

Prześlij komentarz