wtorek, 20 marca 2018

"Studnia wstąpienia" - Brandon Sanderson

"Studnia wstąpienia" - Brandon Sanderson
Źródło: Lubimy Czytać
Autor: Brandon Sanderson
Tytuł: Studnia wstąpienia
Wydawnictwo: MAG
Tłumaczenie: Anna Studniarek-Więch
Stron: 799
Data wydania: 12 sierpnia 2015


Po zakończeniu pierwszego tomu Ostatniego Imperium, czy "Z mgły zrodzonego", od razu poczułem, że wpadłem jak śliwka w kompot. Mimo pewnych zarzutów co do samego wykonania powieści, świat stworzony przez Brandona Sandersona całkowicie mnie pochłonął. Z jednej strony chciałem jak najszybciej sięgnąć po kolejny tom, z drugiej wolałem uniknąć błyskawicznego zakończenia wszystkich wydanych do tej pory części. Kiedyś jednak trzeba wyciągnąć rękę i właśnie nadeszła ta chwila. Jestem po lekturze drugiego tomu i cóż... Jest dobrze, choć nie tak jak ostatnio.

Budowanie nowego ładu na zgliszczach tyranii nigdy nie było łatwe. Nawet dla Zrodzonej z Mgły, prawdopodobnie najlepszej w całek krainie, i dziedzica najpotężniejszego z rodów. Zwłaszcza, gdy na kraj napadają trzy armie, z którymi nie sposób prowadzić wyrównanej walki. Dopiero w takiej sytuacji okazuje się, że rozwiązanie jednego problemu rodzi kolejne. Chociaż cień nadziei jest wątły, to Studnia Wstąpienia wydaje się być jedynym sposobem na zapanowanie nad chaosem.

Moje pierwsze spotkanie z Brandonem Sandersonem przy okazji czytania "Z mgły zrodzonego" było naprawdę przyjemne. Liczyłem więc na to, że powtórka będzie co najmniej tak samo emocjonująca i warta poświęcenia swojego czasu. Wiele opinii uważało książkę za nieco słabszą od pierwszej części i tutaj muszę się w pewnym sensie zgodzić. Nie była już tak dopracowana jak jej poprzednik. Być może jednak wynik to z tego, że czytelnik zna już ten świat, poznał zasady, którymi rządzi się w nim magia i samo uniwersum nie szokuje tak jak przy pierwszym spotkaniu. Po głębszym zastanowieniu się sama historia jest prowadzona w podobnym tempie, a wydarzenia są równie zaskakujące co spodziewane.

"- Wiesz co, Ham - stwierdził Breeze - jedyną zabawną rzeczą w twoich żartach jest to, jak często brakuje w nich choć odrobinę dowcipu."

Zdecydowanie zgodzić się muszę jednak ze wszystkimi, którzy proszą autora o zaprzestanie prób tworzenia rozbudowanych wątków miłosnych. "Studnia wstąpienia" jest w pewnym sensie w pełni oparta właśnie o taki wątek i mimo tego, że został on wkomponowany w tło, to jednak drażni na niemalże każdym kroku. Z jednej strony gryzie się z samą historią i światem, wkomponowując się niejako "na siłę", z drugiej bez niego wydarzenia, które miały miejsce nie mogłyby się zdarzyć. Poza tym sama relacja pomiędzy dwójką bohaterów wydaje się być nie do końca zdrowa i to nie dlatego, że autor tak chciał. Ciężko uwierzyć w to, że "tak miało być", kiedy czyta się wątki uczuciowe, których bohaterami są też inne postacie poznane już w pierwszym tomie. Można odnieść wrażenie, że w świecie wykreowanym przez Brandona Sandersona WSZYSCY mają ogromne problemy z wyrażaniem uczuć i każdy jest nowicjuszem w sztuce tworzenia zdrowych relacji.

W toku historii poznajemy nieco lepiej wiele postaci, wśród których część przechodzi pewne przeobrażenia. Wykreowane są w dość wyrazisty sposób, każda z nich ma swój zestaw charakterystycznych cech, które jednak nawet podczas wewnętrznych przemian nie są zamieniane na całkiem przeciwstawne w mgnieniu oka. U niektórych z nich możemy poznać również nieco lepiej ich historię i zrozumieć dlaczego podchodzą do życia w ten a nie inny sposób. Ogólnie "Studnia wstąpienia" wydaje się być czymś w rodzaju przerywnika, pozwalającego na zbliżenie do się do bohaterów i lepsze ich zrozumienie. Oczywiście w tle cały czas rozgrywają się wydarzenia, które mogą zaważyć na życiu wszystkich postaci, jak i przyszłości poznanego już wcześniej Luthadel.

"Zabawne, jak wiele ksiąg można upchnąć w jednym pomieszczeniu, zakładając, że nie trzeba się w nim dużo ruszać."

Z jednej strony od książki nie można się oderwać (ostatnie strony prawie pożerałem w sensie dosłownym), a z drugiej chciałoby się jednak czegoś więcej. Spodziewałem się wartkiej akcji wraz z jej nagłymi zwrotami, niesamowitych scen walk, misternych intryg, a otrzymałem powieść niezwykle wciągającą, ale dość defensywnie napisaną. Oczywiście zarówno historie postaci, jak i walka o przetrwanie wraz z zagłębianiem się w przeszłość nie tylko głównych bohaterów została stworzona jako interesująca i dopracowana koncepcja. Cieszę się bardzo, że mogłem poznać świat, jego mieszkańców oraz przede wszystkim postacie, z którymi czytelnik spędza najwięcej czasu, ale byłem nastawiony na coś kompletnie innego. Jeśli więc Wy również sięgacie po "Studnię wstąpienia" z myślą o dużej ilości akcji, to zapomnijcie o tym. Otrzymacie coś równie dopracowanego i intrygującego, jednak o wiele bardziej stonowanego.

Po raz kolejny zakończenie pozostawia sporo do życzenia. Jest to kolejny przykład, który potwierdza możliwość pojawienia się ambiwalentnych uczuć w trakcie czytania książek Brandona Sandersona. Autor nadał wręcz idealną dynamikę akcji na ostatnich stronach, ale pozwolił chyba sobie popuścić nieco za bardzo wodze wyobraźni. Galopowałem wręcz przez kolejne strony co chwilę zatrzymując się na jakimś fragmencie i w mojej głowie pojawiały się myśli w stylu "Hej, to nie ma sensu!", "Ale zaraz, to się wyklucza!", "Nie no, naprawdę, coś tak banalnego?" - radość mieszała się więc z irytacją. Chociaż w ogólnym rozrachunku zakończenie i tak wydaje się być o wiele lepsze niż w przypadku "Z mgły zrodzonego".

"Studnia wstąpienia" to godna, chociaż nieco spokojniejsza kontynuacja "Z mgły zrodzonego". Potrafi przyciągnąć niczym Szarpacz i rozbudzić ciekawość jak Podżegacz. Wątki romantyczne niestety nie są zbyt... przyjemne, przez co ma się ochotę stać się głównym celem jakiegoś Monetostrzelnego. Warto jednak poprosić zaprzyjaźnionego Uspokajacza o odepchnięcie niechęci, bowiem rozpalenie własnego brązu pomoże przeniknąć do niezwykle barwnych historii wszystkich postaci. Bywają też momenty, w których sami gorąco zapragniemy odrobiny atium, jednak cierpliwość zostanie z pewnością nagrodzona.

Łączna ocena: 7/10



Cykl "Ostatnie Imperium"

0 komentarze:

Prześlij komentarz