niedziela, 8 marca 2020

[PREMIERA] „Płacz” – Marta Kisiel

„Płacz” – Marta Kisiel
Źródło: Lubimy Czytać
Autor: Marta Kisiel
Tytuł: Płacz
Wydawnictwo: Uroboros
Stron: 316
Data wydania: 11 marca 2020


Marty Kisiel nie trzeba przedstawiać fanom Wydawnictwa Uroboros – a ci, którzy jeszcze jej nie znają, powinni nadrobić to jak najszybciej! Jej książki, mimo że kwalifikowane do literatury fantastycznej, są w stanie porwać każdego, łącznie z wrogami tej odmiany gatunkowej. Chyba najbardziej znaną postacią z jej książek jest Małe Licho, które przewija się przez wiele książek ałtorki. „Płacz” jest jednak częścią innego, przeznaczonego dla nieco bardziej dojrzałych czytelników „Cyklu wrocławskiego”. Poprzednie dwie części – „Toń” oraz „Nomen omen” – dały się poznać jako o wiele dojrzalsze, jednak wciąż pełne tego humoru, który doskonale znany jest fanom kiślowersum. „Płacz” utrzymuje się w tych samych klimatach, choć ma też coś nowego – grę na emocjach.

Piękne, choć niewielkie Góry Sowie potrafią być bardzo urokliwe i zapewniają niesamowite widoki. Siostry Stern jednak nie do końca chcą być pochłonięte kontemplowaniem przyrody. Ich umysły męczy wiele rzeczy – pewne zaginięcie sprzed kilku lat, które jest niezwykle intrygujące oraz przede wszystkim chęć niesienia pomocy. Nawet jeśli wcześniej trzy nierozerwalne siostry jednak się rozdzieliły. Rodzina powinna trzymać się razem, w przeciwnym wypadku może się to skończyć źle dla któregoś jej członka. Zwłaszcza jeśli przeszłość chowa się bardzo głęboko za płaszczem tajemnicy i niepewności.

Klasyczna Dżusi to po prostu klasyczna Dżusi! Wszędzie jej pełno, kocha szpilki, dobre obrania, no i Karolka (byle nie titkował jej za często). A Karolka kocha też Niedaś, bo Karolek karmi Niedasia. Wszystkiemu przyglądają się dwie siostry Bolesne, a Klara patrzy na to wszystko z boku. Prawda, że coś to przypomina? Tak, poprzedni tom „Cyklu wrocławskiego”. Marta Kisiel szybko posadziła mnie na tym samym fotelu, puszczając ten sam, bardzo przyjemny obraz. Nie certoliła się w żadne przydługawe wstępy, tylko od razu rzuciła na pożarcie starym, dobrym, sprawdzonym postaciom. Dla mnie oczywiście bomba, bo trochę się już stęskniłem za klimatem, jaki panuje przy Alei Lipowej 5 we Wrocławiu!

Wiecie, gdzie bym chętnie zobaczył „Płacz”? Na wielkim ekranie. Serio – niektóre sceny są tak bardzo filmogenne, że aż głowa mała. Zwłaszcza te momenty, w których Marta Kisiel postanowiła grać na emocjach czytelnika i wywołać u niego coś więcej niż tylko śmiech wywołany jej charakterystycznym poczuciem humoru. Smutek. Żal. Zagrożenie. Zaduma. Przy okazji wiele następujących po sobie scen wygląda jak właśnie przygotowane pod ekranizację – błyskawiczne przebitki z wydarzeniami dziejącymi się równolegle, do tego lekka mieszanina czasów w postaci czegoś, co można nazwać retrospekcjami, no po prostu wszystko krzyczy „zróbcie film, zróbcie film!”.

Ta powieść jest też w pewnym sensie jeszcze bardziej poważna niż poprzednie dwie. Być może trochę za to odpowiada tematyka, którą wybrała Marta Kisiel, wynikająca niejako ze scenerii, w której umieściła swoją historię. A sama sceneria też potrafi rozbudzić emocje – ciężko się bowiem oprzeć urokowi Gór Sowich oraz małemu miasteczku, tak barwnie opisywanemu przez Martę Kisiel w książce! No i przy okazji mamy też trochę więcej wyjaśnień dotyczących zarówno wydarzeń z wcześniejszych tomów, jak i wyjaśnień dotyczących niektórych z postaci. Nie będę jednak wyjaśniał, których dokładnie, aby nie zepsuć zabawy z poprzednimi książkami tym osobom, które jeszcze nie zapoznały się ani z „Toń”, ani „Nomen Omen”.

Jak widać, jest to bardzo udana kontynuacja historii siostr Stern oraz sióstr Bolesnych. Być może nieco bardziej poważny wydźwięk może rezonować z ogromem humoru, który kojarzony jest z powieściami Marty Kisiel, ale Dżusi z Karolkiem potrafią mimo wszystko wpompować w człowieka tyle radości i wywołać u niego tyle śmiechu, że równowaga zostaje zachowana! Jakość oczywiście na wysokim poziomie. Oraz rzecz jasna po raz kolejny mamy do czynienia z walorem edukacyjnym, przedstawiającym mały wycinek historii miejsca, w którym została osadzona akcja. Aż się człowiekowi zachciewa samemu odwiedzić miejsca wymienione w „Płaczu”! Tak, wszystkie. Czemu potwierdziłem Wasze niezadane na głos pytanie? Przeczytajcie koniecznie, to się z pewnością dowiecie!

Łączna ocena: 8/10


Za możliwość przeczytania dziękuję


0 komentarze:

Prześlij komentarz