środa, 11 marca 2020

[PREMIERA] „Podstęp” – Maria Adolfsson

„Podstęp” – Maria Adolfsson
Źródło: Lubimy Czytać
Autor: Maria Adolfsson
Tytuł: Podstęp
Wydawnictwo: W.A.B.
Tłumaczenie: Agata Teperek
Stron: 480
Data wydania: 11 marca 2020


Kryminały skandynawskie kojarzą mi się głównie z takimi wydawnictwami jak Smak Słowa czy Wydawnictwo Dolnośląskie – oba znane z wydawania historii Harry’ego Hole’a czy Williama Wistinga. Tymczasem Wydawnictwo W.A.B. należące do Grupy Wydawniczej Foksal zaskoczyło mnie propozycją zrecenzowania książki napisanej przez szwedzką pisarkę, Marię Adolfsson. Z kryminałami skandynawskimi mam ogólnie rzecz biorąc bardzo dobre skojarzenia – wszystkie kojarzą mi się z duszną, ale dobrą literaturą, jakże odmienną od klasyki czy współczesnych tytułów należących do zachodnich lub naszym rodzimych autorów.

Życie w Doggerlandzie płynie spokojnie, a policja zazwyczaj nie ma zbyt wiele do roboty. Turystyczny kraj wyspiarski nie jest zbyt skomplikowany, tak samo jego społeczeństwo – rozboje, morderstwa w afekcie oraz inne tego typu przestępstwa bardzo szybko udaje się rozwiązać. Zupełnie inaczej wygląda sprawa morderstwa – bo co do tego, że było to morderstwo, nikt nie ma wątpliwości – byłej żony naczelnika wydziału kryminalnego. Dla Karen Eiken Hornby nie jest to dobra wiadomość z dwóch powodów. Nie dość, że ofiarą jest była żona jej szefa, to na dodatek to ona przejmuje chwilowo władze nad całym wydziałem, a na dodatek musi poprowadzić śledztwo. Jak się dobrze domyśla, będzie to bardzo nieprzyjemne i głębokie kopanie…

Na wstępie warto zaznaczyć, że określane mianem „fikcyjnych”, wyspy zwane Doggerland wcale nie są takie fikcyjne. Ba! Był nawet zamieszkały przez ludzi, chociaż jeszcze w okresie kamienia. Istniał w czasach zlodowacenia północnopolskiego, które skończyło się kilkanaście tysięcy lat temu. Doggerland łączył Wielką Brytanię z kontynentem europejskim, co obecnie można określić jako połączenie wysp brytyjskich z wybrzeżami Holandii, Danii oraz Niemiec. W książce napisanej przez Marię Adolfsson jest to jednak archipelag wysp, których główną gałęzią gospodarki wydaje się turystyka. Właśnie po jednym z festiwali, które między innymi nastawione są na zdarcie z turystów dużej ilości pieniędzy, dochodzi do odnalezienia zwłok byłej żony naczelnika wydziału kryminalnego. Nie zapowiada to dla policji niczego dobrego…

Od samego początku czuć, że to bardzo… skandynawski klimat. Jeśli czytaliście dowolnych pisarzy z tamtych rejonów geograficznych, to pewnie kojarzycie te mocno skupiające się na opisach wszystkiego fragmenty, które z jednej strony przedstawiają wszystko w jak największej liczbie szczegółów, ale z drugiej ciążą i trochę odpychają. „Podstęp” jest dokładnie taki – o wiele więcej jest skupiania się na historii, wyglądzie ludzi, miejsc oraz sytuacji politycznej czy gospodarczej kraju, w którym rozgrywa się akcja, niż na samej akcji. W pewnym sensie jest też wiele elementów obyczajowych z wyciąganiem na wierzch brudów wielu rodzin włącznie. Jeśli tego nie lubicie, to uważajcie na tę książkę. Jeśli jednak to jest coś, co Was przyciąga, to na pewno będziecie usatysfakcjonowani.

Cała akcja oczywiście posuwa się w związku z tym bardzo ślamazarnie. Około dwusetnej strony wciąż tak naprawdę jesteśmy niemalże w tym samym miejscu, w którym byliśmy na samym początku. W zamian za to poznajemy jednak Doggerland wraz z jego pięknem oraz charakterystyką mieszkańców razem z podziałem na poszczególne wyspy. Nurkujemy w przeszłości głównych postaci, które skrywają niejedną tajemnicę, oraz poznajemy różne grzeszki wielu rodzin zamieszkujących wyspy od wielu pokoleń. To wszystko jest oczywiście niezmiernie ciekawe, to trzeba przyznać, chociaż mocno stopuje to, co jest najważniejsze – śledztwo. Zanim się dojdzie do czegokolwiek konkretnego, trzeba niestety przebrnąć przez tonę słów, które skądinąd naprawdę ciekawe, to jednak w wielu przypadkach nie wnoszą zbyt wiele do książki.

To jednak mam wrażenie charakterystyczny styl Marii Adolfsson. Widać, że lubi pisać i trzeba przyznać, że również umie. Takie długie opisy oraz ciągłe odchodzenie w wiele różnych pobocznych wątków może się podobać lub nie, jednak nie można jej zarzucić braku warsztatu. Wszystkie te elementy są bowiem bardzo spójne i nie są oderwane od siebie. Nie odniosłem ani razu wrażenia, że autorka skacze pomiędzy wątkami i wsadza coś na siłę. Mimo tego, że „Podstęp” jest zbudowany na dygresji, to jest to jednak dygresja skrupulatnie zaplanowana. Ja jestem akurat z osób, którym takie rozjazdy we wszystkie strony nie przeszkadzają, pod warunkiem, że są to właśnie sensowne rozjazdy, jak w tym przypadku. No i przy okazji czasem miło jest poczytać o pięknie natury, prawda?

Zakończenie jednak daje naprawdę niezły rollercoaster. No dobra, może trochę przesadziłem, bo nie ma nagłego rzucania czytelnikiem we wszystkie strony, ale rozwiązanie jest dość zaskakujące, wręcz kompletnie nieprzewidywalne. Nawet w najbardziej śmiałych rozmyślaniach nie przeleciał mi przez głowę taki scenariusz. Dość interesująco zostały również rozwiązane niektóre poboczne wątki, sugerując, że w kolejnej części może się dziać dużo ciekawych rzeczy – chociaż jeszcze bardziej skupiających się na życiu prywatnym komisarz kryminalej. W pewnym sensie jest to również jeden z głównych powodów, dla których chętnie sięgne po kolejny tom. Być może będzie nie tylko uspokajający swoją swoistą monotonią, ale również nieco bardziej… intrygancki.

Na pewno jest bardzo… charakterystyczna książka, której styl łatwo da się rozpoznać. Spójna z innymi skandynawskimi kryminałami, jednak nasycona o wiele mocniej niż one elementami pobocznymi, obyczajowymi, socjologicznymi oraz mieszająca się o wiele bardziej w prywatne życie śledczych. Wolno płynąca historia, tocząca się prosto przed siebie niczym czołg, brak nagłych zwrotów czy innych fabularnych wygibasów gwarantuje spokój ducha – jednak może też zirytować, w zależności czego się oczekuje od kryminału. Na pewno jednak jest dopracowana, a wiele motywów, które sięgają historycznie kilkadziesiąt lat do tyłu, zostało przemyślanych i odpowiednio zaplanowanych. Jedyne co mi przychodzi do głowy jako porównanie to stare Volvo V70 w wersjach z końca lat 90. XX wieku – proste, być może wręcz kanciaste, ale bezpieczne i wygodne.

Łączna ocena: 6/10




Za możliwość przeczytania dziękuję



0 komentarze:

Prześlij komentarz